Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2020

Dystans całkowity:1716.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:71:58
Średnia prędkość:23.84 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:143.00 km i 5h 59m
Więcej statystyk

Dobrze wykorzystany dzień urlopu. Świdnica-Żagań

Piątek, 28 sierpnia 2020 · dodano: 28.08.2020 | Komentarze 0

Celem dzisiejszej jazdy było zaliczenie kilkunastu dziewiczych miejscowości w powiatach jaworskim, złotoryjskim, lwóweckim i bolesławieckim. Dość precyzyjnie nakreśliłem plan swojej jazdy i postanowiłem się go trzymać.

Wyjechałem po dziewiątej, można było wcześniej, ale jakoś ostatnio trudno mi to wychodzi. Dzień był chimeryczny. Najpierw było chłodno i pochmurnie, przytrafił się nawet deszcz, później zrobiło się słonecznie i znacznie cieplej. W obu typach pogody mocno wiało. Na początku musiałem walczyć z podmuchami, ale od połowy trasy wiaterek już mi trochę pomagał.

Trasa wiodła do Żagania w woj. lubuskim, a powrót wymyśliłem sobie pociągami Kolei Dolnośląskich.

Było sporo sfałdowań, bo przebijałem się pogórzami. Zdarzył się nawet solidny podjazd w Dębowym Gaju, no ale był krótki. Jechałem bez pożywienia. Najpierw myślałem, że gdzieś na trasie zjem obiad, ale gdy okazało się, że jestem w niedoczasie, mogłem już tylko popijać z bidonu. Końcówka była nerwowa, bo czas kurczył mi się w zawrotnym tempie. Już nawet myślałem, by przedwcześnie skończyć jazdę na dworcu w Małomicach, ale jakoś odpędziłem te złe podszepty i pociągnąłem do Żagania. Nie musiałem przebijać się przez miasto, bo stacja była od strony mojej drogi wjazdowej. Na peronie stałem 10 minut przed odjazdem pociągu.

Przesiadkę w Legnicy wykorzystałem na zjedzenie obiadu. Na dworcu jest knajpka w starym stylu i tam też właśnie się posiliłem. Schabowy był dość podły, ale i tak pochłonąłem go łapczywie.

W Świdnicy byłem o 22:20. Do domu mam niecały kilometr. Pokonałem go w rosnącym gwałtownie deszczu. Udało mi się dotrzeć do domu przed najgorszą fazą wodnego szaleństwa.

Dzisiejsza trasa (bez dziewiczych miejscowości)
Świdnica-Witoszów Dolny-Milikowice-Świebodzice-Dobromierz-Kłaczyna-Bolków-Lipa-Dobków-Świerzawa-Proboszczów-Pielgrzymka-Sobota-Mojesz-Lwówek Śl.-Ocice-Nowogrodziec-Osiecznica-Ławszowa-Przejęsław-Świętoszów-Żagań.

Dziewicze miejscowości: Grudno, Muchówek, Twardocice, Dłużec, Dębowy Gaj, Kotliska, Parzyce, Kierżno, Nowa Wieś, Bieniec, Osieczów, Jelenie Rogi, Jeziory, Luboszów. Ta ostatnia wieś jest szczególnie ciekawa. Ponoć to miejscowość z najmniejszą liczba mieszkańców w Polsce. Żyją tu dwie osoby: małżeństwo pszczelarzy, a cała ich posiadłość jest zagrodzona. Dotarłem do bramy, a za nią ujrzałem napis „Miodowy Zakątek” oraz wizerunki Mai i Gucia. No ale miejscowość zaliczona…




Hamowanie. Mietków

Wtorek, 25 sierpnia 2020 · dodano: 25.08.2020 | Komentarze 0

Wczoraj byłem u swego kolegi, który serwisuje mi rower. Miałem wymienić łańcuch po przejechanych kolejnych 2000 km. Poza tym trochę innych rzeczy też chciałem zbadać. Okazało się, że należało wycentrować koła, usprawnić tylny hamulec oraz wymienić wkład suportu. No tak, trochę tego było.

Dziś rano wyruszając do pracy myślałem, że po takich naprawach rower sam pojedzie. Dziwne jednak, bo jechało mi się dość kiepsko. Niby było jak zwykle, ale jednak dojechałem do pracy w czasie znacznie gorszym niż zwykle. Włączyło mi się jakieś mocne hamowanie… Z nostalgią zauważyłem, że noc rozciągnęła swoje panowanie prawie do godziny szóstej. Niedługo trzeba będzie uruchamiać oświetlenie.

Po południu dzień był bardzo ładny. Słońce wyglądało zza chmur, było ciepło, lecz bez zjadliwego upału, wietrzyk ledwo muskał po twarzy, a niebo nie groziło silnymi opadami. Wybrałem się na przedpola Wrocławia. Trasa była raczej płaska, ale z paroma hopkami. W Sadach wbiłem się za ciężkie maszyny rolnicze, które wracały z polnych robót. Były to olbrzymie kombajny, których nie sposób było wyprzedzić. Jechałem za nimi może ze cztery kilometry. Po cichu kląłem, bo akcja działa się na zjeździe. Zamiast jechać 30-40 km/h, ja brnąłem dwa razy wolniej. Za mną ciągnął się sznur samochodów. A więc znowu było hamowanie.

Znaną mi trasę pokonałem bez negatywnych przygód. W domu zameldowałem się przed dwudziestą. Z żalem przyjąłem fakt, że i od tej strony dnia jasność coraz szybciej zamienia się w szarość i ciemność. No cóż, tyle lat żyję na tym świecie, że zjawisko to powinienem przyjąć ze zrozumieniem. Ale jakoś nie mogłem.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Kłaczyna-Godzieszówek-Strzegom-Międzyrzecze-Morawa-Łażany-Żarów-Mrowiny-Imbramowice-Buków-Dzikowa-Borzygniew-Mietków-Maniów-Domanice-Klecin-Panków-Niegoszów-Świdnica.




Trochę potu. Ostra Góra

Niedziela, 23 sierpnia 2020 · dodano: 23.08.2020 | Komentarze 0

Wybrałem się w Góry Stołowe. W prostej linii dzieli mnie do nim dystans może 50 km. No ale przecież na rowerze raczej w prostej linii się nie da. Czekało mnie sporo górek. Miałem zamiar wyruszyć dość wcześnie, ale jakoś rano zmarnotrawiłem sporo czasu i w końcu wyjechałem po dziesiątej. Ranek był nawet chłodnawy, jeśli odniesiemy się do upałów poprzednich dni. Na drogach całe masy rowerzystów. Pięć razy przekraczałem dziś granicę polsko-czeską.

W Czechach, już w Górach Stołowych, stanąłem na obiad. W knajpie "U Lidmanu" zjadłem knedliki i popiłem Karkonoszem. Dziewięćdziesiąt procent gości stanowili Polacy. Podjazd od Ostrej Góry wszedł mi całkiem dobrze. Rozkoszowałem się dobrą nawierzchnią, którą miałem okazję po raz pierwszy wypróbować rok temu. Na zjeździe do Radkowa złapałem gumę. Wpadłem z impetem w sporą dziurę (na początku zjazdu asfalt jest kiepski) i już wiedziałem, co mnie czeka. Zwykle w takich przypadkach, kapeć pojawia się nie od razu. Tak tez było i dzisiaj. Ujechałem może z kilometr i już myślałem, że mi się upiekło. Ale nic z tego. Poczułem, że tylne koło zaczyna mi siadać. Cóż było robić !? Wziąłem się za wymianę dętki. Poszło mi nawet sprawnie. Małą pompka dodymałem na tyle, na ile maiłem siły w rękach. Opona była nawet twarda, ale wiedziałem, że do nominalnych ośmiu atmosfer sporo brakuje. Dalej jechałem nad wyraz uważnie, omijając dziury.

Za Radkowem skierowałem się na czeski Bozanov. Dawno tamtędy nie jechałem, postanowiłem zatem przypomnieć sobie trasę, którą kiedyś pokonywałem dość regularnie. Od Bozanova jechałem razem z Panem z Kamiennej Góry. Parę razy go spotkałem i zamieniliśmy kilka zadań. Wiekowy kolarz ma 78 lat i ciągnie jakby miał o połowę mniej. Trudno go zgubić. Ja się nie starałem mu uciec, znowu nieco porozmawialiśmy. Pan nie uznaje internetu i lubi mapy papierowe.

Przed Mieroszowem, który przemierzałem dziś po raz drugi, złapał mnie deszcz. Chwilę nawet przystanąłem pod wiatą, ale w końcu ubrałem się w pelerynkę, którą wiozłem w kieszonce i ruszyłem dalej. Do domu dotarłem po dziewiętnastej. Nie powiem, trasa ciut mnie zmęczyła. Chyba nie będę miał dziś problemów z zaśnięciem.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Bystrzyca Dolna-Lubachów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Rybnica Leśna-Unisław Śl. (pojechałem wyłączoną z ruchu drogą, dalej nic się na niej nie robi, a dziury są coraz większe)-Mieroszów-Mezimesti-Bohdasin-Teplice nad Metuji-Ceska Metuje-Polce nad Metuji-Bezdekov nad Metuj-Machov-Machovska Lhota-Ostra Góra-Karłów-Radków-Bozanov-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Nowe Siodło-Mieroszów-Unisław Śl.-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Zagórze Śl.-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Miód, owad i wulgaryzmy. Niemcza

Piątek, 21 sierpnia 2020 · dodano: 21.08.2020 | Komentarze 0

Aby odrobić zaległości, dziś też wybrałem się rano do pracy. Rekordu nie było, ale przecież nie zawsze udaje się go pobić. Zresztą był przeciwny wiatr i trudno było o dobry czas. W pracy była mała impreza. Żegnaliśmy pięciu emerytów. Oj, się działo…

Z pracy wyjechałem o 15:30. Upał był dojmujący. Czułem się jak gęś smażona w piekarniku. Doszedłem do wniosku, że coraz gorzej znoszę wysokie temperatury. Kiedyś mogłem z lubością przypiekać się na słońcu, teraz już niestety nie za bardzo. W Bojanicach kupiłem miód i dźwigałem go przez następne 80 kilometrów. Chyba przez to stał się lepszy. Na początku jazdy borykałem się z przeciwnym wiatrem. Dziwne, wiatr dął dość solidnie, ale wcale nie chłodził. Miałem wrażenie, że dmucha na mnie żar z hutniczego pieca. W pewnym momencie poczułem silny ból na wewnętrznej powierzchni uda. Użarł mnie jakiś owad, ale zrobił to tak sprytnie, że wcale go nie zauważyłem. Przebił się przez spodenki i chyba szybko odleciał. Noga zaczęła mi pulsować i strasznie piec. Nawet nieco napuchła. Teraz cały czas mnie pobolewa i jest zaczerwieniona jak sowiecka flaga.

W Niemczy odprawiłem swój rytuał, czyli objechałem całe to miasteczko po linii dawnych murów obronnych. Zegar na kościelnej wieży wybił godzinę osiemnastą.

Na 30 kilometrów przed domem rozpocząłem jazdę pod pierdolone słońce. Było tak zjadliwe, że wypalało mi oczy. Odcinkami jechałem na ślepo, bo nie widziałem drogi. Jakiś czas zastanawiałem się, czy słowo „pierdolone” będzie odpowiednie. Przecież mogą czytać to dzieci. W końcu jednak uznałem, że najbardziej oddaje mój stosunek do naszej gwiazdy w tym waśnie momencie. Tuż przed Świdnicą słońce zaszło, ja zapaliłem tylną lampkę i w półmroku dotarłem do domu.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Modliszów-Złoty Las-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Włóki-Uciechów-Dobrocin-Niemcza-Gilów-Roztocznik-Jaźwina-Wiry-Katki-Marcinowice-Gruszów-Pszenno-Świdnica.




Po krótkiej przerwie. Mieroszów

Czwartek, 20 sierpnia 2020 · dodano: 20.08.2020 | Komentarze 0

Parę dni nie jeździłem. Miałem mały nierowerowy wyjazd. Dziś wreszcie wziąłem się za odrabianie zaległości. Rano do pracy pojechałem w rekordowym w tym sezonie czasie 50:37. Do globalnego rekordu zabrakło 53 sekundy. Może kiedyś się uda. Potrzebna do tego płynna jazda, bez zatrzymywań. Zwłaszcza w Wałbrzychu o to trudno, bo rano spory tam ruch.
Z pracy wyjechałem po ośmiu godzinach, czyli o 15:30. Pętla po pagórkach wyszła mi nawet całkiem dobrze. Zmarnowałem trochę czasu przy przejeździe kolejowym przed Jaczkowem. Była chyba jakaś awaria sygnalizacji, bo przez dobre 15 minut migało czerwone światło. Wreszcie samochody się ruszyły, bo ileż można czekać. Ja się wciąłem za nimi, ale uważnie obserwowałem tory. Przecież do domu trzeba dojechać o przyzwoitej porze.
Na ostatnich 15 kilometrach mocno popracowałem nad średnią. Podczepiłem się pod ambitnego kolarza i tak wyprzedzając się naprzemiennie przy prędkości dochodzącej do 40 km/h dotarliśmy do Świdnicy. Bez niego chyba nie chciałoby mi się tak zaiwaniać.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Jaczków-Czarny Bór-Kochanów-Mieroszów-Unisław Śl.-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Dziewicze miejscowości. Świdnica-Głogów

Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 15.08.2020 | Komentarze 0

Dziewiczych miejscowości było dziś 23. Zaliczałem w powiatach legnickim, polkowickim i głogowskim. Rano było chłodnawo, trzy razy złapał mnie mały deszczyk. Później zrobiło się cieplej. Dwa razy brnąłem przez szutry. jechałem wolniusieńko po tej nawierzchni i udało mi się nie złapać gumy. W Chojnowie zjadłem hot doga, jedyny mój posiłek na trasie. Niedokręcenie do dwóch setek dało mi dziwną satysfakcję. Do domu wróciłem pociągami Kolei Dolnośląskich.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Słotwina-Milikowice-Świebodzice-Dobromierz-Roztoka-Jawor-Łaźniki-Złotoryja-Wyskok-Gniewomirowice-Siedliska-Pieszków-Dobroszów-Chojnów-Biała-Biskupin-Stary Łom-Motyle-Chocianów-Parchów-Nowy Dwór-Buczyna-Radwanice-Dankowice-Nielubia-Głogów.




Taka sobie jazda. Kamienna Góra

Czwartek, 13 sierpnia 2020 · dodano: 13.08.2020 | Komentarze 0

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Struga-Stare Bogaczowice-Jaczków-Kamienna Góra-Krzeszów-Kochanów-Mieroszów-Unisław Śl.-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Dobry nastrój. Sobótka

Wtorek, 11 sierpnia 2020 · dodano: 11.08.2020 | Komentarze 0

Miła jazda przy miłej pogodzie.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych (rano do pracy)-Modliszów-Lubachów-Lutomia Dolna-Mościsko-Książnica-Jaźwina-Oleszna-Przełęcz Sulistrowicka-Sulistrowice-Sobótka-Biała-Marcinowice-Klecin-Śmiałowice-Pszenno-Świdnica.




W upale o polityce. Kudowa Zdrój

Niedziela, 9 sierpnia 2020 · dodano: 09.08.2020 | Komentarze 0

Niedziela była upalna. Po raz trzeci z kolei wybrałem się w góry. Tym razem były to Góry Stołowe. Moja trasa do Kudowy Zdroju jest w pewnym sensie moim klasykiem. Raz w roku staram się ją przetrzeć. Zwykle zabieram się za nią na wiosnę. W tym roku jednak koronawirus zaprzepaścił te możliwości, bowiem moja trasa przebiega przez Czechy, a kraj ten był wiosną zamknięty. Dziś więc postanowiłem nadrobić te zaległości.

Kiedyś upał mi tak nie przeszkadzał. Dziś jednak kiepsko mi się jechało w tej słonecznej pożodze. Piłem sporo, ale czułem ten dokuczliwy żar. Pierwszy większy podjazd z Głuszycy do Unisławia Śl. pokonałem dość raźnie. Jechało się w cieniu drzew. Upał tu nie docierał. Droga z Rybnicy Leśnej ku Unisławowi ciągle jest zamknięta i niby ma tu być jej remont. Przetarłem ją kolejny raz i musiałem mocno uważać na dziurach i piaszczystych łachach. Na szczęście zjechałem w jednym kawałku.

Przez Czechy jechałem dobrze znaną mi drogą. Przemierzyłem ją ze sto razy. Przed polską granicą we wsi Mala Cermna zatrzymałem się na obiad. Pochłonąłem smażony ser z frytkami i zapiłem to danie Karkonosem. Przyplątał się do mnie miejscowy kot, który pomógł mi w jedzeniu smażonego sera. Był mocno głodny, bo pochłaniał ser z wielkim apetytem. Nawet dał się przy tym pogłaskać…

Z Kudowy wyruszyłem na podjazd Drogą Stu Zakrętów. Warto zwrócić uwagę, że zrobiono nową nawierzchnię aż do samej Przełęczy Lisiej. Od Karłowa parę kilometrów w dół jednak ciągle droga jest kiepska. Podjazd pokonałem w dobrej formie. Na zjeździe po raz kolejny przypatrywałem się fenomenalnym formacjom skalnym, które schodzą bezpośrednio do drogi.

Na końcu, w Burkatowie, wstąpiłem do swojej żony. Znowu były polityczne dyskusje, bez porozumienia…


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Jugowice-Głuszyca-Rybnica Leśna-Unisław Śl.-Mieroszów-Mezimesti-Bohdasin-Teplice nad Metuji-Ceska Metuje-Police nad Metuji-Velke Petrovice-Hronov-Mala Cermna-Kudowa Zdrój-Karłów-Radków-Ratno Dolne-Ścinawka Górna-Nowa Ruda-Ludwikowice Kłodzkie-Głuszyca- Jedlina Zdrój-Jugowice-Burkatów-Świdnica.




Góry Sowie forever. Przełęcz Woliborska

Piątek, 7 sierpnia 2020 · dodano: 07.08.2020 | Komentarze 0

Rano do pracy jechało mi się przyjemnie. Przyjemna temperatura ułatwiała jazdę. Wreszcie poranek był ciepły. W pracy odczytałem dane licznika. Rekordowy czas dojazdu w tym sezonie (51:29), do rekordu globalnego zabrakło półtorej minuty. Jakoś nie wierzę, że uda mi się go w tym roku pobić. Parę razy musiałem lekko wyhamować, bo na trasie pojawiały się jakieś przeszkody. Raz całkiem stanąłem, bo spotkałem swojego kolegę Mirka, który rano grzecznie kręcił na rowerze do swojej pani. Mamy duże szczęście do spotkań, w tym roku było to chyba czwarte. Kiedyś z Mirkiem przemierzyłem trasę Przemyśl-Wałbrzych, po górkach, od tego czasu dopingujemy się wzajemnie, ale raczej chyba już razem nie pojeździmy. On celuje w MTB, a ja jestem wierny asfaltom…

Praca przebiegła spokojnie i o 15:30 mogłem wyruszyć na zasadniczą część trasy. Wcześniej wrąbałem dość solidny obiad. W pracy mamy mikrofalę, a ja na niej podgrzałem sobie placki ziemniaczane z gulaszem. Danie było bardzo dobre, ale ciut za duże. Początek jazdy był ciężki, a mnie odbijały się te placki. Tym razem Wałbrzych przeciąłem ścieżkami, a nie jak to ostatnio bywało główną arterią północ-południe. Ścieżki te są nawet sensowne, ale wiele razy trzeba stawać na światłach i długo czekać na zielone. Po raz pierwszy w życiu przejechałem się ulicą Zagórzańską, która łączy dzielnice Kozice i Rusinowa. Droga dziurawa i więcej tamtędy się nie wybiorę.

Dalej jechałem ulicą Świdnicką. Kiedyś przy niej mieszkałem. Minąłem swój dawny domek. Czwarty w Wałbrzychu, jak ktoś czytał poprzednie wpisy, to wie, o co chodzi. Mieszkałem tam bardzo dawno temu, w latach siedemdziesiątych, byłem wtedy małym brzdącem, ale jakoś zapamiętałem te rejony. Ta część miasta była jakby położona z dala od cywilizacji. Blisko były lasy i rozległe niezurbanizowane obszary. Teraz jest tam inaczej. Ulica ta została włączona w ciąg komunikacyjny w kierunku na Kłodzko (i nawet na Wrocław) i przebiega nią wściekły ruch samochodowy. Z Wałbrzycha wyjechałem podjazdem przez Glinik. Duchota była straszliwa. Pociłem się jak szczur i ciągle czułem ciężkość tych placków. Droga wylotowa jest remontowana i było tam nawet wahadło. Widząc, że asfalt jest już zrobiony, wciąłem się na czerwonym świetle.

Z radością powitałem koniec podjazdu na rozstaju dróg Rybnica Leśna-Unisław Śl. Teraz czekał mnie przyjemny zjazd ku Czechom. Niby jest tam droga krajowa (nr 35), ale kręci się przyjemnie i nie ma zbyt dużego ruchu samochodowego. Czechy przeciąłem szybko. Jazdy przez ten kraj było dokładnie 20 kilometrów i zameldowałem się w naszym Tłumaczowie. Przejechałem przez centrum Nowej Rudy i rozpocząłem podjazd na Przełęcz Woliborską. Od tej strony nie jest zbyt kąśliwy. Trochę cięższy odcinek jest w środku podjazdu, za Woliborzem. Może ze 2-3 kilometry, na których trzeba się wysilić. Końcówka jest dziwnie wypłaszczona. Jechałem tamtędy wiele razy i dokładnie wiedziałem jak rozłożyć siły. Za to zjazd do Bielawy jest pierwsza klasa.

Do Świdnicy dotarłem po dwudziestej. Końcówkę jechałem miejskimi ścieżkami rowerowymi. Po stokroć wolę jechać między samochodami niż między dziadkami i panienkami, wcale nie patrzącymi na drogę i wcinającymi się na krzywy ryj. Puściłem ku nim parę niekulturalnych bezsilnych bluzgów, ale czy to pomoże? Poza tym przechadzają się tamtędy paniusie z pieskami, które w ogóle nie zwracają uwagi na to, co się dzieje wokoło. Koszmar.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Mieroszów-Mezimesti-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Nowa Ruda-Wolibórz-Przełęcz Woliborska-Jodłownik-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica.