Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec15 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 112.90km
- Czas 04:41
- VAVG 24.11km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Masyw Ślęży i koszenie trawki. Niemcza
Czwartek, 25 czerwca 2020 · dodano: 25.06.2020 | Komentarze 0
Udało mi
się dziś nieco wcześniej urwać z pracy. „Urwanie” to miało miejsce blisko
miejsca mego zamieszkania, zatem nadarzyła się niezła okazja na rowerowy
wyjazd. Prawdę mówiąc, byłem na niego przygotowany, bo nie ma to jak właściwe
planowanie pracy.
Wczoraj
była istna pompa. Ściana wody. W takim dniu dobrze siedzieć w domu i słuchać
dudnienia deszczu o dach i szyby. No i współczuć tym, którzy na rower jednak
wyruszyli. Dziś się wypogodziło. Rano co prawda były chmury i dziwny ciężki opar,
ale od południa pokazało się wreszcie lato. Przez pierwsze kilometry miałem na
grzbiecie bluzkę termiczną i długim rękawem, ale szybko ją zdjąłem, bo prażyło
całkiem mocno.
Na
początku wybrałem się na masyw Ślęży. Podjazdy są tu krótkie, ale treściwe.
Chyba po raz pierwszy w życiu wjechałem na Przełęcz Tąpadła od strony Sadów.
Wstyd się przyznać, ale ten uroczy podjeździk jakoś do tej pory omijałem.
Owszem, na samą przełęcz wjeżdżałem niezliczoną liczbę razy, ale nigdy od tej
strony, zawsze było to od Tąpadeł albo Sulistrowiczek. Podjazd ten doskonale
znałem od strony zjazdowej. Wspinaczka do góry była krzepka, a na kilkuset metrach
było sztywno. Licznik wskazywał 10 km/h. No ale jakoś udało mi się wjechać na
największej tarczy. Kolejny podjazd też do tej pory nie cieszył się moją
estymą. Była to Przełęcz Sulistrowicka od strony Sulistrowic. Ta wspinaczka
jednak nie miała w sobie trudnych elementów.
Cieszyłem
się, że to wdrapywanie się całkiem dobrze mi idzie, bo już za tydzień mam
wyjazd bardziej górski. Trasę Tarnów-Krynica Zdrój-Warszawa będę pokonywał z
trójką kolegów (od Krynicy). Pierwszy wyjazd w tym roku podnieca mnie i raduje.
Będą nowe drogi i nowe gminy…
Po
dotarciu do Świdnicy, odbiłem do Burkatowa. Tu mieszka moja żona. Czekało mnie
koszenie trawki. Jak ja tego nie lubię!
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Niegoszów-Wilków-Gruszów-Marcinowice-Biała-Sady-Przełęcz
Tąpadła-Sulistrowice-Przełęcz
Sulistrowicka-Oleszna-Ratajno-Łagiewniki-Prusy-Niemcza-Gilów-Roztocznik-Jaźwina-Wiry-Jagodnik-Świdnica-Burkatów-Świdnica.
- DST 114.50km
- Czas 04:48
- VAVG 23.85km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Taka sobie jazda. Mietków
Wtorek, 23 czerwca 2020 · dodano: 23.06.2020 | Komentarze 0
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Wolbromek-Roztoka-Strzegom-Międzyrzecze-Przyłęgów-Żarów-Imbramowice-Dzikowa-Borzygniew-Mietków-Domanice-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 121.50km
- Czas 05:05
- VAVG 23.90km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Impreza i praca. Środa Śl.
Niedziela, 21 czerwca 2020 · dodano: 21.06.2020 | Komentarze 0
Ostatnie
mocne opady skutecznie zniechęcały do jazdy. Zresztą miałem inne zajęcia: w
piątek impreza urodzinowa, a w sobotę odkładana od jakiegoś czasu praca. Choć
tak na dobrą sprawę jazda na rowerze to niezła impreza i praca. A więc
poprzednie dni w tym sensie nie zostały zmarnowane…
Przez te dwa
dni lało jakby deszcz wcale nic sobie nie robił z przepowiedni o suszy, którymi
raczono nas na początku wiosny.
Dziś rano
za oknem krajobraz był przygnębiający. Ciężkie chmury skłębiły się tuż nad dachami
domów, świat był ponury i deszczowy. Drzewa bujały się chłostane wiatrem.
Odechciewało się wyjść na zewnątrz. Już nawet w umyśle podjąłem decyzję, że
zostaję w domu. Nieco mnie to dołowało, bowiem na rowerze nie byłem od kilku
dni. W końcu jednak około południa, jakby zaczęło się wypogadzać. Przynajmniej
nie padało. Szybko wymyśliłem sobie dość krótką trasę i już za chwilę
siedziałem na rowerze.
Początek
lata nie przyniósł dobrej aury. Podczas całej mojej dzisiejszej jazdy nad głową
wisiały mi brzydkie deszczowe obłoki. W plecaku wiozłem kurtkę przeciwdeszczową,
lecz w końcu nie musiałem jej użyć. Patrząc na niebo można było się nieźle
zestresować, wyglądało tak jakby za chwilę miała z niego wylać się wielka ilość
wody. Tymczasem deszczu nie było. Co jakiś czas w powietrzu rozpylała się
dziwna wilgoć, ale o konkretnych opadach nie było mowy. Hulał za to wiatr, raz
pomagał, raz hamował, normalka. Na trasie prawie wcale nie było kolegów na
dwóch kółkach. Pewnie wystraszyli się złych prognoz…
Drugi raz
w sezonie wybrałem się do Środy Śląskiej. Żeby uniknąć monotonii, wymyśliłem
sobie wariacje trasy. Zarówno na początku jak i na końcu jazdy trochę
polawirowałem po okolicy. Cóż, żadnych dziewiczych miejscowości nie było. W
Świdnicy Polskiej zajrzałem do sklepu. Pani ekspedientka spytała mnie dokąd
jadę w taką kiepską pogodę. Odpowiedziałem jej, że do Świdnicy. Gdy przypomniałem
sobie, gdzie jestem, doprecyzowałem: „ do normalnej Świdnicy, nie do Polskiej”.
Do domu miałem wtedy około 50 kilometrów.
Do
Świdnicy („normalnej”) dotarłem przed osiemnastą. Ssało mnie straszliwie.
Szybko przygotowałem sobie michę makaronu. Spożywałem go oglądając kolejny
odcinek „Lalki”… Chyba jeden z lepszych filmów w ogóle…
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Tomkowa-Jaworzyna
Śl.-Czechy-(po raz trzeci, ale tym razem to nie kraj, tylko wioska pod
Jaworzyną Śl.)-Pastuchów-Łażany-Zastruże-Gościsław-Jarosław-Cesarzowice-Ciechów-Środa
Śl.-Świdnica Polska-Pełcznica-Kąty Wrocławskie-Nowa Wieś
Kącka-Stróża-Paździorno-Bogdanowice-Imbramowice-Domanice-Stefanowice-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 162.60km
- Czas 07:03
- VAVG 23.06km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Czeska repeta. Trutnov
Środa, 17 czerwca 2020 · dodano: 17.06.2020 | Komentarze 0
Wziąłem
sobie dziś dzień urlopu z przeznaczeniem na rowerowy wyjazd. Postanowiłem przy
tym znowu wybrać się do Czech. Skoro słabo czuję się na podjazdach, wymyśliłem sobie
na przełamanie, że dzisiejsza jazda będzie trudnym górskim wyzwaniem. Cała
trasa składała się ze sporej liczby interwałowych podjazdów. Poszło dość
dobrze, lepiej niż się spodziewałem.
W
Trutnovie spożyłem obiad. Przezornie wziąłem czeskie korony, które od kilku
miesięcy leżały w specjalnym koszyczku. Knedliki i gulasz smakowały wspaniale.
Zamówiłem sobie też piwo Krkonos. W pewnym momencie, gdy je sączyłem,
zorientowałem się, że przy sąsiednim stoliku zasiadło czworo czeskich
policjantów (trzech facetów i dziewczyna). Coś tam grzebałem w telefonie i jakoś
fakt ich nagłego, pojawienia się mi umknął. Akcja działa się na wolnym
powietrzu, a przy innych stolikach było mnóstwo ludzi. Byli też cykliści
raczący się browarami. Policjanci zamówili jedzenie i nie interesowali się
rowerzystami pijącymi piwo (w tym mną). No i dobrze, jedno piwko do obiadu to
przecież nie zbrodnia.
Na setnym
kilometrze (już z powrotem w Polsce) złapał mnie spory deszczyk. Miało u nas
nie padać, zatem nie miałem żadnej ochrony przed wodą lejącą się z nieba.
Chwilę przystanąłem pod wiatą, ale w końcu ruszyłem dalej. Deszcz lał dość konkretnie,
ale było ciepło i można było jakoś to przetrzymać.
Po kilkunastu
minutach opady ustały i ładnie wyszło słońce. Gdy przyjechałem do domu, okazało
się, że rower jest brudny, ma zapiaszczony napęd i wymaga czyszczenia. Do
niedzieli raczej się nie wybiorę na rower, bo mam sporo innych zajęć. Ruszyło
mnie sumienie i od razu wypucowałem swój rower. W niedzielę będzie gotowy do
jazdy.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Lubachów-Jez.
Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Unisław
Śl.-Mieroszów-Zdonov-Adrspach-Chvalec-Trutnov-Libec-Kralovec-Lubawka-Chełmsko
Śl.-Krzeszów-Grzędy-Czarny Bór-Jaczków-Stare Bogaczowice-Cieszów-Świebodzice-Komorów-Witoszów
Dolny-Świdnica.
- DST 115.30km
- Czas 04:47
- VAVG 24.10km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Otwarcie Czech. Teplice nad Metuji
Poniedziałek, 15 czerwca 2020 · dodano: 15.06.2020 | Komentarze 0
W połowie
XIX wieku nastąpiło tzw. „otwarcie Japonii”. Dziś nastąpiło otwarcie Czech. O
ile to pierwsze wydarzenie jest ciekawostką historyczno-obyczajową, o tyle to
drugie ma dla mnie swój namacalny wymiar. Oto wreszcie po trzech miesiącach
można pokręcić po kraju naszych sąsiadów. Daje mi to znacznie większe możliwości
komponowania ciekawszych tras, a poza tym jazda po Czechach zawsze sprawiała mi
przyjemność. Zjeździłem je wzdłuż i wszerz, a swoją pierwszą rowerową wycieczkę
też odbyłem do tego kraju, było to 18 lat temu na podobniej trasie do
dzisiejszej.
Rano
szybko przeprawiłem się do pracy. Po sobotnich duchotach z lubością przyjąłem
nieco bardziej rześką aurę. Jechałem już na krótko, bo w końcu nawet rano było
ponad 10 stopni.
Popołudniową
jazdę rozpocząłem do przebicia się przez Wałbrzych, na południe. Ciągle w
centrum miasta trwają wielkie prace związane z budową obwodnicy miasta. Ruch
samochodowy piętrzy się, a drogi są zakorkowane. Rowerem jednak można jakoś
przelawirować. Kierunek czeski obrałem pokonując podjazd przez wałbrzyski Gaj.
Niby już parametry czasowe mojej jazdy pokazują, że idzie mi to nie najgorzej,
ale jednak na podjazdach nie czuję lekkości. Cóż zrobić, trzeba się powoli do
tego przyzwyczajać.
Granicę
czeską przekroczyłem przejściem Mieroszów-Zdonov. Myślałem, że może jakieś
służby jeszcze tam czuwają. Ale gdzie tam! Tak jak dawniej nikt nie kontroluje
granicy. Z ciekawością patrzyłem na Czechy. Trasą tą przejeżdżałem może z
dwieście razy (a może nawet i więcej), ale dziś widoki pochłaniałem z dużym
zainteresowaniem. W Teplicach nad Metuji stanąłem przed zagrodzoną drogą główną
i znakiem „zakaz wjazdu”. Droga została wyremontowana i przez barierkę było
widać piękny nowy asfalt. W Polsce pewnie pojechałbym pod ten zakaz, ale w
Czechach już nie śmiałem. Tamtejsza policja nie toleruje takich naruszeń przepisów,
a ja jakoś nie miałem ochoty na ewentualne tłumaczenia. Miałem przez to okazję
pojechać objazdem przez wyżej położoną część miasta. Jechałem tamtędy pierwszy
raz w życiu. Objazd o dziwo okazał się skrótem. Szczerze mówiąc na rowerze nie
lubię sobie skracać drogi, wolę nawet coś nadłożyć, aby wyszło więcej
kilometrów. Ale co zrobić!? Następnym razem, gdy będę tamtędy przejeżdżała, droga
będzie pewnie już otwarta…
Do domu
przyjechałem po dziewiętnastej, zadowolony z jazdy.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Gaj)-Mieroszów-Zdonov-Teplice
nad Metuji-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica
Leśna-Głuszyca-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 153.60km
- Czas 06:50
- VAVG 22.48km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlifowanie bruków. Legnica
Sobota, 13 czerwca 2020 · dodano: 13.06.2020 | Komentarze 0
Na drugą
część dnia zapowiadano istny armagedon. A więc wyjechałem dosyć wcześnie, bo
nieco po siódmej. Wiosna dziś ustąpiła i pojawiło się upalne lato. Od rana
czuło się skwar. Było bardzo wilgotnie i duszno. Miałem wrażenie, że jadę nad
wielkim garnkiem, w którym gotuje się woda. Gorące wyziewy unosiły się z dołu,
a ja ledwo oddychałem w tym oparze. Poza tym słońce z góry piekło
niemiłosiernie. Lubię ciepło, ale dziś zamiast niego była duchota.
Wczoraj
opracowałem szczegółowy plan jazdy. Dziś go dokładnie zrealizowałem. To lubię.
Czekało na mnie kilkanaście dziewiczych miejscowości w powiecie legnickim. Do
Legnicy nie za bardzo lubię jeździć. Okoliczne wsie charakteryzują się tym, że
zostawiono tam straszne bruki. Na kolarzówce pokonuje się je z wielkim trudem.
Czasem są chodniki, ale nie zawsze. Poza tym jak już jest asfalt, to można go
opisać jako dziura na dziurze i łata na łacie.
Gorąc był
straszliwy. Parę razy stanąłem przy sklepie, by kupić coś zimnego do picia.
Jeszcze 15
kilometrów przed domem niebo było ładne i błękitne, ale zaczęło szybko
czarnieć. Gdzieś niedaleko zaczęły walić grzmoty. Udało mi się zdążyć przed
ulewą…
Dzisiejsza
trasa (dziewicze miejscowości wytłuściłem)
Świdnica-Niegoszów-Domanice-Imbramowice-Pyszczyn-Gościsław-Udanin-Księżyce-Mierczyce-Lubień-Biskupice-Raczkowa-Czarnków-Małuszów-Mąkolice-Koiszków-Nowa Wieś Legnicka-Złotniki-Legnica-Babin-Kozice-Janowice Duże-Tyńczyk
Legnicki-Winnica-Jawor-Roztoka-Dobromierz-Szymanów-Olszany-Stanowice-Stary
Jaworów-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica
- DST 104.10km
- Czas 04:30
- VAVG 23.13km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
W Góry Sowie miły bracie. Przełęcz Walimska
Wtorek, 9 czerwca 2020 · dodano: 09.06.2020 | Komentarze 0
Wczoraj
wymieniłem tylna oponę. Zbadałem starą od wewnątrz. Niby przetarcia widoczne na
wierzchu nie przebijały opony na wylot, ale wolałem już nie ryzykować. Taka
wyświechtana opona bardzo szybko łapie małe ziarenka piasku, które przedostają się
do wewnątrz i dziurawią dętkę. Guma na trasie to nie pierwszyzna, ale nie jest
to coś miłego i warto nie kusić losu. Przy okazji ładnie wyczyściłem rower. Po
ostatniej jeździe w deszczu nieco oblepił go piach.
Rano do
pracy jechałem jakoś bezwiednie. Niby nie było zimno, ale dzień był niezbyt
ładny. Piętrzyły się chmury i było ponuro. Nie wiedzieć kiedy zameldowałem
się w Wałbrzychu. Osiem godzin upłynęło szybko. Umówiłem się ze swoim kolegą,
który serwisuje mi rower, na wymianę łańcucha. Poprzednim dobiłem do kolejnych
dwóch tysięcy przebiegu i zgodnie ze swoją zasadą, by wydłużyć żywotność
napędu, zamieniłem go na drugi. Dzięki takiej sztuczce, czyli kolejnych naprzemiennych wymianach dwóch łańcuchów, napęd wytrzymuje zacznie
dłużej. Dlaczego tak się dzieje, nie wiem. I prawdę mówiąc jakoś mnie to nie
obchodzi. Mógłbym sam wymienić sobie łańcuch, ale nie chciało mi się z tym babrać.
Przy okazji kolega sprawdził mi ustawienie napędu i przerzutek. Serwis kolegi znajduje
się w Wałbrzychu, może 1,5 kilometra od mojej miejsca mojej pracy.
Po
południu wyruszyłem na Przełęcz Walimską. Po raz drugi w tym roku, ale tym
razem od drugiej strony, od Pieszyc. Wjazd jest trudniejszy, a zjazd nie daje radości,
bo droga jest w złym stanie, a poza tym są trzy odcinki kiepskiej kostki, ostatni
prowadzący do samego Walimia ma ze dwa kilometry i naprawdę trzeba uważać, by
się nie wywalić. Zawsze na tym zjeździe klnę i obiecuję sobie, że więcej się
tędy nie wybiorę. Kostka w wielu miejscach była mokra, co kazało dodatkowo
natężyć zmysły i naciskać na klamki. W pewnym momencie spojrzałem na licznik i
stwierdziłem, że moja prędkość jest niższa niż na podjeździe. Rzadki przypadek…
Żeby zrealizować
swoje zamierzenia musiałem dwukrotnie przejechać ten sam odcinek
Jugowice-Bystrzyca Górna, najpierw kierując się dalej na Pieszyce, a drugi raz
już skręcając do domu.
Spory
odcinek dojazdowy do Świdnicy jechałem przy Bystrzycy. Rzeka ta ostatnio
leniwie się snuła i już prawie wysychała. Dziś pokazała swoje prawdziwe
oblicze. Po sporych opadach poziom wody się podniósł, nurt stał się żwawszy,
tworzyły się wiry i uskoki wodne. Prawdziwa bystrzyca…
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Wałbrzych-Dziećmorowice-Olszyniec-Jugowice-Jez.
Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Pieszyce-Rościszów-Przełęcz
Walimska-Walim-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Burkatów-Świdnica).
- DST 213.70km
- Czas 08:46
- VAVG 24.38km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Skrócona trasa. Świdnica-Leszno
Sobota, 6 czerwca 2020 · dodano: 06.06.2020 | Komentarze 0
Wybrałem
się na dłuższą trasę. Postanowiłem dotrzeć do Kościana. Miasto to położone w
województwie wielkopolskim już kilka razy było celem moich wycieczek. Na
rowerze kręciłem już przed siódmą, chciałem bowiem zdążyć na pociąg, a ten odjeżdżał
po siedemnastej. Założyłem przy tym nieco kręcenia i lawirowania, chciałem
bowiem dotrzeć do kilku dziewiczych miejscowości.
Nieco
przeszarżowałem i w trakcie jazdy musiałem znowelizować swoją trasę. Do kilku
dziewiczych miejscowości dotarłem, sporo jednak pozostało nadal niezdobyte.
Przede wszystkim jednak zamiast do Kościana, dobrnąłem do Leszna. Okazało się
bowiem, że miałbym pewne kłopoty ze zdążeniem na pociąg, a bilet miałem już
kupiony. Skrócenie trasy do Leszna dało mi szansę złapania tego pociągu. Miałem
nawet z godzinkę czasu i zjadłem obiad w przydworcowej knajpie. Kotlet schabowy
był kiepski, ale i tak pochłonąłem go łapczywie.
Dwa razy
na trasie złapał mnie deszcz. Nie był jakiś straszny i moja kurtka wieziona
dotąd w plecaczku spełniła swoją rolę.
Zaliczone
nowe miejscowości: Głobice, Żabin, Wągroda, Karów, Świerczów, Bartodzieje
(powiat górowski), Dębowa Łęka, Długie Nowe, Długie Stare, Trzebiny, Piotrowice
i Święciechowa (powiat leszczyński). Trasa przebiegła przez trzy województwa.
W trakcie
jazdy zauważyłem, że tylna opona jest szpetnie przetarta. Jutro zatem jej
wymiana oraz czyszczenie roweru.
Pociągami
dotarłem do Jaworzyny Śl. Stąd już musiałem 10 km przekręcić na rowerze, bowiem
nie ma już o tej porze pociągów do Świdnicy. Zbierało się na deszcz i gdzieś w
oddali błyskało, ale dotarłem do domu bez zmoczenia. Zapadł zmierzch, a moja
przednia lampka spisała się znakomicie.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Niegoszów-Domanice-Mietków-Kostomłoty-Ciechów-Środa
Śl.-Lubiatów-Klęka-Brzeg
Dolny-Stobno-Wołów-Boraszyn-Ścinawa-Buszkowice-Chobienia-Luboszyce (tu jechałem
mimo zakazu ruchu na nowo odremontowanej drodze)-Bełcz Wielki-Świerczów-Bartodzieje-Niechlów-Łękanów-Wschowa-Długie
Stare-Święciechowa-Leszno (no i z pociągu Jaworzyna Śl.-Świdnica).
- DST 110.90km
- Czas 04:42
- VAVG 23.60km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Zapach lawendy. Sobótka
Środa, 3 czerwca 2020 · dodano: 03.06.2020 | Komentarze 0
Po wczorajszych
opadach dziś zapowiadano ładny dzień. Gdy rano wstałem i wyjrzałem przez okno,
na dworze nie wyglądało wcale tak pięknie. Mokre chodniki i ulice oraz spore
zamglenie nie zachęcały do jazdy. Nawet przez chwilę miałem zamiar z powrotem
walnąć się do łóżka i pospać ze trzy kwadranse.
W końcu
jednak wyjechałem. W pracy ze zdziwieniem odczytałem wskazanie licznika. Rekordowy
czas dojazdu w tym sezonie: 52:23.
W ciągu
dnia ładnie się przejaśniło. Gdy wyjeżdżałem z pracy o 15:30 był błękit i
słońce. No ale wcale nie było tak ciepło.
Wybrałem
się do Sobótki. Trasa dość sztampowa, raczej płaska, z paroma podjazdami. Kilka
razy poczułem dojmujący zapach lawendy. Uważam że to najpiękniejszy naturalny
aromat na tej planecie. Z narkotyczną lubością wdychałem te opary. Świat stał
się piękniejszy.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Lutomia
Dolna-Mościsko-Książnica-Kiełczyn-Jaźwina-Słupice-Oleszna-Przełęcz
Sulistrowicka-Księginice Małe-Przezdrowice-Sobótka-Biała-Marcinowice-Wilków-Jagodnik-Świdnica.
- DST 110.00km
- Czas 04:43
- VAVG 23.32km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Prezent na dzień dziecka. Kamienna Góra
Poniedziałek, 1 czerwca 2020 · dodano: 01.06.2020 | Komentarze 2
Czerwcowy
poranek był chłodny. Kiedyż wreszcie przyjdzie ocieplenie? Ponoć maj był najzimniejszy
od 30 lat. Jakoś podupadłem na formie. Podjazdy znowu mnie męczyły, a oddech
stawał się płytki i świszczący. Może złapałem koronawirusa? A może to już
starość? Nie wiem, co gorsze?
Po pracy
niby wjechałem w słońce, ale było dalej dość zimo, a mocne powiewy dodatkowo
odbierały ciepło. Wybrałem się najpierw główną trasą na Kamienną Górę. Podjazd
za Lubominem poszedł mi kiepsko. Zmachałem się. Myślałem nawet podczas tej
wspinaczki, by zejść z największej tarczy z przodu. Myśl ta wywołała we mnie
jakiś ostry sprzeciw. Nacisnąłem mocniej na pedały i jakoś dobrnąłem do
szczytu. Na drodze jest spory ruch, ale praktycznie do samej Kamiennej Góry
jest szeroki pas boczny. Jedzie się całkiem przyjemnie.
Kolejne
odcinki wiodły przez Krzeszów do Mieroszowa. Od tego ostatniego miasta mógłbym
już jechać z opaską na oczach .(Na szczęście szmaty na gębie nie trzeba już
wozić). Do domu wróciłem znowu zahaczając o Wałbrzych (dzielnica Glinik),
bowiem wjazd na odcinek Unisław Śl.-Głuszyca został zagrodzony barierą z
siatki. Może wreszcie wezmą się tam za remont tej sakramencko dziurawej drogi.
Każdy
rowerzysta, nawet w tak zaawansowanym wieku jak ja, do końca życia w pewnym
sensie pozostaje dzieckiem. Ucieszyłem się więc niezmiernie, gdy dowiedziałem
się, że dziś kurier doręczy mi nowy strój rowerowy. Kupiłem go na Allegro ponad
miesiąc temu i dziś wreszcie miał do mnie dotrzeć z Chin. Piękny prezent – na dzień
dziecka. Po jeździe odebrałem go od Pani Sąsiadki, która zawsze przyjmuje moje
przesyłki, gdy nie ma mnie w domu. Z nieufnością obejrzałem kostiumik. Kitajce
nie słyną z dobrej jakości. No ale okazał się bardzo piękny i solidnie
zrobiony. Ładne żywe barwy, gruby pampers, mocne zamki – dają nadzieję na kilka
sezonów jazdy. Jest to narodowy strój polski. Dla mnie, jako patrioty, zawsze dumnie
jest naciągać coś takiego na grzbiet. Wiele lat temu kupiłem sobie podobny strój,
ale już strasznie nadgryzł go ząb czasu. Zabierałem go tylko na wyprawy, a tak
koło domu to już go nie używałem. Widziałem w sprzedaży jakieś udziwnione
wersje: szare kolory, durne reklamy jakiegoś banku, czegoś takiego nie miałem
zamiaru nosić. W końcu znalazłem odpowiedni wzór. Klasyczny orzełek na sercu, z
drugiej strony flaga biało-czerwona, na kręgosłupie piękna czerwona pręga. O to
chodziło.
Dzisiejsza
trasa:
Jak w
opisie.