Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Śnieżyca i szachy (może). Nowa Ruda

Niedziela, 24 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 0

Z domu wyjechałem bez zbytniego pospiechu. Dzień długi, a więc można się wyspać. Trasa zapowiadała się dość krótka, ale z soczystymi podjazdami.
Dodatkowym problemem był wiatr. Miałem wrażenie, że cały czas był przeciwny. Pewnie tak nie było, ale tak wygląda syndrom słabej formy. Wspinaczki szły mi opornie. Męczyłem się i paliłem mięśnie. Pomyślałem nawet, że gdy tak dalej będę wypluwał płuca, to rzucę to rowerowanie. Może czas na inne sporty… np. szachy.
W Czechach złapała mnie śnieżyca. Mokry śnieg i deszcz szybko przemoczyły mi ubranie. W przygranicznym Mezimesti schroniłem się w knajpie. Zjadłem obiad i wychyliłem Primatora. Na dworze cały czas zawiewało śniegiem. Gdy trochę przestało, na grzbiet wrzuciłem kurtkę, i poczłapałem dalej. Do domu miałem jeszcze ponad 40 kilometrów, które pokonałem w kiepskim tempie.
Jakoś to jednak jest dziwne. Gdy jadę (zwłaszcza pod górę), opdam z sił. Teraz jednak – po jeździe – wcale nie czuję zmęczenia.
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/mosotuveju




Właściwy początek sezonu. Pieszyce

Piątek, 22 marca 2024 · dodano: 22.03.2024 | Komentarze 0

Właściwy, bo rozpocząłem rowerowe dojazdy do pracy. Wzrośnie systematyczność jazd i może się forma polepszy.
Dziś rano było nawet ciepło, bez przymrozków. Do pracy dojechałem minimalnie przed czasem, ale jednak z dość mizernym czasem ponad 40 minut. Mogłem się wykąpać w wyremontowanej łazience z nową kabiną. Istne luksusy.
Mam dużo nadgodzin, które skrzętnie zbierałem, by teraz móc je wykorzystywać na cele rowerowe. Pracę opuściłem zatem o trzynastej.
Trasę przemierzyłem zgodnie z planem. Niestety ostatnie kilkadziesiąt kilometrów było pod spory wiatr. Namachałem się kapkę. Nawet na ostatnim podjeździe ze Świdnicy przez Pogorzałę górki nie osłaniały od podmuchów. Do domu dotarłem na szarówce.

Trasy kolejno:
https://pl.mapy.cz/s/boposuboma (do pracy)
https://pl.mapy.cz/s/pezutuhulo (po pracy)
Wyjazd z Wałbrzycha po pracy trochę inny, bo mapy cz. nie chciały puścić mnie tą trasą, którą faktycznie jechałem.




Klasyczna dwudniówka. Dzień 2/2. Pępowo-Bierutów

Niedziela, 17 marca 2024 · dodano: 17.03.2024 | Komentarze 0

Najlepiej zdobywa się nieco lepszą formę, gdy się jeździ częściej. Mając na uwadze tę rowerową mądrość, postanowiłem wybrać się na wypad z noclegiem. Taki mały przedsmak prawdziwej wyprawy. Po raz kolejny – jak już wspomniałem – wybrałem się do wielkopolskiego Pępowa.
Pierwszy dzień był nawet ciepły. Żałowałem że nie wziąłem lżejszego ubioru, a w grubych rękawiczkach dłonie pociły mi się szpetnie. Wiatr nie przeszkadzał, niebo było do czasu pogodne. Jechało mi się żwawo i sympatycznie. Za Prusicami złapał mnie deszcz, ale nie był dotkliwy. Wielkopolskę przywitałem w miejscowości o ciekawej nazwie: Białykał. Jest w tym pewna symbolika, bo rolnicza Wielkopolska kojarzy mi się z zapachami chlewni i obornika. I tym razem nie było inaczej. Na swoją kwaterę dotarłem około siedemnastej. Byłem strasznie głody, poszedłem więc na spóźniony obiad. Serowa pizza weszła prawie cała. Wracając do mego domku już nie uniknąłem zlania. Dorwała mnie sroga ulewa. Na szczęście w pokoju miałem ciepło i mogłem rozwiesić swoje ciuchy do wyschnięcia.

Zwyczajem rowerowego turysty, rano sprawdziłem pogodę. Było pochmurnie i bardzo zimno, ale na opady się nie zanosiło. Celem mojej jazdy było miasto Bierutów, skąd już do domu zamierzałem wrócić pociągami. Już po paru kilometrach zmarzłem i na grzbiet założyłem dodatkową bluzę. Już nie marudziłem na ciepłe odzienie. Początek był z wiatrem, ale niebawem dobra passa się odwróciła ode mnie. Wiało jak na sabacie czarownic. Niestety z reguły w twarz. Namachałem się jak przy waleniu cepem. Mięśnie jednak jakoś dawały radę. Może coś ze mnie jeszcze będzie. W Wielkopolsce jest też przesadny rozrost ścieżek rowerowych. Ja w ogóle nie lubię nimi jeździć, ale czasem jednak ulegam obawie, że doczepi się policja. Tutaj w każdej prawie wiosce zbudowany taki tworek: zabrudzony, zapiaszczony, pociągnięty chodnikiem, z nakazami ustąpienia pierwszeństwa pojazdom wyjeżdżającym z boku. Zgroza! W większości kładłem lagę na te ścieżki. Dolny Śląsk znów oglądałem we wsi Goszcz, w której zbudowano monumentalną fabrykę mebli BODZIO. Przejeżdżałem koło niej, faktycznie robi wrażenie. Gdy miałem do celu może z 15 kilometrów, pomyliłem drogę. Wyrzuciło mnie na szutry i polne drogi. Częściowo jechałem, częściowo prowadziłem rower w kopnym piachu. Z niepokojem patrzyłem na zegarek, bo do odjazdu mego pociągu było coraz bliżej, a następny był za ponad dwie godziny. Przebijałem się przez kilka kilometrów, a gdy dotarłem do asfaltu, dziękowałem Bogu. Zostało mi niecałe pół godziny i około 12 kilometrów do dworca. Ruszyłem z kopyta, na szczęście tym razem wiatr mi pomagał. Na peronie byłem 5 minut przed odjazdem pociągu. To już kolejny raz taki pociągowy dramat. Jak ja tego nie lubię!
Pociągi były punktualne, a ja we Wrocławiu miałem nawet czas na zjedzenie obiadu.

Trasy kolejno:
https://pl.mapy.cz/s/podevohake
https://pl.mapy.cz/s/hugebefalu

Mapy cz. nie chciały puścić mnie przez owe szutry (między Poniatowicami a Jemielną), a więc zostało jak w planach.




Klasyczna dwudniówka. Dzień 1/2. Wałbrzych-Pępowo

Sobota, 16 marca 2024 · dodano: 16.03.2024 | Komentarze 0

Klasyczna, bo po raz któryś na wiosnę do Pępowa. Nawet nocleg w tym samym miejscu.
Opisy i trasy po powrocie, czyli pewnie jutro. 




Oznaki wiosny. Teplice nad Metuji

Czwartek, 14 marca 2024 · dodano: 14.03.2024 | Komentarze 0

Ciągle nie mogę wydobrzeć. Choroba przejawia się katarem i kaszlem. Brak gorączki sprawia jednak, że czuję się dobrze i gotów jestem do jazdy. Dziś wziąłem sobie wolne i poczłapałem na nieco trudniejszą trasę, która wiodła do Czech i była bliska 1000 m przewyższeń. Forma licha, ale powoli wydaje się być coraz lepsza.
Pomimo zimna, mogłem obserwować niewątpliwe oznaki wiosny: kwiecie na drzewach, krokusy na łąkach oraz żabie truchła na asfalcie. Te ostatnie stworzenia, czując miętę siliły się na miłosne uniesienia i nie zważały na ruch samochodowy. Przez to dziesiątkami ginęły pod kołami aut.
W Czechach zjadłem obiad i wychyliłem puchar Primatora. Dało mi to siłę do dalszej jazdy po pagórkach.
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/pefukarucu




Jazda zastępcza. Wałbrzych-Wrocław

Niedziela, 10 marca 2024 · dodano: 10.03.2024 | Komentarze 0

Od kilku dni męczy mnie przeziębienie. Katar, kaszel i tego typu sprawy. Wczoraj zdychałem i o rowerze nawet nie myślałem. Dziś rano jednak wstałem ciut zdrowszy. Z nosa leciało, płuca wstrząsały spazmy, ale gorączki nie miałem. A więc pomyślałem o jeździe. Trasę wybrałem raczej marną, zastępczą, by jakoś doczłapać. Wiatr miał sprzyjać i to mnie dodatkowo zachęciło.
Gdy opuściłem domowe pielesze, dochodziła dziesiąta. Dzień był ponury. Chmurny, zimny i wietrzny. Od razu poczułem chęć powrotu do domu. No ale dobra, jakoś trzeba było brnąć do przodu. Na znanych trasach kilometry szybko wskakiwały na licznik.
Od połowy trasy wiatr się jednak popsuł. Szkaradnie wiało mi w twarz, a prędkość 20 km/h rzadko ukazywała się na wyświetlaczu. Kląłem szpetnie i nawet myślałem o zmianie planowanej trasy. No ale raczej rzadko to robię i pokręciłem zgodnie z założeniami. Dotarłem do dziewiczej miejscowości w powiecie wrocławskim, Krzeptowa. Do drugiej (Zybiszowa) już się nie udało, choć było do niej naprawdę blisko. Spieszyłem się na pociąg na dworcu Wrocław Zachodni. Na peronie byłe 10 minut przed czasem. Po raz pierwszy miałem okazję zerknąć na tę stację z bliska.
Czy po tej eskapadzie zdrowe się poprawi? Któż to wie. Na razie czuję się dobrze. Chorobowe objawy jakby się cofnęły. No ale wszystko okaże się jutro.

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/pulohomuju




Zimny marzec. Udanin

Środa, 6 marca 2024 · dodano: 06.03.2024 | Komentarze 0

Po ciepłym lutym przyszedł chłodniejszy marzec. Dziś uczucie zimna potęgował lodowaty wiatr. Wziąłem dzień urlopu. Niedługo trzeba będzie rozpocząć sezon dojazdów do pracy, ale to może w połowie miesiąca. W nocy budziłem się z nieprzyjemnym uczuciem bólu gardła. Nawet przez myśl mi wtedy przechodziło, by zostać w domu. Ranek jednak przyniósł poprawę zdrowia. Po wypiciu ciepłej herbaty poczułem się normalnie. A więc w trasę!
Forma niestety nadal słabiutka. No ale nie ma co biadolić, trzeba jeździć.
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/pepapatego




Nabytki. Wałbrzych-Rokitki

Niedziela, 3 marca 2024 · dodano: 03.03.2024 | Komentarze 0

Pierwotnie tytuł relacji miał brzmieć „Nowe nabytki”. No ale doszedłem do wniosku, że nabytki są z definicji nowe, a więc są tylko „Nabytki”.
Pierwszym nabytkiem była mała moneta znaleziona pod moim domem, gdy rozpoczynałem jazdę. Najpierw myślałem, że to grosik, bo pieniążek był mocno zabrudzony. Po oczyszczeniu odkryłem, że to eurocent. Tak czy owak, nabytek niosący dobrą wróżbę. Po przyjeździe do domu monetę wrzuciłem do dzbanuszka, w którym przechowuję moje pieniężne znaleziska. Sporo jest już tego, bo pasję tę krzewię od ponad 20 lat.

Inna moja numizmatyczna pasja jest jeszcze starsza. Dziś też sobie na tym polu pofolgowałem. Pierwsza niedziela miesiąca, to trag staroci w Świdnicy. Pierwszy raz w tym roku pokręciłem na niego rowerowo. No i cóż, wydałem plik banknotów, by zostać posiadaczem pięciu srebrnych marek niemieckich z 1903 roku. No i teraz mogę się zachwycać swym nabytkiem.

Ostatnie nabytki to już sprawy czysto rowerowe. Zaliczyłem dwie dziewicze miejscowości w powiecie legnickim, Jerzmanowice i Zamienice. Pogoda sprzyjała. Czuć było podmuchy wiosny. Aby je bardziej docenić najpierw zdjąłem polarowy komin, a potem odważnie rozpiąłem bluzę. Powietrze owiewało mi klatkę piersiową, a ja czułem wielką radość. W powietrzu krążyły nieśmiało owady, a d uszu dobiegały mi ptasie trele. Żyć, nie umierać. Sielankę zakłóciło mi nieco końcowe pomylenie trasy za Chojnowem.Dzięki niemu zrobiłem nieco więcej kilometrów niż miałem w planach, ale ledwo zdążyłem na swój pociąg. Gdy wpadłem na peron w Rokitkach, on już gotowił się do odjazdu. Powrót pociągami był o tyle miły, że ominąłem Wrocław, dzięki czemu nie było się czym stresować. We Wrocławiu zawsze jest walka o przetrwanie, czyli o wejście do pociągu z rowerem. Na dworcu w Legnicy miałem tylko chwilkę przerwy, a wiec nie mogłem zjeść obiadu. Szybko pochłonąłem tylko marną zapiekankę. Teraz czas na wielkie żarcie.

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/culejemune




Niezamierzony rekord. Broumov

Czwartek, 29 lutego 2024 · dodano: 29.02.2024 | Komentarze 0

Dzień był bezdeszczowy, ale ponury, zimny i mglisty. Jakoś nie chciało mi się wychodzić z domu, ale skoro już wziąłem urlop, to trzeba było go spożytkować. Zaplanowałem trudną trasę  z dużą ilością podjazdów i hopek. Forma mizerna, ale chyba tylko tak może pójść ku dobremu. Na górkach męczyłem się szpetnie, ale jakoś szło. Podreptałem do czeskiego Broumova, który jest mi znany od wielu lat. Od początku mojej rowerowej przygody. Kiedyś była to zwykła jazda, robiona bez żadnych kłopotów. Dziś się natrudziłem. Czy będzie kiedyś lepiej? W przygranicznym Mezimesti zjadłem obiad i on mi pozwolił dobrnąć do domu.
Po zbadaniu statystyk, okazało się, że bieżący luty okazał się rekordowy pod względem przejechanych przeze mnie kilometrów. Kto by się spodziewał?

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/gazolerudo




Mogłaby być już wiosna. Wałbrzych-Rawicz

Niedziela, 25 lutego 2024 · dodano: 25.02.2024 | Komentarze 0

Poranek jeszcze przymrożony, ale z każdą minuta robiło się cieplej. Koło dziesiątej poczułem podmuchy wiosny. Było to dość niespodziewane, bo jeszcze wczoraj u mnie prószył śnieg. Na trasie dziewicze miejscowości w woj. dolnośląskim (Laskowa, Kąkolno i Przywsie) oraz wielkopolskim (Dębno Polskie). Powrót do domu pociągami. O dziwo, nie były zatłoczone. Na wrocławskim dworcu zjadłem normalny obiad. Ziemniaki, mięsiwo i surówki, to jest to.
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/jalakeretu
Mapa nieco przekłamuje, bo w okolicach Rawicza pojechałem inaczej, ale nie dało się tego wpisać.