Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2020

Dystans całkowity:2033.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:84:44
Średnia prędkość:24.00 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:127.11 km i 5h 17m
Więcej statystyk

Koło trzech domków. Teplice nad Metuji

Piątek, 31 lipca 2020 · dodano: 31.07.2020 | Komentarze 0

Dziś był bardzo ładny dzień. Wreszcie było słonecznie, ale bez duchoty i burzy zagrożenia burzą wiszącego nad głową. Nawet wiaterek specjalnie nie forsował tempa. Dość dawno temu ostatni raz rano jechałem rowerem do pracy. Nie miałem za bardzo dziś wyboru, bo mój samochód ciągle tkwi w warsztacie. Do pracy dojechałem jakoś niezauważalnie. To znaczy chyba myślałem o czymś innym, bo nawet się nie zorientowałem, kiedy już poruszałem się ulicami Wałbrzycha. Czas dojazdu dobry, ale nie rekordowy.

Robotę zakończyłem planowo, czyli o 15:30. Znowu przebijałem się przez Wałbrzych. Od mojego miejsca pracy do tablicy obwieszczającej koniec tego miasta jest 12 kilometrów. Centrum Wałbrzycha dalej jest zakorkowane przez trwające prace związane z budową obwodnicy. No ale jakoś się udało wydostać. Dosyć symbolicznie wiodła moja trasa przez Wałbrzych. Przejeżdżałem koło trzech budynków, w których kiedyś mieszkałem. Nie było czasu na wspomnienia i rozpamiętywanie przeszłości, bo musiałem patrzeć na drogę. Kiedyś będę musiał tak wymyślić trasę, by dodać do niej jeszcze dwa budynki, w których miałem okazję mieszkać w tym mieście…

Wałbrzych opuściłem przez jego dzielnicę Gaj. Kierowałem się na czeskie Teplice nad Metuji. Tym razem pętlę po Czechach postanowiłem zrobić odwrotnie niż zazwyczaj. Ostatni raz jechałem tamtędy półtora miesiąca temu. Trwał tam wtedy remont drogi, przez który musiałem jechać jakimś objazdem. Liczyłem na to, że droga jest już oddana do użytku. Owszem, odcinek który był rozgrzebany w czerwcu pięknie zrobiono, ale roboty przeniosły się dwa kilometry dalej. Trzeba obiektywnie przyznać, że informacja o zamkniętej drodze była już umieszczona parę kilometrów wcześniej, nie tak jak opisywany niedawno przeze mnie polski odcinek Dziećmorowice-Złoty Las, gdzie naraz staje się przez znakiem znaku ruchu i pryzmą piachu. Postanowiłem jednak zaryzykować i nie wracać, tylko jechać zgodnie z planem. Kawałek jechałem bokiem, kawałek drogą sfrezowaną, kawałek jednym tylko pasem pozostawionym do użytkowania. Udało się nawet sprawnie.

Jechało mi się przyjemnie. Nie odczuwałem dolegliwości bólowych, które niedawno opisywałem. Może jeszcze parę lat pojeżdżę.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Gaj)-Mieroszów-Mezimesti-Bohdasin-Teplice nad Metuji-Zdonov-Mieroszów-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Z duszą na ramieniu. Wałbrzych-Jordanów Śl.-Świdnica

Poniedziałek, 27 lipca 2020 · dodano: 27.07.2020 | Komentarze 0

Kształt dzisiejszej jazdy został wymuszony na mnie przez niedomaganie mojego samochodu. Coś tam się chrzani z turbiną, zatem umówiłem się na solidne działania naprawcze. Mój mechanik działa w Wałbrzychu, blisko mojej pracy. Zatem rano zapakowałem rower do samochodu i jakoś dotarłem do pracy. Samochód zostawiłem w warsztacie do czwartku, a sam już wracałem do domu rowerem. Oczywiście mocno nadkładając drogi.

Pogoda była dziwna. Niby miało nie padać, ale widok na niebie jakoś do tego nie przekonywał. Chmurki cały czas barwiły się na różowo, a niebo ogólnie ciemniało. Wypisz wymaluj, zanosiło się na burzę. Widok taki mogłem oglądać od początku jazdy do jej końca. Wczoraj trochę zmokłem i jakoś nie miałem ochoty na powtórkę. Deszcz powoduje, że strasznie marznę i tracę przy tym dobry humor. No ale większym utrapieniem jest dla mnie fakt, iż jazda na deszczu powoduje zabrudzenie roweru, piasek dostaje się wszędzie. Jakoś mierzi mnie jazda ze zgrzytającym napędem, a więc po każdym takim przypadku muszę solidnie czyścić rower. Jakoś nie mam do tego serca, ale mus to mus. Dziś zatem jechałem z duszą na ramieniu, cały czas spodziewałem się bowiem pompy, ale ta na szczęście mnie ominęła.

Zaraz na początku trasy mocno się zirytowałem. Oto okazało się, że zabrano się za remont odcinka drogi Dziećmorowice-Złoty Las. Droga ta była w fatalnym stanie, bo asfalt miał tam dziury, spękania i bruzdy znacznie większe niż za Niemca. Sam remont jest zbożnym przedsięwzięciem. Szkoda tylko, że go w żaden sposób nie oznaczono. Znak zakazu wjazdu pojawił się tuż przed pryzmą ziemi zagradzającą przejazd. Na razie remont polegał na zdjęciu asfaltu. Postanowiłem jednak przejechać tamtędy, bowiem cofanie się mogłoby narazić na szwank cały plan mojej jazdy. Trzy kilometry zjeżdżałem z duszą na ramieniu kolarzówką po ostrych kamieniach i piachu. Cały czas liczyłem się z tym, że załapię gumę. No ale jakoś przejechałem…


Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Stary Julianów-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Jaźwina-Łagiewniki-Białobrzezie-Jordanów Śl.-Nasławice-Sobótka-Chwałków-Szczepanów-Gola Świdnicka-Krasków-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Mój klasyk. Przełęcz Jugowska-Broumov

Niedziela, 26 lipca 2020 · dodano: 26.07.2020 | Komentarze 0

Wybrałem się na swoją ulubioną trasę. Tuż po dziewiątej już kręciłem. Po dwudziestu kilometrach jazdy zacząłem podjazd na Przełęcz Jugowską. Z Pieszyc ma on około 13 kilometrów. Najpierw jest nietrudny, przez miasto nachylenie wynosi może 3-4 procent. W Kamionkach na około dwóch kilometrach stromizna jest największa, może dochodzić miejscami do 7-8 procent, potem już kolarza czeka równe nachylenie 5% na odcinku pięciu kilometrów. Jedzie się sympatycznie, bo przez las. Dziś mimo niedzieli ruch samochodowy nie był duży. Wdrapywało się za to kilku rowerzystów. Zjazd z przełęczy jest przyjemny, bowiem od jakiegoś czasu droga jest równa, bo położono nowy asfalt. Kiedyś to był tam istny armageddon.

W czeskich Otovicach zjadłem obiad, w knajpie „U Bartosa”. Jest to miejsce szczególnie lubiane przez polskich rowerzystów. Dziś ich tam było kilkunastu. Sączyli piwko i kofolę. Ja zażyczyłem sobie knedliki z gulaszem, machnąłem też Primatora. Jeszcze w Czechach złapała mnie solidna burza. Przystanąłem dwa razy, aby uniknąć zlania. Raz na stacji kolejowej w Ruprechticach. Tutaj starsze panie zainteresowały się moją osobą, pytały skąd jestem i ile mam jeszcze kilometrów do domu. Jedna popatrzyła na mój rower i z troską spytała, dlaczego nie mam błotnika (po czesku błotnik to „blatnik”, od razu skumałem o co chodzi). Ja na to wyjąłem z torebki swój przenośny „blatnik” i zaczepiłem do drutów przy siodełku. Pani była ukontentowana. Potem przejechałem kilka kilometrów w umiarkowanym deszczu, a gdy ten się wzmógł, znowu poszukałem schronienia. Tym razem była to wiata w Starostinie, już przy samej granicy. Widocznie wyglądałem dość żałośnie, bo naraz pojawił się starszy Pan (Czech) i spytał, czy nie napiłbym się piwa lub herbaty. Podziękowałem, ale odmówiłem.

Deszcz ustał po kilkudziesięciu minutach. Do domu miałem jeszcze z 50 kilometrów. Nie było na co czekać. Puściłem się po mokrych drogach. Buty mi przemokły, ale w dość dobrej formie dotarłem do domu.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Opoczka-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Mieroszów-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Burkatów (tu odwiedziłem żonę, żony zawsze warto sprawdzić)-Świdnica.




Setka przed pracą. Ząbkowice Śl.

Czwartek, 23 lipca 2020 · dodano: 23.07.2020 | Komentarze 0

Dziś mam do pracy idę po południu. Zatem wytworzyła się możliwość wcześniejszej jazdy na rowerze. Mimo wrodzonego lenistwa (zwłaszcza jeśli chodzi o poranne wstawanie), jakoś szybko się zebrałem i już przed ósmą kręciłem. Było dosyć chłodno. Na niebie gromadziły się chmurki, z których raz czy dwa razy poleciały drobne kropelki. Trochę się zżymałem, żeby w lipcu marznąć? Po pagórach jechało mi się dobrze. Ostatnie wrażenia bardzo kiepskiej formy jakoś się nie powtórzyły. Oby tak dalej. Teraz do pracy. Nie chce mi się...

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Gilów-Piława Górna-Ciepłowody-Kobyla Głowa-Bobolice-Ząbkowice Śl.-Stoszowice-Jemna-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica.




Paradoksy. Jawor

Wtorek, 21 lipca 2020 · dodano: 21.07.2020 | Komentarze 0

Ciągle kiepsko mi się jeździ. Boli mnie to i owo i jakoś nie mogę znaleźć przyjemności w pokonywaniu kilometrów. Jednak gdy patrzę na licznik po jeździe, pokazuje on, że całkiem sprawnie mi to poszło. Dziś średnia prędkość prawie doszła do 25 km/h. Jak na mnie, to całkiem nieźle. Może ocieram się o zjawiska relatywistyczne? A może to wstęp do kolejnych dolegliwości. Nie wiem. Zobaczymy. Na razie nie myślę o porzuceniu roweru. Cóż innego bym robił w czasie wolnym?
Dzisiejsza tarsa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Dobromierz-Kłaczyna-Roztoka-Jawor-Luboradz-Mściwojów-Targoszyn-Strzegom-Morawa-Stanowice-Nowy Jaworów-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Plan B. Strzelin

Niedziela, 19 lipca 2020 · dodano: 19.07.2020 | Komentarze 0

Dziś miałem wybrać się gdzieś dalej. Niestety życie czasem przekreśla nasze plany. Zatem zamiast mknąć na rowerze już koło ósmej, ja siedziałem na nim grubo po południu. Wiedziałem, że już niczego nie zwojuję. Wybrałem zatem jazdę do Strzelina, przy czym w stosunku do zwykłej jej wersji wprowadziłem kilka wariacji. Nieco dzięki temu przybyło kilometrów, a ja poczułem świeżość innych dróg.
Cały dzień było duszno. Na niebie chmury dostawały brzydkich czerwonawych kolorów. Raz mnie symbolicznie pokropiło. No ale wszelkie oznaki burzy i zawieruszy nie przekształciły się w prawdziwą ulewę. Zupełnie suchy wróciłem do domu. Wieziona w kieszonce przeciwdeszczowa pelerynka się nie przydała. Wiał za to dość mocny wiatr, który stanowił jakieś urozmaicenie na w miarę płaskiej trasie. Zwłaszcza gdy wiał w twarz.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Sienice-Prusy-Karszów-Mikoszów-Strzelin-Zielenice-Borów-Szczepankowice-Rolantowice-Ręków-Nasławice-Sobótka-Garncarsko-Maniów-Domaniów-Klecin-Wilków-Pszenno-Świdnica.




Ziębnięcie. Broumov

Piątek, 17 lipca 2020 · dodano: 17.07.2020 | Komentarze 0

Tyle miałem napisać o dzisiejszej jeździe. Cóż, zapomniałem...
Pamiętam tylko chłód porannej jazdy do pracy oraz takie same wrażenia termiczne przy jeździe popołudniowej. Kiedyż nadejdą upały? Poza tym pamiętam koszmar przebijania się przez cały Wałbrzych w godzinach szczytu. Miasto jest pocięte skalpelami robót budowlano-drogowych, aż strach... Na górkach ciągle jakby bez formy.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Gaj)-Mieroszów-Mezimesti-Hejtmankovice-Broumov-Hyncice-Viznov-Mieroszów-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Burkatów-Świdnica.




Okienko pogodowe. Udanin

Czwartek, 16 lipca 2020 · dodano: 16.07.2020 | Komentarze 0

Niechętnie wraca się na stare trasy po udanym wyjeździe w Polskę. No ale czeka szara rzeczywistość i praca. Lato jest kiepskie, każdy to widzi. Deszcze i zawieruchy mogą skutecznie zniechęcić do aktywności. Wczoraj u mnie wieczorem i w nocy strasznie lało. Budzik obudził mnie o 5:25 i z ciekawością wyjrzałem przez okno. Ulice były mokre, ale na niebie widać było ładne przejaśnienia. A więc do pracy rowerem! Jechało mi się dziwnie trudno. Bolały mnie nogi, a dokładnie uda. Ze sporym zdziwieniem odczytałem czas dojazdu: 51:04. Rekord sezonu. Gdy tylko zasiadłem przy swym biurku, niebo pociemniało i za moment już ostro lało. W ciągu dnia kilka razy przechodziły takie nawałnice. Koledzy z pracy pocieszali mnie, że może nie zmoknę. Ja jednak śledziłem prognozy, według których od czternastej miało się znacznie poprawić.
Po pracy pojechałem do swojego kolegi-speca od rowerów. Nastał czas wymiany łańcucha. Kolega fachowym okiem wynalazł mi zmasakrowaną linkę od przerzutki z przodu. Najpierw jakoś nie chciało mu się jej wymieniać (miał sporo innej pracy), ale w końcu gdy wyruszyłem w trasę, a linkę całkiem szlag trafił (nie mogłem zmieniać biegów), wróciłem do niego, a on zlitował się nade mną i zabrał się za robotę. Zajęło mu to może ze 20 minut, ale dał radę. Ze sporym niedoczasem wyjeżdżałem z Wałbrzycha. Pogoda poprawiła się znacznie. Wyszło słońce i zrobiło się ciepło. Zakładaną pętlę przejechałem bez złych przygód.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Dolne-Roztoka-Kostrza-Rogoźnica-Goczałków Górny-Lusina-Udanin-Gościsław-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Świdnica.




Rajd z wirusem w tle. Dzień 9 (ostatni). Warka-Radom-Wieniawa

Poniedziałek, 13 lipca 2020 · dodano: 14.07.2020 | Komentarze 0

Jazda zakończona. Wczoraj poszwendałem się trochę po południowej stronie Mazowsza. Wpadło parę gmin w okolicach Radomia. No ale pozostały też szpetne białe dziury na mapie "zalicz gminę". Trzeba będzie wrócić. Do domu wróciłem późna nocą trzema pociągami. W czasie tych dziewięciu dni jazdy żadnego wirusa nie widziałem. Noszę się z zamiarem spisania dłuższej relacji, a wtedy podczepię link.




Rajd z wirusem w tle. Dzień 8. Sierzchów-Mszczonów-Sierzchów

Czwartek, 9 lipca 2020 · dodano: 09.07.2020 | Komentarze 0

Celem jazdy było zaliczenie trzech gmin na rubieżach woj. mazowieckiego. Były to Pniewy, Mszczonów i Radziejowice. Trasy jak na okolice Warszawy całkiem przyjemne...