Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 305880.10 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Brak świeżości w kroku. Jordanów Śl.

Środa, 22 kwietnia 2020 · dodano: 22.04.2020 | Komentarze 1

Jakoś nie chce mi się pisać.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Złoty Las-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Książnica-Jaźwina-Łagiewniki-Białobrzezie-Jordanów Śl.-Świątniki-Sulistrowiczki-Przełęcz Tąpadła-Wiry-Kątki-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Pszenno-Świdnica.




Brasiliana. Brzeg Dolny

Wtorek, 21 kwietnia 2020 · dodano: 21.04.2020 | Komentarze 0

Dzień urlopu wykorzystałem przyzwoicie. Na trasę wyruszyłem wyposażony w mocno skrócony buff. Jechało się nieźle, ale przy 30 stopniach może być gorzej. No ale nie ma co narzekać.

W plenerze podziwiałem piękne kolory: rzepak zaczyna kwitnąć. Połączenie żółtego ze świeżą zielenią zawsze cieszy moje oczy. Stąd tytuł dzisiejszego wpisu.

Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Niegoszów-Klecin-Domanice-Maniów-Mietków-Kostomłoty-Ciechów-Środa Śl.-Szczepanów-Klęka-Brzeg Dolny-Prawików-Lubiąż-Malczyce-Chełm-Ujazd Górny-Gościsaw-Pyszczyn-Imbramowice-Siedlimowice-Śmiałowice-Wierzbna-Bagieniec-Bolesławice-Tomkowa-Świdnica.




Kręgi. Sobótka

Niedziela, 19 kwietnia 2020 · dodano: 19.04.2020 | Komentarze 0

Ostatni dzień zakazu uprawiania sportu (wyczynowego i rekreacyjnego) postanowiłem uczcić jazdą blisko domu. Żeby mundurowi nie mieli pokusy. Przepisy o tym zakazie są mocno wątpliwe, ale jakoś nie mam ochoty tłumaczyć się z tego, co jest moją niezbędną potrzebą życiową. Wytyczyłem sobie zatem trasę po kole z zamysłem trzykrotnego jej pokonania. Koło to opierało się o miejscowości kolejno: Jagodnik, Wiry. Sady, Zebrzydów, Pszenno. Jeden taki okrąg to około 30 kilometrów. Takie kręcenie w kółko nie jest moim żywiołem. Wolę jechać gdzieś daleko na przestrzał. No ale czasy są kiepskie i dobrze, że w ogóle można gdzieś pojechać. Na twarzy miałem maseczkę, którą stanowił buff naciągnięty na usta i nos. Jechało się nawet nieźle, bo dzień był chłodny i zakryte otwory oddechowe nie wpływały aż tak bardzo na wydolność.

Po zrobieniu dwóch kręgów, trzeci postanowiłem sobie wydłużyć do Sobótki. Forma całkiem dopisywała. Było to o tyle dziwne, że wczoraj żona wykorzystała mnie do intensywnych prac rolniczych (koszenie trawy, kopanie ziemi itp.). Nie mam do tego serca i dość mnie to męczy. No ale perspektywa swobodnej jazdy dodała mi animuszu.




Na długu tlenowym. Mościsko

Piątek, 17 kwietnia 2020 · dodano: 17.04.2020 | Komentarze 0

Wkraczamy w erę maseczkową. O ile nakaz noszenia zasłony na twarz w gąszczu ludzkim można jeszcze zrozumieć, o tyle takie polecenie dla rowerzysty, który samotnie przecina drogę, wydaje się nie na miejscu. No ale co zrobić? Pan minister miota się w zmiennych poleceniach i wypuszcza na ludność swoje psy gończe, aby karały mandatami każdą niesubordynację. Zatem trzeba jeździć na długu tlenowym. Może przynajmniej później – jak się będzie można do syta nacieszyć powietrzem – rozkwitnie forma?

Wczoraj uszyłem sobie maseczkę z kawałka bawełnianej chustki. Mocowanie zrobiłem z gumek recepturek. Rano tak wyposażony dziarsko ruszyłem na trasę. Maska na płaskim zdała egzamin, jechało mi się dobrze, bez odczuwalnych problemów. Moja droga do pracy do jednak na trzech czwartych podjazd, a suma podjazdów to 240 m na dystansie 13,6 km. Gdy minąłem Świdnicę i zaczęły się wzniesienia, maska od razu zrobiła się mokra i zaczęła przylegać do twarzy, a wręcz się do niej lepić. Jak karp wyciągnięty ze stawu łapałem powietrze. Nie dało się jechać. W końcu musiałem ją podnieść i odsłonić usta. Paradoksy czasem dotykają ludzi. Gdy już w pracy odczytałem czas dojazdu, okazało się, że pobiłem o ponad minutę rekord sezonu.

W pracy przydzielono mi kilka rodzajów maseczek. Testowałem je z myślą o rowerowym użyciu. Już wczoraj przekonałem się, że takie testy na sucho (tj. przy braku wysiłku) są psu na budę. Dopiero w jeździe wychodzą problemy. Nawet na allegro zamówiłem sobie buff, bo na rowerowym forum polecano to rozwiązanie. Wszystkie maski jakoś mnie nie przekonywały. W jednej nawet wyrwałem filtr, by zwiększyć przepływ powietrza. W końcu przypomniałem sobie, że z domu wziąłem jeszcze kominiarkę. Ma ona perforacje w okolicach przylegających no ust, nosa i uszu. I to był strzał dziesiątkę. Gdy już jechałem po pracy z kominiarką na twarzy, oddychałem w miarę swobodnie. Jeśli mam się pokusić o liczby, to według mnie jazda w niej w stosunku do jazdy z otwartą twarzą ograniczyła moją wentylację może o 30%. Da się wytrzymać. Zastanawiałem się tylko czy te perforacje nie mogą być przyczyną ewentualnych uwag organów ścigania. No ale w końcu twarz (tj. usta i nos) miałem zasłonięte, więc raczej na poważnie się tego nie obawiałem. Nie założyłem góry od kominiarki, tylko opuściłem ją z tyłu na kark.

Na trasie zobaczyłem pięć patroli policyjnych: trzy radiowozy i dwóch motocyklistów. Nie byłem przez nich zaczepiany. Od poniedziałku już można będzie jeździć bez ryzyka ukarania mandatem. No ale w tych maskach… Raczej górskie trasy odpadają, bo się wypluje płuca. Zresztą u mnie całkiem płaskich odcinków nie ma, zatem trochę trzeba będzie się napocić.

Pogoda sprzyjała. Było niezbyt ciepło, ale z małym wiatrem. Jechało się przyjemnie. Spotkałem kilku kolarzy i biegaczy. Niektórzy byli bez masek. Do domu dojechałem w dobrej formie. Przekroczona setka wynikła z bardzo rzetelnie zaplanowanej marszruty. Nie musiałem w okolicy nic dokręcać…


Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Olszyniec-Jugowice-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Jędrzejowice-Wiry-Biała-Zebrzydów-Marcinowice-Stefanowice-Niegoszów-Świdnica.




Bez tytułu. Mieroszów

Środa, 15 kwietnia 2020 · dodano: 15.04.2020 | Komentarze 0

Poranne chłody nie ustępują. Wczoraj nawet padał śnieg. Ja się na niego nie załapałem (w sensie rowerowym), bo wymieniałem opony w samochodzie. Dziś już białego puchu nie było, ale rześkość wczesnych godzin była dojmująca. Po południu też wiał zimny wiatr. Jechało się nawet fajnie. Na trasie minęły mnie dwa policyjne radiowozy, ale nie mieli mi nic do powiedzenia. W pobliżu Świdnicy było już sporo rowerzystów i biegaczy, ale wcześniej raczej niewielu. W Mieroszowie rzewnie popatrzyłem ku drodze do czeskiej granicy. Byłem od niej ze trzy kilometry, ale ona ciągle zamknięta...

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Jaczków-Czarny Bór-Kochanów-Mieroszów-Unisław Śl.-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Burkatów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Wokół komina. Olszyniec

Piątek, 10 kwietnia 2020 · dodano: 10.04.2020 | Komentarze 0

Jedna z moich krótszych jazd w "karierze". 




Po spirali. Kiełczyn

Czwartek, 9 kwietnia 2020 · dodano: 09.04.2020 | Komentarze 0

Męczą mnie te jazdy wokół komina. Chciałoby się wyskoczyć gdzieś dalej. No ale pan minister-bokser krzywo się na to patrzy. Wracałem dziś do domu z pracy po spirali zacieśniając koła wokół Świdnicy. O dzisiejszej trasie nawet nie chce mi się pisać.




Na zdrowie! Czarny Bór

Środa, 8 kwietnia 2020 · dodano: 08.04.2020 | Komentarze 0

Dzisiejsza jazda była dość sztampowa. Rano zimno, po południu ciepło. A wirus krąży. Po pracy przetarłem fajną trasę z paroma podjazdami. Forma jakby lepsza, bo wchodziły mi one jakby łagodniej, a i średnia to potwierdziła. O ile rano dystans do pracy mam ten sam, to po południu następuje ciekawe zjawisko. Oto do domu jakoś mam coraz dalej. Przynajmniej świadczą o tym z dnia na dzień rosnące dystanse. Gdyby jeszcze nie trzeba było tak rano wstawać... Dziś stwierdziłem, że setki są dobre dla kurażu. A wiec na zdrowie! Przed Świdnicą (w Bojanicach) kupiłem w pasiece miód. A więc były i zakupy, czyli wyjście z domu, żeby zaspokoić niezbędne życiowe potrzeby. Miód wszakże krzepi.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Jaczków-Czarny Bór-Boguszów-Gorce (Stary Lesieniec- Kuźnice Świdnickie)-Wałbrzych (Gaj)-Unisław Śl.-Wałbrzych (Glinik)-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Opoczka -Świdnica.




Dwie pory roku. Stanowice

Wtorek, 7 kwietnia 2020 · dodano: 07.04.2020 | Komentarze 0

W czasie dzisiejszej jazdy doświadczyłem dwóch pór roku: rano była zima, a po południu lato. Pewnie to trochę dziwne, bo mamy wszakże lato, ale tak to już bywa. Rano ubrałem się solidnie, ale i tak nieco podmarzałem. Jechało się kiepsko, bo wiał brzydki przeciwny wiatr. Gdy dołożymy do tego podjazd i poranne odrętwienie, to wyjdzie nam dość kiepski obraz. W Pogorzale z boku usłyszałem gromkie „Tomek!!!”. Przystanąłem i okazało się, że na poboczu stoi mój kolega (też Tomek). Kiedyś z nim samochodem dojeżdżałem do pracy w Wałbrzychu. Ja przeniosłem się gdzie indziej, a on dalej pracuje pod starym adresem. Jemu też zdarzało się rowerem jeździć do pracy. Dziś właśnie był jego dzień rowerowy. Nie widzieliśmy się ze trzy lata i chwilę porozmawialiśmy. Ostatni podjazd pokonaliśmy razem. Przez wałbrzyski Poniatów też mknęliśmy wspólnie, potem on pojechał na lewo, a ja prosto. No następnego razu!

Z pracy wyjechałem przepisowo, tj. o 15:30. Powtórzyłem swój wczorajszy przebieg, z tym, że zamiast przez Świebodzice, jechałem przez Stanowice. Pogoda była piękna. Jechałem prawie z letnim stroju. Po raz pierwszy w tym sezonie na głowie nie miałem czapki, tylko bawełnianą chustkę. Większość porannego przyodziewku wiozłem w plecaczku. Przed Świdnicą jechałem aleją wśród kwitnących mirabelek. Drzewa wyglądały jakby były pokryte szronem, a to było białe kwiecie. Coś pięknego.


Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Kłaczyna-Dobromierz-Olszany-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.




  • DST 83.10km
  • Czas 03:36
  • VAVG 23.08km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Co mi zrobisz jak mnie złapiesz. Dobromierz

Poniedziałek, 6 kwietnia 2020 · dodano: 06.04.2020 | Komentarze 5

Ja to, proszę pana, do pracy mam doskonałą jazdę. Wstaję rano, dwadzieścia po piątej, teraz to już prawie widno. Dwadzieścia po piątej jestem ogolony, bo gole się wieczorem. Szybko wsuwam śniadanie i już wychodzę. Ubieram się tylko szybko w przygotowane ubranie, które wisi od poprzedniego wieczora na rowerowej ramie. Opłaca mi się szykować je rano? Do pracy mam dwadzieścia kilometry. Najpierw kręcę przez Świdnicę, potem przez ciągnące się dwa Witoszowy, by w końcu wjechać w lasek za Pogorzałą. Dalej mam już bardzo dobrze, bo zaczyna się zjazd. No i niebawem jest Wałbrzych. Zaraz jestem w domu, to znaczy w robocie. Do pracy przyjeżdżam o siódmej pięć. Myję się, przebieram i już jestem gotowy. Po czternastej jem obiad, żeby szybko na fajrant wskoczyć z powrotem na rower. No i prosto do domu! I góra dziewiętnasta jestem u siebie. Golę się, jem kolację i idę spać.

Pierwowzór:
https://www.youtube.com/watch?v=xHCsf3pso3g

Jadąc rowerem myślę o ewentualnym zatrzymaniu przez Policję w tym stylu: Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?

Dzisiejsza trasa:

Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Kłaczyna-Dobromierz-Szymanów (mowa o nim w cytowanym fragmencie!!!)-Olszany-Świebodzice-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.