Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień2 - 0
- 2025, Listopad4 - 0
- 2025, Październik12 - 0
- 2025, Wrzesień12 - 0
- 2025, Sierpień15 - 0
- 2025, Lipiec18 - 0
- 2025, Czerwiec16 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 113.30km
- Czas 04:53
- VAVG 23.20km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień nierowerowy. Dobromierz
Poniedziałek, 16 maja 2022 · dodano: 16.05.2022 | Komentarze 0
W
poniedziałek z reguły nie jeżdżę. Jakoś tak wypadło, że ostatnio w weekend wyruszam
w niedzielę, a więc kolejny dzień sobie wypoczywam. Tym razem byłem na
wyjeździe w sobotę, a na wtorek zapowiadają spore opady. Zatem nie było wyjścia,
w nierowerowy poniedziałek trzeba było jechać.
Ranek
był całkiem rześki. Termometr wskazał ledwo sześć stopni. Ubrany byłem raczej
letnio, a więc nieco mnie przechłodziło. W pracy trochę się obijałem i czekałem
na piętnastą. Wraz z jej wybiciem już byłem na siodełku.
Z
Wałbrzycha wyjechałem na Stare Bogaczowice i dalej na Sady Górne. Dawno tamtędy
nie jechałem, bo droga była remontowana. Dziś od swojego kolegi, który czasem
nią jeździ, dowiedziałem się, że już prace ukończono. Co prawda na skrzyżowaniu
znak mówił coś innego, ale zignorowałem go i ruszyłem na Sady. O tym, że ten
odcinek jest otwarty dodatkowo przekonywały mnie samochody, które licznie zagłębiły
się w ten zaułek. No i rzeczywiście. Nowy asfalcik był tak gładki, że jajeczko można
by toczyć. Sielanka trwała do granicy Sadów Górnych i Dolnych, bo tylko do tego
miejsca starczyło drogowcom fantazji na kładzenie nowej nawierzchni. Dalej były
znane mi od lat dziury, no ale w sumie przejezdne…
Pogoda
zrobiła się prawie letnia. Z radością rozpinałem bluzkę i ku słońcu wystawiałem
gołą klatkę piersiową. Nawet jakoś nie przeszkadzały mi owady, które wpadały za
pazuchę. Nadszedł zatem prawdziwy ciepły maj, moja ulubiona pora. Ciągle oczy
zawieszałem na polach rzepaku, których żółty kolor sprawiał mi dziwną radość.
Wiaterek nieco podwiewał, ale nie narzekałem. Przecież poprzednia trasa była
generalnie z podmuchami w plecy.
Na
trasie zauważyłem dziś sporo samotnych rowerzystek. Zerkaliśmy na siebie z
uśmiechami. No ale jakoś nie miałem śmiałości zagadać. Może dlatego, że
wszystkie jechały w przeciwną stronę i moment minięcia był bardzo krótki.
Do
domu dotarłem w okolicach dwudziestej. Zjadłem talerz kupnej zupy pomidorowej i
powoli zacząłem myśleć o spoczynku. Dobranoc.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Stare
Bogaczowice-Sady
Górne-Kłaczyna-Dobromierz-Siodłkowice-Stanowice-Morawa-Pastuchów-Czechy-Jaworzyna
Śl.-Bolesławice-Milikowice-Witoszów Dolny-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych
- DST 205.10km
- Czas 08:00
- VAVG 25.64km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Jak dobrze wstać skoro świt. Wałbrzych-Olesno
Sobota, 14 maja 2022 · dodano: 14.05.2022 | Komentarze 0
Jazdę
swoją zaplanowałem tak, by dotrzeć do Olesna na Opolszczyźnie i wrócić stamtąd
pociągiem. Według kalkulacji dystansu miało wyjść nieco ponad 180 km.
Spory
dystans wymusił na mnie wczesną pobudkę. Poza tym okazało się, że mój sensowny powrotny
pociąg był o 16:18 i raczej należało się streszczać. Niczego tak nie lubię jak
pogoni za uciekającym pociągiem. Strasznie źle na mnie działa końcowa jazda w
niedoczasie. Z reguły wolę przybyć na dworzec wcześniej, by chwilkę jeszcze odsapnąć.
Mimo ściśle wyznaczonego planu jazdy, postanowiłem w trakcie pokonywania
kolejnych odcinków kontrolować czas i dystans, by ewentualnie go skrócić lub
wydłużyć. Na szczęście doszło do tej drugiej opcji.
Na
rowerze siedziałem już kapkę po szóstej. Wstałem nawet chwacko i bez
marudzenia. Poranek był całkiem ciepły, bo termometr pokazał 10 stopni. Mnie
jednak było dziwnie zimno, być może podświadomie tęskniłem do ciepłego łóżka.
Dystans umykał szybko. Po dwóch godzinach było już dwadzieścia stopni. Jechałem
w termicznej bluzce pod spodem i nawet parę razy miałem zamiar ją zdjąć, ale
jakoś nie zrobiłem tego. Do końca już miałem ją na sobie. Ciut się
przegrzewałem, ale nie nadmiernie. Na początkowych odcinkach miałem wiatr
boczny, ale ostatnie kilkadziesiąt kilometrów ładnie śmigałem pchany przez
podmuchy.
W
domu zjadłem małe śniadanie, bo o tak wczesnej porze nie przełknąłbym czegoś
większego. W trakcie jazdy poratowałem się dwiema bułkami i trzema kawałkami
kiełbasy śląskiej. Produkty kupowałem już w sklepach, bo z domu nie wziąłem
jedzenia. Na takiej strawie dociągnąłem do mety. W województwie opolskim
zaliczyłem cztery dziewicze miejscowości: Lubienia, Gronowice, Stare Olesno i
Wojciechów. Po drodze tak skorygowałem przebieg mej marszruty, by dobić do
dwusetki.
Na
dworcu w Oleśnie zameldowałem się przed czasem, wybiła bowiem 15:30. Jest on
remontowany i bilet musiałem kupić w pociągu. Wcześniej jednak zasiadłem na
ławeczce i napawałem się słońcem, a w garści ściskałem puszkę piwa, rozglądałem
się przy tym, czy aby nie napatoczy się jakaś policja. Było jednak pod tym względem
spokojnie.
Podróż
pociągami zmęczyła mnie chyba więcej niż jazda na rowerze. Myślałem przy tym,
że trochę słabo to zaplanowałem. Wszak można było jeszcze ze trzy godzinki
pojeździć, a nie marnować się w wagonie. Na przyszłość postanowiłem to jakoś
skorygować. Może jazda sobotnia i niedzielna gdzieś z noclegiem? We Wrocławiu
miałem chwilę na przesiadkę i chciałem coś zjeść. Niestety mój ulubiony lokal z
normalnymi obiadami był już zamknięty. A więc obiadokolację zjadłem w domu.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Burkatów-Lutomia
Dolna-Mościsko-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Gnojna-Grodków-Gracze-Lewin
Brzeski-Skorogoszcz-Popielów-Ładza-Murów-Stare Budkowice-Laskowice-Lasowice
Małe-Stare Olesno-Olesno.
- DST 115.80km
- Czas 05:11
- VAVG 22.34km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Na pierwszą zmianę. Jordanów Śl.
Czwartek, 12 maja 2022 · dodano: 12.05.2022 | Komentarze 0
Dziś do pracy mam na drugą
zmianę, zatem rower był na pierwszą. Nawet wstałem sprawnie i nieco po siódmej
byłem już w trasie. Dzień od rana był duszny i gorący. Powiewał tylko wiaterek.
Pierwszą część trasy jechałem z wiatrem, drugą dymałem pod ścianę złego
powietrza. Nakląłem się przy tym swoim obyczajem, ale nie za bardzo pomogło.
Wiatr był nieubłagany. Najgorzej było na podjazdach, których parę było na
trasie. No ale cóż tu narzekać, skoro do pracy dotarłem godzinę przed czasem. I
tutaj też piszę tę relacyjkę. Teraz czeka mnie osiem godzin roboty, a może
więcej. No i nocny powrót rowerem do domu. Dorzucę jeszcze z pięć kilometrów.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Bojanice-Lutomia
Dolna-Mościsko-Tuszyn-Jaźwina-Łagiewniki-Białobrzezie-Jordanów
Śl.-Będkowice-Sulistrowiczki-Przełęcz
Tąpadła-Wiry-Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych.
Parametry jazdy skoryguję po
nocnym powrocie do domu…
No i wróciłem. Nocna jazda po Wałbrzychu dała sporą frajdę.
- DST 110.50km
- Czas 04:57
- VAVG 22.32km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Nieco potu. Lubawka
Wtorek, 10 maja 2022 · dodano: 10.05.2022 | Komentarze 0
Poranna
jazda nieco obniżyła ciepłotę mego ciała. Temperatura otoczenia wynosiła około
pięć stopni. W pracy mój kolega, który mieszka w okolicach Kamiennej Góry,
powiedział mi, że rano w samochodzie miał przymarznięte szyby. A więc zima
jeszcze chce kąsać. W pracy niestety znowu nie mogłem skorzystać z łazienki.
Firma jest biedna i raczej się nie zapowiada na remont tego przybytku. Cóż,
zrobić… Jeździć trzeba.
Z
pracy wyjechałem o piętnastej. Już było ciepło i słonecznie. Podczas całej
mojej jazdy termometr wskazywał około 20 stopni. Dopiero wieczorem (czyli po
dziewiętnastej), nieco się ochłodziło.
Dziś
przejechałem najtrudniejszą trasę w sezonie, oczywiście licząc przejazd z
zaliczeniem pracy. Nie było nudy w pionie. Cały czas szły podjazdy i zjazdy. Na
wspinaczkach jakoś się trzymałem, na zjazdach hasałem. To jest cały urok urozmaiconego
terenu. Było zatem trochę potu. Na szczęście nie było krwi i łez.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Stare
Bogaczowice-Jaczków-Czarny Bór-Grzędy-Krzeszów-Lubawka-Chełmsko Śl.-Przełęcz
Strażnicze Naroże-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Olszyniec-Wałbrzych
- DST 183.90km
- Czas 08:02
- VAVG 22.89km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dziewicze miejscowości. Miękinia
Sobota, 7 maja 2022 · dodano: 07.05.2022 | Komentarze 0
Dzień
był idealny na rower. Ciepło, sucho, błękitnie (na niebie), zielono i żółto (na
ziemi), z niewielkim wiatrem. Jak zwykle zamiast w miarę szybko, z domu
wyruszyłem blisko dziesiątej. Kiedy wreszcie uda mi się wyjechać o siódmej?
(nie licząc dojazdów do pracy, kiedy i tak muszę ruszyć wcześniej).
Celem
jazdy były dziewicze miejscowości w powiecie średzkim. Aż dziw, że przez
dwadzieścia lat tam nie zajechałem. Dziś w końcu zaliczyłem sześć nowych wiosek,
a były to w kolejności: Łąkoszyce, Czerna, Wilkostów, Wojnowice, Żurawiniec i
Wróblowice. Były dwa odcinki dróg gruntowych, było sporo zrujnowanego asfaltu.
No ale jakoś się jechało.
Z
reguły kalkuluję swoje trasy pod względem dystansu. Większość tras znam bez
liczenia, ale dzisiejsza była po nowych drogach i jakoś tego nie podsumowałem.
Stąd wyszło znacznie więcej niż się spodziewałem. No dobra. Lepiej więcej niż
mniej.
Po
setnym kilometrze zacząłem czuć brak kalorii. Z reguły w trasie dużo nie jem,
zadawalam się jakąś słodką bułką czy batonem. Dziś jednak ssanie w brzuchu było
dojmujące. Siły opuszczały mnie jak brytyjskie wojsko Dunkierkę w 1940 roku.
Dociągnąłem do Kątów Wrocławskich, bo tam przy węźle autostrady A-4 jest zespół
handlowo-gastronomiczny. W knajpie kupiłem sobie konkretny szaszłyk i pochłonąłem
go w mgnieniu oka. Jestem człekiem mięsożernym i tylko taka porcja protein może
mnie nasycić. Do domu było jeszcze ze sześćdziesiąt kilometrów. Bez tego
posiłku chyba bym wpadł do rowu. Po obiedzie poczułem nowe siły i już bez
przygód dotarłem do domu.
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Witoszów
Dolny-Milikowice-Bolesławice-Pastuchów-Łażany-Kruków-Zastruże-Gościsław-Samborz-Cesarzowice-Kulin-Kryniczno-Juszczyn-Kadłub-Mięknia-Łąkoszyce-Czerna-Wilkostów-Wojnowice-Mrozów-Żurawiniec-Wróblowice-Lutynia-Bogdaszowice-Kąty
Wrocławskie-Piława-Mietków-Maniów-Domanice-Klecin-Pszenno-Jagodnik-Świdnica-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych
- DST 105.40km
- Czas 04:44
- VAVG 22.27km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie forever. Przełęcz Walimska
Piątek, 6 maja 2022 · dodano: 06.05.2022 | Komentarze 0
Na
rower miałem jechać wczoraj, ale zapowiadano spory deszcz. Odpuściłem sobie
zatem. Deszczu nie lubię. Gdy już mnie złapie, to jadę, trudna rada. Ale kiedy
mam wybór, jednak nie wystawiam się na krople. Prognozy się sprawdziły (o
dziwo!) i wczoraj lało całe popołudnie.
Rano
były ślady opadów: wilgoć i kałuże. Była też spora mgła. Lecz nie ma co
narzekać. Było za to stosunkowo ciepło, coś 7-8 stopni. W pracy byłem przed
siódmą. Łazienka dalej nie funkcjonuje, a więc przetarłem się tylko wilgotnymi
chusteczkami i wziąłem się za wir roboty. Za oknem się chmurzyło, ale aura
wyglądała na stabilną.
Dzień
długi, a więc nie było potrzeby się zwalniać. Wyjechałem punkt piętnasta.
Pogoda okazała się idealna: w miarę ciepło i bezwietrznie. Zwłaszcza ta druga
okoliczność nie zdarza się często. Pociągnąłem w swoje ulubione Góry Sowie, tym
razem celując w Przełęcz Walimską. Podjazd od mojej dzisiejszej strony (czyli
od Jugowic) ma 10 kilometrów. Z początku stromizna jest niewielka, w granicach
3-4 procent. W Walimiu już robi się gorzej. Mamy parę kilometrów mocniejszego
podjazdu. Rychłości kolarzowi nie przysparza droga wyłożona wybitą kostką.
Jedzie się z mozołem i dość wolno. Mój licznik pokazywał 10-13 km/h. Innym
pewnie wskazywałby więcej…
Zjazd
do Pieszyc też nie jest taki jak dawniej. Po wyremontowanej parę (a może
paręnaście? nie pamiętam dokładnie) lat temu drodze pozostało rzeszoto. Dziury,
wyrwy i złuszczenia asfaltu wymuszają częstego używania klamek. Znacznie lepsza
jakość nawierzchni jest na drugiej części zjazdu. Tam można sobie pozwolić na
50-60 km/h.
Po
zjechaniu z Gór Sowich zauważyłem, że aura się jeszcze poprawiła. Wyszło ładne
słońce. Podziwiałem swoje ulubione kolory: świeżą i nieskalaną zieleń wierzb i
coraz głębszą żółć kwitnącego rzepaku. Piękny widok! Taki jest tylko na
początku maja.
W
domu byłem po dziewiętnastej. Wsunąłem kolację i zabrałem się za pisanie
niniejszej mikrorelacji. Jutro chyba też jazda, bo na niedzielę znowu straszą
deszczem…
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Jez.
Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Walim-Przełącz Walimska-Rościszów-Pieszyce-Bratoszów-Bojanice-Bystrzyca
Górna-Burkatów-Witoszów Dolny-Pogorzała-Wałbrzych
- DST 180.30km
- Czas 07:34
- VAVG 23.83km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Miły początek maja. Wiązów
Wtorek, 3 maja 2022 · dodano: 03.05.2022 | Komentarze 0
Maj przyniósł ładną pogodę i dobre myśli. Jechało mi się dziś przyjemnie i energetycznie. Wiaterek powiewał, ale jakoś mi nie przeszkadzał. W połowie trasy zdjąłem termiczną bluzę i odtąd jechałem w klasycznie letnim stroju. Słońce było nienachalne, ale i tak opaliło wystające kończyny i twarz. Pola rzepaku zdawały się bardziej żółte. Na drogach było zatrzęsienie rowerzystów. Wylegli także motocykliści, którzy mają jakąś nieznaną przyjemność w sprawianiu wielkiego hałasu. Ja ich nie lubię. Oprócz początku i końca (w rejonie Wałbrzycha), trasa była raczej płaska.
Do domu dotarłem o osiemnastej. W trakcie jazdy nawet coś tam myślałem, by dokręcić do 200 km. Był czas i siły. No ale pomyślałem o przygotowanym obiadku i ściąłem do domu. Głód mnie bowiem morzył. Cały dystans pociągnąłem na trzech batonach.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Bystrzyca Dolna-Bojanice-Mościsko-Książnica-Jaźwina-Łagiewniki-Brochocinek-Strzelin-Wyszonowice-Wiązów-Wawrzęcice-Borek Strzeliński-Boreczek-Borów-Jordanów Śl.-Nasławice-Sobótka-Garncarsko-Maniów-Domanice-Klecin-Panków-Wierzbna-Nowice-Bolesławice-Milikowice-Witoszów Dolny-Pogorzała-Wałbrzych.
- DST 130.40km
- Czas 05:56
- VAVG 21.98km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwadzieścia lat na rowerze. Przełęcz Jugowska-Broumov
Sobota, 30 kwietnia 2022 · dodano: 30.04.2022 | Komentarze 4
Dzisiejsza
data jest dla mnie symbolicznym zamknięciem dwudziestu lat na rowerze. Całą
moją historię pełną wzlotów i upadków można sobie tu poczytać. Ale raczej do
lektury mocno nie zachęcam. Szkoda czasu, lepiej sobie pojeździć.
Pod
koniec kwietnia 2002 roku zacząłem rowerową przygodę. Potem przez kolejne lata (aż
do dzisiaj) rower był (i jest) ważną częścią mojego życia. Mój związek z nim
przeplatał się z moją prywatną egzystencją, z moim postrzeganiem świata, z moim
planowaniem swojej przyszłości. Najpierw z wielką przyjemnością odkrywałem swoje
nowe możliwości, no i nowe obszary do zobaczenia z perspektywy dwóch kółek.
Później gruntowałem w sobie miłość do tej pasji. Teraz cieszę się z dobrego
zdrowia i bieżących uroków jazdy, choć rzecz jasna czuję w sobie coraz mniej
krzepy. Lubię statystyki i mógłbym tu napisać wiele ciekawych rzeczy. Ale wspomnę
tylko, że przekroczyłem 257 000 km, dotarłem do 30 państw, a moja średnia
na jeden wyjazd to ponad 123 km. Najważniejsze jednak w tym jest dziwny fakt,
że ciągle mnie to bawi. Ciągle coś planuję, coś kombinuję, coś oglądam, ciągle
wytyczam w głowie nowe trasy. Rozumiejąc ograniczenia mojego gatunku, mam
nadzieję, że jeszcze z 10 lat (w wersji optymistycznej z 15) będę tu coś
wpisywał.
Dziś
zatem wymyśliłem sobie trasę, która w pewnym sensie przypomniałaby mi moją
pierwszą. Wtedy przejechałem nieco ponad 60 kilometrów, ale dziś zrobiłem dwa
razy więcej. Pojechałem w swoje ulubione Góry Sowie. Podjazd na Przełęcz
Jugowską poszedł mi sprawnie. Niestety na długich odcinkach poza górami
musiałem zmagać się z wyraźnym przeciwnym wiatrem. Z domu wyjechałem późno, bo
przed jedenastą. Jakoś nie mogłem się wydobyć z pieleszy. Dzień był pogodny,
choć niezbyt ciepły. Ubrałem się prawie letnio. Prawie, bo do zupełnego
letniego stroju dodałem pod spód na górę bluzę z termiczną. Długie spodnie
termiczne też pewnie by się przydały, ale pozostały w domu. Rano przymocowałem
nowy koszyk na bidon. Jest nawet fajny, ale mało praktyczny. Ma wąską gardziel
i praktycznie w czasie jazy nie można do niego na powrót wsunąć bidonu. Bidon
cały czas siedzi teraz w koszyku, żeby go rozepchać, Jak się nie uda, trzeba
będzie zakupić nowy.
Na
trasie spotkałem pana z Kamiennej Góry, o którym kiedyś pisałem. Jest to
jegomość 80-letni, który wali bez problemu dystanse 80-kilometrowe. Chyba mnie
poznał, bo pomachaliśmy sobie przyjaźnie. Nie można go pomylić, bo ma na twarzy
wyraz wielkiego zacięcia, a spod kasku widać bujną siwą czuprynę.
W
czeskich Otovicach zjadłem obiad. Knedle z gulaszem i zasmażaną kapustą podlane
Primatorem. Wraz z napiwkiem wyszło 200 koron. Trochę dużo, zważywszy na to, że
i czeska korona mocno ostatnimi czasy podskoczyła. Za 100 korona trzeba
zapłacić 20 zł. Na ale przecież na jubileuszowej jeździe nie będę sknerzył.
Do
domu dotarłem przed osiemnastą. Już w Wałbrzychu prawie doszło do wypadku. Pan wyjeżdżał
z parkingu i prawie mnie stuknął. Potem chwilę porozmawialiśmy. Pan przeprosił,
a ja poprosiłem go, aby był bardziej uważny…
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Bystrzyca
Górna-Bojanice-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz Jugowska-Sokolec-Nowa
Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Kochanów-Grzędy-Czarny
Bór-Boguszów-Gorce (Stary Lesieniec-Kuźnice Świdnickie)-Wałbrzych
- DST 115.90km
- Czas 05:08
- VAVG 22.58km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Drobne starty. Bolków
Piątek, 29 kwietnia 2022 · dodano: 29.04.2022 | Komentarze 0
Chłód
poranka był mniej dojmujący niż poprzednio. Termometr wskazał pięć stopni.
Jechało mi się przyjemnie. Pierwsze kilka kilometrów mojego dojazdu do pracy
odbywa się w sporym ruchu, by później wjechać na boczne ulice, a w końcu na
ścieżkę rowerową wokół wałbrzyskiej strefy.
W
pracy byłem później niż ostatnio, bo planowałem się zwolnić o czternastej.
Planowana trasa była i dłuższa, i trudniejsza, a poza tym chciałem wcześniej
dotrzeć do domu, by kapkę odetchnąć przed jutrzejszą jazdą jubileuszową. Ale o
tym jutro… Łazienka ciągle nie działa, a więc dziś przetarłem się kupionymi
wcześniej wilgotnymi chustkami. Szału nie było. Poza tym w pracy nie miałem
majtek (bo zapomniałem je wcześniej wziąć z domu), a zważywszy że pierwszy
odcinek też pokonałem bez tej istotnej części garderoby, w pracy chodziłem bez
gaci. To jest miałem spodnie, ale nic więcej. Jakoś się udało.
Po
południu był ładny dzień. Cieszyłem się promieniami słońca i błękitem. Przez
długie rękawy i nogawki czułem prażenie. Było mi gorąco, ale nie miałem gdzie
schować długiej garderoby, a więc jechałem w długich ciuchach, w stanie
lekkiego przegrzania. Początkowy mój odcinek był po górkach. Było sporo podjazdów,
a więc i miejsc, gdzie można się napocić. Z zadowoleniem pokonywałem te fragmenty,
pamiętając o tym, że miesiąc temu znacznie bardziej się na nich męczyłem.
Gdy
wjechałem na niziny, otoczyła mnie wiosna, która znacznie śmielej sobie tu
poczyna niż na pogórzu. Zauważyłem nawet pierwszą nieśmiałą żółć rzepaków,
które rozpoczynają kwitnienie. Piękna żywa zieleń cieszyła oczy.
W
pewnym momencie dostrzegłem, że bidon w moim koszyku dziwnie się buja. Stanąłem
i sprawdziłem go. Dwa ruchy w przód i w tył wystarczyły, by druty się wyłamały.
Koszyk kupiłem parę lat temu na wyjeździe w Siedlcach. Byłem tam z moim kolegą
Darkiem. Cóż, koszyk doszedł swoich dni. Bidon wsadziłem do tylnej kieszonki
bluzki i pojechałem dalej. Po pewnym czasie zobaczyłem, że na rozepchanej
bluzce rozszedł się zamek błyskawiczny. Delikatny suwak się rozwalił. Jechałem
zatem dalej z dziurą na brzuchu.
Te
straty jakoś mnie nie zasmuciły. W domu mam nowy koszyk. Hehe, karbonowy. Jutro
rano go przykręcę. Znam też pewną krawcową, która za nieduże pieniądze wszyje
mocniejszy zamek. Nie więc nad czym płakać.
Do
domu dojechałem po dziewiętnastej. Głód mi doskwierał, a więc szybko wsunąłem
kolację.
Jutro
jubileusz…
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Struga-Stare
Bogaczowice-Jaczków-Marciszów-Domanów-Bolków-Kłaczyna-Dobromierz-Stanowice-Nowy
Jaworów-Komorów-Witoszów Dolny-Burkatów-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych
- DST 105.60km
- Czas 04:38
- VAVG 22.79km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót na własne śmieci. Dzierżoniów
Środa, 27 kwietnia 2022 · dodano: 27.04.2022 | Komentarze 2
Po
udanej wycieczce na Podkarpacie, wróciłem na swoje trasy. Wycieczka trochę mnie
wymęczyła, ale też przysporzyła mi nowych sił.
Rano
do pracy wyjechałem wcześniej niż dotychczas, bo o 6:20. Dzień już wstaje
godzinę wcześniej, zatem było zupełnie widno i nawet słonecznie. Niestety
temperatura była skandalicznie niska. Mój termometr w liczniku pokazał 0,7
stopnia. Ubranie miałem już znacznie lżejsze, a więc nieco przemarzłem. W pracy
byłem przed siódmą i dzięki temu mogłem ją opuścić około piętnastej, bez
korzystania z nadgodzin. Niemiłą niespodzianką była awaria łazienki. Pękła
jakaś rura i nie można było z niej skorzystać. Cóż było robić, skropiłem się
intensywniej perfumą i tak przystąpiłem do swoich obowiązków. Ponoć sprawa jest
grubsza i awarię nieprędko usuną, pomyślałem zatem, że będę się odświeżał wilgotnymi
chusteczkami.
Jako
się rzekło, z pracy wyruszyłem o piętnastej. Było chłodno, ale znośnie. Nogi
działały całkiem dobrze. Wałbrzyskie podjazdy pokonałem bez trudu. Jechało mi
się naprawdę przyjemnie. Do Dzierżoniowa dotarłem całkiem szybko. Nie
wjeżdżałem do centrum miasta, tylko liznąłem strefę i przejechałem przez „dolny”
Dzierżoniów. To nazwa nieoficjalna. Ta część miasta bardziej przypomina wieś.
Zrosiły mnie tam małe opady, ale zupełnie nie zwracałem na nie uwagi.
Ostatni
podjazd z Pogorzały zrobiłem na twardym przełożeniu. Rower szedł szybciej niż
zwykle. Jest forma…
Dzisiejsza
trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Bojanice-Piskorzów-Dorotka-Pieszyce-Dzierżoniów-Mościsko-Książnica-Jędrzejowice-Wiry-Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych