Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2020

Dystans całkowity:1778.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:76:38
Średnia prędkość:23.21 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:111.18 km i 4h 47m
Więcej statystyk

Chrapka na dwusetkę. Paczków

Czwartek, 30 kwietnia 2020 · dodano: 30.04.2020 | Komentarze 0

Miałem na majówkę wyjechać gdzieś w Polskę. Niestety obecna sytuacja nie daje ku temu możliwości. Wziąłem zatem urlop na jeden dzień i wybrałem się po okolicy. Jako cel jazdy wyznaczyłem sobie miasto Paczków w województwie opolskim. Jednocześnie pomyślałem, że warto byłoby machnąć jakąś dwusetkę. Aby osiągnąć ten cel musiałem nieco pokręcić przy Świdnicy.

Wyjechałem około dziewiątej. Założyłem na siebie dość solidne odzienie. Potem je ściągałem: długie rajtki przywiązałem do sztycy, a bluzę z długim rękawem schowałem do tylnej kieszonki. Pogoda sprzyjała, po wczorajszych deszczach dziś było pogodnie i słonecznie. Oczywiście byłem wyposażony w maseczkę, ale użyłem jej może na 30 % mojej trasy. Minąłem pięć patroli policyjnych, ale raczej nie byłe obiektem ich zainteresowań.

Dotarłem także do dziewiczej miejscowości w powiecie ząbkowickim, do Sławęcina…

Po przejechaniu 130 km nieco osłabłem i poczułem głód. W sklepiku kupiłem bułkę i pęto kiełbasy. Produkty te dodały mi kalorii i dalej mogłem jechać całkiem sprawnie.

Do domu przyjechałem po dziewiętnastej. Teraz muszę zjeść coś solidnego, bo mnie ssie..


Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Henryków-Ziębice-Starczówek-Głęboka-Pomianów Dolny-Paczków-Kamienica-Złoty Stok-Sławęcin-Śrem-Dzbanów-Przyłęk-Potworów-Budzów-Jemna-Budzów-Bielawa-Pieszyce-Mościsko- Tuszyn-Jędrzejowice-Wiry-Mysłaków-Sady-Biała-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Góry Sowie forever. Przełęcz Walimska

Wtorek, 28 kwietnia 2020 · dodano: 28.04.2020 | Komentarze 0

Wreszcie moje ulubione Góry Sowie. Po ciągłej jeździe po płaskim nieco obawiałem się gór. Podjazd poszedł jednak całkiem dobrze. Oczywiście bez maseczki. Z zakrytą twarzą można byłoby co najwyżej grać w szachy. Też to lubię, ale dziś było rowerowanie.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Olszyniec-Jugowice-Walim-Przełęcz Walimska (zaliczona jak policzyłem po raz 56, co najmniej)-Pieszyce-Lutomia Dolna-Mościsko-Kiełczyn-Wiry-Kątki-Zebrzydów-Marcinowice-Gruszów-Niegoszów-Świdnica.




Nielubiane miasto. Oława

Niedziela, 26 kwietnia 2020 · dodano: 26.04.2020 | Komentarze 0

Wyjechałem po dziewiątej. Było zimniej niż przypuszczałem. Mój ubiór (prawie letni) przepuszczał chłodne powiewy. Maseczkę antykoronawirusową założyłem na usta, nos, a nawet na uszy. Było mi w niej cieplej. Swoją płaską trasę zacząłem od jedynego konkretnego podjazdu. Na 18 kilometrze wjechałem na Przełęcz Tąpadła i dalej już nie było zbyt wiele procentów. W okolicach Ślęży (Sobótki) było mnóstwo kolarzy. Rzekłbyś, świat wrócił do normalności. No ale chyba jednak nie. W większości rowerzyści osłaniali twarze maseczkami. Niektórzy jednak mieli takie osłony w pogardzie. Dla mnie taka maseczka jest smutną koniecznością, bo nie chce mi się szarpać z policją. Praktycznego jej znaczenia na rowerowej jeździe nie widzę. Na długich odcinkach oszukiwałem zatem i opuszczałem tkaninę na dół.

Pierwsza część jazdy była z wiatrem. Nawet się nieco dziwiłem, że tak mnie pcha, bo według prognoz miał być minimalny, taki 1-2 m/s. Był jednak znacznie mocniejszy. W domu zjadłem pożywną jajecznicę i oprócz trzech batoników zjedzonych na trasie, niczym nie zasilałem żołądka.

Jako cel jazdy obrałem. miasto powiatowe Oławę. Z punktu widzenia rowerowego bardzo jej nie lubię. Jakiś psychopata wyznaczał tam absurdalne ścieżki rowerowe, które co chwila kończą się i zaczynają na nowo. No ale wszakże co jakiś czas każdą trasę należy przetrzeć. Aby się nie denerwować, po Oławie jechałem normalnie ulicami, ścieżki rowerowe zostawiając większym desperatom. Tuż za tym miastem jest wioska Zabradowice. Przejeżdżałem tamtędy może z 5 lat temu i zapamiętałem tamtejszy straszliwy bruk. Miałem nadzieję, że od tego czasu zalano go asfaltem. Nic podobnego! Bruk nadal tam utrudnia życie. Na blisko dwóch kilometrach kląłem, mocno trzymałem kierownicę i dostawałem nieustanne ciosy w tyłek. Nie polecam tego odcinka dla szosowców. Sam chyba też się tam więcej nie pojawię.

Od Oławy już kręciłem pod wiatr. Czasem podmuchy były mocne, czasem nieco ustawały. Do domu przyjechałem po siedemnastej. Forma chyba trochę lepsza. Może w przyszłym tygodniu rzucę się na Góry Sowie. W tej fatalnej maseczce.
Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Wiry-Przełęcz Tąpadła-Sulistrowiczki-Będkowice-Jordanów Śl.-Borów-Borek Strzeliśńki-Goszczyna-Kurów-Jaczkowice-Oława-Zabardowice-Okrzeszyce-Żórawina-Węgry-Szczepankowice-Rolantowice-Ręków-Nasławice-Sobótka-Strzelce-Gola Świdnicka-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Kto lubi żółty kolor. Jawor

Piątek, 24 kwietnia 2020 · dodano: 24.04.2020 | Komentarze 0

Poranek był znowu zimny, ale już bez stanów przymrozkowych. Na nogi naciągnąłem nogawki, które kiedyś kupiłem z jakimś kostiumem i do tej pory raczej nie wykorzystywałem, bo wolałem normalne długie spodnie. Nogawki owe okazały się całkiem fajne. Dwa ściągacze po obu ich stronach (od góry i z dołu) zapewniały stabilną pozycję na nodze. Nogawki świetnie chroniły przed zimnem. Będę musiał używać je częściej. Oczywiście mam nadzieję, że pogoda się na tyle ustabilizuje, że będzie można jeździć z gołymi nogami.

Po pracy zrobiło się cieplej. Według prognoz pogody Dolny Śląsk był dziś najcieplejszym rejonem w Polsce, z pogodą przekraczającą 20 stopni. Nogawki powędrowały zatem do plecaka. Ich minimalna objętość też stanowi ich doskonałą cechę.

Pojechałem do Jawora. Trasa na początku nieco pofałdowana, po jakimś czasie stała się płaska. Nieco eksperymentowałem z maską na twarzy, którą stanowi buff obcięty do 1/3 jego pierwotnej długości. Jechało się całkiem dobrze, oczywiście na odcinkach poza miejscowościami swoją zasłonę spuszczałem na szyję.

Poza ty zauważyłem, że przycięty buff ma naturalną tendencję do rolowania się. Praktycznie cały czas sam „chce” się unosić do góry. No i dobrze! Dziś wykorzystywałem tę okoliczność i mogłem oddychać prawie normalnie. W rejonach zurbanizowanych sadowiłem go wysoko na nosie i przytrzymywałem górną powierzchnię okularami, a dolną lekko podwijałem (lub podwijała się sama). Gdy chciałem opuścić tkaninę na usta, wcale nie musiałem używać dłoni, wystarczyło zrobić mały ruch dolną wargą i buff zakrywał twarz aż do brody.

Z uwagą obserwowałem rzepak. Już jego zieleń gdzieś ucieka, a zaczyna dominować piękny żółty kolor. Cieszyłem nim oczy, ale zapach kwitnącego rzepaku powoduje u mnie odruch wymiotny. Tak więc walczyły we mnie zmysły: wzrok się radował, a powonienie cierpiało. Taki to już jest nasz los.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-sady Dolne-Kłaczyna-Roztoka-Jawor-Luboradz-Mściwojów-Goczałków-Strzegom-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Mokrzeszów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Brak świeżości w kroku. Jordanów Śl.

Środa, 22 kwietnia 2020 · dodano: 22.04.2020 | Komentarze 1

Jakoś nie chce mi się pisać.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Złoty Las-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Książnica-Jaźwina-Łagiewniki-Białobrzezie-Jordanów Śl.-Świątniki-Sulistrowiczki-Przełęcz Tąpadła-Wiry-Kątki-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Pszenno-Świdnica.




Brasiliana. Brzeg Dolny

Wtorek, 21 kwietnia 2020 · dodano: 21.04.2020 | Komentarze 0

Dzień urlopu wykorzystałem przyzwoicie. Na trasę wyruszyłem wyposażony w mocno skrócony buff. Jechało się nieźle, ale przy 30 stopniach może być gorzej. No ale nie ma co narzekać.

W plenerze podziwiałem piękne kolory: rzepak zaczyna kwitnąć. Połączenie żółtego ze świeżą zielenią zawsze cieszy moje oczy. Stąd tytuł dzisiejszego wpisu.

Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Niegoszów-Klecin-Domanice-Maniów-Mietków-Kostomłoty-Ciechów-Środa Śl.-Szczepanów-Klęka-Brzeg Dolny-Prawików-Lubiąż-Malczyce-Chełm-Ujazd Górny-Gościsaw-Pyszczyn-Imbramowice-Siedlimowice-Śmiałowice-Wierzbna-Bagieniec-Bolesławice-Tomkowa-Świdnica.




Kręgi. Sobótka

Niedziela, 19 kwietnia 2020 · dodano: 19.04.2020 | Komentarze 0

Ostatni dzień zakazu uprawiania sportu (wyczynowego i rekreacyjnego) postanowiłem uczcić jazdą blisko domu. Żeby mundurowi nie mieli pokusy. Przepisy o tym zakazie są mocno wątpliwe, ale jakoś nie mam ochoty tłumaczyć się z tego, co jest moją niezbędną potrzebą życiową. Wytyczyłem sobie zatem trasę po kole z zamysłem trzykrotnego jej pokonania. Koło to opierało się o miejscowości kolejno: Jagodnik, Wiry. Sady, Zebrzydów, Pszenno. Jeden taki okrąg to około 30 kilometrów. Takie kręcenie w kółko nie jest moim żywiołem. Wolę jechać gdzieś daleko na przestrzał. No ale czasy są kiepskie i dobrze, że w ogóle można gdzieś pojechać. Na twarzy miałem maseczkę, którą stanowił buff naciągnięty na usta i nos. Jechało się nawet nieźle, bo dzień był chłodny i zakryte otwory oddechowe nie wpływały aż tak bardzo na wydolność.

Po zrobieniu dwóch kręgów, trzeci postanowiłem sobie wydłużyć do Sobótki. Forma całkiem dopisywała. Było to o tyle dziwne, że wczoraj żona wykorzystała mnie do intensywnych prac rolniczych (koszenie trawy, kopanie ziemi itp.). Nie mam do tego serca i dość mnie to męczy. No ale perspektywa swobodnej jazdy dodała mi animuszu.




Na długu tlenowym. Mościsko

Piątek, 17 kwietnia 2020 · dodano: 17.04.2020 | Komentarze 0

Wkraczamy w erę maseczkową. O ile nakaz noszenia zasłony na twarz w gąszczu ludzkim można jeszcze zrozumieć, o tyle takie polecenie dla rowerzysty, który samotnie przecina drogę, wydaje się nie na miejscu. No ale co zrobić? Pan minister miota się w zmiennych poleceniach i wypuszcza na ludność swoje psy gończe, aby karały mandatami każdą niesubordynację. Zatem trzeba jeździć na długu tlenowym. Może przynajmniej później – jak się będzie można do syta nacieszyć powietrzem – rozkwitnie forma?

Wczoraj uszyłem sobie maseczkę z kawałka bawełnianej chustki. Mocowanie zrobiłem z gumek recepturek. Rano tak wyposażony dziarsko ruszyłem na trasę. Maska na płaskim zdała egzamin, jechało mi się dobrze, bez odczuwalnych problemów. Moja droga do pracy do jednak na trzech czwartych podjazd, a suma podjazdów to 240 m na dystansie 13,6 km. Gdy minąłem Świdnicę i zaczęły się wzniesienia, maska od razu zrobiła się mokra i zaczęła przylegać do twarzy, a wręcz się do niej lepić. Jak karp wyciągnięty ze stawu łapałem powietrze. Nie dało się jechać. W końcu musiałem ją podnieść i odsłonić usta. Paradoksy czasem dotykają ludzi. Gdy już w pracy odczytałem czas dojazdu, okazało się, że pobiłem o ponad minutę rekord sezonu.

W pracy przydzielono mi kilka rodzajów maseczek. Testowałem je z myślą o rowerowym użyciu. Już wczoraj przekonałem się, że takie testy na sucho (tj. przy braku wysiłku) są psu na budę. Dopiero w jeździe wychodzą problemy. Nawet na allegro zamówiłem sobie buff, bo na rowerowym forum polecano to rozwiązanie. Wszystkie maski jakoś mnie nie przekonywały. W jednej nawet wyrwałem filtr, by zwiększyć przepływ powietrza. W końcu przypomniałem sobie, że z domu wziąłem jeszcze kominiarkę. Ma ona perforacje w okolicach przylegających no ust, nosa i uszu. I to był strzał dziesiątkę. Gdy już jechałem po pracy z kominiarką na twarzy, oddychałem w miarę swobodnie. Jeśli mam się pokusić o liczby, to według mnie jazda w niej w stosunku do jazdy z otwartą twarzą ograniczyła moją wentylację może o 30%. Da się wytrzymać. Zastanawiałem się tylko czy te perforacje nie mogą być przyczyną ewentualnych uwag organów ścigania. No ale w końcu twarz (tj. usta i nos) miałem zasłonięte, więc raczej na poważnie się tego nie obawiałem. Nie założyłem góry od kominiarki, tylko opuściłem ją z tyłu na kark.

Na trasie zobaczyłem pięć patroli policyjnych: trzy radiowozy i dwóch motocyklistów. Nie byłem przez nich zaczepiany. Od poniedziałku już można będzie jeździć bez ryzyka ukarania mandatem. No ale w tych maskach… Raczej górskie trasy odpadają, bo się wypluje płuca. Zresztą u mnie całkiem płaskich odcinków nie ma, zatem trochę trzeba będzie się napocić.

Pogoda sprzyjała. Było niezbyt ciepło, ale z małym wiatrem. Jechało się przyjemnie. Spotkałem kilku kolarzy i biegaczy. Niektórzy byli bez masek. Do domu dojechałem w dobrej formie. Przekroczona setka wynikła z bardzo rzetelnie zaplanowanej marszruty. Nie musiałem w okolicy nic dokręcać…


Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Olszyniec-Jugowice-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Jędrzejowice-Wiry-Biała-Zebrzydów-Marcinowice-Stefanowice-Niegoszów-Świdnica.




Bez tytułu. Mieroszów

Środa, 15 kwietnia 2020 · dodano: 15.04.2020 | Komentarze 0

Poranne chłody nie ustępują. Wczoraj nawet padał śnieg. Ja się na niego nie załapałem (w sensie rowerowym), bo wymieniałem opony w samochodzie. Dziś już białego puchu nie było, ale rześkość wczesnych godzin była dojmująca. Po południu też wiał zimny wiatr. Jechało się nawet fajnie. Na trasie minęły mnie dwa policyjne radiowozy, ale nie mieli mi nic do powiedzenia. W pobliżu Świdnicy było już sporo rowerzystów i biegaczy, ale wcześniej raczej niewielu. W Mieroszowie rzewnie popatrzyłem ku drodze do czeskiej granicy. Byłem od niej ze trzy kilometry, ale ona ciągle zamknięta...

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Jaczków-Czarny Bór-Kochanów-Mieroszów-Unisław Śl.-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Burkatów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Wokół komina. Olszyniec

Piątek, 10 kwietnia 2020 · dodano: 10.04.2020 | Komentarze 0

Jedna z moich krótszych jazd w "karierze".