Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec14 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 150.30km
- Czas 06:37
- VAVG 22.72km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pomorze bez morza. Dzień 2. Starogard Gdański-Brusy
Piątek, 18 września 2020 · dodano: 18.09.2020 | Komentarze 0
Pogoda się poprawiła. Tylko trochę wiało. Było dziś dużo lasów, nieco jazdy ruchliwymi krajówka i oraz tachanie roweru przez piaski. Przekroczyłem Wdę bardzo urokliwą kładką. Do wora wrzuciłem 10 nowych gmin.
- DST 167.30km
- Czas 07:41
- VAVG 21.77km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pomorze bez morza. Dzień 1.Tczew-Warlubie-Starogard Gdański
Czwartek, 17 września 2020 · dodano: 17.09.2020 | Komentarze 0
Po nocy spędzonej w pociągu jechało mi się średnio. Było słońce i deszcz, dobry humor i słabsze chwile. Do kolekcji wpadło 14 nowych gmin. Jutro kolejne slalomy po Pomorzu.
- DST 110.50km
- Czas 04:37
- VAVG 23.94km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnie pocałunki lata. Jawor
Wtorek, 15 września 2020 · dodano: 15.09.2020 | Komentarze 0
Rano do pracy jechało mi się jakoś ciężko. Była szarówka, a więc zapaliłem lampki. W tylnej baterie dogorywają, ale jeszcze pociągnęła. Z przodu mam całe atomowe działo: dwie lampy o strumieniu światła 500 lumenów każda. Na razie nie musiałem włączać ich obu, a tylko jedną - i to na słabszej mocy. Do roboty dociągnąłem w słabym czasie powyżej 54 minut. Poranek był raczej rześki. Przydała się podspodnia bluza na grzbiecie... Pracuję przy ul. Ogrodowej, a w Wałbrzychu ciągną się remonty dróg. Ulica Ogrodowa stała się teraz łącznikiem pomiędzy dwiema dużymi dzielnicami miasta. Kiedyś była cicha i spokojna, dziś przewalają się przez nią całe tabuny aut.
Z pracy zwolniłem się pół godziny przed czasem. Znowu musiałem walczyć z wściekłym ruchem ulicznym. No ale się udało. Jakoś dobrnąłem do ścieżki opasującej wałbrzyskie Podzamcze. Pogoda była piękna. Ciepło, na pograniczu upału, słonecznie i pięknie. Rozpiąłem koszulkę i z lubością wystawiałem ciało do słońca. Może to ostatni taki ładny dzień?
Pojechałem znaną dobrze mi trasą do Jawora. Na sporym odcinku wiał przeciwny wiatr. Na tej płaskiej wycieczce musiałem się zatem ciut namachać. No ale piękny dzionek wynagradzał wszelkie trudności. Do domu dotarłem około 19, nawet o tej porze, przy zachodzącym słońcu, było miło i ciepło.
Teraz czeka mnie parę dni na Pomorzu. Będę wycinał brakujące gminy...
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Kłaczyna-Gniewków-Jawor-Luboradz-Targoszyn-Goczałków-Strzegom-Morawa-Stanowice-Nowy Jaworów-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.
- DST 203.20km
- Czas 08:59
- VAVG 22.62km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Lepiej późno niż wcale. Przełęcz Okraj
Niedziela, 13 września 2020 · dodano: 13.09.2020 | Komentarze 0
Na rowerze
jeżdżę od 2002 roku. W każdym swoim sezonie co najmniej raz (z reguły więcej
razy) wjeżdżałem na Przełęcz Okraj. W sumie do tej pory było tych wjazdów mocno
ponad trzydzieści. To w pewnym sensie moja sztandarowa trasa. Jest przy tym
długa i raczej wymagająca. Czeka mnie kilka godzin solidnego deptania, bowiem
nie tylko sam tytułowy podjazd jest trudny, przed nim od mojej Świdnicy czeka
mnie kilka innych wspinaczek.
W tym roku
jakoś do tej pory nie udało mi się tam wybrać. Parę razy planowałem ten
kierunek, ale jakoś nie wychodziło. Szczerze mówiąc raz powstrzymywały mnie
względy obiektywne, raz lenistwo. Dziś w końcu tam pojechałem.
Pogoda
miała być ładna. Ciepło, bezchmurnie, z małym wiatrem. Wyjechałem ciut po ósmej,
wiedziałem bowiem, że czeka mnie spory dystans. Rzeczywiście aura dopisała, ranek
był zupełnie niewrześniowy. Pasowałby raczej do połowy lipca. Na grzbiet
wrzuciłem jednak przezornie termiczne wdzianko z długim rękawem. Od razu
chciało mi się je zrzucić, ale jakoś nie chciało mi się zatrzymywać. Jeszcze
przed przekroczeniem czeskiej granicy, dostałem sygnał, że ciągle trwa lato.
Oto jakiś latający owad sforsował moje górne odzienie i wleciał mi za koszulkę.
Poczułem, że mi łazi po klacie, a po sekundzie wbił mi się w skórę. Ból był
spory. Przez tkaninę namierzyłem bydlaka i pozbawiłem go życia rolując palcami
wyczuty kształt.
Na Okraj
wjechałem od czeskiej strony. Od Trutnova zacząłem podjazd. Na początku jest on
dość łagodny. Są nawet wypłaszczenia i małe zjazdy. W pewnym momencie przystanąłem
w końcu, by zdjąć bluzę. Przy okazji zbadałem owego intruza, który mnie użarł.
Była to osa. Jej truchło zeskrobałem z wewnętrznej warstwy odzienia. Obejrzałem
czerwone zabarwienie na skórze i pomyślałem, że chyba do wesela się zagoi. Hm,
wesela, tylko czyjego?
Od
rozwidlenia Pec pod Snezkou-Mala Upa jest trochę ostrzej. Do przełęczy jest od
tego miejsca 12 kilometrów. Nachylenie nie przekracza ośmiu procent, ale spory
dystans sprawia, że trzeba się nieco namachać. Na przełęczy było mnóstwo ludzi.
Polacy i Czesi korzystali z pięknej pogody. Ja też zawinąłem do knajpy i
zażyczyłem sobie czeskiego piwka. Piłem je i rozkoszowałem się chwilą. Kto wie,
może to był mój ostatni pobyt w tym miejscu. No nie, nie popadajmy w nihilizm… Czesi
postawili swoją tabliczkę „Pomezni sedlo 1050 m”. Przełęcz po ich stronie
wypiętrzyła się o 4 metry. No dobrze, niech mają.
Zjazd był
uważny. Z przykrością stwierdziłem, że stan drogi znowu się pogorszył. Jej
powierzchnia przypominała skórę kurtyzany, która przebyła francuską chorobę:
dzioby i dziury.
Przed
Kamienną Górą zaliczyłem trzy dziewicze wioski. Były to: Paczyn, Stara Białka i
Raszów. Po tych zdobyczach do skompletowania powiatu kamiennogórskiego
pozostała mi tylko jedna miejscowość: Czarnów. Zostawię ją sobie chyba na
kolejny sezon.
Kolejne
hopki przyniosły mi kryzys. Jechało mi się kiepsko, łapały mnie skurcze. W
Kamiennej Górze na „Orlenie” przystanąłem. Zjadłem hot-doga, który dodał mi
sił. Był to jedyny mój posiłek. Oprócz tego wypiłem z pięć litrów płynów (w tym
rzeczone piwko na Okraju). Do domu dotarłem w dobrej formie, o przyzwoitej
porze.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Bystrzyca
Dolna-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Olszyniec-Głuszyca-Rybnica Leśna-Mieroszów-Zdonov-Adrspach-Chvalec-Trutnov-Mlade
Buky-Horni Marsov-Horni Mala Upa-Przełęcz Okraj-Miszkowice-Paczyn-Stara
Białka-Raszów-Kamienna Góra-Marciszów-Jaczków-Stare
Bogaczowice-Dobromierz-Siodłkowice-Olszany-Stanowice-Stary
Jaworów-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica
- DST 106.00km
- Czas 04:53
- VAVG 21.71km/h
- Sprzęt senior rrowerr el zdechlaco
- Aktywność Jazda na rowerze
Zdechlak do boju! Janovicky
Piątek, 11 września 2020 · dodano: 11.09.2020 | Komentarze 0
Praca na
popołudnie dała mi szansę jazdy w pierwszej części dnia. Od jakiegoś czasu
zamierzałem przewietrzyć mój stary rower wyprawowy, czyli Zdechlaka. W tym roku
za wiele nie zaszalał. Miał się przebijać przez ukraińskie stepy, ale epidemia
(prawdziwa czy rzekoma) zniweczyła możliwość jego jazdy na tych terenach.
Przedwczoraj
przygotowałem go do jazdy. Przejrzałem napęd i hamulce, dopompowałem koła, to
podramiennej torby wepchnąłem niezbędnik rowerzysty. Wyjechałem punktualnie o
ósmej. Miało być godzinę wcześniej, ale znowu nie dałem rady się wygrzebać.
Parę obrotów korbą i znowu załapałem geometrię Zdechlaka i sposób jazdy na nim.
Na początku męczyłem się tylko ze znacznie większą masą starego roweru. Po paru
kilometrach jakoś pogodziłem się z losem.
Wybrałem
się na trawers Gór Kamiennych, a dokładnie na podjazd w czeskich Janovickach.
Jest on dość krzepki, kolarzówką musiałbym się tam sporo natrudzić. Poza tym po
polskiej stronie jest zjazd po kamieniach, a więc pewnie trzeba byłoby tam
prowadzić rower. Zdechlak ma dość spore opony. Dał radę na asfalcie, dał też
radę na kamieniach. Pewnie go jeszcze raz w tym roku (a może dwa razy) zmuszę
do jazdy. Zobaczymy. No a teraz do roboty!
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Bystrzyca
Dolna-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Olszyniec-Wałbrzych (Glinik)-Unisław
Śl.-Mieroszów-Mezimesti-Hejtmankovice-Broumov-Olivetin-Janovicky-Przełęcz pod
Czarnochem-Głuszyca Górna-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca
Górna-Witoszów Dolny-Świdnica.
- DST 110.30km
- Czas 04:34
- VAVG 24.15km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Nocne koszmary. Udanin
Wtorek, 8 września 2020 · dodano: 08.09.2020 | Komentarze 0
W nocy
śniły mi się koszmary. Ludzie umarli z mojej rodziny mieszali się z żywymi.
Wstałem wczesnym ranem z lekkim zamętem w głowie. O porze mej pobudki panuje
jeszcze ciemna noc. Z domu wyruszyłem jak zwykle w okolicach 6:15. Już było
jasno, mimo wszystko przezornie odpaliłem lampki z przodu i z tyłu. Na Allegro
kupiłem sobie nawet kolejną lampkę przednią, by wraz z już zamontowaną lepiej
rozświetlała ciemności, które niebawem przyjdą. Czekam na jej odbiór.
Do pracy
dojechałem w dość kiepskim czasie, ale był spory przeciwny wiatr. Poranek był
chłodny. Na grzbiet zarzuciłem termoaktywną bluzę i na górze było OK. Krótkie
spodenki jednak nie za bardzo grzały, czułem zatem ukąszenia zimna na nogach. W
pracy z przyjemnością oblewałem się ciepłą wodą. Prysznic może nie nadawałby
się do pięciogwiazdkowego hotelu, ale dla mnie jest wystarczający.
Prognozy
były dobre. Dzień miał być słoneczny. Wiedząc o tym i spodziewając się jasności
panującej dłużej niż zwykle (ze względu na tę słoneczną aktywność), wyruszyłem
z pracy zgodnie z moim harmonogramem, czyli o 15:30, bez wcześniejszego zwalniania
się. Mam jeszcze 5 godzin do wybrania, ale warto rozsądnie nimi gospodarować. Dzień
zaiste był przyjemny. Słońce miło grzało, na niebie jak okiem sięgnąć panował
ładny błękit. Tylko wiatr był ciut za duży. No ale najpierw przeszkadzał, a
potem stał się moim druhem.
Po
początkowych sfałdowaniach w okolicach Wałbrzycha, dalej trasa była dalej
raczej łatwa. Jechało mi się przyjemnie i jakoś opuściły mnie nocne koszmary. Czułem
tylko lekkie ukłucia niepokoju, gdy uświadamiałem sobie, że sezon powoli się zamyka.
Cóż, tak to już jest.
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady
Dolne-Kłaczyna-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków-Lusina-Udanin-Gościsław-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 192.10km
- Czas 07:49
- VAVG 24.58km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Oławskie ostatki. Brzeg
Niedziela, 6 września 2020 · dodano: 06.09.2020 | Komentarze 0
Pierwsza niedziela
miesiąca w Świdnicy zwiastuje giełdę staroci. Zgodnie ze swoimi zamiłowaniami
poszedłem na nią w poszukiwaniu ciekawych numizmatów. Coś tam kupiłem u swojego
stałego sprzedawcy, a przy okazji zbadałem pogodę. Było przejrzyście, choć ciut
chłodnawo. Po powrocie zjadłem pożywne śniadanie: jajecznicę z trzech jaj.
Na rower
wyruszyłem, kiedy dzwony świdnickiej katedry uderzyły dziesięć razy. Jechało mi
się znakomicie. Od dawna nie czułem się tak dobrze. Kilometry umykały jak
przyspieszony film. Cieszyłem się jazdą. Znowu dokładnie wyznaczyłem sobie
przebieg mojego wyjazdu. Jako miasto docelowe ustaliłem Brzeg w województwie
opolskim, a przy okazji postanowiłem przekręcić swoim rowerowym kołem po dwóch
ostatnich niezaliczonych przeze mnie miejscowościach w powiecie oławskim:
Maszkowie i Psarach. Do Brzegu ostatnio jeździłem właściwie tylko w jedną
stronę, bowiem wracałem pociągiem. Teraz wymyśliłem sobie także powrót na
rowerze. Dzień jeszcze długi, forma wystarczająca, a więc warto było spróbować.
Wspomniane
przeze mnie dwie dziewicze wioski położone są dość kiepsko, bowiem można do
nich dotrzeć odbijając od ruchliwej krajówki Wrocław-Opole (droga krajowa nr 94).
Pamiętam, że raz nią jechałem na tym odcinku (tj. z Brzegu do Oławy), ale wtedy
nie zawinąłem do Maszkowa i Psar. Dziś już nie mogłem odpuścić. W niedzielę
ruch na krajówce był niezbyt wielki, a więc spokojnie mogłem się nią poruszać.
Za
Brzegiem poczułem głód. Na szczęcie w niedalekich Małujowicach był otwarty
sklep. Uzupełniłem w nim zapas płynów oraz kupiłem starego pączka. Mimo że był
już twardawy i miał budyniowe nadzienie nader niewielkie, smakował wybornie. Za
kilkadziesiąt kilometrów przystanąłem na stacji „Pieprzyk” w Karczynie. Tu
zjadłem hot doga. To były moje jedyne posiłki na dzisiejszej trasie.
Do domu
dotarłem po dziewiętnastej. Gdzieś w głowie jakiś głos mi mówił, żeby dociągnąć
do dwóch setek, ale jakoś mi się nie chciało.
Powiat
oławski jest czwartym, w którym dotarłem do wszystkich miejscowości. Wcześniej
były wałbrzyski, świdnicki i dzierżoniowski. No ale jest jeszcze co robić na
moim Dolnym Śląsku…
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Nasławice-Jordanów Śl.-Borów-Borek
Strzeliński-Kończyce-Goszczyna-Witowice-Oleśnica Mała-Osiek-Godzikowice-Maszków-Gać-Psary-Lipki-Brzeg-Małujowice-Wiązów-Strzelin-Zielenice-Karczyn-Łagiewniki-Jaźwina-Boleścin-Świdnica.
- DST 143.50km
- Czas 06:26
- VAVG 22.31km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Drogi najgorsze. Henryków
Czwartek, 3 września 2020 · dodano: 03.09.2020 | Komentarze 0
Wziąłem
sobie na dziś urlop. Z dwóch powodów: po pierwsze chciałem się wyspać, bo
ostatnio kiepsko z tym było u mnie, a po drugie oczywiście zaplanowałem
przejażdżkę. Oba cele zrealizowałem. Wstałem mocno po siódmej. Byłem wypoczęty
i gotowy do jazdy.
Po wczorajszej
gumie dużą pompką dziś rano dopompowałem tylne koło. Manometr wskazał, że miało
ono ciśnienie 4 atmosfer. Nawet nieźle wczoraj docisnąłem małą pompeczką. Parę
ruchów wystarczyło, by nabić przepisowe 8 atmosfer. Co duża pompka, to duża.
Przy okazji sprawdziłem ciśnienie w przednim kole, było 6 atmosfer. Uzupełniłem
braki i mogłem jechać w trasę. Na marginesie można wspomnieć, że w kołach z tak
dużym ciśnieniem należy co jakiś czas je sprawdzać i uzupełniać ubytki, bo po
prostu powietrze powoli ucieka przez wentylki.
W końcu
wyjechałem po dziesiątej. Było niezbyt ciepło, ale słońce ładnie oświetlało
świat aż po horyzont. Przebieg trasy zaplanowałem wcześniej. Miałem zamiar
zaliczyć kilka dziewiczych miejscowości w powiatach strzelińskim i ząbkowickim.
Zostało ich mi tutaj dosłownie kilka, ale dość kiepsko są położone. Gdzieś w
ślepych zaułkach, w zakamarkach Wzgórz Strzelińskich, gdzie zatrzymał się czas
i prace remontowe na drogach.
No właśnie.
Gdy w końcu dotarłem do dziewiczego rejonu, musiałem zmagać się nie tylko z
trudnym terenem, ale także z koszmarnymi dziurami. W niektórych miejscach
asfalt całkowicie się ulotnił i pozostały ostre kamienie i wyżłobienia, w
których można byłoby zmieścić całkiem spory pakunek. Jechało mi się koszmarnie.
Lepiej było jechać pod górę, bo przecież nie można rozwinąć wtedy zbyt dużej prędkości.
W dół za to cały czas na klamkach… Zarówno w górę, jak i w dół plątałem się w
absurdalnym slalomie, bo jednak chciałem omijać co większe dziury. Cały czas kołatało
mi w głowie, że za chwilę złapię gumę. No ale jednak te dobite na maksa
atmosfery do obu kół zrobiły swoje: kiszki nie było. Dla porządku wymienię
zaliczone dziś dziewicze miejscowości: Pogroda, Kaczowice, Dobroszów, Płosa
(powiat strzeliński), Zakrzów. Witostowice i Raczyce (powiat ząbkowicki).
W Świdnicy
zrobiłem dodatkowe parę kilometrów, bowiem podjechałem do paczkomatu na drugim
końcu miasta. Odebrałem przesyłkę i stwierdziłem, że jak sam człowiek nie zrobi
sobie prezentu, to na innych można czekać latami…
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Biały
Kościół-Gębczyce-Romanów-Dobroszów-Witostowice-Wadochowice-Henryków-Ciepłowody-Podlesie-Niemcza-Gilów-Dobrocin-Uciechów-Włóki-Mościsko-Lutomia
Górna-Opoczka-Świdnica.
- DST 123.20km
- Czas 05:14
- VAVG 23.54km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Na tropach noblistki. Sokolica
Środa, 2 września 2020 · dodano: 02.09.2020 | Komentarze 0
Kilka ostatnich
dni nie udało mi się pojeździć. Winna temu była pogoda oraz moje rozleniwienie.
Miałem wybrać się w niedzielę, ale górą było rzeczone lenistwo. Prognozy były
kiepskie, ale faktycznie można było się wybrać, bo wielkich opadów nie było. Poniedziałek
i wtorek był deszczowy, zwłaszcza wczoraj wybranie się na rower byłoby rodzajem
masochizmu. No więc dziś już nie miałem wyjścia. Rower był obowiązkowy.
Rano
pojechałem do pracy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu pod spód założyłem
długą bluzę. Oj, przydała się. Rano było chłodno i bez tego odzienia zmarzłbym
jak murzyn na biegunie. Ponoć nie wolno używać słowa „murzyn”, ale ja jestem
starej daty i mogę… Jadąc po pracy parę razy miałem zamiar ją zdjąć (bo nieco
się zgrzewałem), ale w końcu nie chciało mi się stawać i na grzbiecie bluzę dowiozłem
do domu.
Na dziś
prognozy też były niepewne. Do plecaka spakowałem więc kurtkę oraz ochraniacze
na buty. Kurtka już nie raz była w akcji, ale ochraniaczy jeszcze nie używałem.
Zarówno jedno jak i drugie się nie przydały. Rano nieco pokropiło, ale nie było
potrzeby używać wspomnianej odzieży. Po południu była dość ładna pogoda. Było niezbyt
ciepło, ale słonecznie.
Z pracy
zwolniłem się godzinę wcześniej, a więc o 14:30. Miałem przed sobą ponad setkę,
a nie za bardzo lubię jeździć po zmroku. Mam parę godzin do wykorzystania, ale
niewiele, zatem muszę gospodarować nimi roztropnie.
Wałbrzych
opuszałem ścieżkami rowerowymi, przez tzw. Strefę. Ich ciąg ma kilkanaście
kilometrów. Kierowałem się na Czechy, przez wałbrzyskie Podgórze i Glinik. Aby
objechać ruchliwe ulice, gdy już skończyły się ścieżki, wbiłem się w ulicę
Poznańską. Jest tam szkoła podstawowa nr 5. Wiele lat temu i ja tam
uczęszczałem. Z pewnym rozrzewnieniem patrzyłem na dzieci, które opuszczały jej
gmach. Wypatrywałem tam siebie, małego brzdąca w niebieskim fartuszku. No tak,
nikogo takiego nie było. Fartuszki odeszły do lamusa…
Gdy
rozpoczynałem podjazd przez Glinik, poczułem, że złapałem gumę z tyłu. Zakląłem
siarczyście, bowiem starta czasu na wymianę dętki rysowała przede mną
perspektywę powrotu po zmierzchu. No ale cóż, zabrałem się za robotę. W oponie
znalazłem wbitą w nią małą metalową blaszkę. To ona była winna tej awarii.
Oponę od wewnątrz podkleiłem łatką. Wymieniłem dętkę, nabiłem w nią powietrza,
ile tylko mogłem, i ruszyłem dalej. Przede mną była trasa z dziurawymi drogami,
a więc należało uważać.
Po
wałbrzyskich podjazdach zaczął się miły odcinek do czeskiej granicy, lekko w
dół i z wiatrem. Czechy też przeskoczyłem w miarę szybko. Na kolejnej granicy spotkałem
swojego kolegę z pracy, Grześka, który też dymał na rowerku. Zamieniliśmy parę
słów, życzyliśmy sobie szerokiej drogi i ruszyliśmy w swoje strony.
Głównym
celem mojej jazdy był odcinek Włodowice-Świerki. Staram się go pokonać raz w
roku, bowiem odnosi się na nim wrażenie dotarcia na koniec świata. Asfalt
odcinkami jest dobry, a odcinkami fatalny. Ponoć w Krajanowie, który jest w
środku tego odcinka, pomieszkuje nasza noblistka, pani Tokarczuk. Mnie nie było
dane ją dostrzec.
Do domu
wróciłem o 19:30. Znowu podczepiłem się pod ambitnego kolarza. Ostatnie parę
kilometrów mknęliśmy 40 km/h.
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Mieroszów-Mezimesti-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Włodowice-Sokolica-Krajanów-Świerki-Głuszyca-Jedlina
Zdrój-Jugowice-Lubachów-Burkatów-Świdnica.
- DST 191.10km
- Czas 07:46
- VAVG 24.61km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobrze wykorzystany dzień urlopu. Świdnica-Żagań
Piątek, 28 sierpnia 2020 · dodano: 28.08.2020 | Komentarze 0
Celem dzisiejszej
jazdy było zaliczenie kilkunastu dziewiczych miejscowości w powiatach
jaworskim, złotoryjskim, lwóweckim i bolesławieckim. Dość precyzyjnie
nakreśliłem plan swojej jazdy i postanowiłem się go trzymać.
Wyjechałem
po dziewiątej, można było wcześniej, ale jakoś ostatnio trudno mi to wychodzi. Dzień
był chimeryczny. Najpierw było chłodno i pochmurnie, przytrafił się nawet
deszcz, później zrobiło się słonecznie i znacznie cieplej. W obu typach pogody
mocno wiało. Na początku musiałem walczyć z podmuchami, ale od połowy trasy
wiaterek już mi trochę pomagał.
Trasa
wiodła do Żagania w woj. lubuskim, a powrót wymyśliłem sobie pociągami Kolei
Dolnośląskich.
Było sporo
sfałdowań, bo przebijałem się pogórzami. Zdarzył się nawet solidny podjazd w
Dębowym Gaju, no ale był krótki. Jechałem bez pożywienia. Najpierw myślałem, że
gdzieś na trasie zjem obiad, ale gdy okazało się, że jestem w niedoczasie,
mogłem już tylko popijać z bidonu. Końcówka była nerwowa, bo czas kurczył mi
się w zawrotnym tempie. Już nawet myślałem, by przedwcześnie skończyć jazdę na
dworcu w Małomicach, ale jakoś odpędziłem te złe podszepty i pociągnąłem do
Żagania. Nie musiałem przebijać się przez miasto, bo stacja była od strony
mojej drogi wjazdowej. Na peronie stałem 10 minut przed odjazdem pociągu.
Przesiadkę
w Legnicy wykorzystałem na zjedzenie obiadu. Na dworcu jest knajpka w starym
stylu i tam też właśnie się posiliłem. Schabowy był dość podły, ale i tak
pochłonąłem go łapczywie.
W Świdnicy
byłem o 22:20. Do domu mam niecały kilometr. Pokonałem go w rosnącym gwałtownie
deszczu. Udało mi się dotrzeć do domu przed najgorszą fazą wodnego szaleństwa.
Dzisiejsza
trasa (bez dziewiczych miejscowości)
Świdnica-Witoszów
Dolny-Milikowice-Świebodzice-Dobromierz-Kłaczyna-Bolków-Lipa-Dobków-Świerzawa-Proboszczów-Pielgrzymka-Sobota-Mojesz-Lwówek
Śl.-Ocice-Nowogrodziec-Osiecznica-Ławszowa-Przejęsław-Świętoszów-Żagań.
Dziewicze
miejscowości: Grudno, Muchówek, Twardocice, Dłużec, Dębowy Gaj, Kotliska,
Parzyce, Kierżno, Nowa Wieś, Bieniec, Osieczów, Jelenie Rogi, Jeziory, Luboszów.
Ta ostatnia wieś jest szczególnie ciekawa. Ponoć to miejscowość z najmniejszą
liczba mieszkańców w Polsce. Żyją tu dwie osoby: małżeństwo pszczelarzy, a cała
ich posiadłość jest zagrodzona. Dotarłem do bramy, a za nią ujrzałem napis „Miodowy
Zakątek” oraz wizerunki Mai i Gucia. No ale miejscowość zaliczona…