Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień2 - 0
- 2025, Listopad4 - 0
- 2025, Październik12 - 0
- 2025, Wrzesień12 - 0
- 2025, Sierpień15 - 0
- 2025, Lipiec18 - 0
- 2025, Czerwiec16 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 110.30km
- Czas 04:34
- VAVG 24.15km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Nocne koszmary. Udanin
Wtorek, 8 września 2020 · dodano: 08.09.2020 | Komentarze 0
W nocy
śniły mi się koszmary. Ludzie umarli z mojej rodziny mieszali się z żywymi.
Wstałem wczesnym ranem z lekkim zamętem w głowie. O porze mej pobudki panuje
jeszcze ciemna noc. Z domu wyruszyłem jak zwykle w okolicach 6:15. Już było
jasno, mimo wszystko przezornie odpaliłem lampki z przodu i z tyłu. Na Allegro
kupiłem sobie nawet kolejną lampkę przednią, by wraz z już zamontowaną lepiej
rozświetlała ciemności, które niebawem przyjdą. Czekam na jej odbiór.
Do pracy
dojechałem w dość kiepskim czasie, ale był spory przeciwny wiatr. Poranek był
chłodny. Na grzbiet zarzuciłem termoaktywną bluzę i na górze było OK. Krótkie
spodenki jednak nie za bardzo grzały, czułem zatem ukąszenia zimna na nogach. W
pracy z przyjemnością oblewałem się ciepłą wodą. Prysznic może nie nadawałby
się do pięciogwiazdkowego hotelu, ale dla mnie jest wystarczający.
Prognozy
były dobre. Dzień miał być słoneczny. Wiedząc o tym i spodziewając się jasności
panującej dłużej niż zwykle (ze względu na tę słoneczną aktywność), wyruszyłem
z pracy zgodnie z moim harmonogramem, czyli o 15:30, bez wcześniejszego zwalniania
się. Mam jeszcze 5 godzin do wybrania, ale warto rozsądnie nimi gospodarować. Dzień
zaiste był przyjemny. Słońce miło grzało, na niebie jak okiem sięgnąć panował
ładny błękit. Tylko wiatr był ciut za duży. No ale najpierw przeszkadzał, a
potem stał się moim druhem.
Po
początkowych sfałdowaniach w okolicach Wałbrzycha, dalej trasa była dalej
raczej łatwa. Jechało mi się przyjemnie i jakoś opuściły mnie nocne koszmary. Czułem
tylko lekkie ukłucia niepokoju, gdy uświadamiałem sobie, że sezon powoli się zamyka.
Cóż, tak to już jest.
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady
Dolne-Kłaczyna-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków-Lusina-Udanin-Gościsław-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 192.10km
- Czas 07:49
- VAVG 24.58km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Oławskie ostatki. Brzeg
Niedziela, 6 września 2020 · dodano: 06.09.2020 | Komentarze 0
Pierwsza niedziela
miesiąca w Świdnicy zwiastuje giełdę staroci. Zgodnie ze swoimi zamiłowaniami
poszedłem na nią w poszukiwaniu ciekawych numizmatów. Coś tam kupiłem u swojego
stałego sprzedawcy, a przy okazji zbadałem pogodę. Było przejrzyście, choć ciut
chłodnawo. Po powrocie zjadłem pożywne śniadanie: jajecznicę z trzech jaj.
Na rower
wyruszyłem, kiedy dzwony świdnickiej katedry uderzyły dziesięć razy. Jechało mi
się znakomicie. Od dawna nie czułem się tak dobrze. Kilometry umykały jak
przyspieszony film. Cieszyłem się jazdą. Znowu dokładnie wyznaczyłem sobie
przebieg mojego wyjazdu. Jako miasto docelowe ustaliłem Brzeg w województwie
opolskim, a przy okazji postanowiłem przekręcić swoim rowerowym kołem po dwóch
ostatnich niezaliczonych przeze mnie miejscowościach w powiecie oławskim:
Maszkowie i Psarach. Do Brzegu ostatnio jeździłem właściwie tylko w jedną
stronę, bowiem wracałem pociągiem. Teraz wymyśliłem sobie także powrót na
rowerze. Dzień jeszcze długi, forma wystarczająca, a więc warto było spróbować.
Wspomniane
przeze mnie dwie dziewicze wioski położone są dość kiepsko, bowiem można do
nich dotrzeć odbijając od ruchliwej krajówki Wrocław-Opole (droga krajowa nr 94).
Pamiętam, że raz nią jechałem na tym odcinku (tj. z Brzegu do Oławy), ale wtedy
nie zawinąłem do Maszkowa i Psar. Dziś już nie mogłem odpuścić. W niedzielę
ruch na krajówce był niezbyt wielki, a więc spokojnie mogłem się nią poruszać.
Za
Brzegiem poczułem głód. Na szczęcie w niedalekich Małujowicach był otwarty
sklep. Uzupełniłem w nim zapas płynów oraz kupiłem starego pączka. Mimo że był
już twardawy i miał budyniowe nadzienie nader niewielkie, smakował wybornie. Za
kilkadziesiąt kilometrów przystanąłem na stacji „Pieprzyk” w Karczynie. Tu
zjadłem hot doga. To były moje jedyne posiłki na dzisiejszej trasie.
Do domu
dotarłem po dziewiętnastej. Gdzieś w głowie jakiś głos mi mówił, żeby dociągnąć
do dwóch setek, ale jakoś mi się nie chciało.
Powiat
oławski jest czwartym, w którym dotarłem do wszystkich miejscowości. Wcześniej
były wałbrzyski, świdnicki i dzierżoniowski. No ale jest jeszcze co robić na
moim Dolnym Śląsku…
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Nasławice-Jordanów Śl.-Borów-Borek
Strzeliński-Kończyce-Goszczyna-Witowice-Oleśnica Mała-Osiek-Godzikowice-Maszków-Gać-Psary-Lipki-Brzeg-Małujowice-Wiązów-Strzelin-Zielenice-Karczyn-Łagiewniki-Jaźwina-Boleścin-Świdnica.
- DST 143.50km
- Czas 06:26
- VAVG 22.31km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Drogi najgorsze. Henryków
Czwartek, 3 września 2020 · dodano: 03.09.2020 | Komentarze 0
Wziąłem
sobie na dziś urlop. Z dwóch powodów: po pierwsze chciałem się wyspać, bo
ostatnio kiepsko z tym było u mnie, a po drugie oczywiście zaplanowałem
przejażdżkę. Oba cele zrealizowałem. Wstałem mocno po siódmej. Byłem wypoczęty
i gotowy do jazdy.
Po wczorajszej
gumie dużą pompką dziś rano dopompowałem tylne koło. Manometr wskazał, że miało
ono ciśnienie 4 atmosfer. Nawet nieźle wczoraj docisnąłem małą pompeczką. Parę
ruchów wystarczyło, by nabić przepisowe 8 atmosfer. Co duża pompka, to duża.
Przy okazji sprawdziłem ciśnienie w przednim kole, było 6 atmosfer. Uzupełniłem
braki i mogłem jechać w trasę. Na marginesie można wspomnieć, że w kołach z tak
dużym ciśnieniem należy co jakiś czas je sprawdzać i uzupełniać ubytki, bo po
prostu powietrze powoli ucieka przez wentylki.
W końcu
wyjechałem po dziesiątej. Było niezbyt ciepło, ale słońce ładnie oświetlało
świat aż po horyzont. Przebieg trasy zaplanowałem wcześniej. Miałem zamiar
zaliczyć kilka dziewiczych miejscowości w powiatach strzelińskim i ząbkowickim.
Zostało ich mi tutaj dosłownie kilka, ale dość kiepsko są położone. Gdzieś w
ślepych zaułkach, w zakamarkach Wzgórz Strzelińskich, gdzie zatrzymał się czas
i prace remontowe na drogach.
No właśnie.
Gdy w końcu dotarłem do dziewiczego rejonu, musiałem zmagać się nie tylko z
trudnym terenem, ale także z koszmarnymi dziurami. W niektórych miejscach
asfalt całkowicie się ulotnił i pozostały ostre kamienie i wyżłobienia, w
których można byłoby zmieścić całkiem spory pakunek. Jechało mi się koszmarnie.
Lepiej było jechać pod górę, bo przecież nie można rozwinąć wtedy zbyt dużej prędkości.
W dół za to cały czas na klamkach… Zarówno w górę, jak i w dół plątałem się w
absurdalnym slalomie, bo jednak chciałem omijać co większe dziury. Cały czas kołatało
mi w głowie, że za chwilę złapię gumę. No ale jednak te dobite na maksa
atmosfery do obu kół zrobiły swoje: kiszki nie było. Dla porządku wymienię
zaliczone dziś dziewicze miejscowości: Pogroda, Kaczowice, Dobroszów, Płosa
(powiat strzeliński), Zakrzów. Witostowice i Raczyce (powiat ząbkowicki).
W Świdnicy
zrobiłem dodatkowe parę kilometrów, bowiem podjechałem do paczkomatu na drugim
końcu miasta. Odebrałem przesyłkę i stwierdziłem, że jak sam człowiek nie zrobi
sobie prezentu, to na innych można czekać latami…
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Biały
Kościół-Gębczyce-Romanów-Dobroszów-Witostowice-Wadochowice-Henryków-Ciepłowody-Podlesie-Niemcza-Gilów-Dobrocin-Uciechów-Włóki-Mościsko-Lutomia
Górna-Opoczka-Świdnica.
- DST 123.20km
- Czas 05:14
- VAVG 23.54km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Na tropach noblistki. Sokolica
Środa, 2 września 2020 · dodano: 02.09.2020 | Komentarze 0
Kilka ostatnich
dni nie udało mi się pojeździć. Winna temu była pogoda oraz moje rozleniwienie.
Miałem wybrać się w niedzielę, ale górą było rzeczone lenistwo. Prognozy były
kiepskie, ale faktycznie można było się wybrać, bo wielkich opadów nie było. Poniedziałek
i wtorek był deszczowy, zwłaszcza wczoraj wybranie się na rower byłoby rodzajem
masochizmu. No więc dziś już nie miałem wyjścia. Rower był obowiązkowy.
Rano
pojechałem do pracy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu pod spód założyłem
długą bluzę. Oj, przydała się. Rano było chłodno i bez tego odzienia zmarzłbym
jak murzyn na biegunie. Ponoć nie wolno używać słowa „murzyn”, ale ja jestem
starej daty i mogę… Jadąc po pracy parę razy miałem zamiar ją zdjąć (bo nieco
się zgrzewałem), ale w końcu nie chciało mi się stawać i na grzbiecie bluzę dowiozłem
do domu.
Na dziś
prognozy też były niepewne. Do plecaka spakowałem więc kurtkę oraz ochraniacze
na buty. Kurtka już nie raz była w akcji, ale ochraniaczy jeszcze nie używałem.
Zarówno jedno jak i drugie się nie przydały. Rano nieco pokropiło, ale nie było
potrzeby używać wspomnianej odzieży. Po południu była dość ładna pogoda. Było niezbyt
ciepło, ale słonecznie.
Z pracy
zwolniłem się godzinę wcześniej, a więc o 14:30. Miałem przed sobą ponad setkę,
a nie za bardzo lubię jeździć po zmroku. Mam parę godzin do wykorzystania, ale
niewiele, zatem muszę gospodarować nimi roztropnie.
Wałbrzych
opuszałem ścieżkami rowerowymi, przez tzw. Strefę. Ich ciąg ma kilkanaście
kilometrów. Kierowałem się na Czechy, przez wałbrzyskie Podgórze i Glinik. Aby
objechać ruchliwe ulice, gdy już skończyły się ścieżki, wbiłem się w ulicę
Poznańską. Jest tam szkoła podstawowa nr 5. Wiele lat temu i ja tam
uczęszczałem. Z pewnym rozrzewnieniem patrzyłem na dzieci, które opuszczały jej
gmach. Wypatrywałem tam siebie, małego brzdąca w niebieskim fartuszku. No tak,
nikogo takiego nie było. Fartuszki odeszły do lamusa…
Gdy
rozpoczynałem podjazd przez Glinik, poczułem, że złapałem gumę z tyłu. Zakląłem
siarczyście, bowiem starta czasu na wymianę dętki rysowała przede mną
perspektywę powrotu po zmierzchu. No ale cóż, zabrałem się za robotę. W oponie
znalazłem wbitą w nią małą metalową blaszkę. To ona była winna tej awarii.
Oponę od wewnątrz podkleiłem łatką. Wymieniłem dętkę, nabiłem w nią powietrza,
ile tylko mogłem, i ruszyłem dalej. Przede mną była trasa z dziurawymi drogami,
a więc należało uważać.
Po
wałbrzyskich podjazdach zaczął się miły odcinek do czeskiej granicy, lekko w
dół i z wiatrem. Czechy też przeskoczyłem w miarę szybko. Na kolejnej granicy spotkałem
swojego kolegę z pracy, Grześka, który też dymał na rowerku. Zamieniliśmy parę
słów, życzyliśmy sobie szerokiej drogi i ruszyliśmy w swoje strony.
Głównym
celem mojej jazdy był odcinek Włodowice-Świerki. Staram się go pokonać raz w
roku, bowiem odnosi się na nim wrażenie dotarcia na koniec świata. Asfalt
odcinkami jest dobry, a odcinkami fatalny. Ponoć w Krajanowie, który jest w
środku tego odcinka, pomieszkuje nasza noblistka, pani Tokarczuk. Mnie nie było
dane ją dostrzec.
Do domu
wróciłem o 19:30. Znowu podczepiłem się pod ambitnego kolarza. Ostatnie parę
kilometrów mknęliśmy 40 km/h.
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Mieroszów-Mezimesti-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Włodowice-Sokolica-Krajanów-Świerki-Głuszyca-Jedlina
Zdrój-Jugowice-Lubachów-Burkatów-Świdnica.
- DST 191.10km
- Czas 07:46
- VAVG 24.61km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobrze wykorzystany dzień urlopu. Świdnica-Żagań
Piątek, 28 sierpnia 2020 · dodano: 28.08.2020 | Komentarze 0
Celem dzisiejszej
jazdy było zaliczenie kilkunastu dziewiczych miejscowości w powiatach
jaworskim, złotoryjskim, lwóweckim i bolesławieckim. Dość precyzyjnie
nakreśliłem plan swojej jazdy i postanowiłem się go trzymać.
Wyjechałem
po dziewiątej, można było wcześniej, ale jakoś ostatnio trudno mi to wychodzi. Dzień
był chimeryczny. Najpierw było chłodno i pochmurnie, przytrafił się nawet
deszcz, później zrobiło się słonecznie i znacznie cieplej. W obu typach pogody
mocno wiało. Na początku musiałem walczyć z podmuchami, ale od połowy trasy
wiaterek już mi trochę pomagał.
Trasa
wiodła do Żagania w woj. lubuskim, a powrót wymyśliłem sobie pociągami Kolei
Dolnośląskich.
Było sporo
sfałdowań, bo przebijałem się pogórzami. Zdarzył się nawet solidny podjazd w
Dębowym Gaju, no ale był krótki. Jechałem bez pożywienia. Najpierw myślałem, że
gdzieś na trasie zjem obiad, ale gdy okazało się, że jestem w niedoczasie,
mogłem już tylko popijać z bidonu. Końcówka była nerwowa, bo czas kurczył mi
się w zawrotnym tempie. Już nawet myślałem, by przedwcześnie skończyć jazdę na
dworcu w Małomicach, ale jakoś odpędziłem te złe podszepty i pociągnąłem do
Żagania. Nie musiałem przebijać się przez miasto, bo stacja była od strony
mojej drogi wjazdowej. Na peronie stałem 10 minut przed odjazdem pociągu.
Przesiadkę
w Legnicy wykorzystałem na zjedzenie obiadu. Na dworcu jest knajpka w starym
stylu i tam też właśnie się posiliłem. Schabowy był dość podły, ale i tak
pochłonąłem go łapczywie.
W Świdnicy
byłem o 22:20. Do domu mam niecały kilometr. Pokonałem go w rosnącym gwałtownie
deszczu. Udało mi się dotrzeć do domu przed najgorszą fazą wodnego szaleństwa.
Dzisiejsza
trasa (bez dziewiczych miejscowości)
Świdnica-Witoszów
Dolny-Milikowice-Świebodzice-Dobromierz-Kłaczyna-Bolków-Lipa-Dobków-Świerzawa-Proboszczów-Pielgrzymka-Sobota-Mojesz-Lwówek
Śl.-Ocice-Nowogrodziec-Osiecznica-Ławszowa-Przejęsław-Świętoszów-Żagań.
Dziewicze
miejscowości: Grudno, Muchówek, Twardocice, Dłużec, Dębowy Gaj, Kotliska,
Parzyce, Kierżno, Nowa Wieś, Bieniec, Osieczów, Jelenie Rogi, Jeziory, Luboszów.
Ta ostatnia wieś jest szczególnie ciekawa. Ponoć to miejscowość z najmniejszą
liczba mieszkańców w Polsce. Żyją tu dwie osoby: małżeństwo pszczelarzy, a cała
ich posiadłość jest zagrodzona. Dotarłem do bramy, a za nią ujrzałem napis „Miodowy
Zakątek” oraz wizerunki Mai i Gucia. No ale miejscowość zaliczona…
- DST 112.50km
- Czas 04:49
- VAVG 23.36km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Hamowanie. Mietków
Wtorek, 25 sierpnia 2020 · dodano: 25.08.2020 | Komentarze 0
Wczoraj
byłem u swego kolegi, który serwisuje mi rower. Miałem wymienić łańcuch po
przejechanych kolejnych 2000 km. Poza tym trochę innych rzeczy też chciałem
zbadać. Okazało się, że należało wycentrować koła, usprawnić tylny hamulec oraz
wymienić wkład suportu. No tak, trochę tego było.
Dziś rano wyruszając
do pracy myślałem, że po takich naprawach rower sam pojedzie. Dziwne jednak, bo
jechało mi się dość kiepsko. Niby było jak zwykle, ale jednak dojechałem do
pracy w czasie znacznie gorszym niż zwykle. Włączyło mi się jakieś mocne
hamowanie… Z nostalgią zauważyłem, że noc rozciągnęła swoje panowanie prawie do
godziny szóstej. Niedługo trzeba będzie uruchamiać oświetlenie.
Po
południu dzień był bardzo ładny. Słońce wyglądało zza chmur, było ciepło, lecz
bez zjadliwego upału, wietrzyk ledwo muskał po twarzy, a niebo nie groziło
silnymi opadami. Wybrałem się na przedpola Wrocławia. Trasa była raczej płaska,
ale z paroma hopkami. W Sadach wbiłem się za ciężkie maszyny rolnicze, które
wracały z polnych robót. Były to olbrzymie kombajny, których nie sposób było
wyprzedzić. Jechałem za nimi może ze cztery kilometry. Po cichu kląłem, bo akcja
działa się na zjeździe. Zamiast jechać 30-40 km/h, ja brnąłem dwa razy wolniej.
Za mną ciągnął się sznur samochodów. A więc znowu było hamowanie.
Znaną mi
trasę pokonałem bez negatywnych przygód. W domu zameldowałem się przed
dwudziestą. Z żalem przyjąłem fakt, że i od tej strony dnia jasność coraz
szybciej zamienia się w szarość i ciemność. No cóż, tyle lat żyję na tym świecie,
że zjawisko to powinienem przyjąć ze zrozumieniem. Ale jakoś nie mogłem.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare
Bogaczowice-Sady
Górne-Kłaczyna-Godzieszówek-Strzegom-Międzyrzecze-Morawa-Łażany-Żarów-Mrowiny-Imbramowice-Buków-Dzikowa-Borzygniew-Mietków-Maniów-Domanice-Klecin-Panków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 168.40km
- Czas 07:28
- VAVG 22.55km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Trochę potu. Ostra Góra
Niedziela, 23 sierpnia 2020 · dodano: 23.08.2020 | Komentarze 0
Wybrałem się w Góry Stołowe. W prostej linii dzieli mnie do nim dystans może 50 km. No ale przecież na rowerze raczej w prostej linii się nie da. Czekało mnie sporo górek. Miałem zamiar wyruszyć dość wcześnie, ale jakoś rano zmarnotrawiłem sporo czasu i w końcu wyjechałem po dziesiątej. Ranek był nawet chłodnawy, jeśli odniesiemy się do upałów poprzednich dni. Na drogach całe masy rowerzystów. Pięć razy przekraczałem dziś granicę polsko-czeską.
W Czechach, już w Górach Stołowych, stanąłem na obiad. W knajpie "U Lidmanu" zjadłem knedliki i popiłem Karkonoszem. Dziewięćdziesiąt procent gości stanowili Polacy. Podjazd od Ostrej Góry wszedł mi całkiem dobrze. Rozkoszowałem się dobrą nawierzchnią, którą miałem okazję po raz pierwszy wypróbować rok temu. Na zjeździe do Radkowa złapałem gumę. Wpadłem z impetem w sporą dziurę (na początku zjazdu asfalt jest kiepski) i już wiedziałem, co mnie czeka. Zwykle w takich przypadkach, kapeć pojawia się nie od razu. Tak tez było i dzisiaj. Ujechałem może z kilometr i już myślałem, że mi się upiekło. Ale nic z tego. Poczułem, że tylne koło zaczyna mi siadać. Cóż było robić !? Wziąłem się za wymianę dętki. Poszło mi nawet sprawnie. Małą pompka dodymałem na tyle, na ile maiłem siły w rękach. Opona była nawet twarda, ale wiedziałem, że do nominalnych ośmiu atmosfer sporo brakuje. Dalej jechałem nad wyraz uważnie, omijając dziury.
Za Radkowem skierowałem się na czeski Bozanov. Dawno tamtędy nie jechałem, postanowiłem zatem przypomnieć sobie trasę, którą kiedyś pokonywałem dość regularnie. Od Bozanova jechałem razem z Panem z Kamiennej Góry. Parę razy go spotkałem i zamieniliśmy kilka zadań. Wiekowy kolarz ma 78 lat i ciągnie jakby miał o połowę mniej. Trudno go zgubić. Ja się nie starałem mu uciec, znowu nieco porozmawialiśmy. Pan nie uznaje internetu i lubi mapy papierowe.
Przed Mieroszowem, który przemierzałem dziś po raz drugi, złapał mnie deszcz. Chwilę nawet przystanąłem pod wiatą, ale w końcu ubrałem się w pelerynkę, którą wiozłem w kieszonce i ruszyłem dalej. Do domu dotarłem po dziewiętnastej. Nie powiem, trasa ciut mnie zmęczyła. Chyba nie będę miał dziś problemów z zaśnięciem.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Bystrzyca Dolna-Lubachów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Rybnica Leśna-Unisław Śl. (pojechałem wyłączoną z ruchu drogą, dalej nic się na niej nie robi, a dziury są coraz większe)-Mieroszów-Mezimesti-Bohdasin-Teplice nad Metuji-Ceska Metuje-Polce nad Metuji-Bezdekov nad Metuj-Machov-Machovska Lhota-Ostra Góra-Karłów-Radków-Bozanov-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Nowe Siodło-Mieroszów-Unisław Śl.-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Zagórze Śl.-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 121.50km
- Czas 05:07
- VAVG 23.75km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Miód, owad i wulgaryzmy. Niemcza
Piątek, 21 sierpnia 2020 · dodano: 21.08.2020 | Komentarze 0
Aby odrobić
zaległości, dziś też wybrałem się rano do pracy. Rekordu nie było, ale przecież
nie zawsze udaje się go pobić. Zresztą był przeciwny wiatr i trudno było o
dobry czas. W pracy była mała impreza. Żegnaliśmy pięciu emerytów. Oj, się
działo…
Z pracy
wyjechałem o 15:30. Upał był dojmujący. Czułem się jak gęś smażona w
piekarniku. Doszedłem do wniosku, że coraz gorzej znoszę wysokie temperatury.
Kiedyś mogłem z lubością przypiekać się na słońcu, teraz już niestety nie za
bardzo. W Bojanicach kupiłem miód i dźwigałem go przez następne 80 kilometrów.
Chyba przez to stał się lepszy. Na początku jazdy borykałem się z przeciwnym
wiatrem. Dziwne, wiatr dął dość solidnie, ale wcale nie chłodził. Miałem
wrażenie, że dmucha na mnie żar z hutniczego pieca. W pewnym momencie poczułem
silny ból na wewnętrznej powierzchni uda. Użarł mnie jakiś owad, ale zrobił to
tak sprytnie, że wcale go nie zauważyłem. Przebił się przez spodenki i chyba
szybko odleciał. Noga zaczęła mi pulsować i strasznie piec. Nawet nieco
napuchła. Teraz cały czas mnie pobolewa i jest zaczerwieniona jak sowiecka
flaga.
W Niemczy
odprawiłem swój rytuał, czyli objechałem całe to miasteczko po linii dawnych
murów obronnych. Zegar na kościelnej wieży wybił godzinę osiemnastą.
Na 30
kilometrów przed domem rozpocząłem jazdę pod pierdolone słońce. Było tak zjadliwe,
że wypalało mi oczy. Odcinkami jechałem na ślepo, bo nie widziałem drogi. Jakiś
czas zastanawiałem się, czy słowo „pierdolone” będzie odpowiednie. Przecież
mogą czytać to dzieci. W końcu jednak uznałem, że najbardziej oddaje mój stosunek
do naszej gwiazdy w tym waśnie momencie. Tuż przed Świdnicą słońce zaszło, ja
zapaliłem tylną lampkę i w półmroku dotarłem do domu.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Modliszów-Złoty
Las-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Włóki-Uciechów-Dobrocin-Niemcza-Gilów-Roztocznik-Jaźwina-Wiry-Katki-Marcinowice-Gruszów-Pszenno-Świdnica.
- DST 109.80km
- Czas 04:24
- VAVG 24.95km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Po krótkiej przerwie. Mieroszów
Czwartek, 20 sierpnia 2020 · dodano: 20.08.2020 | Komentarze 0
Parę dni nie jeździłem. Miałem mały nierowerowy wyjazd. Dziś wreszcie wziąłem się za odrabianie zaległości. Rano do pracy pojechałem w rekordowym w tym sezonie czasie 50:37. Do globalnego rekordu zabrakło 53 sekundy. Może kiedyś się uda. Potrzebna do tego płynna jazda, bez zatrzymywań. Zwłaszcza w Wałbrzychu o to trudno, bo rano spory tam ruch.
Z pracy wyjechałem po ośmiu godzinach, czyli o 15:30. Pętla po pagórkach wyszła mi nawet całkiem dobrze. Zmarnowałem trochę czasu przy przejeździe kolejowym przed Jaczkowem. Była chyba jakaś awaria sygnalizacji, bo przez dobre 15 minut migało czerwone światło. Wreszcie samochody się ruszyły, bo ileż można czekać. Ja się wciąłem za nimi, ale uważnie obserwowałem tory. Przecież do domu trzeba dojechać o przyzwoitej porze.
Na ostatnich 15 kilometrach mocno popracowałem nad średnią. Podczepiłem się pod ambitnego kolarza i tak wyprzedzając się naprzemiennie przy prędkości dochodzącej do 40 km/h dotarliśmy do Świdnicy. Bez niego chyba nie chciałoby mi się tak zaiwaniać.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Jaczków-Czarny Bór-Kochanów-Mieroszów-Unisław Śl.-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 198.50km
- Czas 08:20
- VAVG 23.82km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dziewicze miejscowości. Świdnica-Głogów
Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 15.08.2020 | Komentarze 0
Dziewiczych miejscowości było dziś 23. Zaliczałem w powiatach legnickim, polkowickim i głogowskim. Rano było chłodnawo, trzy razy złapał mnie mały deszczyk. Później zrobiło się cieplej. Dwa razy brnąłem przez szutry. jechałem wolniusieńko po tej nawierzchni i udało mi się nie złapać gumy. W Chojnowie zjadłem hot doga, jedyny mój posiłek na trasie. Niedokręcenie do dwóch setek dało mi dziwną satysfakcję. Do domu wróciłem pociągami Kolei Dolnośląskich.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Słotwina-Milikowice-Świebodzice-Dobromierz-Roztoka-Jawor-Łaźniki-Złotoryja-Wyskok-Gniewomirowice-Siedliska-Pieszków-Dobroszów-Chojnów-Biała-Biskupin-Stary Łom-Motyle-Chocianów-Parchów-Nowy Dwór-Buczyna-Radwanice-Dankowice-Nielubia-Głogów.