Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 305411.90 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Gorący Erotoman. Dzień 4. Ibri-Bahla

Wtorek, 14 marca 2023 · dodano: 27.03.2023 | Komentarze 0




Gorący Erotoman. Dzień 3. Bu Baqara-Ibri

Poniedziałek, 13 marca 2023 · dodano: 27.03.2023 | Komentarze 0




Gorący Erotoman. Dzień 2. Remah-Bu Baqara

Niedziela, 12 marca 2023 · dodano: 27.03.2023 | Komentarze 0

Już wjazd do Omanu.




Gorący Erotoman. Dzień 1. Abu Zabi-Remah

Sobota, 11 marca 2023 · dodano: 27.03.2023 | Komentarze 0

Wyprawa do ciepłych krajów, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Omanu. Krajów tych nie ma w okienku wyboru państw, a więc musiałem zostawić Polskę...
Erotoman, bo Emiraty+Oman=Emiratooman=Erotoman. Gorący, bo było gorąco, sporo ponad 40 stopni.
Może pokuszę się o opis, a wtedy wstawią tu do niego link.




Dalsze testowanie Zdechlaka. Wałbrzych-Lewin Brzeski

Sobota, 4 marca 2023 · dodano: 04.03.2023 | Komentarze 0

Prognozowany atak zimy nie nastąpił. Bardziej wieszczono go na niedzielę, ale i na dzisiaj zapowiadano śnieg. Ten na szczęście nie spadł. Rano nawet pokazywało się słońce. To mnie zmobilizowało do wyjazdu. Nawet zbytnio nie marudziłem w domu i już koło ósmej byłem na siodełku. Do jazdy wziąłem znowu Zdechlaka, by go lepiej okiełznać przed wyprawą. Wczoraj z godzinę męczyłem się nad wymianą siodełek pomiędzy kolarzówką a moim rowerem wyprawowym. Czynności te niestety zakończyły się fiaskiem. Śruby były tak zapieczone, że moim małym imbusem mogłem sobie co najwyżej pogmerać w nosie. Nie mam lepszych narzędzi, a więc tę czynność przeniosłem na początek przyszłego tygodnia. Już zorganizowałem sobie odpowiednie klucze i siłę roboczą. Dzisiejsza jazda po raz kolejny udowodniła mi, że taka wymiana jest niezbędna. Nie da się jechać na wyprawę mając w perspektywie bolącą dupę. Dziwne, bo w zeszłym roku na wyprawie (w Finlandii i Szwecji) siodełko nie przeszkadzało mi aż tak bardzo. Coś tam czułem, ale dawałem radę jechać bez istotnego bólu.

Ubrałem się starannie i grubo. Trzy bluzy, portki spodnie i wierzchnie, dwie pary skarpet, polar na głowę i szyję. I nie była to wcale przesada. Ranek był mroźny, widok zamrożonych samochodów był tu znamienny. Jechałem uważnie, by nie wpaść na jakieś zalodzenia. Zdechlak ma grubsze opony od kolarzówki, a więc lepiej trzyma się drogi na śliskiej nawierzchni. Po kilkunastu kilometrach opuściłem zimową strefę i wjechałem na niziny. Temperatura była niby wyższa (około 2-3 stopni na plusie), ale wzmógł się przenikliwy wiatr. Marzłem i czułem, że chłód przebija się do mojego ciała przez te obfite ubiory.

Po czterdziestu kilku kilometrach przystanąłem na drugie śniadanie, bo to zjedzone w domu było raczej liche. W sklepie kupiłem dużą bułkę i pęto kiełbasy. Strawa mocno mnie pokrzepiła. Zrobiło się jeszcze zimniej. Na grzbiet zarzuciłem zatem kurtkę, którą do tej pory wiozłem w plecaku. Z nią już na ciele dobrnąłem do końca jazdy.

Dzisiejsza trasa była łatwiejsza niż ta poprzednia. Jej celem było miasteczko Lewin Brzeski w województwie opolskim, a powrót umyśliłem sobie pociągami. Generalnie jechałem z wiatrem, czasem podmuchy były silne. Gdy na kilku odcinkach jechałem mając go jako przeciwnika, prędkość spadała do 15-18 km/h, a podmuchy chciały mi zerwać okulary z twarzy. Okulary nie spadły, ale dziwne to było uczucie, gdy przemieszczały mi się po gębie. Trzy razy z sinych chmur wiszących mi nad głową spadł deszcz. Na szczęście opady były krótkotrwałe. Deszcz w takim ziąbie były czymś koszmarnym.

Do Lewina dojechałem trochę inaczej niż zwykle. W tych subtelnych różnicach w trasie znajduję dużo satysfakcji. Tym razem ominąłem Grodków od północy. Na dworcu stawiłem się pół godziny przed odjazdem mego pociągu. Kolej spisała się dziś dobrze. Nie było opóźnień i innych problemów. Czas przesiadki we Wrocławiu wykorzystałem na spożycie obiadu. Był kotlet świniowy, który pochłonąłem nad wyraz łapczywie. Nawet mój drugi pociąg do Wałbrzycha nie był przeludniony. Zwykle na tej trasie są dantejskie sceny i czasem z rowerem trudno wepchnąć się do wagonu…

W domu byłem po osiemnastej. Ciepła kąpiel była czymś boskim. Chyba zaraz pójdę spać, bo jeść mi się nawet nie chce…

Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Burkatów-Lutomia Dolna-Mościsko-Jaźwina-Łagiewniki-Karczyn-Strzelin-Wawrzyszów-Gnojna-Lubcz-Wojsław-Kolnica-Wierzbnik-Czeska Wieś-Lewin Brzeski




Przedwyprawowy test Zdechlaka. Mietków

Czwartek, 2 marca 2023 · dodano: 02.03.2023 | Komentarze 0

Do wyjazdu osiem dni.
Wczoraj kolarzówkę zaniosłem do piwnicy, a do jazdy wytaszczyłem Zdechlaka. Po renowacji wygląda obłędnie. Piękny żółty kolor lśni na słońcu. Dzis słońca było dużo, ale na początku jazdy był też mróz.
Test Zdechlaka wypadł pozytywnie. Trzeba tylko podregulować przerzutki i wymienić siodełko, bo coś mi w nim nie pasuje. Wyszabruję je z kolarzówki. Test kolarza już gorzej. Forma wybitnie słaba. Jazda na cięższym rowerze dała mi się we znaki. Na końcowych kilometrach parę razy musiałem przystanąć, by bronić się przed nadciągającymi skurczami, które łapały mnie w uda i łydki. No ale jakoś dobrnąłem. Może w weekend kolejny test? Żeby tylko nie dowaliło śniegu...
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Jaźwina-Wiry-Marcinowice-Domanice-Maniów-Mietków-Borzygniew-Imbramowice-Siedlimowice-Śmiałowice-Wierzbna-Bolesławice-Milikowice-Pogorzała-Wałbrzych




Szlifowanie formy. Broumov

Środa, 22 lutego 2023 · dodano: 22.02.2023 | Komentarze 2

Weekend był parszywy. Lało na potęgę. Przejaśniło się w niedzielę po południu, ale już nie było sensu wyjeżdżać.
Dziś wziąłem zatem urlop, by chociaż częściowo powetować sobie straty. Było pochmurnie, ale dość ciepło, no i nie siąpiło.
Postanowiłem trochę się wysilić i zaplanowałem trasę ze sporą liczbą podjazdów. W tym sezonie raczej jeździłem po płaskim, nie licząc okolic Wałbrzycha. Pojechałem zatem do czeskiego Broumova. Na trasie było parę kilkukilometrowych wzniesień, w tym nawet całkiem solidne. Cóż, formy nie ma , ale jakoś wjechałem. Słaba średnia prędkość dobrze opisuje moje zmagania. Po raz pierwszy od kilku lat zauważyłem, że na sakramentalne pytanie: co silniejsze, nogi, czy płuca, dziś mogłem stwierdzić, że te drugie. Nogi czasem były jak z waty. No ale dały radę. Ze dwa razy czułem, że nadchodzi skurcz, a wtedy przystanąłem.
Formę warto szlifować, bo za trzy tygodnie rowerowy wyjazd do ciepłych krajów. Ale na razie o tym sza.
Niestety na weekend zapowiadają u mnie kolejny atak zimy. Szlag. Formy nie podszlifuję. Ale może synoptycy się mylą?
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Burkatów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Unisław Śl.-Mieroszów-Mezimesti-Hejtmankovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Viznov-Mieroszów-Unisław Śl.-Głuszyca-Olszyniec-Wałbrzych




W promieniach słońca. Łagiewniki

Środa, 15 lutego 2023 · dodano: 15.02.2023 | Komentarze 0

Wczoraj oczyściłem swój rower oraz dopompowałem przednie koło. Zastanawiałem się, czy wstawiona łatka w dętce wytrzyma ciśnienie ośmiu atmosfer. Na wszelki wypadek dobiłem kapkę więcej. Rano powietrze trzymało się bez gadania.

Na dziś wziąłem sobie urlop z przeznaczeniem na rowerowy wypad. Miało być słońce. Poranek w Wałbrzychu był jasny, ale gdy patrzyłem na świat z okna, wszystko skuwał szron. Zwłaszcza imał się samochodów. Wyszedłem na balkon i zmroził mnie chłód. Co gorsza, ulica wyglądała też kiepsko: były oblodzenia. Zjadłem skromne śniadanie: pół bułki z wędliną, apetyt mi nie dopisywał... No ale z wyjazdem nie wahałem się wcale. Odczekałem tylko do wpół do dziesiątej i już śmigałem. Na początku jazdy musiałem być uważny, bo nie chciałem się wywalić i tym samym przedwcześnie zakończyć eskapady. No dobra, udało się. Po dwudziestu kilometrach wjechałem na obszar przedwiośnia.

Od jakiegoś czasu doskwiera mi ból w dolnej części pleców. Cóż, starość się zbliża. Mam pewne problemy, by się schylić. No ale na rowerze jakoś ból przechodzi. Tak było i dzisiaj. Gdy cztery litery oparłem na siodełku, jak ręką odjął. Cud?

Około jedenastej wyszło wspaniałe słońce. Jego promienie nie tylko raziły w oczy, ale faktycznie grzały. Zrobiło się sielsko. Poczułem radość, bo wokół mnie pączkowało nowe życie: drzewa wypuściły pączki, ptaki ochoczo trelowały, a nawet pojawiła się pierwsza pszczoła. Czułem świeże powiewy. Piękny ten świat.

Na sakramenckim bruku w Olesznej czar prysł. Kląłem całkiem ordynarnie. Nikt mnie jednak nie słyszał. Solidnie mnie wytrzęsło. Poczułem głód. W sklepie kupiłem dwie słodkie bułki, które posłużyły mi za obiad. Forma oczywiście nadal kiepska, ale widać minimalne postępy. Nawet ostatni podjazd z Witoszowa Dolnego do Wałbrzycha jakoś poszedł.

Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Witoszów Dolny-Burkatów-Bystrzyca Górna-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Jaźwina-Łagiewniki-Oleszna-Uliczno-Jaźwina-Wiry-Kątki-Marcinowice-Śmiałowice-Wierzbna-Bolesławice-Milikowice-Pogorzała-Wałbrzych




Drugi początek sezonu. Wałbrzych-Legnica

Niedziela, 12 lutego 2023 · dodano: 12.02.2023 | Komentarze 0

Wreszcie na rowerze!

Po kilku tygodniach zimowej aury, w końcu pojawiła się szansa na jazdę. W połowie stycznia spadło u mnie tyle śniegu, że przez pięć poprzednich lat tyle by się nie uzbierało. Potem przyszły mrozy. Wałbrzych to specyficzne miasto. Zima tu jest ostrzejsza i trawa dłużej niż w oddalonej o 20 kilometrów Świdnicy. Wystarczy trochę zjechać w dół, by znaleźć się w innym świecie. Nawet myślałem, by wziąć rower do samochodu i przetransportować go w okolice Świdnicy i stamtąd ruszyć w siodle. No ale mróz trzymał nawet tam. W ubiegłych sezonach kilka razy na lodzie zaliczyłem glebę i obiłem się solidnie. Kolarzówka nie nadaje się do takiej zdradliwej nawierzchni.

No ale dziś otworzyło się okienko. W Wałbrzychu co prawda zalega cała masa śniegu – przy drogach są pryzmy tego białego paskudztwa zmieszanego z ziemią. Wszystkie okoliczne wzgórki biją w oczy bielą. Główne ulice wszakże są w miarę przejezdne.

Z domu wyjechałem wpół do dziesiątej. Było zimno, a w powietrzu unosiła się mgła. Pierwsze metry wlały we mnie radość. A więc jadę! Ubrałem się solidnie, grzbiet osłaniało parę warstw ciuchów. Warto było założyć te wszystkie ciuchy y, bo temperatura nie przekraczała pięciu stopni. Po wałbrzyskich interwałach, dotarłem do przegibka ku Pogorzale. Teraz siedem kilometrów w dół. Najpierw lasem, potem wioskami. Śniegu ubywało z każdym przejechanym metrem, wreszcie w Witoszowie Górnym całkiem zanikł. No ale zaczęło padać. Przy takim ziąbie przemoczenie jest czymś fatalnym. Mżyło i przechodziło ku trochę większym opadom. Na szczęście były to tylko strachy. Po dwudziestu minutach deszcz się skończył.

Na trzydziestym kilometrze złapałem gumę z przodu. Dziwne, z reguły dowiadujemy się o tej kiepskiej sytuacji, gdy koło zaczyna nieco płynąć. Ja po prostu w pewnym momencie spojrzałem na oponę. Była nieco rozpłaszczona, ale jeszcze jechało mi się dobrze, bez bujania. Zwykle taki dopust działa na mnie irytująco. Tym razem jednak byłem całkiem spokojny. Rzeczowo zabrałem się do roboty. Oczywiście mam ze sobą zapasową dętkę. Tym razem jednak postanowiłem zakleić dziurę. Na wąskiej szosowej dętce nigdy tego nie robiłem, gdy nie musiałem. Raz musiałem, a było to w zeszłym sezonie. Poszło mi kiepsko. Ledwo dojechałem do domu, co chwila przystając i dopompowując kiszkę. No ale nauka wtedy zdobyta nie poszła na marne. Zupełnie do tego celu nie nadają się łatki samoprzylepne. Zdatne są tylko takie, które się wulkanizują. No i takie miałem. Wyśledziłem dziurę w dętce. Była spora. Zbadałem też oponę na jej wysokości. Też miała otworek. Dziesięć minut i było po robocie. Łatka przyjęła się elegancko, a na wszelki wypadek podkleiłem też oponę od środka (łatką samoprzylepną, żeby też się do czegoś przydała). No i na tym połataniu dotarłem do celu.

Jazdę zaplanowałem w kierunku północnym, by uciekać od śniegu. Wiedziałem, że będzie pod wiatr, ale trudno. Wiatr był faktycznie odczuwalny, ale nie jakiś dramatycznie mocny. Zmierzałem mocnymi zakusami do Legnicy, by z niej wrócić pociągami. Zaplanowałem też trzy dziewicze miejscowości. Do dwóch pierwszych dotarłem (Strachowice, Psary) do trzeciej już nie (Taczalin). Byłem w „pociągowym niedoczasie”. Zadowolony jestem z zaliczenia Psar, bo to „ślepa” wiocha. Trasa była raczej płaska ale między Jaworem a Legnicą zaliczyłem parę podjazdów. Zwłaszcza jeden w okolicach Gniewomierza był całkiem krzepki. No ale ja jestem bez formy i czuję to. Watro już więcej jeździć i zrzucić nieco sadła.

Na legnickim dworcu głównym stawiłem się na kwadrans przed odjazdem pociągu. W planach miałem nawet zjedzenie tam czegoś na ciepło, bo czynna jest tu mała knajpka. Lokal owszem działał, ale ja już nie miałem czasu. Dwoma szynobusami dotarłem do Wałbrzycha. Na dworcu przywitały mnie zwały uprzykrzonego śniegu. Chyba z powrotem przeprowadzę się do Świdnicy…

Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Milikowice-Świebodzice (guma)-Olszany-Strzegom-Roztoka-Zębowice-Jawor-Snowidza-Mikołajowice-Strachowice-Legnickie Pole-Psary-Legnickie Pole-Koskowice-Legnica

Mając sporo wolnego czasu machnąłem sporą relację z ubiegłorocznej wyprawy po Finlandii I Szwecji. Może ktoś doczyta do końca...

https://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=2...




Bez formy. Udanin

Sobota, 14 stycznia 2023 · dodano: 14.01.2023 | Komentarze 0

Po chorobie nie mogę się pozbierać. Czuję słabość. No ale jeździć trzeba, tylko w ten sposób można będzie wyjść na ludzi.

Trawa wiosna w połowie stycznia. Dziś było słonecznie i ciepło, w czasie jazdy temperatura wahała się w granicach 4-8 stopni. Drogi w wielu miejscach były mokre, a więc należało uważać, by się nie wywalić. Dominującym akcentem był wiatr. Niby na początku trochę pomagał, ale w drugiej części jazdy walił w twarz bez żadnych ograniczeń. Oj, ciężko się kręciło. W dodatku umówiony dziś jestem na małą imprezę i musiałem się streszczać. Jakoś się udało, na imprezę się nie spóźnię.

U mnie zapowiadają powrót zimy. Już od przyszłego tygodnia. Śnieg i mróz. A więc chyba po jeździe. A może się mylą..?

Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Milikowice-Bolesławice-Pastuchów-Łażany-Gościsław-Udanin-Lusina-Goczałków Górny-Strzegom-Morawa-Stanowice-Olszany-Świebodzice-Milikowice-Pogorzała-Wałbrzych