Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 312174.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Ochłodzenie. Jawor

Wtorek, 16 kwietnia 2024 · dodano: 16.04.2024 | Komentarze 0

Rano do pracy. Ziąb, ziąb, ziąb. Termometr wskazał dwa stopnie. Po ostatnich upałach był to spory zgrzyt (zębów). Z lubością ogrzewałem się ciepłą wodą pod prysznicem.
Po pracy pogoda się nie poprawiła. Mimo cieplejszego ubrania, zimno dość skutecznie penetrowało mi ciało. No i ciągły wiatr. Kolejny dwuwiersz na ten temat:

Wiatr był taki,
że rwał kłaki

Do domu przyjechałem spragniony ciepła.

Dzisiejsza trasa (po pracy)
https://pl.mapy.cz/s/joremevete




Jak być niewidzialnym. Środa Śl.

Niedziela, 14 kwietnia 2024 · dodano: 14.04.2024 | Komentarze 0

Niedziela przyszła na Dolny Śląsk z dość dobrą pogodą. Niestety dużym jej mankamentem był spory wiatr. Walcząc z nim ułożyłem dwuwiersz (dość kiepski):
Wiatr był taki,
że pruł flaki
No ale dobrze. Był przynajmniej sprawiedliwy. Albo w twarz, albo w kuper. Trasa była raczej płaska, ale przez te podmuchy raczej było trudno. Jednakowoż jakoś się jechało. Ubrałem się na żółto, a że rower mam też żółty, to na tle rzepaków, które zaczynają zakwitać, byłem zupełnie niewidoczny. Przypomniał mi się genialny skecz Monty Pythona „Jak być niewidzialnym” (https://www.youtube.com/watch?v=H-r5I18R1p0&t=39 ) . Na rowerze jednak lepiej być widzialnym.
Do domu dotarłem na dużym głodzie, który już zaspokoiłem.

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/rasocunaze




Idzie ku dobremu. Kamienna Góra

Piątek, 12 kwietnia 2024 · dodano: 12.04.2024 | Komentarze 0

Po ostatniej jeździe miałem mieszane uczucia. Cóż, byłem w pewnym sensie niedysponowany. Ale o tym za dużo nie ma co pisać, by nie zgorszyć młodego pokolenia.
Dziś był nowy dzień i nowe sytuacje.
Poranna jazda do pracy dała dobre otrzeźwienie, bo temperatura nie przekraczała czterech stopni. Dla mnie było to dodatkowo kąśliwe, bo oprócz bluzy z długim rękawem jechałem w letnim stroju. W pracy z lubością wziąłem gorący prysznic.
Zwolniłem się półtorej godziny przed terminem, by zrobić jakąś obszerniejszą pętlę. Było sporo hopek i podjazdów. Szło mi z nimi wyraźnie lepiej. No ale trenować trzeba, bo czekają mnie dalekie wojaże. A bez formy tylko będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/pujajofepo




Bez historii. Marcinowice

Wtorek, 9 kwietnia 2024 · dodano: 10.04.2024 | Komentarze 0

Rano do pracy.
Po pracy słabe kręcenie wokół komina.
Trasa po pracy:
https://pl.mapy.cz/s/nenedegare




Przedwczesne upały. Jordanów Śl.

Niedziela, 7 kwietnia 2024 · dodano: 07.04.2024 | Komentarze 0

Kontuzji nie było. Rano trochę bolało mnie udo, ale pierwsze metry na rowerze tę dolegliwość wypłoszyły.
Skoro pierwsza niedziela miesiąca, to zawitałem na świdnicką giełdę staroci. Coś tam kupiłem, ale okazało się, że poplątało m się i monetę kupioną już mam. Trzeba będzie ją oddać.
Pierwsze 60 kilometrów było z wiatrem. No ale tego się nie dostrzega. Potem nastąpił armageddon. Druga część jazdy była z wiatrem przeciwnym, bagatela 8-10 m/s. Słabo mi to szło, ale jakoś doczłapałem do finalnego podjazdu z Lubachowa do Wałbrzycha. Oj, namęczyłem się jak zwierzę w kieracie.
Jazda odbyła się w tropikalnych warunkach. Termometr w liczniku pokazywał ekstremalnie 34 stopnie. Nieźle, jak na początek kwietnia. Z ciepłoty skorzystała roślinność, która buchnęła ze straszną intensywnością. Na polach zażółciły się rzepaki. Trzy tygodnie przed terminem.

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/gerobobete




Oby nie kontuzja. Police nad Metuji

Sobota, 6 kwietnia 2024 · dodano: 06.04.2024 | Komentarze 0

Gościnne występy skończyły się na jednej tylko jeździe, bo trzeba było nieco poświętować, a później pogoda na Mazowszu się skiepściła. A więc miałem parę dni przerwy.
Dziś wyruszyłem blisko dziesiątej. Jakoś nie mogłem się wcześniej zmobilizować. Po raz pierwszy wyjechałem bez plecaka, w którym dotąd dźwigałem asekuracyjnie kurtkę przeciwdeszczową. No i co? Jeszcze w Wałbrzychu złapał mnie deszcz. Nie było nawet sensu przystawać, bo ranek dawał sporą ciepłotę, a i opady były mizerne. Potem na trasie parę razy się chmurzyło, ale już nie padało.
Zaplanowałem rundę po Czechach. Jazda była wymagająca, bo w sumie wyszło mocno ponad 1 100 metrów podjazdów, a i wiatr dawał się we znaki. Pierwotnie miałem zamiar coś zjeść w kraju rozbójnika Rumcajsa, ale w końcu zadowoliłem się napojami i dwoma batonami.
Mój nowy napęd niestety nie spisywał się dobrze. Jazda na średniej tarczy była praktycznie niemożliwa, bo łańcuch zgrzytał i spadał. Na początku na podjazdach kręciłem z wypiętą jedną nogą, by w razie czego móc spokojnie stanąć bez wywrotki. No ale było to dość kłopotliwe. W końcu albo nadwerężałem się z patelni, albo młynkowałem z małej tarczy. Wszystko to mnie strasznie denerwowało. Puściłem sporo bluzgów, a pewnie były one zrozumiałe nawet w Czechach. Ale nic to!
Liczyłem na dobrą prędkość na zjeździe z Honskego sedla. Tam pobiłem kiedyś swój rekord. Dziś było nieco ponad 71 km/h. Hamował wiatr. Na czterdzieści kilometrów przed metą w lewym udzie coś mi strzeliło i końcówkę jechałem z bólem. Praktycznie kręciłem tylko lewą nogą. Nie dziwota, że w prawej pojawiały się skurcze. Ostatnie podjazdy były mozolne i powolne. No ale jakoś do domu dotarłem bez pomocy zewnętrznej. Jutro też planuję mały wypad. Ale czy zdrowie pozwoli?
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/nubagemula




Gościnne występy. Radom-Sierzchów

Niedziela, 31 marca 2024 · dodano: 31.03.2024 | Komentarze 0

Gościnne, bo na Mazowszu. Pogoda letnia. Pierwsza jazda w sezonie w krótkim kostiumie.
Trasa po powrocie.
A więc trasa:

https://pl.mapy.cz/s/davufabudu




Dupa do renowacji. Wałbrzych-Legnica

Piątek, 29 marca 2024 · dodano: 29.03.2024 | Komentarze 0

Przedświąteczny dzień postanowiłem zaliczyć na rowerze. Mam sporo urlopu, a więc nie żal było z niego skorzystać. Rano było chłodno, ale wraz z postępem dnia temperatura wzrastała, by w apogeum śmiało przekroczyć 20 stopni. W zimowym ubiorze gotowałem się jak jajko na twardo, ale jak wiele razy podkreślałem, wolę się zgrzać niż zziębnąć. Trochę wszakże odchudziłem swoje odzienie. Zabrałem lżejszą czapkę i krótkie rękawiczki. Na trasie bujało się sporo rowerzystów.
Miało być z lekkim wiatrem, a wyszło jak zwykle. Trochę z jego pomocą, trochę z podmuchami w twarz. Jakoś się jechało. Na wzgórzach między Jaworem a Krotoszycami osiągnąłem całkiem przyzwoitą prędkość, 65,5 km/h.
Na trasę wyruszyłem z nowym napędem, bo stary po 20 tysiącach km dokonał żywota. Nic nie zgrzytało, a łańcuch się nie ślizgał na kasecie. Miodzio.
Celem jazdy było zaliczenie ostatnich dziewiczych miejscowości w gminach Miłkowice i Kunice. Mimo oporów wewnętrznych związanych z jazdą pod wiatr i chęcią skrócenia trasy, jakoś je wszystkie zdobyłem, a były to kolejno: Ulesie, Lipce, Bobrów, Pątnówek, Jakuszów, Grzymalin, Dobrzejów i Miłogostowice. Koniec jazdy nastąpił na dworcu w Legnicy. Tym razem do odjazdu mego pociągu miałem ze dwadzieścia minut, a więc był czas na zjedzenie zapiekanki.
Należy zaznaczyć, że drogi w okolicach Legnicy należą do najgorszych na Dolnym Śląsku. Prawdę mówiąc w całej Polsce ze świecą by szukać bardziej niemiłych. Stuletnie wybite bruki, niechlujnie połatane asfalty, na których czyhają wielkie dziury, spękania, wyspane nie wiadomo po co małe kamienie, wszystko to sprawia, że jazda na rowerze szosowym nabiera cech heroizmu. Cierpi na tym najbardziej tyłek, który musi przyjąć te wszystkie wibracje. Teraz mam wrażenie, jakbym odbył intymne spotkanie z panem Biedroniem (lub kimś w tym rodzaju). No ale może jakoś przejdzie.
W okolicach świąt planuję wyjazd na Mazowsze i gościnne występy w tych rejonach.
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/noroduraja




Walka z żywiołem. Dobromierz

Środa, 27 marca 2024 · dodano: 27.03.2024 | Komentarze 0

Rano do pracy. Było nawet ciepło, ale wietrznie. Czas dojazdu znacznie lepszy niż za pierwszym razem.
Z pracy wyruszyłem o trzynastej. Wtedy to dopiero wiało. Według prognoz miało dąć 12 m/s. No i chyba tyle było. Tym razem ewidentnie czułem, czy jadę z wiatrem, czy pod. Początek trasy był z pomocą żywiołu, druga część już z jego straszliwym oporem. No ale jakoś się kręciło. Początkowy zjazd od strony Wałbrzycha do Starych Bogaczowic przyniósł sezonowy rekord prędkości – ponad 65 km/h.
Do domu dotarłem już po zachodzie słońca. Światełka z przodu i z tyłu rozpraszały mroki.

Dzisiejsza trasa (po pracy):
https://pl.mapy.cz/s/hamokejotu




Śnieżyca i szachy (może). Nowa Ruda

Niedziela, 24 marca 2024 · dodano: 24.03.2024 | Komentarze 0

Z domu wyjechałem bez zbytniego pospiechu. Dzień długi, a więc można się wyspać. Trasa zapowiadała się dość krótka, ale z soczystymi podjazdami.
Dodatkowym problemem był wiatr. Miałem wrażenie, że cały czas był przeciwny. Pewnie tak nie było, ale tak wygląda syndrom słabej formy. Wspinaczki szły mi opornie. Męczyłem się i paliłem mięśnie. Pomyślałem nawet, że gdy tak dalej będę wypluwał płuca, to rzucę to rowerowanie. Może czas na inne sporty… np. szachy.
W Czechach złapała mnie śnieżyca. Mokry śnieg i deszcz szybko przemoczyły mi ubranie. W przygranicznym Mezimesti schroniłem się w knajpie. Zjadłem obiad i wychyliłem Primatora. Na dworze cały czas zawiewało śniegiem. Gdy trochę przestało, na grzbiet wrzuciłem kurtkę, i poczłapałem dalej. Do domu miałem jeszcze ponad 40 kilometrów, które pokonałem w kiepskim tempie.
Jakoś to jednak jest dziwne. Gdy jadę (zwłaszcza pod górę), opdam z sił. Teraz jednak – po jeździe – wcale nie czuję zmęczenia.
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/mosotuveju