Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień2 - 0
- 2025, Listopad4 - 0
- 2025, Październik12 - 0
- 2025, Wrzesień12 - 0
- 2025, Sierpień15 - 0
- 2025, Lipiec18 - 0
- 2025, Czerwiec16 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 157.70km
- Czas 06:52
- VAVG 22.97km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobrze wykorzystany dzień urlopu. Przełęcz Srebrna
Środa, 10 sierpnia 2022 · dodano: 10.08.2022 | Komentarze 0
Wczoraj
w pracy zrobiłem prawie dwie dniówki. Cóż, przeróżne akcje. Do domu wróciłem
około 22 wypruty z chęci do jakiejś innej aktywności. Dziś odebrałem
nadpracowane godziny. Oczywiście z tą myślą, że pojadę na rower. Kiedy jednak
wstałem koło ósmej, szukałem w głowie pretekstu, by jednak dać sobie siana.
Byłem dalej podmęczony. Zjadłem śniadanie, wypiłem kawę. Diabeł dalej kusił
perspektywą nieróbstwa. Ale gdy przez okno zobaczyłem piękne słońce, pogoniłem
te złe demony.
W
trasę wyjechałem po jedenastej. Już pierwsze metry na rowerze przekonały mnie,
że podjąłem dobrą decyzję. Dzień był piękny, a nogi spragnione kręcenia. Słońce
cudnie oświetlało nasz glob, przynajmniej w mojej okolicy, bo pewnie na drugiej
półkuli trwała noc. No ale o to mniejsza.
Pojechałem
na dość długą i wymagającą trasę. Przez pobliskie mi góry, najpierw
Wałbrzyskie, potem Sowie. Forma nawet dopisywała, podjazdy wchodziły sprawnie,
zjazdy z uśmiechem na ustach. Strawersowałem też Czechy. Zapobiegliwie wziąłem
korony i w swojej ulubionej knajpie u Bartosa w Otovicach spożyłem obiad. Tym
razem nie były to knedliki, lecz kotlet świniowy. Po czesku rizek. Mówiąc na
marginesie, w Polsce lepiej to się robi. Ale nie grymaśmy, człowiek głodny
wszystko zje. Kalorie się przydały, bo czekał mnie podjazd na Przełęcz Srebrną.
Od Nowej Rudy jedzie się tam interwałowo, po kiepskich wybitych i dziurawych
drogach. Ostateczny wznios jest niezbyt długi, lecz dość ostry. W Srebrnej
Górze remontują drogę. Najpierw był zatem ostry zjazd po sakramenckich
dziurach, potem po wrednej kostce. Jest tam naprawdę prawie pionowo w dół, ale
niestety nie można się swobodnie puścić, bo zakończyłoby to się pewnym
upadkiem. A więc trud podjazdu nie został nagrodzony miłym zjazdem. Nawet się
tym nie przejmowałem, z radością powitałem lepszą nawierzchnię już pod koniec
Srebrnej Góry.
Do
domu dotarłem po dziewiętnastej. Tutaj czekało mnie już wcześniej zaplanowane
zajęcie. Oto musiałem zmienić opony w swoim drugim rowerze, Starym Zdechlaku.
Do tej pory miał on założone grube i masywne laczki, które postanowiłem
wymienić na coś bardziej „slick”. Odpowiednie opony miałem już kupione. Pół
godzinki pracy i rzecz została zrobiona. Teraz już mój rower wyprawowy jest w
pełni przygotowany do wyjazdu. A on za tydzień z małym haczykiem. Zdechlaka jeszcze
wypróbuję na najbliżej jeździe i skalibruję wstępnie ustawiony licznik.
Teraz
wreszcie czas na kolację. W brzuchu burczy…
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Burkatów-Lubachów-Jez.
Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Grzmiąca-Unisław Śl.-Mieroszów-Mezimesti-Ruprechtice-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Nowa
Ruda-Wolibórz-Przełęcz Srebrna-Srebrna
Góra-Rudnica-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Lubachów (po raz
drugi)-Złoty Las-Wałbrzych
- DST 116.00km
- Czas 04:58
- VAVG 23.36km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Ulubiona krajówka. Teplice nad Metuji
Poniedziałek, 8 sierpnia 2022 · dodano: 08.08.2022 | Komentarze 0
Ranek
był chłodny. Zupełnie jak nie latem. Termometr pokazał siedem stopni. Byłem
ubrany na krótko, a więc kapkę przemarzłem. Do pracy dojechałem w średnim
czasie. Ostatni mój odcinek dojazdowy przez ulicę Ogrodową wygląda coraz
gorzej. Trwają tam wielkie prace budowlane i ciężarówki zniszczyły asfalt.
Jedzie się jak po zbombardowanym terenie. W pracy z lubością wygrzałem się pod
strumieniem ciepłej wody.
Jakoś
nie chciało mi się za bardzo pracować, a więc zwolniłem się o czternastej. Mam
dużo godzin na plusie, a więc warto zacząć je odbierać. Pewnie intensywniej
zacznę to robić od września, kiedy ubytek dnia stanie się wyraźny.
Pojechałem
do Czech. Z Wałbrzycha wyjechałem przez Strefę, a dalej podjazdem przez ulicę
Niepodległości. Ciągle robią tam drogę. Utworzono wahadło na dość długim
odcinku. Nikt chyba nie uwzględnił, że mogą tam jeździć rowerzyści i zielone
światło trwa krótko. Na końcu wahadła prawie by mnie rozjechał autobus. Jego
kierowca jakoś nie był w stanie zrozumieć, że na rowerze pod górę jedzie się
ciut wolniej i pakował się na mnie. Cóż, musiałem mu ustąpić. Popukałem się
tylko w głowę.
Jeśli
można naznaczyć krajówki przyjazne dla rowerzystów, to z pewnością ostatni
odcinek drogi nr 35 tak można określić. Mam na myśli jej część od Wałbrzycha do
czeskiej granicy. Dziś nią znowu jechałem, po raz chyba tysięczny. Bardzo ją
lubię. Może dlatego, że wiodła tamtędy moja pierwsza rowerowa wycieczka, a może
dlatego, że jest tam spokojnie i cicho.
W
Czechach też się miło jeździ. Nikt nie wymusza i nie atakuje rowerzystów. A
przy okazji można zjeść knedliki. Ja dziś tam nic nie jadłem, bo obiad wrąbałem
w pracy. Jak zwykle było to danie ze słoika. No ale było pożywne i nawet
smaczne. Braki kaloryczne odrobiłem w domu.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Nowy
Julianów-Wałbrzych (Glinik)-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad
Metuji-Bohdasin-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez.
Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Złoty Las-Wałbrzych
- DST 131.40km
- Czas 05:34
- VAVG 23.60km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Zmienione plany. Jordanów Śl.
Sobota, 6 sierpnia 2022 · dodano: 06.08.2022 | Komentarze 0
Po
upałach dziś było średnio dwadzieścia stopni mniej niż wczoraj. W nocy
przetoczył się front burzowy i deszczowy. Padało też rano, tak gdzieś do
godziny 9-10. Chwilę odczekałem, by obeschło i wytoczyłem się z domu po
jedenastej. Pierwotny plan jazdy musiałem zaniechać i wybrałem się na krótszą
przejażdżkę. Pod spód założyłem bluzę z długim rękawem. Przydała się, bowiem
termometr wskazywał na początku 16 stopni. Było przy tym chmurnie i wietrznie.
Drogi w wielu miejscach były jednak mokre i pokryte śliskim błotem roślinnym.
Na zjazdach musiałem uważać i raczej trzymałem ręce na klamkach.
Na
drogach widziało się rowerzystów niewielu. Pewnie hurmem wyruszą jutro, bo na
niedzielę zapowiadana jest znacznie lepsza pogoda. Ja jednak jutro nie
roweruję. Mam sporo innych rzeczy na głowie.
Najpierw
planowałem zabrać plecak i wsadzić do niego kurtkę przeciwdeszczową. Chmury
były zaiste szpetne. Prognozy były wszakże pomyślne. Zapowiadano poprawę aury z
godziny na godzinę. No i faktycznie tak było. Ociepliło się, wyszło słońce, a
temperatura podskoczyła do 25 stopni. Parę razy miałem ochotę zdjąć bluzę, ale
w końcu tego nie zrobiłem. Po nie za
bardzo miałbym gdzie ją schować, a po drugie – przecież lubię ciepełko.
W
czasie jazdy dwa razy przystanąłem przy sklepach. Kupiłem coś do picia no i coś
do przegryzienia. Zadowoliłem się słodką bułką i Grześkiem. Do Wałbrzycha po
raz któryś z rzędu wróciłem podjazdem przez Pogorzałę. Już go jadę prawie jak
po płaskim. No ale trzeba będzie jednak zaliczyć jakąś odmianę.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Olszyniec-Jez.
Bystrzyckie (tama)-Bojanice-Mościsko-Jaźwina-Łagiewniki-Białobrzezie-Jordanów
Śl.-Nasławice-Sobótka-Maniów-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Nowy
Julianów-Wałbrzych
- DST 123.90km
- Czas 05:27
- VAVG 22.73km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Zakusy na zakosy. Dzierżoniów
Czwartek, 4 sierpnia 2022 · dodano: 04.08.2022 | Komentarze 0
Poranna
jazda do pracy zakończyła się w dobrym czasie. Było ciepło, ale oczywiście nie
gorąco. Skwar pojawił się po południu. Było w okolicach 36 stopni. Po raz
kolejny okazało się wszakże, że dobrze znoszę upały. Trzeba tylko pić, a żadne
przykrości się nie przytrafią.
Pojechałem
do Dzierżoniowa. Jednakże wybrałem mocno boczne trasy, zarówno tam, jak i z
powrotem. Dzięki tym zakosom zyskałem ze trzydzieści kilometrów. No ale po co
się spieszyć? Do domu można dojechać u skraju dnia.
Tak
czy owak, upał był dojmujący. Słońce prażyło jakby chciało wypalić naszą biedną
planetę. W dodatku był spory wiatr. Walka z dwoma żywiołami była momentami
ciężka. No ale co zrobić? Jechać trzeba było, by dotrzeć do domu.
Po
drodze patrzyłem na żniwa. Maszyny rolnicze hulały na drogach. Zboża w większości
są już zżęte. Na polach widać ścierniska, bele lub kostki słomy, a nawet w
niektórych miejscach już ziemię po zaoraniu. Początek sierpnia zwiastuje
powolne kroczenie ku końcowi rowerowego sezonu. Taka konkluzja jakoś mnie
zmartwiła. Czasem popadam w takie schyłkowe nastroje. Jako przeciwwagę tym
ponurym myślom wysunąłem kontrmyśl. Oto niebawem wyruszam na daleką rowerową
wyprawę. I tego się trzymajmy.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Bojanice-Piskorzów-Dorotka-Pieszyce-Dzierżoniów-Mościsko-Tuszyn-Jaźwina-Wiry-Kątki-Marcinowice-Klecin-Wierzbna-Bagieniec-Bolesławice-Tomkowa-Milikowice-Pogorzała-Wałbrzych
- DST 115.90km
- Czas 05:06
- VAVG 22.73km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny ładny dzień. Udanin
Wtorek, 2 sierpnia 2022 · dodano: 02.08.2022 | Komentarze 0
Sierpień zaczyna się ładnie. Do tej pory jakoś tak się składało, że początek miesiąca wróżył o jego całym przebiegu. Może i tym razem się spełni. Na polach żniwa. Już większość zbóż zebranych, pozostały ścierniska. Dziś przejeżdżałem koło takiego, ale niestety ktoś je podpalił. Ogień szalał, a gęsty dym walił prosto w niebo. Była już straż pożarna, która starała się ugasić żywioł.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Dobromierz-Roztoka-Żółkiewka-Goczałków-Lusina-Udanin-Gościsław-Łażany-Pastuchów-Jaworzyna Śl.-Milikowice-Pogorzała-Wałbrzych-Nowy Julianów-Wałbrzych
- DST 140.00km
- Czas 06:12
- VAVG 22.58km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie forever. Przełęcz Jugowska-Broumov
Niedziela, 31 lipca 2022 · dodano: 31.07.2022 | Komentarze 0
Gdyby
ktoś chciał wczoraj kręcić wiarygodne sceny do filmu o biblijnym potopie,
miałby doskonałą okazję. Lało cały dzień, a opady były naprawdę obfite. Znając
prognozy pogody, raczej nie pchałem się do jazdy. Myślałem tylko o swoim
koledze z pracy, który w ramach pielgrzymki rowerowej kręcił do Częstochowy.
Miał dobrą okazję do pokuty za wszelkie grzechy.
Dziś
była zupełnie inna gadka. Deszcze odeszły, przejaśniło się i wyszło piękne
słońce. No więc grzechem było nie jechać. Podobnie pomyśleli pewnie liczni
rowerzyści, którzy rzucili się na drogi. Z domu wyjechałem późno, bo mocno po
dziesiątej.
Początek
miałem z wiatrem. Jechało się bosko (jeśli mamy pozostać przy nadprzyrodzonej
symbolice). Drogi były jeszcze mokre, ale szybciutko schły od słońca i wiatru.
Trasa pomiędzy Bystrzycą Górną a Bojanicami ciągle była oznaczona jako
zamknięta, ale wbiłem się tam i zaliczyłem nowiutki świeżutki nieprzetarty
asfalcik.
Wybrałem
się w Góry Sowie, na swój ulubiony podjazd na Przełęcz Jugowską. Do podnóża
przełęczy dotarłem mocno okrężną drogą. Z wiatrem warto nastukać trochę więcej
kilometrów. Sam podjazd wjechałem całkiem sprawnie. Mogłem zagłębić się w
rozważania filozoficzne. Oto dwóch kolarzy na podjeździe mnie łyknęło, a ja z
kolei wyprzedziłem tylko jednego. Filozofia: lata lecą, forma spada. No ale
jakoś się jeździ. Zjechałem za to błyskawicznie do Nowej Rudy i dalej do Czech.
Tutaj wiatr się wzmógł i niestety skierował swoje ostrze przeciwko mnie. Jechało
się kiepsko. Ze czterdzieści kilometrów brnąłem pod krzepkie podmuchy. Na
liczniku z rzadka pojawiała się prędkość 20 km/h. No ale co zrobić? Tak to już
bywa na rowerowych szlakach.
W
Czechach pierwotnie zamierzałem zjeść obiad. Głód jednak mnie nie morzył i o
pustym żołądku dotarłem do domu. Do Wałbrzycha dojechałem też lekko klucząc,
przejechałem przez Szczawno Zdrój (lekko bokiem) i przez wałbrzyską Piaskową
Górę, przez którą rowerem nie jeździłem od lat. Do wora wpadło zatem parę
nadmiarowych kilometrów. Teraz czuję wilczy apetyt, dlatego zaraz po tym wpisie
biorę się za pichcenie konkretnego mięsiwa.
Dziś
było sporo górek i podjazdów. Jakoś się udało przejechać bez nadmiernego
upodlenia. Od gór gorzej znosiłem ten obrzydliwy przeciwny wiatr.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Olszyniec-Jez.
Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojaniec-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz
Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Kochanów-Krzeszów-Grzędy-Czarny
Bór-Jabłów-Szczawno Zdrój-Wałbrzych
- DST 243.10km
- Czas 10:15
- VAVG 23.72km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Przygody w lubuskim i pod domem. Wałbrzych-Żary
Czwartek, 28 lipca 2022 · dodano: 29.07.2022 | Komentarze 0
Jazda
odbyła się wczoraj. Opis dopiero dziś, bo wróciłem późno i już nawet nie
włączałem komputera.
Wziąłem
dzień urlopu, wstałem tak jak przy rowerowej jeździe do pracy. O 6:15 byłem już
na siodełku. W planach miałem jazdę do województwa lubuskiego, a konkretnie do
Żagania. Ranek był chłodnawy, ale przejrzysty. Prawie wcale nie było wiatru.
Jechało mi się dobrze po wcześniej skrupulatnie zaplanowanej trasie. Kilometry
szybko nabijały się na liczniku. Watro zaznaczyć, że szybko zrobiło się ciepło
i przyjemnie. Był letni dzień taki, jaki pamiętam z dawnych lat: słoneczny,
spokojny, bez szaleństw z upałem i mocnymi ulewami.
Pod
koniec trasy zaliczyłem kilka dziewiczych miejscowości: Długokąty, Parowa i
Bronowiec jeszcze na Dolnym Śląsku oraz Klików, Jankowa Żagańska, Mirostowice Dolne
oraz Łaz już w lubuskim. Pociąg miałem o 17:15, a pod Żagań podjechałem ze
sporym naddatkiem czasowym. Postanowiłem zatem zmienić plany i pokręcić do Żar.
Trochę to wydłużyło moją trasę. Na dworcu w Żarach zameldowałem się o 16:30,
licznik wskazał 216 km. Podczas jazdy zjadłem pączka i na nim właściwie dotarłem
do mety. W Żabce w Żarach kupiłem jeszcze kanapkę, którą spałaszowałem na
peronie.
Okazało
się, że mój pociąg ma opóźnienie. W końcu przyjechał z 40-minutową zwłoką. Pani
konduktorka powiedziała, że „się popsuł”. Trochę to skomplikowało mój powrót,
bowiem wątpliwe było, czy złapię kolejny pociąg w Legnicy. Pani konduktorka
jednak spisała się wzorowo, zadzwoniła na stację do Legnicy i rzekła, że pociąg
będzie czekał. Oprócz mnie ucieszyło się parę innych osób. Pociąg rzeczywiście
stał spokojnie, a tylko jak wszyscy maruderzy znaleźli się w środku, ruszył z
kopyta. Pociąg jechał do Kłodzka z ominięciem Wałbrzycha, a ja – zgodnie z
założeniami – miałem ostatni etap również pokonać na rowerze. Wysiadłem w
Jaworzynie Śląskiej, skąd do domu mam dwadzieścia kilometrów z groszem. Było mocno
po dwudziestej, a więc musiałem się streszczać.
Robiła
się szarówka. Odpaliłem lampki i ze smutkiem stwierdziłem, że ta przednia
sygnalizuje stan rozładowania. No ale jakoś jeszcze świeciła. Końcówkę podjazdu
między Pogorzałą a Wałbrzychem przebyłem w ciemnościach. Do domu nie dotarłem
jednak zbyt szybko.
Oto
na dziurawym zjeździe już w Wałbrzych (do ulicy Orkana) znowu złapałem gumę.
Nie było szansy na flaku dojechać, a wiec zabrałem się za zmianę dętki. Słabo
mi to szło w skąpym oświetleniu ulicznej latarni. Kląłem przy tym głośnio i
siarczyście. W końcu się udało. Dopompowałem i wsiadłem na rower. Modliłem się,
by dojechać już te ostatnie sześć kilometrów do domu. Udało się, nawet przednia
lampka wytrzymała…
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Milikowice-Świebodzice-Olszany-Strzegom-Roztoka-Jawor-Łaźniki-Złotoryja-Pielgrzymka-Lwówek
Śląski-Ocice-Nowogrodziec-Osiecznica-Parowa-Ruszów-Iłowa-Konin
Żagański-Łaz-Żary
I
końcówka:
Jaworzyna
Śl.-Stary Jaworów-Milikowice-Pogorzała-Wałbrzych
- DST 109.40km
- Czas 04:49
- VAVG 22.71km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Nadrabianie strat. Kamienne Góra
Poniedziałek, 25 lipca 2022 · dodano: 25.07.2022 | Komentarze 0
Lipiec jakoś słabo u mnie wygląda. Wyjazdów niewiele, kilometrów niewiele. A więc dziś mimo nierowerowego poniedziałku (co do zasady), postanowiłem się przewietrzyć. Zresztą zapowiadana jest u mnie na kolejne dni dość mizerna pogoda, a więc tym bardziej należało się dziś wybrać w plener. Było ciepło, ale znowu wietrznie. O opadach nie było mowy. Zrobiłem dość urozmaiconą trasę po górkach i pagórkach. Znowu zachwycałem się wyremontowaną kolarzówką...
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Marciszów-Kamienna Góra-Krzeszów-Kochanów-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Wałbrzych.
- DST 163.80km
- Czas 06:55
- VAVG 23.68km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Po remoncie szosówki. Środa Śl.
Niedziela, 24 lipca 2022 · dodano: 24.07.2022 | Komentarze 0
Kolarzówka
po reanimacji wygląda jak inny rower. Wygląda i działa. Niestety musiałem
zmienić żółtą owijkę na kierownicę, bo była obrazem nędzy i rozpaczy. Teraz mam
czarną. Mój ulubiony żółty kolor powoli ustępuje z roweru. Ta owijka to jedyny
słabszy element szosówki. Reszta jest po prostu piękna. Zwłaszcza nowy napęd. Działa
idealnie. Nie ma żadnych poślizgów i czuje się moc pod stopą. Nowe stery na
początku jazdy nieco uciekały, ale po jakimś czasie pozwoliły na bezproblemowe
kierowanie rowerem. Nowe zamocowanie hamulca dodaje pewności przy zatrzymywaniu
pojazdu. Jednym słowem jestem bardzo zadowolony.
Dziś
był piękny dzień. Słoneczny, ciepły, ale raczej nie upalny. Tylko wiaterek
hulał ciut za duży. No ale przecież nie można mieć wszystkiego na raz.
Z
domu wyjechałem w okolicach dziesiątej. Na śniadanie zjadłem pierogi, bo zapomniałem
wyjąć pieczywo z zamrażalnika. Na tych pierogach pociągnąłem cały dystans,
tylko raz wzmocniłem się batonikiem. Na drogach była niezliczona rzesza
rowerzystów. Do domu przyjechałem w okolicach osiemnastej. Na obiadokolację
wsunąłem fasolkę szparagową. Smakowała bosko.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Milikowice-Nowy
Jaworów-Stanowice-Łażany-Kruków-Gościsław-Jarosław-Piersno-Ciechów-Środa
Śląska-Świdnica Polska-Kąty Wrocławskie-Stróża-Mietków-Sobótka-Biała-Marcinowice-Niegoszów-Świdnica-Lubachów-Wałbrzych
- DST 117.60km
- Czas 05:33
- VAVG 21.19km/h
- Sprzęt senior rrowerr el zdechlaco
- Aktywność Jazda na rowerze
Zdechlak do boju! Marcinowice
Czwartek, 21 lipca 2022 · dodano: 21.07.2022 | Komentarze 0
A
więc kolarzówka poszła do reanimacji. Dużo tego wyszło (tzn. rzeczy do naprawy),
ale jutro odbieram nowe świeżutkie rowerowe ciałko. Dziś zatem szansę dostał
Stary Zdechlak. W zeszłym roku raz tylko się nim przejechałem. Stał biedak cały
czas w piwnicy i czekał na lepsze okoliczności. Nawet oblazła go rdza, ale
jakieś pół roku temu też go solidnie odświeżyłem.
Trochę
się obawiałem, czy jakoś mi pójdzie na nim jazda. Jest ciężki, na szerokich
oponach i ma zupełnie inną geometrię niż rower szosowy. Jego nazwa nie jest
przesadzona , ma bowiem 25 lat. Pamięta wszystkie moje wczesne wycieczki. Mam do
niego spory sentyment. Nawet noszę się z zamiarem lekkiego tuningu, a mianowicie
polakierowania ramy na mój ulubiony kolor żółty. Może w przyszłym roku…
Rano
do pracy dojechałem nawet sprawnie. Było całkiem przyjemnie, około piętnastu stopni
i brak wiatru. Podjazy robiłem z większym mozołem. Czas dojazdu do pracy był
jednak przyzwoity, tylko około dwóch minut gorszy od dobrych czasów dojazdu na
kolarzówce.
O
piętnastej wyruszyłem w skwar. No tak, wreszcie prognozy się sprawdziły i Dolny
Śląsk zalał tropikalny upał. Termometr wskazywał 38-39 stopni. Jednak ja jakoś
dobrze to znosiłem. Na zjazdach chłodziłem się wiatrem, na zacienionych
odcinkach z lubością chłonąłem chwilowy chłód. Parę razy przystanąłem przy
wiejskich sklepach i kupiłem zimne napoje. Były boskie.
Odczuwałem
różnicę pomiędzy jazdą na kolarzówce i Zdechlaku. Podjazdy szły zdecydowanie
wolniej. W wielu miejscach czułem jak jego szerokie opony są po prostu pochłanianie
przez rozgrzany asfalt. Grzęzły w nim i się zapadały. Ale czułem też jego siłę.
Szprychy i opony wprawione w ruch wydawały piękny niski dźwięk miły dla mego
ucha. Rower po przeglądzie spisywał się znakomicie. Wszystko działało jak
należy. W pewnym sensie zrobiłem jego test przed wyprawą, która ma nastąpić za
krócej niż miesiąc.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Bystrzyca
Górna-Opoczka-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Jaźwina-Jędrzejowice-(znowu
przejechałem zamkniętą teoretycznie drogą, bo ciągle robią ten przepust
wodny)-Wiry-Marcinowice-Wilków-Panków-Wierzbna-Nowice-Milikowice-Pogorzała-Wałbrzych