Info
Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad4 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
Październik, 2022
Dystans całkowity: | 1314.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 56:53 |
Średnia prędkość: | 23.10 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 131.42 km i 5h 41m |
Więcej statystyk |
- DST 134.40km
- Czas 05:54
- VAVG 22.78km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni raz w Góry Sowie. Przełęcz Jugowska-Broumov
Sobota, 29 października 2022 · dodano: 29.10.2022 | Komentarze 0
Pogoda ciągle utrzymuje się na wyjątkowym poziomie. Po
deszczowym wrześniu nadszedł słoneczny październik, który daje szansę na
przyjemne rowerowe wycieczki.
Dziś wybrałem się na górską jazdę. W Góry Sowie. Są to
ulubione dla mnie trasy. Chyba nigdy mi się nie znudzą. Ze względu na mój
biologiczny licznik, który nieubłaganie tyka, coraz trudniej jest mi wspinać
się na te (i inne) podjazdy. No ale trzeba próbować. A więc spróbowałem.
Jechało mi się całkiem przyjemnie. Wspiąłem się na Przełęcz Jugowską.
Jak już wspomniałem, pogoda była bajeczna. Ciepło, słońce i
mały wiatr. W niektórych miejscach czułem się jak dwadzieścia lat temu. Nogi
dawały radę, płuca – mimo intensywnej wentylacji – też nie były gorsze. A więc
może jeszcze kilkanaście lat przede mną – w Górach Sowich.
W każdym razie dziś była moja ostatnia w sezonie wycieczka w
ten rejon. Następny wypad będzie tam na wiosnę.
Po zjechaniu z Gór Sowich, przejechałem przez Nową Rudę i
dostałem się do Czech. Na samej granicy, w Otovicach, stanąłem na obiad. W
knajpie U Bartosa, którą nieraz tu opisywałem. Tym razem zamówiłem czeski
kotlet schabowy. Zjadłem, bo byłem głodny, ale ja sam lepiej go robię. No ale
człowiek łaknący pokarmu nie marudzi.
Do dom dotarłem sporym łukiem, bo chciałem nabić ciut więcej
kilometrów. Podjazd Złoty Las-Modliszów wycisnął ze mnie dodatkową porcję potu.
Do Wałbrzycha dotarłem już po zachodzie słońca, nieco zdziwiony, że tak szybko
on już następuje…
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz
Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław
Śl.-Głuszyca-Jugowice-Lubachów-Złoty Las-Modliszów-Wałbrzych
- DST 158.20km
- Czas 06:49
- VAVG 23.21km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Plany niezrealizowane. Wałbrzych-Lubin
Środa, 26 października 2022 · dodano: 26.10.2022 | Komentarze 0
Kolejny dzień urlopu wzięty z zamiarem rowerowej wycieczki.
Pogoda miała być przednia i taka też była. Wczoraj zaplanowałem trasę.
Postanowiłem odświeżyć drogi w powiecie lubińskim. Dawno tam nie byłem i z
pewną podnietą wytyczyłem sobie trajektorię. Było na niej dwadzieścia
dziewiczych miejscowości. Cóż, z dobrą myślą dziś rozpocząłem swoje zmagania.
Znowu nieco zmarudziłem i z domu wyjechałem w okolicach godziny dziesiątej.
Plan był taki, by pokręcić się koło Lubina i do domu wrócić stamtąd pociągiem.
Lubin niedawno skomunikowano kolejowo i byłem ciekawy jak wygląda tam stacja,
bo wcześniej ani jej nie było, ani tym bardziej mnie na niej.
Pierwsze 90 kilometrów nie dało żadnej nowej zdobyczy. Jak
na koniec października aura była bajeczna. Ciepło i praktycznie bezwietrznie.
Ubrałem się ciutkę za grubo, ale jakoś dobrze zniosłem te wyższe temperatury.
Gdy dotarłem do pierwszej „dziewicy”, Wojciechowa w powiecie
złotoryjskim, już wiedziałem, że planów nie zrealizuję. Wczoraj wytyczając sobie
trasę nie policzyłem kilometrów i w praktyce nie było żadnych szans na
wypełnienie zadania. Moja trasa przewidywała straszne lawirowanie, takie na 200
kilometrów, na co oczywiście nie miałem czasu. Z każdym kilometrem redukowałem
swoje zamierzenia, bo coraz szybciej zbliżała się godzina odjazdu mojego pociągu
ze stacji Lubin. Cieszę się tylko, że dotarłem do osady Bolanów, położonej wśród
leśnych ostępów, do której wiodła 2-kilometrowa droga szutrowa. Osada składa
się z jednego obejścia, ale za to ładnego. Gdybym ją pominął, musiałbym znowu
jechać dokładnie tą samą trasą. Pozostałe moje planowane, a niezaliczone wsie
są rozmieszczone w zwartych grupach, a więc łatwiej będzie można je zdobyć.
Dzisiejsze „dziewicze” miejscowości (zaliczone): Wojciechów,
Kąty, Ogrodzisko, Gorzyca, Bolanów, Chróstnik, Gorzelin, Pieszków i Osiek. Do
Lubina dotarłem już pod koniec dnia, a na samą stację przy zapadających ciemnościach,
10 minut przed odjazdem mego pociągu. Mimo fuszerki z planem, byłem raczej zadowolony
z jazdy.
Do domu dotarłem trzema pociągami, z przesiadkami w Legnicy
i Jaworzynie Śląskiej. Na szczęście nie bujałem się przez Wrocław, a więc jazda
była spokojna i bez zagrożenia, że nie wpakuję się do pociągu. W Legnicy (na
dworcu) zjadłem późny obiad. Kotlet schabowy i ziemniaki nie były szczytem
sztuki kulinarnej, ale mnie to danie nadzwyczaj smakowało. W domu byłem około
21.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Komorów-Milikowice-Świebodzice-Olszany-Strzegom-Godzieszówek-Roztoka-Zębowice-Jawor-Łaźniki-Krotoszyce-Ernestynów-Łukaszów-Brochocin-Chojnów-Kolonia
Kołłątaja-Żabice-Gorzyca-Bolanów-Krzeczyn Wielki-Lubin-Chróstnik-Gorzelin-Pieszków-Osiek-Lubin.
- DST 131.80km
- Czas 05:43
- VAVG 23.06km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Różne uwagi na czasie. Ząbkowice Śl.
Niedziela, 23 października 2022 · dodano: 23.10.2022 | Komentarze 0
Wczoraj szpetnie padało. Zamiast na rower wybrałem się więc do
kina. Na przyczepkę wziąłem żonę. Dawno razem nie byliśmy w kinie.
Dziś zrobiło się ładniej. Pokazało się słońce. Było jednak
chłodno i wietrznie. Ubrałem się przyzwoicie, ale też nie przesadnie zimowo. Na
dłonie nałożyłem krótkie rękawiczki. Głowę wszakże chroniłem czapką.
Punkt dziesiąta byłem na siodełku. Mimo słońca i wiatru
drogi były mokre. Widocznie w powietrzu krążyła wilgoć, która nie pozwalała na
wyschnięcie asfaltu. Na drogach spotkałem całe tabuny rowerzystów. Pewnie chcieli
wykorzystać nieco lepszą aurę, by się trochę pobujać na dwóch kółkach.
Ja też się bujałem. Było to bardzo przyjemne. Forma pod
koniec sezonu jest całkiem przyzwoita. Noga kręci. Rzekłbyś, gość zasuwa na
elektryku. No ale to tylko mięśnie. Mój kolega Darek, który tydzień temu
przyjechał do mnie z Warszawy na dolnośląskie rowerowanie, powiedział mi, że
nasz wspólny kompan Łukasz (z którym trochę pojeździliśmy po kraju) wybrał się w
Alpy, nad Gardę. No ale co? Wziął ze sobą rower elektryczny. Zgroza! W Alpach
ze wspomaganiem. Słabo! Jakoś nie mogłem pogodzić się z tą myślą. Ja wiem
jedno. Nigdy się na takie cacko nie przesiądę. Jak już nie będę mógł jeździć na
normalnym rowerze, to będę chodził z żoną do kina. A może sam?
Trasę jak zwykle zaplanowałem dokładnie wcześniej. No i ją
zrealizowałem z dużą precyzją. Jakoś tak mam, że sprawia mi to przyjemność. A w
moim wieku warto niekiedy folgować przyjemnościom. Dwie uwagi, co do tej mojej
drogi. Przemierzyłem dziś odcinek Piława Górna-Brodziszów-Zwrócona-Ząbkowice
Śląskie. Chyba po raz pierwszy po piętnastu latach. Wcale go nie pamiętałem.
Jechało się jak po „dziewiczej trasie”. Z lubością chłonąłem tamtejsze
interwały, a dziurawa droga jakoś mi nie przeszkadzała. Czasem warto przecierać
dawne i zapomniane odcinki. Druga sprawa, to jazda przez fragment Ząbkowice
Śl.-Budzów. Zawsze tam jest przeciwny wiatr. I to całkiem krzepki. Tak też było
i dziś. Ledwo kręciłem, a licznik pokazywał na płaskim 16-18 km/h.
Do domu dotarłem o przyzwoitej godzinie. Szybko
przyrządziłem obiad (w tym grzybki kozaki, mniam, mniam), który połknąłem jak
Smok Wawelski niegdyś pożarł baranka. Tamten baran miał w sobie siarkę, a moje
grzybki były zupełnie jadalne. A więc pewnie przeżyję. Co prawda teraz popijam
piwko, ale mam nadzieję, że od niego nie pęknę.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława
Górna-Brodziszów-Ząbkowice
Śl.-Stoszowice-Jemna-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych
- DST 118.10km
- Czas 05:10
- VAVG 22.86km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Patrzeniem mając obrzękłe źrenice. Sobótka
Czwartek, 20 października 2022 · dodano: 20.10.2022 | Komentarze 0
Jakoś tak płynnie wkroczyłem w erę zaniechania dojazdów do pracy. Ciągle jeszcze mam nadzieję, że mi się to uda, ale mrok godziny szóstej mnie odstręcza.
No ale mam jeszcze parę dni urlopu, które systematycznie wybieram. Tak było i dzisiaj.
Wstałem raczej późno. Przez okno wpadało rześkie słońce. Nie dałem się zwieść tym pozorom ciepłoty i ubrałem się solidnie. Na dworze rzeczywiście było zimno. Słońce parzyło tylko w oczy, nie dając przy tym zbyt dużo energii. Tak się dziwnie złożyło, że podczas mojej jazdy cały czas odwracałem się ku naszej gwieździe i ona nieustannie była przede mną. Nawet przyciemniające szkła w nowych okularach nie pomagały zbyt wiele.
Trasę do Sobótki pokonałem raczej sprawnie. Jazda przez mniejsze miejscowości dała mi sporo wytchnienia, nie musiałem wytężać uwagi na ruch samochodowy, który w tych okolicach był wyraźnie słabszy. Po południu zrobiło się cieplej, ale termometr nie wzbił się ponad 15 stopni. Do domu dotarłem o siedemnastej. Po zjedzeniu obiadokolacji wpadłem w kataleptyczny letarg, który trwał z półtorej godziny. Czyżby nadchodząca starość?
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Olszyniec-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Kiełczyn-Wiry-Sady-Sobótka-Tworzyjanów-Maniów-Domanice-Klecin-Śmiałowice-Wierzbna-Bolesławice-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Modliszów-Wałbrzych.
- DST 110.80km
- Czas 04:12
- VAVG 26.38km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Darkiem. Dzień 2. Wałbrzych-Brzeg
Niedziela, 16 października 2022 · dodano: 16.10.2022 | Komentarze 0
Celem dzisiejszej jazdy był Brzeg na Opolszczyźnie, skąd
Darek miał pociągiem powrócić do swojej Warszawy. Ja natomiast też pociągiem
planowałem jazdę do domu.
Wyruszyliśmy po ósmej. Pogoda na początku była nieokreślona,
by w końcu zdecydować się na zaprezentowanie nam złotej polskiej jesieni. Jazdę
odbyłem w niedawno zakupionych okularach Lozano. Jako krótkowidz muszę używać wkładek
korekcyjnych i to w znacznym stopniu podwyższa ich koszt. Do okularów dodano
kilka par szkiełek. Dziś jechałem w przyciemniających obraz rzeczywistości szkłach
lustrzanych. Ale już na nocny powrót do domu z dworca kolejowego założyłem
żółte rozjaśniające. Okulary oceniam jako bardzo dobre.
Po przejechaniu 20 kilometrów zrobiliśmy przystanek u mojej
żony w Burkatowie. Wypiliśmy kawę a darek zjadł bułeczkę z pieczonym jabłkiem.
Ja po gigantycznym omlecie spożytym na śniadanie jakoś nie miałem ochoty na
kolejne pokarmy.
Do dalszej jazdy przystąpiliśmy koło dziesiątej. Wyszło
ładne słońce i zrobiło się ciepło. Nieco przegrzewaliśmy się w zbyt grubych
ubraniach. Wiaterek się wzmógł, ale raczej nam pomagał. To dzięki niemu i
naszej mocnej zmianowej jeździe wykręciliśmy całkiem przyzwoitą średnią.
W Brzegu byliśmy na dwie godziny przed naszymi pociągami. W
restauracji Wozownia spożyliśmy więc obiad. Porcje były małe i zupełnie nieprzystające
do ich ceny…
Pożegnaliśmy się na peronie, obiecując sobie kolejną wspólną
rajzę na wiosnę. Ale to już gdzieś w Polsce, by natłuc trochę gmin. Zatłoczonymi
pociągami dotarłem do domu. Jazda nimi z przesiadką we Wrocławiu staje się
ostatnio istnym koszmarem.
- DST 134.40km
- Czas 06:21
- VAVG 21.17km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Darkiem. Dzień 1. Ostra Góra
Sobota, 15 października 2022 · dodano: 15.10.2022 | Komentarze 0
Wczoraj przyjechał do mnie mój kolega Darek z Warszawy. Przez weekend planowaliśmy trochę razem pojeździć.
Dziś przetarliśmy trasę przez Czechy i Góry Stołowe. Trasa była wymagająca, bardzo dużo górek. W Czechach zjedliśmy obiad, a do domu dotarliśmy przed zmierzchem.
Niestety dobra pogoda się skończyła. Zamiast złotej polskiej jesieni dziś nas okrutnie zlało. Teraz się suszymy. Pojechałem nieco podziębiony i zimne opady były dla mnie raczej przykre. No ale czuję, że chyba ten stan nie przerodzi się w chorobę...
- DST 168.50km
- Czas 07:01
- VAVG 24.01km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dziewicze miejscowości. Wałbrzych-Żmigród
Czwartek, 13 października 2022 · dodano: 14.10.2022 | Komentarze 0
Tytułowe dziewicze miejscowości to takie, do których dotarłem po raz pierwszy na rowerze. Na drodze do Żmigrodu były to wsie w powiatach średzkim (Głogi) i trzebnickim (Lubnów, Nowosielce, Kierz, Morzęcin Wielki, Budzicz, Kaszyce Milickie, Sieczków i Książęca Wieś).
- DST 123.80km
- Czas 05:19
- VAVG 23.29km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Do teściów na obiad. Burkatów-Nysa
Niedziela, 9 października 2022 · dodano: 09.10.2022 | Komentarze 0
Opis jutro.
Wyjazd
nastąpił w godzinach mocno porannych, bo nieco po siódmej. Jechałem z
Burkatowa. Ranek był chłodny, termometr pokazał pięć stopni. Ubrany byłem
odpowiednio, ale zmarzły mi ręce, bo miałem założone krótkie rękawiczki.
Późniejsze godziny przyniosły wzrost temperatury. Słońce ładnie przyświecało.
Wiaterek pomagał.
Wcześniej
ustaliłem sobie dokładnie plan jazdy. Trasę wyznaczyłem sobie tak, aby dotrzeć
do kilku dziewiczych miejscowości zarówno na Dolnym Śląsku jak i na
Opolszczyźnie. Pogranicze tych województw można opisać jako tereny zapomniane,
o kiepskich dziurawych drogach i zaniedbanych obejściach. Tylko pieski czuły się
dobrze i oszczekiwały mnie całkiem sprawnie. Raz nawet zapuściłem się szutrami,
ale nie było innego wyjścia, by zaliczyć wioskę Samborowice. Wcześniej było
sioło Królewiec. Jakiś czas temu planowałem wyjazd od Królewca (Kaliningradu),
ale teraz jest to raczej zadanie niewykonalne. Dlatego zadowoliłem się
Królewcem w powiecie strzelińskim. Poza tymi dwoma wioskami do mojej dolnośląskiej
kolekcji dołączyłem Strużynę i Rożnów. Jeśli chodzi o Opolszczyznę to dotarłem
do siedmiu nowych miejscowości, były to kolejno: Bogdanów, Jaszów, Smolice,
Śmiłowice, Goszowice, Frączków i Korzekwice. Trasa płaska w okolicach Nysy
zamieniła się w sympatyczne pagórki. Pogoda cały czas dopisywała.
Na
obiedzie zameldowałem się na czas. Był kotlet schabowy i grzybki…
Wczorajsza
trasa:
Burkatów-Świdnica-Wiry-Łagiewniki-Brochocinek-Strzelin-Jegłowa-Przeworno-Rożnów-Jagielnica-Biechów-Goszowice-Regulice-Nysa
- DST 103.90km
- Czas 04:36
- VAVG 22.59km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa słowa o proletariacie. Mieroszów
Środa, 5 października 2022 · dodano: 05.10.2022 | Komentarze 0
Ranek
był czarny jak smoła. Jakoś jazda bez dziennego światła nie jest moim żywiołem.
Odpaliłem mocne światła, ale i tak w dużym ruchu samochodowym nie czułem się
komfortowo. Na ale cóż, trzeba było jechać. Jakoś zatem dojechałem. W pracy
byłem przed siódmą, ale na zewnątrz nadal było ciemnawo.
Kolejny
raz wziąłem sobie godzinę ze swojej kolekcji nadgodzin. Na popołudniową jazdę
wyruszyłem zatem o czternastej. Dzień był słoneczny i stosunkowo ciepły,
sielankę psuł mocny wiatr. Miałem wrażenie, że na całej trasie wali mi w twarz…
Rano jechałem w ciepłej czapce, po południu nakrycie głowy zmieniłem na
chustkę. Zamiana ta okazała się trafna, w mycy spociłbym się jak szczur…
Pagórkowata
trasę pokonywałem dość chwacko, no ale ciągle obraz całości psuł ten mocny
wiatr. Właściwie zrobiłem objazd znanej mi doskonale okolicy, bo na dalsze
ekskursy nie było czasu.
Przed
samym Wałbrzychem potwierdziłem dwie znane mi już wcześniej rzeczy. Pierwszą z
nich jest fakt, że w herbie Wałbrzycha jest dąb. Otóż na drodze od Złotego Lasu
do mojego domu było całe zatrzęsienie opadłych żołędzi. Jazda po twardych
skorupach była na tyle niebezpieczna, że parę razy prawie straciłem równowagę.
Druga sprawa jest bardziej smutna. W Wałbrzychu mieszka proletariat najgorszego
rodzaju. Chamstwo i prostactwo widzi się na każdym kroku. Dziś miałem okazję
się o tym ponownie przekonać: raz gość w samochodzie wymusił na mnie ordynarnie
pierwszeństwo, a potem jeszcze trąbił na mnie jak potępiony, drugi raz
zobaczyłem, że furgonetka tarasuje całą ścieżkę rowerową. Kierowca, któremu
zwróciłem uwagę, zapienił się i prawie doszło do konfrontacji na pięści, bo ja
też nie myślałem odpuszczać. W końcu jednak do rozlewu krwi nie doszło… No tak,
mieszkam w Wałbrzychu, ale jakoś nie czuję się tu dobrze… Proletariusze
wszystkich miast, marsz na Sybir.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Stare
Bogaczowice-Jaczków-Czarny Bór-Grzędy Górne- Kochanów-Mieroszów-Rybnica
Leśna-Głuszyca-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych
- DST 130.30km
- Czas 05:48
- VAVG 22.47km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Kapuśniaczek. Jawor
Niedziela, 2 października 2022 · dodano: 02.10.2022 | Komentarze 0
Prognozy
na dziś były nadzwyczaj rozstrzelone. Od ciągłych opadów do pełnego słońca. Tym
razem prawda okazała się średnią arytmetyczną tych zapowiedzi. Było i słońce i
deszcz.
Rano
wstałem nawet sprawnie. Na zewnątrz wstawał dzień. Ja tez wstałem i bez marudzenia
zrobiłem sobie śniadanie. Zwłaszcza mocna kawa wyostrzyła moje oczy i całe
ciało. Ubrałem się dość przezornie. Zgodnie z moją dewizą, lepiej nieco się
przegrzać niż zmarznąć. Na plecy wrzuciłem plecaczek, a w nim schowałem kurtkę
przeciwdeszczową.
Pierwsze
kilometry przejechałem przez Wałbrzych. Moje miasto jest rozległe i nawet
biorąc pod uwagę, że nieco kluczyłem, rozstałem się z nim dopiero po dwudziestu
kilometrach jazdy. Początek był taki jak do mojej pracy. Drogi były mokre po
nocnym deszczu, ale słońce ładnie suszyło te wilgotne bezeceństwa. Wzgórki przy
Wałbrzychu pokonywałem całkiem dynamicznie. Rower mój jest po zmianie napędu i
to się czuło. Każde uderzenie w pedały odpłacało się niezłym przyspieszeniem.
Niedziela była ładna, przejrzysta i spokojna. Nawet zastanawiałem się nad tym,
dlaczego tak mało cyklistów wyruszyło na trasy. Wiatr trochę hulał, ale
sprawiedliwie raz pomagał, raz przeszkadzał.
W
Strzegomiu stanąłem na obiad, w zajeździe „U Emila”. Była czternasta, a ja
jakoś niespodziewanie zgłodniałem. Za pełne danie obiadowe zapłaciłem trzy
dychy. Był kapuśniak i kopytka z kotletem mielonym. Strawy nieco trąciły
myszką, ale człowiek głodny wszystko zje. Gdy wyjechałem na dalszą jazdę, nad
okolicą zaciągnęły się paskudne chmury. Po półgodzinie zaczął kropić drobny
kapuśniaczek. Mnie ten kapuśniaczek nawet nie przeszkadzał, ale poczułem, że ten
przyswojony na obiedzie chce się wydostać na zewnątrz. Cóż było robić?
Przystanąłem i udałem się w krzaki…
Po
kolejnych kilometrach już dostałem się w strefę mocnych opadów. Z plecaka
wydobyłem kurtkę i tak odziany jakoś brnąłem w deszczu. Opady ustały po
kolejnej półgodzinie. Wyszło znowu słońce. Do domu dotarłem bez większych przygód,
zadowolony z udanej jazdy.
Rower
po ostatnich jazdach w deszczu nieco się wysmotruchał. Odstawiłem go do piwnicy
na jakieś konkretne czyszczenie. Ale to jużjutro…
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Stare
Bogaczowice-Dobromierz-Kłaczyna-Roztoka-Zębowice-Jawor-Luboradz-Marcinowice-Damianowo-Goczałków
Górny-Strzegom-Morawa-Skarżyce-Pastuchów-Bolesławice-Świdnica-Milikowice-Komorów-Witoszów
Dolny-Burkatów-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych