Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2024

Dystans całkowity:554.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:24:59
Średnia prędkość:22.20 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:110.94 km i 4h 59m
Więcej statystyk

Lepszy rydz niż nic. Wiry

Niedziela, 24 listopada 2024 · dodano: 24.11.2024 | Komentarze 0

Od jakiegoś czasu chciałem przetestować swój drugi rower, który został przeze mnie dawno temu nazwany Starym Zdechlakiem. To pojazd wyprawowy, który mi służy od 25 lat. Założyłem w nim duże i grube opony, by można było pokonywać szutry. Od lipca rower spał sobie w piwnicy, aż wreszcie nadarzyła się okazja do jazdy. Myśl ta tym bardziej znalazła swoją realizację, bo u mnie spadło trochę śniegu, a na szosówce przebijanie się przez zasypy jest kłopotliwe.

Rano u mnie miało padać. Według różnych prognoz miał to być deszcz lub śnieg. Gdy wstałem i wyjrzałem przez okno, świat wyglądał źle. Padał mocny deszcz, a nieboskłon przybrał kolor szary. Przez trzy godziny nic nie chciało się poprawić. Wreszcie koło jedenastej zaczęło się przecierać. Był to ostatni moment, by wyruszyć na trasę. A więc w plener! Lepszy krótszy dystans niż siedzenie w domu.

Początek jazdy był jednak w opadach. Moczyło mnie solidnie. Kląłem i złorzeczyłem. No ale jak już wyjechałem, to o szybkiej rejteradzie nie było mowy. Na pierwszym podjeździe w Wałbrzychu poczułem, że idzie mi kiepsko Niezbyt sroga wspinaczka przez Poniatów nadwątliła moje siły. Normalnie jadę tamtędy z prędkością ponad 20 km/h, dziś było 10-12. Czyżby ciężki Zdechlak tak na mnie podziałał? No tak, forma skandaliczna. Przez głowę przechodziły mi myśli, by zawrócić do domu i nie męczyć się z tym deszczem i Zdechlakiem. Po wjechaniu na górkę, puściłem się w dół ku Świdnicy. Na zjeździe rower mi hamował. To mi dało do myślenia. Stanąłem i zbadałem, co się dzieje. Oto tylne koło skrzywiło się i tarło o widelec. Jechałem prawie jak na zaciągniętym hamulcu. Naprawiłem złe ustawienie i pokręciłem dalej. No , teraz można było jechać.

Po przejechaniu 20 kilometrów w Świdnicy poczułem, że coś się dzieje z moimi przerzutkami. Łańcuch skakał mi jak pijany linoskoczek. Stanąłem i zbadałem sprawę. Tego typu kwestie są ważne, bo można zerwać łańcuch, który pracuje pod kątem. Kręciłem pokrętłami regulującymi ustawienie przerzutek, ale bez efektu. Łańcuch cały czas blokował się i przeskakiwał. Dziwne, bo problem był tylko przy ustawieniu na największej tarczy. Gdy dałem na środkową, wszystko działało idealnie. No więc postanowiłem już nie kombinować i całą trasę przebyłem na środkowej.

Za Świdnicą pogoda się poprawiła. Już nie kropiło i pojawiło się nawet miłe słoneczko. Ja jednak byłem już przemoknięty, ale nie narzekałem na zły los. Ostatnie trzydzieści kilometrów walczyłem ze strasznym wiatrem. Na moje oko mogło wiać z prędkością 10-12 m/s, a wszystko w twarz. Na liczniku pokazywała się prędkość w zakresie 12-16 km/h. Mięśnie omdlewały od tej walki, ale każdy kilometr przybliżał mnie do domu.

A więc się przejechałem. Dystans był krótki, ale lepszy rydz niż nic. Do głowy przyszło mi nieco sparafrazowane to powiedzenie, którego często używał mój kolega-erotoman – „lepszy cyc niż nic”.

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/cametarutu




Zawilgła polska jesień. Wałbrzych-Legnica

Niedziela, 17 listopada 2024 · dodano: 17.11.2024 | Komentarze 0

Do jazdy były warunki kiepskie. Listopad pokazał swoją najgorszą stronę. Jest to miesiąc najmniej przeze mnie lubiany. Dziś nie starał się, abym zmienił swoje do niego nastawienie. Było paskudnie: zimno, ponuro, zawilgle, wietrznie, a w końcu deszczowo. Przy temperaturze około 3-5 stopni opady mogą skutecznie zniechęcić do jazdy. Towarzyszyły mi przez ostatnie 30 kilometrów i deptały morale. No ale jakoś dojechałem. Do Legnicy dotarłem mocnym zakolem, na dworcu zameldowałem się 10 minut przed odjazdem mego pociągu. Po długiej ciepłej kąpieli jakoś dochodzę do siebie.

No ale przecież się przejechałem.
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/recozuvone




Ziąb. Wałbrzych-Jelcz-Laskowice

Poniedziałek, 11 listopada 2024 · dodano: 11.11.2024 | Komentarze 0

Śniegu jednak nie było. No ale co z tego, skoro poranek przyniósł mróz. Nie miałem na co czekać, tylko musiałem się wbić w tę zamrożoną aurę. Po pierwszym szoku termicznym, dalej jechało mi się nawet dobrze. Miało być z lekkim wiatrem, ale okazało się, że wiatr przeszkadzał. Czułem z tego powodu pewien zawód. Zaplanowanej trasy jednak nie zmieniam i brnąłem zgodnie z jej trajektorią, którą miałem w głowie. Ubrałem się solidnie, kilka warstw na grzbiet, polarowa czapka, długie zimowe rękawice. Wszystko to jednak nie ratowało mnie przed utratą ciepła. Gdzieś w połowie trasy złapała mnie niezła telepka. Czułem, że za chwilę stracę resztę animuszu. No ale wtedy na szczęście się kapkę ociepliło. Termometr wskazał 2-3 stopnie na plusie.
Zgodnie ze swoim zwyczajem na trasie prawie nic nie jadłem. Spożyłem tylko słodką bułkę zakupioną jeszcze w sobotę. No ale jakoś dotarłem do zamierzonego celu. Przejeżdżając przez Oławę po raz kolejny zastanawiałem się dlaczego tam tak nie lubią rowerzystów. Ciągle znaki zakazu jazdy dla rowerów… Do Jelcza-Laskowic dotarłem na 10 minut przed odjazdem mego pociągu. Do domu dotarłem Kolejami Dolnośląskimi punktualnie i bez złych przygód.
Teraz pichcę sobie obiad. O Jezu, jaki jestem głodny…

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/fonulogafe




Przemarzanie. Środa Śląska

Sobota, 9 listopada 2024 · dodano: 09.11.2024 | Komentarze 0

Rano nieco odwlekałem wyjazd, bo za oknem krajobraz był na pół zimowy. Oszronione samochody i roślinność nie zachęcały do jazdy. Wyruszyłem w końcu koło dziewiątej. Fakt, było zimno. Termometr pokazywał od 0 do 3 stopni. Ubrany byłem należycie, zatem nie przemarzałem. Przynajmniej na początku, bo później jednak ziąb spenetrował moje członki. Zwłaszcza zimny wiatr odbierał ciepłotę. No ale jakoś się jechało. Mimo myśli, by skrócić zaplanowaną trasę, jakoś brnąłem po ułożonej w głowie trajektorii.

Po pożywnym śniadaniu długo kręciłem bez uzupełniania kalorii. W końcu w wiejskim sklepie kupiłem duża słodką bułkę i ona pomogła mi dotrzeć do domu. Cały czas było chłodno i prawie zimowo. Nad głową kłębiły się śniegowe chmury. Opad nie nastąpił, ale pewnie niedługo śnieg się pojawi. Do domu dotarłem już po zmroku. Teraz marzę o pożywnej strawie i ciepłej kąpieli. Już niebawem…
Dzisiejsza trasa:

https://pl.mapy.cz/s/calafunode




Przez świdnicką giełdę staroci. Niemcza

Niedziela, 3 listopada 2024 · dodano: 03.11.2024 | Komentarze 0

Pierwsza niedziela miesiąca, a więc musiałem przejechać przez świdnicki rynek, by tam zaliczyć giełdę staroci. Za kilkanaście papierków kupiłem monety srebrne o masie ponad uncji. Bardzo udany zakup.

Trasa mocno jesienna. Było zimno, ale słonecznie i bez wiatru. Prawie bez wiatru, bo na ostatnich kilometrach jednak mocno podwiewało.

Forma coraz lepsza, aż żal że sezon chyli się ku upadkowi. Może coś tam się jeszcze pojeździ.

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/kamuleduco