Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień2 - 0
- 2025, Listopad4 - 0
- 2025, Październik12 - 0
- 2025, Wrzesień12 - 0
- 2025, Sierpień15 - 0
- 2025, Lipiec18 - 0
- 2025, Czerwiec16 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 105.80km
- Czas 04:56
- VAVG 21.45km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobre zakończenie sezonu. Teplice nad Metuji
Sobota, 31 grudnia 2022 · dodano: 31.12.2022 | Komentarze 0
Kiedy kończyć sezon, jak nie w Sylwestra. Do tej pory nigdy
mi się to nie udało, ale w końcu nadszedł na to czas.
Po chorobie, która chciała mnie zdmuchnąć z tego świata,
jakoś się wylizałem. Czuję jeszcze w organizmie słabość i dziwne kiepskie
opary. No ale co zrobić, oby do przodu.
Rano wstałem z wielką niechęcią do jazdy. Wyjrzałem przez
okno i zobaczyłem świat w wilgoci. Deszcz chyba padał w nocy, bo wszystko było
zmoczone. Zjadłem śniadanie i z powrotem walnąłem się do spania. Wstałem przed
dziesiątą. Ostatni dzień grudnia oblewało słońce. Ruszyło mnie sumienie. Na rower!
Szybko się zorganizowałem i za 15 minut już tyłek posadziłem
na siodełku. Jechało się znośnie. Wilgoć pryskała z każdej strony, ale nie z
góry (tj. nie było bieżących opadów). Wiedziałem, że dzień miał być wietrzny i
faktycznie tak było. Pierwsza połowa trasy była jak franca, druga już znacznie
lepsza. Wybrałem sobie trasę, która była ciut cięższa od mojej aktualnej formy,
zatem namachałem się niezgorzej. No ale jakoś nie narzekałem. Cieszyłem się, że
znowu mogę jechać…
W głowie przypominałem sobie trasy z tego sezonu. Byłem więc
znowu za kołem polarnym, zdobywałem nowe gminy. Myślałem też o przyszłości.
Może sezon 2023 nie będzie zły…
Jako miłośnik statystyk, przeliczyłem swoje osiągi w 2022 roku.
Całkiem, całkiem. Wyszło 121 wyjazdów z średnią na jeden wyjazd ponad 130 km. Każdy
z nich przekraczał 100 kilometrów. To też moje pierwsze takie osiągnięcie.
No dobra, do zobaczenia w przyszłym sezonie. On już jutro…
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Burkatów-Lubachów-Jez. Bystrzyckie
(tama)-Jugowice-Głuszyca-Rybnica Leśna-Unisław Śląski-Mieroszów-Zdonov-Teplice
nad Metuji-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Wałbrzych.
- DST 126.30km
- Czas 05:07
- VAVG 24.68km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Po chorobie. Burkatów-Lewin Brzeski
Poniedziałek, 26 grudnia 2022 · dodano: 26.12.2022 | Komentarze 0
Opis jutro. Może...
- DST 122.70km
- Czas 05:24
- VAVG 22.72km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Na przedzimiu. Broumov
Niedziela, 13 listopada 2022 · dodano: 13.11.2022 | Komentarze 0
Wczoraj sobie leniuchowałem. Czasem to się człowiekowi
należy. Detoks myśli i ciała. Podziałało dobrze, bo dziś już się śliniłem do
jazdy.
Wstałem dość wcześnie, ale jak zwykle pomarudziłem nieco. A
to śniadanie, a to jakieś komputerowe scrabble. Tak czy owak z domu wyruszyłem
o wpół do dziesiątej. Aura była dobra. Słoneczko patrzyło na mnie przyjaźnie.
Było co prawda zimno (może 4-5 stopni), ale mój ubiór był odpowiedni. Poranny
ruch samochodowy w Wałbrzychu był niewielki. Miasto przeciąłem zatem szybko i
sprawnie.
Celem jazdy było czeskie miasto Broumov. Z tym, że chciałem
nabić nieco kilometrów i dotrzeć do niego mocnymi zakusami. Po dojechaniu
prawie do Świdnicy, odbiłem z powrotem na południe. Słoneczną pogodę wykorzystywali
okoliczni rowerzyści. Mijaliśmy się i wymienialiśmy pozdrowienia.
Pierwszy większy podjazd z Głuszycy do Rybnicy Leśnej
machnąłem z marszu. Z zadowoleniem odnotowałem, że wreszcie skończono remont
drogi. Gładki asfalt dawał miłe wrażenie. No dobrze, w środkowym odcinku
zostało może ze dwa kilometry dziur. No ale nie wszystko można mieć od razu.
W okolicach Mieroszowa dotarłem do obszaru mokrych dróg.
Było to bardzo dziwne, bo deszczu raczej nie było. Poza tym cały czas przyświecało
to listopadowe słońce. Chyba grunt łapał wilgoć z powietrza. Tak czy owak, należało
bardziej uważać, bo było ślisko, a mnie nawet parę razy zarzuciło.
Warto tu powiedzieć o mich nowych butach spd. Używam ich od
wyprawy do Skandynawii. Kiedyś się tu żaliłem, że nie umiem się z nich dobrze
wypinać. Robiłem to prawą nogą w ten sposób, że tył stopy szedł do wewnątrz, co
powodowało kontakt buta z napędem. A w konsekwencji po milionie takich wypięć straszną
dziurę bucie. Mój stary prawy but wygląda jakby szczury wygryzły w nim spory
otwór. Aby uniknąć destrukcji nowego obuwia, postanowiłem zmienić swoje nawyki
i wypinać się prawą stopą robiąc ruch tyłu stopy na zewnątrz. Początki były
trudne. Ciągle lepiej wypinało i się do wewnątrz…
Ale poluzowałem napięcie sprężynki w pedale i to poskutkowało. Po dwóch miesiącach
użytkowania nowy prawy but wygląda przyzwoicie. No dobra, jak ktoś nie zrozumiał,
to mogę udzielić bardziej szczegółowych wyjaśnień…
Gdy po raz drugi dojechałem do Mieroszowa, poczułem straszne
ssanie w brzusiu, byłem zupełnie pusty w środku, a myśl o dalszej jeździe bez
uzupełnienia kalorii przynosiła mi ból.
Przy określeniu „sanie w brzusiu” zawsze przypomina mi się
genialny skecz Monty Pythona o sklepie z serami. Tam też bohater poczuł takie ssanie.
W mieroszowskim sklepie chciałem kupić słodką bułkę, by napchać trzewia, ale
bułek nie było. Nabyłem zatem dwa pętka kiełbasy śląskiej. Zjadłem je, ale z
pewnym obrzydzeniem bo były w nich jakieś przerośnięte chrząstki i twarde
kostki. No ale kalorii przybyło.
Do domu przybyłem przed szesnastą. No i kurde balans od razu
siadłem do swoich rowerowych statystyk i tych pisemnych wypocin…
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Burkatów-Lubachów-Jez. Bystrzyckie
(tama)-Jugowice-Głuszyca-Rybnica Leśna-Unisław Śląski-Mieroszów-Mezimesti-Hejtmankovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Kochanów-Grzędy
Górne-Czarny Bór-Boguszów-Gorce-Wałbrzych
- DST 157.50km
- Czas 06:37
- VAVG 23.80km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Stany chorobowe. Wałbrzych-Jemielna-Bierutów
Piątek, 11 listopada 2022 · dodano: 11.11.2022 | Komentarze 0
Przez ostanie dni męczyło nie przeziębienie. Stan
podgorączkowy był kiepski do zniesienia. Czułem się podle i myślałem tylko o
przespaniu się na kanapce.
Dziś postanowiłem przełamać te słabości. No i rzecz jasna, na
rowerze. Wstałem prawie jak do pracy. Na świecie panował mrok. Zjadłem lekki
śniadanie, popiłem je herbatą i kawą. O wpół do ósmej byłem już siodełku.
Poranek był chłonny, ale bez przymrozku. Wsłuchiwałem się w stan mego ciała.
Najpierw niezdrowo się grzało, potem jakoś się uspokoiło. Z każdym kilometrem
choroba nikła, a ja czując to cieszyłem się jak małe dziecko.
Celem mojej jazdy była mieścina Bierutów. Jej nazwa
bynajmniej nie pochodzi od pana Bieruta. Plan nakreślony w głowie realizowałem
z żelazną konsekwencją. Z pewną zadumą odnotowywałem fakt, że mimo ładnej
pogody i dnia wolnego, na rowerze było niewielu zawodników.
Bez przeszkód dotarłem do Oławy. Po raz kolejny pomyślałem o
ty mieście jako o katordze dla rowerzystów. Ścieżki rowerowe są tu tak fatalnie
wstawione w układ dróg, że normalnie rzygać się chce. Nie znoszę tego miasta.
No ale jakoś się przez nie przebiłem.
Do Bierutowa dotarłem przed czternastą. Był czas na zrobienie
dodatkowej pętli i zaliczenie czterech dziewiczych miejscowości: Jemielna,
Stronia, Strzałkowa i Gorzesław. Po pętli dojechałem na powrót do Bierutowa.
Byłem głodny jak wilk. Na Orlenie kupiłem hot doga i nim się nieźle pożywiłem.
Pociągami dotarłem do domu. Najpierw z Bierutowa do
Wrocławia, potem z Wrocławia do Wałbrzycha. We Wrocławiu miałem chwilę na
przesiadkę, którą wykorzystałem na zjedzenie obiadu na dworcu. Był schabowy i
ziemniaki.
Po przyjeździe do domu nie czuję żadnych oznak choroby. Rower
mnie uleczył…
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Bojanice-Mościsko-Łagiewniki-Brochocinek-Zielenice-Ludów
Śląski-Borek Strzeliński-Goszczyna-Niwnik-Oława-Janików-Minkowice Oławskie-Bierutów-Jemielna-(szutry)-Stronia-Zarzysko-Strzałkowa-Gorzesław-Bierutów
- DST 122.20km
- Czas 05:19
- VAVG 22.98km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Na świdnicką giełdę staroci. Jordanów Śl.
Niedziela, 6 listopada 2022 · dodano: 06.11.2022 | Komentarze 0
Wstałem raczej wcześnie. Nawet budzik nie myślał, by już dzwonić.
W planach miałem rowerowe odwiedzenie giełdy staroci w Świdnicy. Do tej pory
nigdy tam się nie kierowałem na rowerze. O siódmej rano świat za oknem nie
wyglądał zachęcająco. Było co prawda świeże słońce, ale wszystko skuwał lód. Samochody,
okna domów, dachy – wszystko miało na sobie warstewkę wilgoci w stałym stanie
skupienia. Zlustrowałem drogi, wydawały się suche. Tym razem nie marudziłem
zbyt długo. Zjadłem śniadanie, z szafy wyciągnąłem nieco cieplejsze ubranie, i
jazda. Na początkowych kilometrach z ciekawością odczytywałem temperaturę. Była
w granicach 3-5 stopni.
Do Świdnicy dotarłem w niecałą godzinkę. Giełda staroci
rozkłada się w rynku oraz przyległych uliczkach. Zawsze jest mnóstwo ludzi.
Prowadząc rower przedzierałem się przez nieprzebrane tłumy. Na szczęście zawsze
podążam w jedno miejsce. Na stoisko numizmatyczne pana Piotra. Tak się składa,
że jest ono rozłożone zawsze w tych samych rejonach. Piotr w tym miesiącu miał
wystawiać swoje okazy. I rzeczywiście tak było, szybko go odnalazłem. Kupuję u
niego od dwudziestu lat… Niezłe przywiązanie. Zawsze mogę liczyć u niego na
pokaźne rabaty. I dziś było nie inaczej. Pozbyłem się pięciu papierków z
wizerunkiem Zygmunta Starego, ale za to do rowerowej podramiennej sakiewki
mogłem schować dwie srebrne monetki. Zawsze kupując na świdnickiej giełdzie
czuję miły dreszcz emocji. Kolekcjonerzy tak mają i nie ma co oczekiwać u nich
jakiegoś logicznego wytłumaczenia tego stanu.
Po udanych zakupach wyrwałem się z giełdy znowu przebijając się
przez ludzkie tłumy. Ale za moment wskoczyłem na rower i kontynuowałem swoją
jazdę.
Trasa była raczej płaska, ale z pewnymi urozmaiceniami w
pionie. Podjazdy były liche i raczej krótkie, ale dawały pewną przyjemność
przełamywania skostnienia mięśni. Zrobiło się cieplej, ale temperatura nie
podskoczyła powyżej 12 stopni. Miałem na grzbiecie plecaczek, w którym dźwigałem
lżejsze odzienie. Przystanąłem i przebrałem się nieco.
Do domu dotarłem bez większych przygód, zadowolony i nieco
głodny.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Modliszów-Świdnica-Boleścin-Krzczonów-Jaźwina-Łagiewniki-Białobrzezie-Jordanów
Śl.-Tomice-Oleszna-Jaźwina-Tuszyn-Mościsko-Bojanice-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych
- DST 128.40km
- Czas 05:31
- VAVG 23.27km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Wejście w listopad. Kostomłoty
Czwartek, 3 listopada 2022 · dodano: 03.11.2022 | Komentarze 0
Po pięknym październiku może i listopad nie będzie zły.
Dziś w każdym razie było całkiem ładnie. Temperatura już co
prawda spadła do poziomu 10-14 stopni, ale nie ma na co narzekać. Wziąłem sobie
kolejny dzień urlopu. Jeszcze parę mi ich zostało. Trzeba będzie nimi
racjonalnie gospodarować.
Z domu wyrwałem się mocno po dziewiątej Jak zwykle nieco za
późno w stosunku do planów. Było już słonecznie i zupełnie sucho. Trochę tylko
szalał wiaterek. Na początku mi pomagał, pod koniec jazdy już walił w twarz.
Dzisiejsza trasa była raczej płaska, choć oczywiście w okolicach
Wałbrzycha całkiem płaskich odcinków nie ma. Zatem najpierw fajnie zjeżdżałem, potem
z mozołem podjeżdżałem. Na śniadaniowej bułce z wędliną przekręciłem cały dystans,
obeszło się bez batonów lub innego pożywienia.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć fakt, że po raz pierwszy w
życiu zaliczyłem podjazd Dziećmorowice-Nowy Julianów. Jest to już w otulinie
Wałbrzycha. Ja do tej pory tylko jechałem tamtędy w drugą stronę. Jest tam
wszystkiego ze dwa kilometry, ale początek jest całkiem krzepki, może być tam z
16-18 procent nachylenia. Noga nawet podawała, ale mój napęd dziwnie odmawiał
posłuszeństwa, bo łańcuch zaczął przeskakiwać. Tak mnie to zdenerwowało, że kląłem
szpetnie i głośno. Do domu dotarłem za pełnego dnia. Zjedzony obiad poprawił mi
humor. Teraz już czas na kolację…
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Milikowice-Stary Jaworów-Pastuchów-Łażany-
Zastruże-Gościsław-Jarosław-Samborz-Kostomłoty-Mietków-Chwałów-Domanice-Marcinowice-Wirki-Jagodnik-Świdnica-Burkatów-Lubachów-Dziećmorowice-Nowy
Julianów-Wałbrzych
- DST 134.40km
- Czas 05:54
- VAVG 22.78km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni raz w Góry Sowie. Przełęcz Jugowska-Broumov
Sobota, 29 października 2022 · dodano: 29.10.2022 | Komentarze 0
Pogoda ciągle utrzymuje się na wyjątkowym poziomie. Po
deszczowym wrześniu nadszedł słoneczny październik, który daje szansę na
przyjemne rowerowe wycieczki.
Dziś wybrałem się na górską jazdę. W Góry Sowie. Są to
ulubione dla mnie trasy. Chyba nigdy mi się nie znudzą. Ze względu na mój
biologiczny licznik, który nieubłaganie tyka, coraz trudniej jest mi wspinać
się na te (i inne) podjazdy. No ale trzeba próbować. A więc spróbowałem.
Jechało mi się całkiem przyjemnie. Wspiąłem się na Przełęcz Jugowską.
Jak już wspomniałem, pogoda była bajeczna. Ciepło, słońce i
mały wiatr. W niektórych miejscach czułem się jak dwadzieścia lat temu. Nogi
dawały radę, płuca – mimo intensywnej wentylacji – też nie były gorsze. A więc
może jeszcze kilkanaście lat przede mną – w Górach Sowich.
W każdym razie dziś była moja ostatnia w sezonie wycieczka w
ten rejon. Następny wypad będzie tam na wiosnę.
Po zjechaniu z Gór Sowich, przejechałem przez Nową Rudę i
dostałem się do Czech. Na samej granicy, w Otovicach, stanąłem na obiad. W
knajpie U Bartosa, którą nieraz tu opisywałem. Tym razem zamówiłem czeski
kotlet schabowy. Zjadłem, bo byłem głodny, ale ja sam lepiej go robię. No ale
człowiek łaknący pokarmu nie marudzi.
Do dom dotarłem sporym łukiem, bo chciałem nabić ciut więcej
kilometrów. Podjazd Złoty Las-Modliszów wycisnął ze mnie dodatkową porcję potu.
Do Wałbrzycha dotarłem już po zachodzie słońca, nieco zdziwiony, że tak szybko
on już następuje…
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz
Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław
Śl.-Głuszyca-Jugowice-Lubachów-Złoty Las-Modliszów-Wałbrzych
- DST 158.20km
- Czas 06:49
- VAVG 23.21km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Plany niezrealizowane. Wałbrzych-Lubin
Środa, 26 października 2022 · dodano: 26.10.2022 | Komentarze 0
Kolejny dzień urlopu wzięty z zamiarem rowerowej wycieczki.
Pogoda miała być przednia i taka też była. Wczoraj zaplanowałem trasę.
Postanowiłem odświeżyć drogi w powiecie lubińskim. Dawno tam nie byłem i z
pewną podnietą wytyczyłem sobie trajektorię. Było na niej dwadzieścia
dziewiczych miejscowości. Cóż, z dobrą myślą dziś rozpocząłem swoje zmagania.
Znowu nieco zmarudziłem i z domu wyjechałem w okolicach godziny dziesiątej.
Plan był taki, by pokręcić się koło Lubina i do domu wrócić stamtąd pociągiem.
Lubin niedawno skomunikowano kolejowo i byłem ciekawy jak wygląda tam stacja,
bo wcześniej ani jej nie było, ani tym bardziej mnie na niej.
Pierwsze 90 kilometrów nie dało żadnej nowej zdobyczy. Jak
na koniec października aura była bajeczna. Ciepło i praktycznie bezwietrznie.
Ubrałem się ciutkę za grubo, ale jakoś dobrze zniosłem te wyższe temperatury.
Gdy dotarłem do pierwszej „dziewicy”, Wojciechowa w powiecie
złotoryjskim, już wiedziałem, że planów nie zrealizuję. Wczoraj wytyczając sobie
trasę nie policzyłem kilometrów i w praktyce nie było żadnych szans na
wypełnienie zadania. Moja trasa przewidywała straszne lawirowanie, takie na 200
kilometrów, na co oczywiście nie miałem czasu. Z każdym kilometrem redukowałem
swoje zamierzenia, bo coraz szybciej zbliżała się godzina odjazdu mojego pociągu
ze stacji Lubin. Cieszę się tylko, że dotarłem do osady Bolanów, położonej wśród
leśnych ostępów, do której wiodła 2-kilometrowa droga szutrowa. Osada składa
się z jednego obejścia, ale za to ładnego. Gdybym ją pominął, musiałbym znowu
jechać dokładnie tą samą trasą. Pozostałe moje planowane, a niezaliczone wsie
są rozmieszczone w zwartych grupach, a więc łatwiej będzie można je zdobyć.
Dzisiejsze „dziewicze” miejscowości (zaliczone): Wojciechów,
Kąty, Ogrodzisko, Gorzyca, Bolanów, Chróstnik, Gorzelin, Pieszków i Osiek. Do
Lubina dotarłem już pod koniec dnia, a na samą stację przy zapadających ciemnościach,
10 minut przed odjazdem mego pociągu. Mimo fuszerki z planem, byłem raczej zadowolony
z jazdy.
Do domu dotarłem trzema pociągami, z przesiadkami w Legnicy
i Jaworzynie Śląskiej. Na szczęście nie bujałem się przez Wrocław, a więc jazda
była spokojna i bez zagrożenia, że nie wpakuję się do pociągu. W Legnicy (na
dworcu) zjadłem późny obiad. Kotlet schabowy i ziemniaki nie były szczytem
sztuki kulinarnej, ale mnie to danie nadzwyczaj smakowało. W domu byłem około
21.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Komorów-Milikowice-Świebodzice-Olszany-Strzegom-Godzieszówek-Roztoka-Zębowice-Jawor-Łaźniki-Krotoszyce-Ernestynów-Łukaszów-Brochocin-Chojnów-Kolonia
Kołłątaja-Żabice-Gorzyca-Bolanów-Krzeczyn Wielki-Lubin-Chróstnik-Gorzelin-Pieszków-Osiek-Lubin.
- DST 131.80km
- Czas 05:43
- VAVG 23.06km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Różne uwagi na czasie. Ząbkowice Śl.
Niedziela, 23 października 2022 · dodano: 23.10.2022 | Komentarze 0
Wczoraj szpetnie padało. Zamiast na rower wybrałem się więc do
kina. Na przyczepkę wziąłem żonę. Dawno razem nie byliśmy w kinie.
Dziś zrobiło się ładniej. Pokazało się słońce. Było jednak
chłodno i wietrznie. Ubrałem się przyzwoicie, ale też nie przesadnie zimowo. Na
dłonie nałożyłem krótkie rękawiczki. Głowę wszakże chroniłem czapką.
Punkt dziesiąta byłem na siodełku. Mimo słońca i wiatru
drogi były mokre. Widocznie w powietrzu krążyła wilgoć, która nie pozwalała na
wyschnięcie asfaltu. Na drogach spotkałem całe tabuny rowerzystów. Pewnie chcieli
wykorzystać nieco lepszą aurę, by się trochę pobujać na dwóch kółkach.
Ja też się bujałem. Było to bardzo przyjemne. Forma pod
koniec sezonu jest całkiem przyzwoita. Noga kręci. Rzekłbyś, gość zasuwa na
elektryku. No ale to tylko mięśnie. Mój kolega Darek, który tydzień temu
przyjechał do mnie z Warszawy na dolnośląskie rowerowanie, powiedział mi, że
nasz wspólny kompan Łukasz (z którym trochę pojeździliśmy po kraju) wybrał się w
Alpy, nad Gardę. No ale co? Wziął ze sobą rower elektryczny. Zgroza! W Alpach
ze wspomaganiem. Słabo! Jakoś nie mogłem pogodzić się z tą myślą. Ja wiem
jedno. Nigdy się na takie cacko nie przesiądę. Jak już nie będę mógł jeździć na
normalnym rowerze, to będę chodził z żoną do kina. A może sam?
Trasę jak zwykle zaplanowałem dokładnie wcześniej. No i ją
zrealizowałem z dużą precyzją. Jakoś tak mam, że sprawia mi to przyjemność. A w
moim wieku warto niekiedy folgować przyjemnościom. Dwie uwagi, co do tej mojej
drogi. Przemierzyłem dziś odcinek Piława Górna-Brodziszów-Zwrócona-Ząbkowice
Śląskie. Chyba po raz pierwszy po piętnastu latach. Wcale go nie pamiętałem.
Jechało się jak po „dziewiczej trasie”. Z lubością chłonąłem tamtejsze
interwały, a dziurawa droga jakoś mi nie przeszkadzała. Czasem warto przecierać
dawne i zapomniane odcinki. Druga sprawa, to jazda przez fragment Ząbkowice
Śl.-Budzów. Zawsze tam jest przeciwny wiatr. I to całkiem krzepki. Tak też było
i dziś. Ledwo kręciłem, a licznik pokazywał na płaskim 16-18 km/h.
Do domu dotarłem o przyzwoitej godzinie. Szybko
przyrządziłem obiad (w tym grzybki kozaki, mniam, mniam), który połknąłem jak
Smok Wawelski niegdyś pożarł baranka. Tamten baran miał w sobie siarkę, a moje
grzybki były zupełnie jadalne. A więc pewnie przeżyję. Co prawda teraz popijam
piwko, ale mam nadzieję, że od niego nie pęknę.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława
Górna-Brodziszów-Ząbkowice
Śl.-Stoszowice-Jemna-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych
- DST 118.10km
- Czas 05:10
- VAVG 22.86km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Patrzeniem mając obrzękłe źrenice. Sobótka
Czwartek, 20 października 2022 · dodano: 20.10.2022 | Komentarze 0
Jakoś tak płynnie wkroczyłem w erę zaniechania dojazdów do pracy. Ciągle jeszcze mam nadzieję, że mi się to uda, ale mrok godziny szóstej mnie odstręcza.
No ale mam jeszcze parę dni urlopu, które systematycznie wybieram. Tak było i dzisiaj.
Wstałem raczej późno. Przez okno wpadało rześkie słońce. Nie dałem się zwieść tym pozorom ciepłoty i ubrałem się solidnie. Na dworze rzeczywiście było zimno. Słońce parzyło tylko w oczy, nie dając przy tym zbyt dużo energii. Tak się dziwnie złożyło, że podczas mojej jazdy cały czas odwracałem się ku naszej gwieździe i ona nieustannie była przede mną. Nawet przyciemniające szkła w nowych okularach nie pomagały zbyt wiele.
Trasę do Sobótki pokonałem raczej sprawnie. Jazda przez mniejsze miejscowości dała mi sporo wytchnienia, nie musiałem wytężać uwagi na ruch samochodowy, który w tych okolicach był wyraźnie słabszy. Po południu zrobiło się cieplej, ale termometr nie wzbił się ponad 15 stopni. Do domu dotarłem o siedemnastej. Po zjedzeniu obiadokolacji wpadłem w kataleptyczny letarg, który trwał z półtorej godziny. Czyżby nadchodząca starość?
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Olszyniec-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Kiełczyn-Wiry-Sady-Sobótka-Tworzyjanów-Maniów-Domanice-Klecin-Śmiałowice-Wierzbna-Bolesławice-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Modliszów-Wałbrzych.