Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 305880.10 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Majowy śnieżek. Mietków

Wtorek, 12 maja 2020 · dodano: 12.05.2020 | Komentarze 0

Prognozy się sprawdziły. Temperatura spadła o 20 stopni i rano było coś na kształt zimy. Tak na marginesie należy zauważyć, że złe prognozy spełniają się znacznie częściej niż dobre…

Ubrałem się odpowiednio. Jedynym elementem letniego stroju były krótkie rękawiczki. Nie zapomniałem o polarowej czapce i trzech warstwach odzienia na górnej części ciała. Trzeba rzec, że wcale się nie przegrzałem. Było arktycznie zimno. Temperatura była bliska zera. W Świdnicy były mokre drogi, ale śniegu nie spotkałem. Na porannej trasie do pracy powoli warunki stawały się coraz bardziej zimowe. Od Witoszowa Górnego można było ujrzeć białe plamy mokrego śniegu. Im wyżej wjeżdżałem, tym aura stawała się surowsza. Wreszcie, przed Wałbrzychem, biel stała się kolorem dominującym. Gdy wyjechałem na otwartą przestrzeń, zobaczyłem widoczki iście zimowe. Nie było ich w grudniu, styczniu i kolejnych miesiącach nominalnie należących do zimy. Nawet parę razy przystanąłem, by zrobić jakąś fotkę, ale w końcu jakoś tego nie uczyniłem. Wcześniej, jeszcze w lesie, z nachylonych pod ciężarem śniegu drzew, kapała woda i spadały jego zestalone płaty. Nie było deszczu, ale ten dziwny opad dokładnie go przypominał.

W pracy pod gorącym prysznicem wyganiałem z ciała odrętwienie, a w głowie tłukła mi się piosenka „Radość o poranku”. Gorzej od gołych rąk przemarzły mi stopy, bo metal pedałów łapał zimno i przez okucia w butach przekazywał je dalej.

Z pracy wyjechałem przepisowo, czyli o 15:30. Brak możliwości przejazdu przez Czechy powoduje, że coraz trudniej wybrać jakąś oryginalną w tym sezonie trasę (oryginalną, czyli taką, której do tej pory nie zaliczyłem).

Dziś pokręciłem się nieco po okolicy i jako miejscowość „etapową” wybrałem Mietków. Trasa była spokojna, ale z wieloma elementami pagórkowatymi. Dzięki nim się nie nudziłem.

Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Kłaczyna-Jugowa-Tomkowice-Strzegom-Międzyrzecze-Morawa-Łażany-Żarów (strefa)-Mrowiny-Imbramowice-Dzikowa-Borzygniew-Mietków-Maniów-Domanice-Klecin-Śmiałowice-Panków-Niegoszów-Świdnica.




Walka z płcią piękną. Przełęcz Srebrna

Niedziela, 10 maja 2020 · dodano: 10.05.2020 | Komentarze 0

Wiosna powoli przechodzi w lato. Chociaż w prognozach zobaczyłem, że jeszcze może niedługo spaść śnieg. Dziś w każdym razie było cieplutko. Do jazdy ubrałem się na długo i w jej trakcie (dość szybko) musiałem zdjąć nogawki. Na nieszczęście przez spory czas męczyłem się z długą bluzą, bo tylko taką wziąłem. Na drogach było mnóstwo rowerzystów. Gdy tak teraz o tym pomyślę, mogłem minąć z setkę kolegów na rowerach. Machaliśmy sobie przyjaźnie. Prawie wszyscy mieli maski, ale też były one tylko ozdobą stroju lub zabezpieczeniem przed nadgorliwą policją, bo z reguły dyndały na brodzie. Moja dzisiejsza trasa była dość trudna, bo było na niej mnóstwo podjazdów. Na nich jazda z zasłoniętymi ustami i nosem była niewykonalna, a więc ja też oszukiwałem.

Wybrałem się na Przełęcz Srebrną w Górach Sowich. Z reguły przejazd ten komponuje mi się z wjazdem do Czech. Oczywiście od połowy marca nie ma możliwości przekroczyć granicę, a więc musiałem nieco pokombinować, by wytyczyć sobie nową trasę. Na podjeździe od Woliborza atakowała mnie jakaś dziewczyna, która dosyć dziarsko brnęła do góry. Był nawet moment, że zbliżyła się do mnie na 30 metrów. Potem jednak udało mi się nieco oderwać, a na przełęczy byłem może trzy minuty wcześniej. Stanąłem na niej, by zrobić fotkę i stąd znam opóźnienie owej dziewczyny. Zjazd do Srebrnej Góry jak zwykle był nieprzyjemny: najpierw po dziurawym asfalcie, potem po niby nowej kostce, ale przy takim nachyleniu (około 15 procent), należało mocno naciskać na klamki, by nie grzmotnąć na pobocze.

Za Pieszycami – zamiast jechać prosto do domu – pokręciłem nieco po okolicznych wsiach, by uczynić dystans mej dzisiejszej jazdy nieco poważniejszym…

Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Lubachów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Świerki-Nowa Ruda-Ścinawka Średnia-Nowa Ruda Słupiec-Dzikowiec-Wolibórz-Przełęcz Srebrna-Srebrna Góra-Budzów-Jemna-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bratoszów-Mościsko-Tuszyn-Jędrzejowice-Wiry-Mysłaków-Sady-Biała-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Pszenno-Świdnica.




Lepsze myśli (niż poprzednio). Udanin

Piątek, 8 maja 2020 · dodano: 08.05.2020 | Komentarze 4

Nie podoba mi się nowa wersja BS.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Kłaczyna-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków-Lusina-Dziwigórz-Udanin-Gościsław-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.




Brzydkie myśli. Strzelin

Środa, 6 maja 2020 · dodano: 06.05.2020 | Komentarze 0

Wziąłem dziś dzień urlopu. Miałem nieco rzeczy do zrobienia, ale postanowiłem też wybrać się na rower. W tylnym kole wymieniłem dętkę. Poszło mi to nadspodziewanie opornie. Najpierw myślałem, że opona podczas jazdy na lekkim flaku jakoś się odkształciła, bo nie chciała w żaden sposób wyjść z obręczy. Okazało się jednak, że była w porządku. Potem miałem problemy z osadzeniem jej w rawce. No jakoś się udało i dokładnie w południe wyjechałem na trasę.

Chciałem machnąć sobie coś lajtowego i szybko wrócić do domu. Pojechałem do Strzelina. Dziś jednak nie był dobry dzień na rower. Wiało straszliwie. Do 50 km wiatr mi pomagał, potem dał mi zdrowo w kość. Jadąc na płaskim 15-17 km/h z jęzorem wywalonym pod maseczką, zacząłem się zastanawiać, co ja tu robię. W głowie rodziły się brzydkie myśli, by rzucić w pizdu ten sport. Dzień był zimny i marzłem pod całkiem solidnym ubiorem.

Do domu dojechałem walcząc z tym wiatrem. Na oko mógł mieć 8 m/s. Tylko kilka zawijasów trasy nieco zmniejszyło moją katorgę, bo na nich dmuchało z boku.


Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Zielenice-Piotrków Borowski-Jordanów Śl.-Świątniki-Sobótka-Tworzyjanów-Maniów-Domanice-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Nauka ciągle idzie w las. Przełącz Jugowska

Wtorek, 5 maja 2020 · dodano: 05.05.2020 | Komentarze 0

Po paru cieplejszych dniach znowu przyszła zimnica. Rano było ciut powyżej zera. Ubrałem się odpowiednio, zatem prawie nie zmarzłem. Przydałby się tylko długie rękawice, o których wszakże nie pomyślałem. Przez to ręce trochę mi zgrabiały. W pracy z lubością oblewałem się ciepłą wodą pod prysznicem. W ciągu dnia wypatrywałem przez okno i oglądałem zmieniające się warunki pogodowe. Hulał wiatr i czasem popadywał deszcz.

Gdy po południu wyjeżdżałem z pracy nadal było zimno, a słońce, które czasem wychodziło, nie było w stanie dostatecznie ogrzać zziębniętej ziemi. Cieszyłem się, że przezornie ramo ubrałem się całkiem porządnie. Miałem zamiar nieco zrzucić z siebie podczas popołudniowej jazdy, ale przydały się i długa bluza, i długie nogawki.

Po raz drugi w tym roku poczłapałem w Góry Sowie. Są one niedalekie (dla mnie), a ich rowerowa penetracja daje dużo satysfakcji. Od Pieszyc pokręciłem ku Przełęczy Jugowskiej. Jechało mi się całkiem przyjemnie. Kolejne kilometry podjazdu pokonywałem z intensywnością podobną do tej z poprzednich lat. Kiedyś wjeżdżało się szybciej. Dziś już, niestety… No ale nie ma co żałować przeszłych zdarzeń, gdy mruga do nas przyszłość…

Na podjeździe oczywiście niepodobieństwem było jechanie w masce, zatem ją zdjąłem. Po minięciu Kamionek, jedzie się przez piękny las i jest to całkowicie uzasadnione, bo ludzi tam za bardzo nie ma (przynajmniej dziś, w dzień powszedni, ich nie było). Na przełęczy stanąłem chwilkę, by złapać oddech, wypić ostatnie krople z bidonu i założyć sobie maseczkę na zjazd. Było tak zimno, że ucieszyłem się, że ją z sobą miałem. Właściwie nie jest to maseczka, tylko obcięty buff. Bardzo się przydał, bo założyłem go wokół głowy i mile ogrzewał uszy.

Po kilkukilometrowym zjeździe do Sokolca, czekała mnie kolejna przełęcz, Sokola. Podjazd od tego miejsca ma może ze trzy kilometry, ale jest nad wyraz soczysty.

Od Przełęczy Sokolej do domu właściwie już miałem z górki. Na zjeździe parę razy atakował mnie dość gwałtowny deszczyk, ale jego gwałtowność była związana z jego krótkotrwałością. Krzywdy mi nie zrobił.

Przed Świdnicą postanowiłem zrobić małą pętelkę, by nieco zwiększyć dystans dzisiejszej jazdy. Wiedziałem, że odcinek Bystrzyca Dolna-Witoszów Dolny jest remontowany, ale mimo to postanowiłem tamtędy przejechać. Już wiele razy na takich dziurach łapałem gumę, bo szosówka nie lubi ostrych kamieni. Droga rzeczywiście była kiepska. Zerwany asfalt, wyrwy i kamienie. Niby jakoś przejechałem, ale trzy kilometry przed domem poczułem, że tylne koło się miota. No tak, guma. Przez chwilę myślałem, by wymienić oponę, ale w końcu zdecydowałem, że może jakoś ten krótki dystans przejadę na flaku. Co pół kilometra dymałem kiszkę i jakoś dotarłem do domu. Cóż, nigdy więcej szutrów. Do następnego razu…



Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Olszyniec-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama) Bojanice-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz Jugowska (po raz 84 w mojej „karierze”)-Sokolec-Przełęcz Sokola-Walim-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Burkatów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Majowy deszczyk. Chełmsko Śl.

Sobota, 2 maja 2020 · dodano: 02.05.2020 | Komentarze 0

Trochę górek na trasie:

Świdnica-Bystrzyca Górna-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Rybnica Leśna-Unisław Śl.-Mieroszów-Łączna-Przełęcz Strażnicze Naroże-Chełmsko Śl.-Krzeszów-Kamienna Góra-Jaczków-Stare Bogaczowice-Dobromierz-Siodłkowice-Olszany-Stanowice-Nowy Jaworów-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.




Chrapka na dwusetkę. Paczków

Czwartek, 30 kwietnia 2020 · dodano: 30.04.2020 | Komentarze 0

Miałem na majówkę wyjechać gdzieś w Polskę. Niestety obecna sytuacja nie daje ku temu możliwości. Wziąłem zatem urlop na jeden dzień i wybrałem się po okolicy. Jako cel jazdy wyznaczyłem sobie miasto Paczków w województwie opolskim. Jednocześnie pomyślałem, że warto byłoby machnąć jakąś dwusetkę. Aby osiągnąć ten cel musiałem nieco pokręcić przy Świdnicy.

Wyjechałem około dziewiątej. Założyłem na siebie dość solidne odzienie. Potem je ściągałem: długie rajtki przywiązałem do sztycy, a bluzę z długim rękawem schowałem do tylnej kieszonki. Pogoda sprzyjała, po wczorajszych deszczach dziś było pogodnie i słonecznie. Oczywiście byłem wyposażony w maseczkę, ale użyłem jej może na 30 % mojej trasy. Minąłem pięć patroli policyjnych, ale raczej nie byłe obiektem ich zainteresowań.

Dotarłem także do dziewiczej miejscowości w powiecie ząbkowickim, do Sławęcina…

Po przejechaniu 130 km nieco osłabłem i poczułem głód. W sklepiku kupiłem bułkę i pęto kiełbasy. Produkty te dodały mi kalorii i dalej mogłem jechać całkiem sprawnie.

Do domu przyjechałem po dziewiętnastej. Teraz muszę zjeść coś solidnego, bo mnie ssie..


Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Henryków-Ziębice-Starczówek-Głęboka-Pomianów Dolny-Paczków-Kamienica-Złoty Stok-Sławęcin-Śrem-Dzbanów-Przyłęk-Potworów-Budzów-Jemna-Budzów-Bielawa-Pieszyce-Mościsko- Tuszyn-Jędrzejowice-Wiry-Mysłaków-Sady-Biała-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Góry Sowie forever. Przełęcz Walimska

Wtorek, 28 kwietnia 2020 · dodano: 28.04.2020 | Komentarze 0

Wreszcie moje ulubione Góry Sowie. Po ciągłej jeździe po płaskim nieco obawiałem się gór. Podjazd poszedł jednak całkiem dobrze. Oczywiście bez maseczki. Z zakrytą twarzą można byłoby co najwyżej grać w szachy. Też to lubię, ale dziś było rowerowanie.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Olszyniec-Jugowice-Walim-Przełęcz Walimska (zaliczona jak policzyłem po raz 56, co najmniej)-Pieszyce-Lutomia Dolna-Mościsko-Kiełczyn-Wiry-Kątki-Zebrzydów-Marcinowice-Gruszów-Niegoszów-Świdnica.




Nielubiane miasto. Oława

Niedziela, 26 kwietnia 2020 · dodano: 26.04.2020 | Komentarze 0

Wyjechałem po dziewiątej. Było zimniej niż przypuszczałem. Mój ubiór (prawie letni) przepuszczał chłodne powiewy. Maseczkę antykoronawirusową założyłem na usta, nos, a nawet na uszy. Było mi w niej cieplej. Swoją płaską trasę zacząłem od jedynego konkretnego podjazdu. Na 18 kilometrze wjechałem na Przełęcz Tąpadła i dalej już nie było zbyt wiele procentów. W okolicach Ślęży (Sobótki) było mnóstwo kolarzy. Rzekłbyś, świat wrócił do normalności. No ale chyba jednak nie. W większości rowerzyści osłaniali twarze maseczkami. Niektórzy jednak mieli takie osłony w pogardzie. Dla mnie taka maseczka jest smutną koniecznością, bo nie chce mi się szarpać z policją. Praktycznego jej znaczenia na rowerowej jeździe nie widzę. Na długich odcinkach oszukiwałem zatem i opuszczałem tkaninę na dół.

Pierwsza część jazdy była z wiatrem. Nawet się nieco dziwiłem, że tak mnie pcha, bo według prognoz miał być minimalny, taki 1-2 m/s. Był jednak znacznie mocniejszy. W domu zjadłem pożywną jajecznicę i oprócz trzech batoników zjedzonych na trasie, niczym nie zasilałem żołądka.

Jako cel jazdy obrałem. miasto powiatowe Oławę. Z punktu widzenia rowerowego bardzo jej nie lubię. Jakiś psychopata wyznaczał tam absurdalne ścieżki rowerowe, które co chwila kończą się i zaczynają na nowo. No ale wszakże co jakiś czas każdą trasę należy przetrzeć. Aby się nie denerwować, po Oławie jechałem normalnie ulicami, ścieżki rowerowe zostawiając większym desperatom. Tuż za tym miastem jest wioska Zabradowice. Przejeżdżałem tamtędy może z 5 lat temu i zapamiętałem tamtejszy straszliwy bruk. Miałem nadzieję, że od tego czasu zalano go asfaltem. Nic podobnego! Bruk nadal tam utrudnia życie. Na blisko dwóch kilometrach kląłem, mocno trzymałem kierownicę i dostawałem nieustanne ciosy w tyłek. Nie polecam tego odcinka dla szosowców. Sam chyba też się tam więcej nie pojawię.

Od Oławy już kręciłem pod wiatr. Czasem podmuchy były mocne, czasem nieco ustawały. Do domu przyjechałem po siedemnastej. Forma chyba trochę lepsza. Może w przyszłym tygodniu rzucę się na Góry Sowie. W tej fatalnej maseczce.
Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Wiry-Przełęcz Tąpadła-Sulistrowiczki-Będkowice-Jordanów Śl.-Borów-Borek Strzeliśńki-Goszczyna-Kurów-Jaczkowice-Oława-Zabardowice-Okrzeszyce-Żórawina-Węgry-Szczepankowice-Rolantowice-Ręków-Nasławice-Sobótka-Strzelce-Gola Świdnicka-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Kto lubi żółty kolor. Jawor

Piątek, 24 kwietnia 2020 · dodano: 24.04.2020 | Komentarze 0

Poranek był znowu zimny, ale już bez stanów przymrozkowych. Na nogi naciągnąłem nogawki, które kiedyś kupiłem z jakimś kostiumem i do tej pory raczej nie wykorzystywałem, bo wolałem normalne długie spodnie. Nogawki owe okazały się całkiem fajne. Dwa ściągacze po obu ich stronach (od góry i z dołu) zapewniały stabilną pozycję na nodze. Nogawki świetnie chroniły przed zimnem. Będę musiał używać je częściej. Oczywiście mam nadzieję, że pogoda się na tyle ustabilizuje, że będzie można jeździć z gołymi nogami.

Po pracy zrobiło się cieplej. Według prognoz pogody Dolny Śląsk był dziś najcieplejszym rejonem w Polsce, z pogodą przekraczającą 20 stopni. Nogawki powędrowały zatem do plecaka. Ich minimalna objętość też stanowi ich doskonałą cechę.

Pojechałem do Jawora. Trasa na początku nieco pofałdowana, po jakimś czasie stała się płaska. Nieco eksperymentowałem z maską na twarzy, którą stanowi buff obcięty do 1/3 jego pierwotnej długości. Jechało się całkiem dobrze, oczywiście na odcinkach poza miejscowościami swoją zasłonę spuszczałem na szyję.

Poza ty zauważyłem, że przycięty buff ma naturalną tendencję do rolowania się. Praktycznie cały czas sam „chce” się unosić do góry. No i dobrze! Dziś wykorzystywałem tę okoliczność i mogłem oddychać prawie normalnie. W rejonach zurbanizowanych sadowiłem go wysoko na nosie i przytrzymywałem górną powierzchnię okularami, a dolną lekko podwijałem (lub podwijała się sama). Gdy chciałem opuścić tkaninę na usta, wcale nie musiałem używać dłoni, wystarczyło zrobić mały ruch dolną wargą i buff zakrywał twarz aż do brody.

Z uwagą obserwowałem rzepak. Już jego zieleń gdzieś ucieka, a zaczyna dominować piękny żółty kolor. Cieszyłem nim oczy, ale zapach kwitnącego rzepaku powoduje u mnie odruch wymiotny. Tak więc walczyły we mnie zmysły: wzrok się radował, a powonienie cierpiało. Taki to już jest nasz los.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-sady Dolne-Kłaczyna-Roztoka-Jawor-Luboradz-Mściwojów-Goczałków-Strzegom-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Mokrzeszów-Witoszów Dolny-Świdnica.