Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 305754.30 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Bezmaseczkowo. Przełęcz Jugowska-Broumov

Niedziela, 11 października 2020 · dodano: 11.10.2020 | Komentarze 0

Wczoraj u mnie szpetnie padało. Jazdę miałem zaplanowaną na dziś, a więc nie przejmowałem się tym. Opady przyniosły zmianę pogody. Dziś zrobiło się znacznie chłodniej. Za to jednak było całkiem słonecznie i przejrzyście. Poza tym wiaterek był minimalny.

Wreszcie udało mi się wyspać. Na trasę wyruszyłem przed dziesiątą. Na szyj dyndała mi apaszka, która miała mi służyć jako maseczka. Postanowiłem jednak nie poddawać się maseczkowemu terrorowi i jechałem z otwartą twarzą (jej dolną częścią, czyli bez przykrycia ust i nosa). Wcześniej dokładnie zapoznałem się z przepisami w tym względzie. Stosowne rozporządzenie mówi, że obowiązek ten nie jest stosowany przy uprawianiu sportu. Co prawda słowne interpretacje tych przepisów w ustach ministra zdrowia i przedstawicieli Policji są nieco inne, ale interpretacje te owe osoby mogą sobie wsadzić głęboko. Z samego zapisu wcale nie wynika, że musi być to „sport wyczynowy” jak to próbują nam wmawiać. Ja uprawiam sport amatorski i kropka. Mnie to też dotyczy. Nawet czekałem na jakaś interwencję Policji, ale się nie doczekałem. W czasie jazdy postanowiłem sobie liczyć mijanych rowerzystów z podziałem na noszących maseczki i „bezmaseczkowców”. Ci drudzy wygrali stosunkiem 36:12.

Na Przełęcz Jugowską wjechałem dziarsko i z przyjemnością. Na przełęczy było wielu ludzi i sporo samochodów. Okoliczni mieszkańcy postanowili wykorzystać dobrą pogodę na przechadzki w Górach Sowich. Na górze było jeszcze chłodniej, na zjazd miałem przygotowaną skutecznie chroniącą od wiatru pelerynkę. Przydała się i lodowate powiewy nie dotarły do mojej skóry.

Z ciekawością wjechałem do Czech. Kraj, w którym ogłoszono stan wyjątkowy, wygląda wcale nie wyjątkowo. Życie toczy się tam zupełnie normlanie. Ludzie w plenerze w maseczkach stanowią znaczną mniejszość. Rowerzyści wolni od kagańców… Chwilkę zastanawiałem się, czy zaraz za granicą nie przystanąć na knedliki, ale jakoś nie byłem głodny.

Do domu dotarłem w dobrej formie i przy takiej samej pogodzie.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Opoczka-Lutomia Dolna-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz Jugowska-Sokolec-Ludwikowice Kł.-Nowa Ruda-Włodowice-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bukatów-Witoszó1) Dolny-Świdnica.




Wykorzystana szansa na jazdę. Dzierżoniów

Piątek, 9 października 2020 · dodano: 09.10.2020 | Komentarze 0

Dziś udało mi się pracować inaczej niż zwykle. Mogłem wyjechać z domu do pracy nieco później oraz urwać się z niej ciut wcześniej. Grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji i się nieco nie przewietrzyć.

Wczoraj wstawiłem nową oponę na przód. Może jakoś skończą się te gumy, które ostatnio często łapałem. Wcześniej szukałem odpowiedniej opony w Internecie. Odpowiedniej, czyli żółtej marki Continental. Niestety nie znalazłem, kupiłem zatem czarne. Miałem jednak ostatnią taką piękną żółtą i tę właśnie wczoraj założyłem.

Rano jechałem pod dość mocne porywy wiatru. Jakoś się jednak doturlałem do Wałbrzycha. Będąc w pracy, otrzymałem informację, że moje nowe opony czekają na mnie w paczkomacie. Musiałem w głowie nieco przerobić swą trasę powrotną w ten sposób, by zahaczyć o ten paczkomat.

Do popołudniowej jazdy wyruszyłem przed czternastą. Pogoda była kiepska. Szare chmury wisiały tuż nad głową. Kilka razy zrywał się drobny deszczyk. Było jednak całkiem ciepło, a i wiatr też nie dokuczał. Zakosami pojechałem do Dzierżoniowa, tak jak miałem w planach. Do Świdnicy wjechałem sporym półkolem. Chciałem dojechać do tego paczkomatu i zabrać swoje nowe opony (te czarne). Udało się. Opony bezpiecznie spoczywają w mojej szufladzie i czekają na swoją szansę.

Dzięki opisanej na wstępie dzisiejszej mojej metodzie na pracę, tytuł poprzedniego wpisu („Koniec ery setek”) jakoś się nie sprawdził. Dziś bowiem setkę jednak machnąłem.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Olszyniec-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Piskorzów-Bratoszów-Dzierżoniów-Włóki-Kiełczyn-Wiry-Marcinowice-Klecin-Wierzbna-Nowice-Stary Jaworów-Milikowice-Komorów-Słotwina-Świdnica.




Koniec ery setek. Rogoźnica

Środa, 7 października 2020 · dodano: 07.10.2020 | Komentarze 0

Od jakiegoś czasu nie jeździłem rano do pracy. W końcu dziś się wypuściłem na poranną przejażdżkę w pełnych ciemnościach. Oświetlenie mam dobre, a więc z pozoru nie było czym się martwić. Nie lubię jednakże jeździć bez dobrej widoczności. Mój wzrok jakoś tego nie trawi. Czuję się niepewnie i dość niekomfortowo. Wiedziałem wszakże, że droga wiodąca przez trzy wioski, które muszę przejechać nim dotrę do Wałbrzycha, jest oświetlona latarniami. Nie są one co prawda zbyt gęsto rozmieszczone, ale zawsze coś. No cóż, nie taki diabeł straszny. Jechało mi się całkiem nieźle. Do Wałbrzycha (do pracy) dotarłem w przyzwoitym czasie 51:55. Do końca musiałem jednak mieć włączone światła.

W pracy odbębniłem przepisowe osiem godzin i o 15:30 wyjechałem na drugą część jazdy. Jeszcze w samym Wałbrzychu złapał mnie deszcz. Był na tyle mocny, że musiałem przystanąć, by założyć kurtkę. Po kilkunastu minutach opady ustały, a w końcu nawet pojawiło się słońce. Upału raczej nie było, ale dzień był całkiem przyjemny.

Moja trasa była krótka. Mimo tego nie uniknąłem powrotu w ciemnościach. Ale to już była końcówka. Wcześniej przemknąłem przez Rogoźnicę, przy dawnym niemieckim obozie Gross Rosen. Teraz jest tam muzeum. Hm, nigdy go rzetelnie nie zwiedziłem. Może kiedyś…

Już w samej Świdnicy złapałem gumę z przodu. Gdzieś dobiłem kołem do wysokiego krawężnika na rowerowej ścieżce. Te ścieżki to skaranie Boskie. Coś za dużo tych gum ostatnio. Trzeba będzie zastanowić się nad wymianą opon…

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Dolne-Kłaczyna-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica-Goczałków-Strzegom-Morawa-Stanowice-Jaworzyna Śl.-Bolesławice-Tomkowa-Świdnica.




Ku stolicy. Wrocław

Niedziela, 4 października 2020 · dodano: 04.10.2020 | Komentarze 0

Cały poprzedni tydzień szpetnie lało. Ze dwa razy nawet szykowałem się do jazdy, ale jakoś wymiękałem. Zakupiłem przeciwdeszczowe odzienie: ochraniacze na buty i solidne spodnie. No ale nie było możliwości sprawdzić ich funkcjonowanie. Wiecie jak to jest, gdy złapie cię deszcz w trasie, to trudno trzeba jechać, wyciągnąć z plecaka wszelką ochronę i kręcić w strugach wody. Jednak gdy masz dopiero wyjechać, a za oknem siąpi, to się nie chce.

Rano poszedłem na giełdę staroci. Dwa zakupione numizmaty niezwykle podniosły mój nastrój. Około dziesiątej nad Świdnicą zaczęło padać. Prognozy były dobre, o dwunastej miało się przejaśnić. I tak się faktycznie stało. Ubrałem się ciepło, do plecaka wrzuciłem nowe nabytki i puściłem się w drogę. Było mokro i chłodnawo. Potem jednak zrobiło się cieplej. W solidnym odzieniu nieco przegrzewałem się, ale postanowiłem niczego nie ściągać. Październik bywa podstępny.

Bocznymi drogami przebijałem się do Wrocławia. Stolica Dolnego Śląska nie jest idealnym celem dla rowerzysty. To duże miasto ze sporym ruchem samochodowym. Poza tym jego ulice są w kiepskim stanie. Dużo kostek, szykan, świateł, bezsensownych rowerowych ścieżek…

Moim celem było zaliczenie pięciu dziewiczych miejscowości położonych w otulinie Wrocławia. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Oto one (w kolejności zaliczania): Racławice Wielkie, Chrzanów, Magnice, Bielany Wrocławskie, Ślęza.

Gdy już opuściłem wrocławską aglomerację, złapałem gumę. Jak zwykle zbadałem oponę przed założeniem nowej dętki. Miała wbite małe szkiełko. Oponę zalepiłem od spodu, wstawiłem nową gumę i pociągnąłem dalej.

Ostatnim wyzwaniem był wjazd na Przełęcz Tąpadła. Trochę się namęczyłem na podjeździe. Było to dla mnie sporym zdziwieniem, bo raczej nie jest to podjazd pierwszej kategorii. Cóż, lata lecą…


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Niegoszów-Domanice-Mietków-Piława-Zachowice-Gniechowice-Krzyżowice-Nowiny-Racławice Wielkie-Chrzanów-Magnice-Domasław-Bielany Wrocławskie-Ślęza-Wrocław-Wysoka-Szukalice-Żórawina-Węgry-Borów-Jordanów Śl.-Będkowice-Przełęcz Tąpadła-Wiry-Świdnica.




Dziewicze miejscowości. Świdnica-Bojanowo

Sobota, 3 października 2020 · dodano: 03.10.2020 | Komentarze 0

Jak w tytule. Nowe (dziewicze) miejscowości to: Kretowice, Kłopotówka, Kleszczowice, Białków, Grzeszyn, Rogówek, Wrząca Śląska, Drozdowice Małe, Drozdowice Wielkie, Marysin, Kobylniki, Czarnoborsko, Zbaków Górny, Wiklina, Zbaków Dolny, Wiewierz, Bronów i Pakówka.

Powrót do domu trzema pociągami...




Dwie wariacje. Środa Śl.

Niedziela, 27 września 2020 · dodano: 27.09.2020 | Komentarze 0

Na rower planowałem jechać wczoraj. Niestety nie udało mi się, bo lał mocny deszcz. Co prawda około czternastej się wypogodziło, ale u mnie opadło morale i chęć do rowerowania.

Dziś całe popołudnie mam zajęte. Na początku nawet myślałem, że w ogóle nie uda mi się wyjechać. Jednak nieco się sprężyłem i wystartowałem nieco po siódmej. Oczywiście nie mogłem nastawiać się na Bóg wie jakie dystanse, ale w szybko w głowie ułożyłem mały plan na trasę. Jak ktoś nic nie planuje, to na pewno nie ma szansy, aby jego plany się nie sprawdziły. Taka jest jedna z myśli koreańskiego filmu „Pasożyt” („Parasite”), który ostatnio mnie zafascynował. No ale ja jednak planuję.

Pojechałem do Środy Śl. Trasę do tego miasta przemierzałem naprawdę wiele razy. Ale jednak udało się dziś stworzyć jej małą wariację. Ucieszony marszrutą ułożoną w głowie, pokonywałem ją z niezwykłą dokładnością.

Rano było chłodno. Już ciepłota odeszła chyba ostatecznie na drugą półkulę. Został nam ziąb i zgrzytanie zębów. Ubrałem się zatem odpowiednio: na głowę czapkę, na nogi rajtki, a na grzbiet grubą bluzę. Strój był odpowiedni, bowiem nie poczułem ukłuć chłodu.

W czasie jazdy (chyba na całym dystansie) słuchałem muzyki. Dawno mi się to ostatnio nie zdarzało. Brzmiące w uszach nuty umilały ponury widok zachmurzonego krajobrazu. Po raz kolejny odtworzyłem sobie Bachowskie „Wariacje Goldbergowskie” w mistrzowskim wykonaniu Glenna Goulda.

Do domu przyjechałem parę minut temu. Wpis na BS, moje małe statystyki i trzeba zająć się czymś innym. No ale bardzo się cieszę, że jednak udało mi się dziś przewietrzyć, a wyglądało to już kiepsko.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Słotwina-Komorów-Stary Jaworów-Bolesławice-Piotrowice Świdnickie-Przyłęgów-Łażany-Gościsław-Jarosław-Piersno-Ciechów-Środa Śl.-Kryniczno-Pełcznica-Piotrowice-Paździorno-Mietków-Maniów-Domanice-Klecin-Śmiałowice-Panków-Niegoszów-Świdnica.




Nie lubię ciemności. Czarny Bór

Czwartek, 24 września 2020 · dodano: 24.09.2020 | Komentarze 0

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych (praca)-Stare Bogaczowice-Jaczków-Czarny Bór-Boguszów-Gorce (Stary Lesieniec)-Wałbrzych (Gaj)-Unisław Śl.-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Opoczka-Świdnica.




Jazda na przełomie pór roku. Mościsko

Środa, 23 września 2020 · dodano: 23.09.2020 | Komentarze 0

Dziś miałem rzadką okazję jeździć w dwóch porach roku. Rano jechałem jeszcze latem, a po południu do domu wracałem jesienią. Zarówno koniec lata jak i początek jesieni przyniosły dobrą pogodę. Rano było całkiem ciepło, nie tak jak ostatnio. Jechało mi się szybko i sprawnie. W pracy odczytałem na liczniku czas przejazdu: 50:05, rekord sezonu. Do rekordu globalnego zabrakło 21 sekund. Może grymasić, że wiatr pomagał, ale jak tak się nad tym zastanowiłem, to pewnie podczas rekordowego przelotu też nie przeszkadzał. Mój wyjazd już odbywał się w mroku. Zapalone lampki dodawały pewności, a także (dwie przednie) ukazywały drogę. Po dwudziestu minutach mogłem przednie oświetlenie z trybu „ja chcę widzieć” przełączyć na tryb „żebym ja był widoczny”. Moja ostatnia ulica dojazdowa do pracy w Wałbrzychu (Ogrodowa) już nie jest tak zatłoczona. Otwarto równoległą do niej, przy której coś tam grzebano, a to zasadniczo poprawiło komfort mojego dojazdu.

Z pracy urwałem się pół godziny wcześniej. Jako się rzekło, było ciepło i pogodnie. Wczoraj w telewizji zapowiadano u mnie deszcze i burze. Nic z tych prognoz nie wyszło. Jak zwykle telewizja kłamała. Tylko która? Zostawmy to bez odpowiedzi…

Krótki dystans dookoła komina zaliczyłem bez większych przygód. Już niebawem zakończy się era setek zaliczanych po pracy. Zawsze ten moment mnie przygnębia. Nadchodzi schyłek sezonu. Zimowy marazm jest dla mnie coraz bardziej trudny do zniesienia.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Olszyniec-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Wiry-Sady-Chwałków-Zebrzydów-Marcinowice-Stefanowice-Wilków-Niegoszów -Świdnica.




Pomorze bez morza. Dzień 4. Człuchów-Małe Swornegacie-Chojnice

Niedziela, 20 września 2020 · dodano: 20.09.2020 | Komentarze 0

Jazda zakończona.
Rano z pewną obawą zbadałem oponę. Powietrze trzymało się niezgorzej. No ale małą pompką dobiję zaledwie połowę tego, ile trzeba, zatem jazda zawsze jest ryzykowna. Trzeba omijać dziury i unikać kamieni i piasku. Wpół do siódmej byłem już na trasie. Ruch był zerowy. Nad polami unosiły się mgły. Było zimno, zatem nałożyłem na siebie sporo odzieży. Byłem chyba zaspany, bo pomyliłem drogę. No ale dzięki temu dojechałem do miejscowości Wolność.
Na dworcu w Chojnicach byłem sporo przed czasem. Potem była epopeja kolejowego powrotu przez Polskę. We Wrocławiu cudem zdążyłem na ostatni mój  pociąg. Mój wcześniejszy (relacji Gdynia-Wrocław, ja jechałem od Bydgoszczy) "uległ" i miałem tylko minutę na przesiadkę. Okazało się, że mój szynobus stał na tym samym peronie, na którym wysiadłem. To  mnie uratowało.
Ostatni odcinek owej "epopei" odbyłem też na rowerze, z Jaworzyny Śl. do Świdnicy. Koniec jazdy był już w ciemnościach. Przydały się moje dwie potężne przednie lampy...




Pomorze bez morza. Dzień 3. Brusy-Tuchomie-Człuchów

Sobota, 19 września 2020 · dodano: 19.09.2020 | Komentarze 0

Wrzesień dopisuje. Pogoda była ładna. Znowu dużo było lasów i ładnych widoków. Trasa trochę pomarszczona w pionie. Do kolekcji dodałem 9 gmin. Na ostatnich kilometrach złapałem gumę. Już na kwaterze uporałem się z wymianą dętki. Jutro krótki etap do pociągu. Mój z Chojnic odjeżdża o 11:32. A więc jutro szybka pobudka, bo jeszcze czekają mnie trzy gminy. Mam nadzieję, że będzie już bez awarii.