Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 313086.90 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dziwna jesienna aura. Wałbrzych-Żagań

Sobota, 9 października 2021 · dodano: 10.10.2021 | Komentarze 0

Widząc rano przez okno zaszronione samochody i trawę pokrytą białą pokrywą, jazdę postanowiłem nieco opóźnić. Wyjechałem po dziewiątej. Ziminca była okrutna. Mój prawie zimowy ubiór chronił przed nią, ale cierpiały dłonie w krótkich rękawicach oraz stopy przyjmujące chłód przez metalowe okucia. Dziwne przy tym było, że cały czas nad głową wisiało oślepiające słońce. Dopiero koło jedenastej zrobiło się przyjemniej. 
Trasa była z pagórkami, jechało mi się dobrze. Po drodze machnąłem siedem dziewiczych miejscowości w powiatach złotoryjski i bolesławieckim, a były to kolejno: Wojcieszyn, Radziechów,  Lubków, Szczytnica, Kraśnik Górny, Kraśnik Dolny i Lipiany. 
Końcówkę miałem dynamiczną, bowiem uciekałem przed łapiącym mnie mrokiem. W Żaganiu miałem parę chwil do odjazdu pociągu, zatem dokręciłem dwa kilometry do dwóch paczek. 
Pociąg niestety się spóźnił, przez co nie zdążyłem na kolejny we Wrocławiu. W domu byłem już po północy... 




Setka, na zdrowie. Teplice nad Metuji

Piątek, 8 października 2021 · dodano: 08.10.2021 | Komentarze 0

Do pracy miałem na dziewiątą, a więc rano mogłem się nieco dalej bujnąć. Podjechałem pod Świdnicę, a potem wróciłem do Wałbrzycha. Po południu pojechałem do Czech. Wszystko to złożyło się na przedłużenie ery setek przy dniu roboczym. No ale chyba już ostatni raz.
Rano było przeraźliwie zimno. Przydał się grubszy ubiór i czapka na głowie. Po południu ziąb nie ustąpił, zatem ubioru nie uszczupliłem.
Do domu dotarłem już po zmroku. 




Koniec ery setek. Dobromierz

Wtorek, 5 października 2021 · dodano: 05.10.2021 | Komentarze 0

Poranna jazda do pracy odbyła się na początku w lekkich mrokach. Dzień wstawał ciepły i bezchmurny.
Mam trochę nadgodzin, a więc dziś wykorzystałem jedną z nich. Po południu już chmurzyło się i wiał opętańczy wiatr. Na początku mi pomagał, ale niebawem bez pardonu walił w twarz. Ponoć miał chyżość 10 m/s i więcej. Ostatni podjazd na Okraj przy tym żywiole to był pikuś.
Trasę zaplanowałem tak, by przed zmierzchem dotrzeć do domu. Do setki już nie dobiłem.
No ale namachałem się konkretnie... 




Lepiej późno niż wcale. Przełęcz Okraj

Niedziela, 3 października 2021 · dodano: 03.10.2021 | Komentarze 0

Sezon bez wjazdu na Przełęcz Okraj jest z gruntu stracony. Do tej pory jakoś mi się to nie udało. Powody były różne: zamknięcie Czech, moje lenistwo, słabsza forma oraz choroba, która ostatnio mnie trapiła.
Dziś w końcu się udało. A więc sezon niejako zaliczony! Pogoda była ciekawa. Niby dzień był pogodny i słoneczny, jednak ziąb był przejmujący. Cieszyłem się, że ubrałem się przyzwoicie. Na początku zmagałem się z przeciwnym wiatrem. Na licznych podjazdach był on dokuczliwy. Wreszcie Okraj, a na przełęczy mnóstwo ludzi. Pieszo i na rowerach. Na zjeździe przed Tritnovem stanąłem na obiad. Pochłonąłem bramborowe knedliki, które popiłem lekkim piwkiem Svijany. Obiad zmniejszył mój stan posiadania czeskich koron o 150.
Do domu dotarłem w miarę żwawo, przed zachodem słońca.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Świebodzice-Cieszów-Stare Bogaczowice-Jaczków-Marciszów-Kamienna Góra-Przełęcz Kowarska-Przełęcz Okraj-Trutnov-Okrzeszyn-Krzeszów-Czarny Bór-Boguszów-Gorce-(Kuźnice Świdnickie)-Wałbrzych. 




Pożegnanie września. Kostomłoty

Czwartek, 30 września 2021 · dodano: 30.09.2021 | Komentarze 0

Wrzesień odchodzi z przytupem. Dziś był ładny słoneczny dzień. Miałem okazję około trzynastej urwać się z pracy i wykorzystałem ją doskonale. Dzięki temu zrobiłem ciut dłuższy dystans niż zwykle. Słońce świeciło, ale było chłodno. Przydał się grubszy ubiór.
Jechało mi się przyjemnie i miło. W domu byłem na granicy naturalnej widności. 




Twarz jesieni. Mościsko

Środa, 29 września 2021 · dodano: 29.09.2021 | Komentarze 0

Rano był chłód i mgła. Dzień w pracy minął szybko. Nawet leniwie wychodziło słońce. Zwolniłem się 45 minut przed terminem i ruszyłem na krótki objazd.
Nade mną kisił się jesienny opar. Żółte szkła w moich okularach rozjaśniały rzeczywistość. Gdy spoglądałem spoza nich, ukazywał się pejzaż listopadowy.
Na koniec szpetnie zlał mnie deszcz.
No ale nic mnie nie bolało i to uznałem na złoty uśmiech losu... 




Odrabianie zaległości. Nowa Ruda

Niedziela, 26 września 2021 · dodano: 26.09.2021 | Komentarze 0

Niedziela była słoneczna i nawet ciepła. Na przełamanie wybrałem nieco trudniejszą trasę. Były całkiem krzepkie podjazdy. No cóż, forma dość kiepska. Nie czułem w sobie choroby, ale mimo wszystko jechało mi się słabo.
W Burkatowie zatrzymałem się na obiad u żony. Były placki ziemniaczane.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Olszyniec-Głuszyca-Unisław Śl. - Mieroszów-Mezimesti-Hyncice-Broumov-Tłumaczów-Nowa Ruda-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama) - Burkatów-Witoszów Dolny-Pogorzała-Wałbrzych. 




Jubileusz ćwierci melona. Wiązów

Sobota, 25 września 2021 · dodano: 25.09.2021 | Komentarze 0

Tydzień miałem wyjęty z życiorysu. Trawiła mnie choroba. Zapalenie dziąseł to bolesna i przykra przypadłość. Dopiero wizyta u dentysty dała i szansę na nowe życie.
A więc dziś po długiej przerwie wskoczyłem na rower. W głębi swej cielesnej powłoki czułem jednak, że byłem nie do końca wyleczony. Stan zapalny jeszcze kołatał w moich trzewiach. No ale jakoś jechałem...
Trasa była raczej płaska, bo nie chciałem jej przedwcześnie zakończyć. Początek był z wiatrem, potem pod wiatr. Ostatni podjazd do Wałbrzycha wysączył do ostatka moje siły. Do domu dotarłem siłą woli, targany gorączką.
Teraz czuję się lepiej. Jutro chcę pokręcić na przełamanie
Dzisiejsza jazda przyniosła mi wyczekiwany jubileusz, oto dotarłem do swego 250 000 km. Ćwierć melona robi wrażenie. Do końca mojej kariery jeszcze 134 000 km. Odpocznę na Księżycu. 




Szarość dnia. Strzegom

Piątek, 17 września 2021 · dodano: 17.09.2021 | Komentarze 0

Dziś był dobry dzień na popełnienie samobójstwa. Brzydko, szaro, zimno, deszczowo. Mnie jednak udało się uniknąć tego ostatecznego rozwiązania i kapkę sobie pojeździłem. Rano była mgła, ale do pracy dojechałem w miarę sprawnie. Sprawdziłem wcześniej prognozę pogody. Miało nie padać, zatem nie zabrałem przeciwdeszczowej kurtki. To był błąd, bowiem progności mylili się.
W pracy zaczęły mnie boleć dziąsła. Wczoraj skubałem słonecznik i znowu wdało mi się uczulenie. Człowiek stary i głupi. Muszę rzucić ten słonecznik... Ból potęgował się z minuty na minutę. Na popołudniową trasę wyruszałem z mocno obrzmiałą gębą. Przełykanie śliny przychodziło z mozołem.
Nad głową wisiały mi ołowiane chmury, z których regularnie wytryskała woda. Deszcz nie był obfity, ale złościł mnie straszliwie. No i ten ból... Pomyślałem, że te okoliczności uzasadniają ostateczne porzucenie tego sportu. No ale jeszcze nie teraz.
W okolicach Świdnicy machnąłem dodatkową pętelkę, by zrobić swoją setkę.
Do domu przyjechałem niby wcześnie, ale już po zmroku. Jak tu się nie obwiesić? 




Góry Sowie forever. Przełęcz Jugowska-Broumov

Wtorek, 14 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 0

Z pracy uciekłem około trzynastej. Czasem tak mogę i dziś postanowiłem to wykorzystać do celów rowerowych.
Rano przejechałem ledwie pięć kilometrów, bo w pracy miałem stawić się w innym miejscu niż zwykle. Po porannym chłodzie, popołudnie dało sporo ciepła.
Pojechałem w swoje ulubione Góry Sowie. W środku tygodnia ruch tam mały i można delektować się spokojną jazdą. Dziś byli tam tylko grzybiarze. Podjazd na Przełęcz Jugowską poszedł mi z pewnym mozołem. Potem prawie do samych Czech przeważały zjazdy. W Czechach kręciłem pod spory wiatr. Nieco mnie wymęczył, już po stronie polskiej musiałem posilić się dwoma Grześkami. Pomogły, już do domu pomknąłem całkiem dziarsko. A były jeszcze dwa podjazdy: Unisław Śl. - Rybnica Leśna i Olszyniec-Wałbrzych.