Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Lipiec8 - 0
- 2025, Czerwiec16 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 104.80km
- Czas 04:40
- VAVG 22.46km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pląsy we mgle. Jetrichov
Czwartek, 23 marca 2017 · dodano: 23.03.2017 | Komentarze 0
Gdy rano wyjechałem do pracy, zaczęło mżyć. W pierwszej chwili nawet przez głowę przeleciała mi myśl, czy się nie cofnąć. Jednak nie dałem za wygraną i pokręciłem w wilgotne kłęby mgły. Jechało mi się całkiem dobrze. Nie było wiatru i to dawało pewne złudzenie większej mocy. Kilka razy musiałem się zatrzymać, by przetrzeć zroszone okulary, przez które już nic nie było widać. Do pracy dotarłem o cztery minuty szybciej niż ostatnim razem. Zwolniłem się o czternastej, wcześniej wysuszywszy na grzejniku nieco przemoczone ciuchy. Cały czas nad światem wisiał gęsty opar. Za ciepło też nie było. Poturlałem się na dobrze sobie znaną trasę do Czech. Postanowiłem wykręcić swoją setkę i czmychnąć do domu. Tak też się stało. Mgła to rzedła, to si wzmagała, ale ciągle mi towarzyszyła. Czuło się wilgotną aurę, ale prawdziwego deszczu nie było. W dobrej formie szarówką dotarłem do domu.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Boguszów-Gorce-Mieroszów-Mezimesti-Jetrichov-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 112.50km
- Czas 04:54
- VAVG 22.96km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Prawdziwy początek sezonu. Jawor
Wtorek, 21 marca 2017 · dodano: 21.03.2017 | Komentarze 0
Prawdziwym początkiem sezonu nazywam moment, kiedy po raz pierwszy jadę rowerem do pracy. Od tego czasu zaczyna się bardziej intensywna jazda na rowerze. Dwa razy w dni robocze oraz raz w dzień weekendowy. Trochę zmieniły się zasady mojej pracy i teraz mam pół godziny później się w niej stawić. Zamiast o siódmej, o wpół do ósmej. Dziś wyjechałem parę minut po szóstej. Mimo pochmurnego dnia jasność panowała już całkowita. Było przy tym dość ciepło, jak na marzec. Moja jazda do pracy ze Świdnicy do Wałbrzycha jest mocno pod górę. Na dystansie nieco ponad 20 kilometrów, należy pokonać przewyższenie ponda 300 m. Niby niedużo, ale rano człowiek na to ma inne spojrzenie. Z chęcią by się jeszcze pospało, a tu trzeba dymać. Od kilku lat notuję czasy swego dojazdu do pracy. W pewnym sensie są wyznacznikiem mojej formy. Rekord wynosi 56 minut, czas najsłabszy to około 1:20 h. Dziś jak na pierwszy raz wypadło nawet przyzwoicie. 1:10:36. No ale namęczyłem się solidnie, bo jeszcze był przeciwny wiatr. Przed samą pracą mam najtrudniejszy odcinek. Około 400 m ostro pod górę (z nachyleniem ponad 12%) i jeszcze po sakramenckiej wybitej kostce. Mimo lekkiego wewnętrznego sprzeciwu wrzuciłem na tym odcinku najlżejsze przełożenie. By zrobić jakiś konkretny dystans i nie włóczyć się po zmroku, zwolniłem się z pracy o godzinie 14. Poczłapałem znana sobie trasą do Jawora. Niby górek tam niewiele, ale na zjeździe do Starych Bogaczowic licznik pokazał ponad 66 km/h. W okolicach Jawora budowana jest trasa S-3. Pełno tam robót drogowych. Dla mnie miało to swój namacalny dowód, bo musiałem się cofać z zamkniętej drogi do Mściwojowa. Dziś jechałem bez słuchawek i zamiast Bacha słuchałem pięknych ptasich treli. Wiosna w pełni! Na ostatnich 40 kilometrach zaczęło siąpić, ale nazwanie tego opadu deszczem byłoby sporą przesadą.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Szczawno Zdrój-Stare Bogaczowice-Sady Dolne-Roztoka-Gniewków-Jawor-Niedaszów-Targoszyn-Goczałków-Strzegom-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.
- DST 146.70km
- Czas 06:37
- VAVG 22.17km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Ucieczka przed deszczem. Strzelin
Niedziela, 19 marca 2017 · dodano: 19.03.2017 | Komentarze 0
Po południu miało padać. Tak stanowiły wszelkie przejrzane przeze mnie prognozy pogody. Postanowiłem zatem wyjechać dość wcześnie, by uciec opadom. Wcześnie to dla mnie tuż po siódmej. Poranek był słoneczny, ale też chłodny. Odpowiedni ubiór zabezpieczył mnie przed zimnem. Jechałem dość dziarsko, mimo wietrzyska, które chciało mnie zrzucić z siodełka. Zaplanowałem zaliczenie kilku dziewiczych miejscowości na pograniczu powiatów ząbkowickiego i strzelińskiego. Udało się i jako nowe zdobycze wpisałem sobie wsie: Błotnica, Brochocin, Jakubów, Komorowice, Lipowa i Sadowice. Wskazane sioła leżą na Wzgórzach Niemczańsko-Strzelińskich. Pagórki są niewysokie, ale podjazdy są krzepkie i nakazują napinać mięśnie. W połączeniu z wiatrem dały niezły wycisk. Plan wykonałem. Do domu przyjechałem przed deszczem, który teraz sobie siąpi za oknem. Zdążyłem tez na skoki i mogłem cieszyć się z sukcesu Kamila Stocha. Może puchar jeszcze nie przegrany?
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Byszów-Niemcza-Żelowice-Dobrzenice-Zarzyca-Gołostowice-Strzelin-Mańczyce-Jordanów Śl.-Przezdrowice-Sobótka-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 110.60km
- Czas 04:55
- VAVG 22.49km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Przy muzyce o sporcie. Teplice nad Metuji
Sobota, 11 marca 2017 · dodano: 11.03.2017 | Komentarze 0
W tym roku wróciłem do jazdy ze słuchawkami na uszach. Kiedyś jeździłem tak ciągle, później ze względu na starczą głuchotę zarzuciłem te atrakcje. W Nowy Rok wybrałem się na rower i słuchałem "Topu Wszech czasów" na Trójce. Znowu odżyła we mnie chęć konsumpcji pięknych melodii w trakcie jazdy na rowerze. Od tego czasu słucham sobie swych ulubionych kawałków. Dziś dwa razy przesłuchałem "Wariacje Goldbergowskie" Bacha. Utwór ten według mnie jest kwintesencją muzyki. Bach pisał go chyba po spotkaniu z Bogiem. Słuchałem różnych wersji, na fortepian (genialne wykonanie Glena Goulda), na skrzypce, gitarę i inne instrumenty. Boskie tchnienie słychać w wykonaniu organowym, które zapodałem sobie w czasie swej jazdy.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych-(Glinik)-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 102.70km
- Czas 04:49
- VAVG 21.32km/h
- Sprzęt senior rrowerr el zdechlaco
- Aktywność Jazda na rowerze
Na Śląsk pod wiatr. Dzień 2. Głogówek-Lubomia-Kuźnia Raciborska
Czwartek, 9 marca 2017 · dodano: 09.03.2017 | Komentarze 0
Od
jakiegoś czasu planowałem dwudniowy wyjazd. Niestety nie miałem zbyt wiele
czasu i musiałem sukcesywnie go odkładać. Wreszcie okazja nadarzyła się w
środku tygodnia. Dość szczegółowo zaplanowałem przebieg mojego wyjazdu i z
wyprzedzeniem zarezerwowałem hotel. Sprawdziłem też pogodę. Miała być znośna.
Pierwszy dzień zwiastowano jako słoneczny, a drugi pochmurny, lecz bez opadów.
Postanowiłem pojechać na Śląsk, aby zaliczyć trzy gminy. Minął już okres, kiedy
każdy dłuższy wyjazd przynosił nowe zdobycze w tym zakresie. Teraz nastał czas
żmudnego wypełniania białych plam na mapie gminnych trofeów. Przed wyjazdem
cały czas sprawdzałem prognozy. Były one zmienne jak kobiety. Gdy w końcu
wyruszyłem w środowy poranek, świeciło piękne słońce. Nieco zlekceważyłem informacje
o kierunku podmuchów wiatru. A miał mi przeszkadzać. Niestety w tym elemencie
progności nie zawiedli. Cały pierwszy dzień jazdy towarzyszył mi hamujący
wiaterek. Nie był to może huragan, ale cały czas stanowczo pozbawiał mnie
radości jazdy. Jechało mi się ciężko, bowiem forma raczej słaba. Co prawda całą
zimę jeździłem, ale tylko raz w tygodniu. Dla mnie ten sposób rowerowej
aktywności przynosi szybką utratę wytrzymałości. Podobnie jak wiele poprzednich
razów, na wyjazd ze sobą wziąłem jedynie mały plecaczek. Pierwszy
stukilometrowy odcinek do Nysy był mi doskonale znany. Trasę Świdnica-Nysa
pokonywałem kilkanaście razy z różnymi wariacjami. W mieście tym mieszkają moi
teściowie i stąd ten kierunek nie ma dla mnie niespodzianek. Tym razem pojechałem
przez Ciepłowody, Ziębice i Kamiennik. W planach nie miałem wstępować do
teściów, bo oni w tym czasie byli u mojej żony, która z kolei wyjechała
służbowo. W Nysie na stacji paliw posiliłem się dużym hot dogiem. Dzień był
ciepły, a słoneczne promienie dźgały łaknących wiosny ludzi. Dalej wybrałem
drogę, którą przyszło mi jechać po raz pierwszy. Wiatr nie odpuszczał, a do
tego doszły lekkie pagórki. Pewnie w szczycie sezonu by ich nie zauważył, ale
gdy noga nie chciała kręcić, kilkusetmetrowe podjazdy wysysały siły. Jechałem w
kierunku Korfantowa, by przed nim odbić do miasta Biała. Zdenerwowałem się, gdy
za wsią Węża pomyliłem drogę i wylądowałem na krajówce. Chwilę się
zastanawiałem, czy wrócić, ale w końcu pomknąłem ruchliwą drogą w kierunku
Prudnika. W powiecie prudnickim przywitały mnie dwujęzyczne tablice z nazwami
miejscowości, po polsku i niemiecku. Przed siedemnastą dotarłem do Głogówka.
Tam w hotelu „Fantazja” miałem nocleg. Pozwolono mi wtaszczyć rower do pokoju.
Głód mi skręcał kiszki, zatem poszedłem coś zjeść. Okazało się, ze po drugiej
stronie ulicy była pizzeria. Pałaszując pizzę z czterema serami przypomniał mi
się wyjazd na Sardynię i Korsykę, gdzie ta potrawa stanowiła moje główne menu.
W sklepie kupiłem przekąski i napoje. Nie zapomniałem o dwóch butlach piwa. W
pokoju było przyjemnie ciepło, a po wysączeniu flaszek usnąłem jak niemowlę.
Kolejny
dzień miał mi przynieść trzy nowe gminy. Ograniczony byłem jednakże czasowo, bo
planowałem powrót pociągiem. W hotelu zjadłem śniadanie. Poranek był chłodny, a
na ziemi widać było ślady nocnych opadów deszczu. Mimo tego, że mój pakunek był
raczej skromny, udało mi się zapomnieć mapę, która pozostała w hotelowym
pokoju. O jej braku zorientowałem się nawet stosunkowo szybko, ale nie chciało
mi się już wracać. Na grzbiet nałożyłem swoją pomarańczową pelerynkę, bowiem
chłód był dojmujący. Chroni ona od wiatru. Pelerynka pomogła i zrobiło mi się
cieplej. Wiatr był słabszy niż poprzedniego dnia, ale ciągle nie był mi
przyjacielem. Trasa była pofałdowana, a podjazdy odznaczały się swoistą
wrednością. Po trzydziestu kilometrach dotarłem do województwa śląskiego. Za
kolejne piętnaście przecinałem już ulice Raciborza. Mimo że przebieg trasy
miałem w głowie i nie żałowałem utraty swojej mapy, gdy zobaczyłem stację
benzynową, postanowiłem jednak kupić nową mapę. Strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Wybór był mizerny. W końcu zdecydowałem się na powiat raciborski. Mapa była
bardzo szczegółowa i pewnie się więcej nie przyda. No ale wzbogaci moją
kolekcję. W Raciborzu na rowerze byłem po raz trzeci w swojej rowerowej
karierze. Pokonałem znany mi most na Odrze i ruchliwymi arteriami tego
brzydkiego miasta ruszyłem ku swojej pierwszej dziewiczej gminie, a była nią
Lubomia. Jazda po Górnym Śląsku z punktu widzenia rowerzysty nie należy do
przyjemności. Sporo samochodów, w tym wielkich ciężarówek, kiepskie drogi i
brak ładnych widoków. Czarę goryczy przelał (dosłownie!) deszcz, który
bezczelnie zaczął kropić. Pomarańczowe wdzianko odbijało spadające krople, ale
wilgoć pryskająca spod kół skutecznie zwilżyła tylne partie mojego ciała. Po
zaliczeniu Lubomi sporym łukiem wróciłem do Raciborza, by rzucić się na dwie
ostatnie „białe gminy”. Pierwsza z nich nosiła charakterystyczną nazwę Nędza.
Czyżby trafne podsumowanie mojej formy? Za parę kilometrów dotarłem do
ostatniej gminy na swojej trasie, Kuźni Raciborskiej. Do setki brakowało
kilkanaście kilometrów, a do odjazdu mojego pociągu – około godzinki. Cóż było
robić? Postanowiłem dokręcić. Wtargnąłem na teren województwa opolskiego, by za
chwilę wrócić na obszar domeny Śląskiej. Na stacji stawiłem się piętnaście
minut przed odjazdem pociągu. W domu byłem po dwudziestej. Kolej spisała się
dzielnie. Moje cztery pociągi, które przywiozły mnie do Świdnicy nie uległy.
Hm, tj. nie uległy opóźnieniu…
Podsumowując
mogę powiedzieć, że oczywiście jestem zadowolony z wyjazdu. Mimo pewnych
trudności (wiatr, słaba forma i deszcz) zrealizowałem swoje plany. Teraz będzie
tylko lepiej. A przynajmniej mam taką nadzieję.
- DST 152.00km
- Czas 07:04
- VAVG 21.51km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Na Śląsk pod wiatr. Dzień 1. Świdnica-Głogówek
Środa, 8 marca 2017 · dodano: 08.03.2017 | Komentarze 0
Opis jutro...
- DST 156.60km
- Czas 06:44
- VAVG 23.26km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Wiosna, ach to ty. Złotoryja
Sobota, 4 marca 2017 · dodano: 04.03.2017 | Komentarze 0
Na dzisiejszą jazdę ubrałem się solidnie i pierwszy raz w tym roku przegrzałem się. Jako zwolennik teorii, że lepiej ciut się spocić niż przemarznąć, powinienem być zadowolony. Z zimowego stroju wyrzuciłem tylko polarowy komin na szyję i zamiast polarowej czapki wziąłem nową z włókniny. Jej piękny żółty kolor był widoczny z daleka. Słońce świeciło dziarsko i czułem się jak na wiosnę. Nawet owady wybudziły się z zimowego letargu. Widziałem pszczołę, muchy i jakieś chrząszcze. Na drodze zauważyłem także żabę, która grzała się na asfalcie. Jej los był pewnie dość żałosny, bo pewnie jakiś samochód w końcu ją przetrącił. Jedynym ujemnym elementem aury był krzepki wiatr. Forma nieco się poprawia. Dzisiejszy pofałdowany teren połknąłem bez czkawki.
Trasa: Świdnica-Żarów-Gościsław-Udanin-Konary-Księżyce-Luboradz-Jawor-Piotrowice-Łaźniki-Złotoryja-Nowy Kościół-Świerzawa-Wojcieszów-Kaczorów-Bolków-Kłaczyna-Dobromierz-Świebodzice-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.
- DST 121.00km
- Czas 05:45
- VAVG 21.04km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Potyczki z wiatrem. Domaniów
Sobota, 25 lutego 2017 · dodano: 25.02.2017 | Komentarze 0
Wczorajsze intensywne opady śniegu jakoś mnie nie przeraziły. W miarę wysoka temperatura uporała się z białym paskudztwem. Spodziewając się mokrej drogi powsadzałem sobie folie tu i ówdzie. Nie powiem, przydały się. Na początku jechało się pięknie, bo z wiatrem, po około 50 kilometrach zawróciłem i od razu poczułem solidne podmuchy. Średnia spadła o 6 km/h. Wiatr dał i w kość. Namachałem się solidnie. Podjazd i zjazd z Przełęczy Tąpadła pokonywałem po lekko przymrożonym śniegu. Rower szosowy nie lubi takiej nawierzchni. Na trasie pojawiła się jedna "dziewicza" miejscowość, Jaszowice. Jest ona położona przy nielubianej przez mnie krajowej Ósemce. Wreszcie wpadła do moich statystyk.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Przełęcz Tąpadła-Świątniki-Jordanów Śl.-Borów-Borek Strzeliński-Domaniów-Nowojowice-Węgry-Szczepankowice-Rolantowice-Jaszowice-Ręków-Nasławice-Sobótka-Biała-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 119.20km
- Czas 05:25
- VAVG 22.01km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pagórki w deszczu. Ząbkowice Śl.
Sobota, 18 lutego 2017 · dodano: 18.02.2017 | Komentarze 0
Większość prognoz przewidywała na dziś opady. Tylko norweska stron www.yr.no ogłosiła, że w moim rejonie nie spadnie ani kropla deszczu. Norwegowie nie mieli racji. Już kolejny raz publikują dyrdymały. Może nie mogą otrząsnąć się z szoku po dopingowej wpadce astmo-gwiazdy Johaug. No ale miałem czas dziś i postanowiłem jednak się przejechać. Już koło domu lekko mnie zlało. Przewidując, że może być mokro odpowiednio się zabezpieczyłem. Folia w tyłku i na stopach miała mnie izolować od wilgoci. Trochę pomogło, ale i tak przemoczyłem się dość dokładnie. Na trasie kilka razy dosięgały mnie opady. Nie były jakieś intensywne, ale jednak męczące i odbierające ciepło. Przeszkadzał też lekko kręcący wiatr. Nie był huraganowy, ale człowiek na początku sezonu nie lubi walczyć z podmuchami, które odbierają morale. Trasa obfitowała w krótkie podjazdy. Nie były one zbyt strome, ale każące mocniej napinać mięśnie ze względu na swą liczność.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jędrzejowice-Jaźwina-Roztocznik-Byszów-Gilów-Piława Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Kobyla Głowa-Bobolice-Ząbkowice Śl.-Stoszowice-Budzów-Jemna-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bystrzyca Górna-Burkatów-Świdnica.
- DST 126.30km
- Czas 05:47
- VAVG 21.84km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze górki i karmienie kotów. Broumov
Niedziela, 12 lutego 2017 · dodano: 12.02.2017 | Komentarze 0
Dzisiejszą trasę musiałem tak zaprojektować, by dwukrotnie wpaść do podświdnickiej wioski Burkatów, bowiem tam powierzono mi trzy koty do opieki. Są to koty mojej żony, która pojechała sobie na narty. Od jutra będę miał dwa kolejne, sąsiadki, bowiem ona też wybrała się na szusowanie. Analizując prognozy pogody, doszedłem do wniosku, że będzie zimno. Zmarznąć na rowerze, tego nie lubię. Ubrałem się wiec solidnie, a szczególną troską otoczyłem swe stopy. Na mrozie pedały SPD szybko łapią mróz. Próbowałem różnych sztuczek, by odizolować swoje stopy od metalowych okuć. Dziś przećwiczyłem nowy patent. Oto między dwie pary skarpetek włożyłem folię. Mróz dochodził do pięciu-sześciu i ten mój wynalazek okazał się na niego wystarczający. Stopy miały komfortowe warunki, nie licząc tylko, że po zdjęciu już w domu skarpetek te spodnie były nieco wilgotne i wydzielały przykrą woń. Po raz pierwszy w tym sezonie powalczyłem trochę z górkami. Wybrałem się do czeskiego Broumova i nieco liznąłem Gór Sowich, Kamiennych i Wałbrzyskich. Forma kiepska, ale będzie lepiej. Drogi były wszędzie czarne, ale tuż obok nich na poboczu piętrzyły się śnieżne zaspy. Szósta jazda w sezonie i szósta setka. Oby ta dalej.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Burkatów (pierwsze karmienie kotów)-Lubachów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Jedlina Zdrój-Głuszyca-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Wałbrzych-Pogorzała-Witoszów Dolny-Burkatów (drugie karmienie kotów, drapanie kotów, aby lżej znosiły rozłąkę)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.