Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec15 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 116.30km
- Czas 05:22
- VAVG 21.67km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Przed pracą. Teplice nad Metuji
Wtorek, 10 marca 2020 · dodano: 10.03.2020 | Komentarze 0
Trasa podobna jak przedwczoraj, skrócona tylko i doprowadzona do Teplic nad Metuji (w niedzielę było do Polic nad Metuji). Dziś praca na popołudniu, a więc jazda poranna miała swój sens. Z domu wyjechałem ciut przed siódmą. Najpierw było pod górę i pod wiatr, z powrotem odwrotnie... Sprawiedliwie?
- DST 141.30km
- Czas 06:42
- VAVG 21.09km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pozytywne objawy. Police nad Metuji
Niedziela, 8 marca 2020 · dodano: 08.03.2020 | Komentarze 0
Poranek by
chłodny. Nie było mrozu, ale zimny wiatr skutecznie obniżał temperaturę. Dla
mnie jednak nie był to żaden problem, bo ubrałem się odpowiednio. Już za
Świdnicą wpadłem na remontowany odcinek drogi Bystrzyca Dolna-Burkatów.
Kilometr musiałem przemieszczać się po grząskiej powierzchni, bo asfalt zdarto do
gołej ziemi. W nocy padało i grunt był miękki. Na kolarzówce kiepsko się
jechało. Miejscami musiałem prowadzić. Jakoś zepsuło to mi humor. Rower
ubłociłem sobie nieco, a perspektywa jego czyszczenia nie polepszyła mego
nastroju.
Początek
mojej trasy to popularne szlaki świdnickich rowerzystów. Korzystali oni z
niedzieli i licznie wylegli na drogi. Teren cały czas się leciutko podnosił, a
wiatr oczywiście dął w twarz. Gdy w Głuszycy skręciłem ku Unisławiowi Śl.,
rowerzyści zniknęli. Kilka kilometrów podjazdu pokonałem nawet sprawniej niż
sądziłem. Zastanawiałem się, czy w końcu drogowcy wezmą się za dolny odcinek tej
trasy, który dziur ma tyle, że można byłoby nimi obdzielić sporo innych dróg.
To samo można powiedzieć o dzisiejszym moim odcinku zjazdowym między Rybnicą
Leśną a Unisławiem Śl. No ale tutaj po prostu wstawiono znak „zakaz ruchu”, bo
to chyba jest tańsze niż remonty. Nie bacząc na zakazy zjechałem sobie w dół,
często i gęsto używając hamulca, by przedwcześnie nie zakończyć wycieczki z
powodu upadku.
Do Czech
wjechałem dawnym turystycznym przejściem granicznym Mieroszów-Zdonov. Kiedyś było
wyłączone dla ruchu samochodowego, ale parę lat temu dopuszczono pojazdy
mechaniczne. Ciekawy byłem, czy Czesi ze względu na koronawirusa wprowadzą
jakąś kontrole na granicy. No ale wjazd do Czeskiej Republiki był swobodny jak
zwykle, pies z kulawą nogą się nie pofatygował, by mierzyć gorączkę osobom
wjeżdżającym. I bardzo dobrze, bo jeszcze paniki brakuje…
Przez
Czechy przejechałem ponad 50 km. Teren był urozmaicony (jak to w Czechach).
Podjazd z Pekova na Honske sedlo nieco mnie wymordował. Z przełęczy tej w dół
spada piękna droga. Gładka, o dużej stromiźnie, w miarę prosta, wśród lasu. Po
cichu liczyłem na pobicie rekordu prędkości, bo wydawało mi się na podjeździe,
że mam korzystny wiatr na tym odcinku. Niestety na zjeździe wiatr mnie jednak
hamował i zaledwie nieznacznie przekroczyłem 70 km/h. Wziąłem czeskie korony
(bez wirusa), bo chciałem zjeść obiad w tym kraju. Jak zwykle na chęciach się
tylko skończyło. Sporą trasę pokonałem na dwóch batonach. Na ostatnim
podjeździe do Wałbrzycha nieco mnie muliło, ale nie odcięło mi prądu.
Zaliczyłem
dziś dość trudną trasę, prawie górską, ze sporą liczbą trudnych podjazdów.
Forma licha, ale czuję, że będzie już tylko lepiej. Pokonując wzniesienia
męczyłem się rzecz jasna, ale to zmęczenie jakoś się nie kumulowało. Te pozytywne objawy dodały mi otuchy. Do domu
dotarłem po szesnastej.
Dnia
Kobiet nie świętowałem.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Bystrzyca
Dolna-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice
nad Metuji-Police nad Metuj-Pekov-Honske
sedlo-Broumov-Hyncicie-Mezimesti-Viznov-Nowe Siodło-Mieroszów-Unisław
Śl.-Wałbrzych-Pogorzała-Świdnica.
- DST 110.20km
- Czas 05:05
- VAVG 21.68km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Prawdziwy początek sezonu. Udanin
Czwartek, 5 marca 2020 · dodano: 05.03.2020 | Komentarze 0
Prawdziwy
początek sezonu jest wtedy, gdy rozpoczynam rowerowe dojazdy do pracy. Dziś
zatem pierwszy raz wybrałem się bladym świtem na trasę Świdnica-Wałbrzych. Dzień
rozpoczął się pogodnie, a więc już po szóstej rozeszły się mroki. Dla
bezpieczeństwa włączyłem jednak lampki z przodu i z tyłu. Poranek był mroźny,
mogło być minus jeden-dwa stopnie. Ubrałem się odpowiednio, a więc zimno prawie
mnie nie dosięgło. Prawie, bo jednak mróz kąsał mi stopy poprzez metalowe
okucia butów. Jechało mi się nawet sprawnie. Z jakąś lubością przypominałem
sobie doskonale znaną mi trasę. Do pracy dojechałem poniżej godziny. Wynik
całkiem niezły jak na początek. W zeszłym roku było gorzej o parę minut. Ciepły
prysznic po jeździe wlał we mnie życie.
Z pracy zwolniłem
się o 13:30. Mam trochę nadgodzin, które skrzętnie zbierałem, by je teraz wykorzystywać
do rowerowych celów. Dzień był piękny, słoneczny i przejrzysty. Wystawiałem
twarz ku słońcu i marzyłem o tym, że jest upał, a ja rozpinam do końca zamek na
przedzie koszulki i daję się głaskać słonecznym promieniom po gołym torsie. No
tak. Tak dobrze jeszcze nie było. Może za miesiąc-dwa…
Początek
jazdy w Wałbrzychu i okolicach prowadził przez parę podjazdów. Dalej (tak od
Kłaczyny) było już raczej płasko, nie licząc paru zmarszczek. Forma kiepska.
Trochę męczyłem się na hopkach, ale zmęczenie nie kumulowało się i po chwili odpoczynku
byłem gotowy do kolejnych małych wspinaczek. Końcówka była pod wiatr i tu się
nieco namachałem. Do domu dojechałem po zmroku. Przydały się oba światełka.
Zaliczyłem zatem jazdę od świtu do wieczora. Z sześciogodzinną przerwą na
pracę.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Struga-Stare
Bogaczowice-Sady Górne-Kłaczyna-Godzieszówek-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków
Górny-Lusina-Udanin-Gościsław-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 117.50km
- Czas 05:20
- VAVG 22.03km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Jakby wiosna. Niemcza
Niedziela, 1 marca 2020 · dodano: 01.03.2020 | Komentarze 0
Zimy już chyba nie będzie. W czwartek i piątek próbował u mnie prószyć śnieg, ale był mokry i mizerny. Stopniał w oczach... Wczoraj jakoś nie chciało mi się jeździć, ale już dziś miałem na to ochotę. Pogoda wiosenna. Znowu na długich odcinkach walczyłem z wiatrem, który od jakiegoś czasu nie chce zelżyć.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Byszów-Niemcza-Wilków Wielki-Przystronie-Oleszna-Glinica-Nasławice-Sobótka-Strzelce-Gola Świdnicka-Śmiałowice-Wierzbna-Nowice-Stary Jaworów-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.
- DST 124.50km
- Czas 05:45
- VAVG 21.65km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Wiatr i prędkość światła. Broumov
Sobota, 22 lutego 2020 · dodano: 22.02.2020 | Komentarze 0
Prognozy
na dziś były kiepskie. Miało mocno wiać. No ale nie zanosiło się na opady. Nie
miałem więc czego szukać w domu i przed dziesiątą byłem w trasie. Spało mi się
tak dobrze, że o wcześniejszym wyjeździe nie było mowy. Ubrałem się
przyzwoicie. Niestety moja wierzchnia bluza kupiona kiedyś w Lidlu po raz
kolejny nie zdała egzaminu. Po paru kilometrach nasączyła się wilgocią i dawała
niemiłe uczucie zimna.
Pojechałem
na południe, bo stamtąd miało wiać. Pomyślałem, że najpierw się pomęczę, a
potem będzie już sama przyjemność. Pomęczyłem się nieźle. Prognozy się
sprawdziły, wiatr atakował mnie z chyżością około 10 m/s, a w porywach mogło
być i więcej. Starałem się jechać równo, ale podczas takiego porywu tylko
minimalnie naciskałem na pedały, rower prawie stawał, ale dzięki temu nie
wyprułem z siebie flaków.
Pierwsze
30 kilometrów było pod wiatr i pod górę. Gdy dotarłem do szczytowego punktu w
okolicach Bartnicy, byłem wycieńczony niczym galernik. Średnia prędkość, którą
sprawdziłem na liczniku, ledwie przekroczyła 17 km/h. Lidlowską bluzę można
było wykręcać. Na grzbiet narzuciłem kurtkę, którą do tej pory wiozłem w
plecaku. Do Nowej Rudy był zjazd i pokonałem go z lubością. W Czechach miałem wreszcie
pokręcić nieco z podmuchami, ale niestety znowu było ciężko. Na granicy w
Starostinie kupiłem czeskie piwo i pistacje (w Czechach są chyba tańsze, ale
dokładnie nie przeliczałem dokładnie ceny…).
Dopiero za
Mieroszowem nabrałem wiatru w żagle. W Unisławiu Śl. nieco się zawahałem, gdy
zobaczyłem zakaz ruchu na mojej drodze ku Głuszycy. Stanąłem w małym sklepie i
pani wyjaśniła mi, że tak dano ten znak, bo nikt nie chce się zając dziurami w
drodze. Odcinek ten przemierzałem w przeszłości kilkaset razy, a więc znam go
na pamięć. Nic się nie zmienił, dziury jak były tak są. Po co zatem zakazywano
wjazdu?
W czasie
jazdy uświadomiłem sobie jedną rzecz. Oto te wszystkie moje kilometry, które do
tej pory przejechałem na rowerze, światło pokonałoby w nieco ponad 2/3 sekundy.
Myśl ta jakoś zasmuciła mnie. W tak oczywisty i bezdyskusyjny sposób przegrywam
ze ślepą naturą.
Na
pocieszenie ostatnie kilometry pokonywałem z pięknym wicherkiem w plecy. Do
domu dotarłem po szesnastej. W sam raz, by upichcić sobie obiad…
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Bystrzyca
Dolna-Lubachów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Jedlina
Zdrój-Głuszyca-Bartnica-Nowa Ruda-Włodowice-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncicie-Ruprechtice-Mezimesti-Starostin-Mieroszów-Unisław
Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca
Dolna-Świdnica.
- DST 134.20km
- Czas 05:41
- VAVG 23.61km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobrze wykorzystany dzień urlopu. Świdnica-Lewin Brzeski
Czwartek, 20 lutego 2020 · dodano: 20.02.2020 | Komentarze 0
Powoli
nadchodzi prawdziwy sezon. Dla mnie on zaczyna się wtedy, kiedy zaczynam do
pracy dojeżdżać rowerem. Do tego momentu brakuje jeszcze ze trzy tygodnie.
Tymczasem trzeba się wprawiać do zwiększonej aktywności. Dlatego dziś wziąłem
dzień urlopu z myślą, by go przeznaczyć na jazdę. Nawet się udało.
Z domu
wyjechałem ciut po ósmej. Postanowiłem jechać na północny wschód i wrócić
pociągiem. Jako cel jazdy obrałem Lewin Brzeski w województwie opolskim.
Poranek był rześki. Wiatr pracował jakby miał dostać za swoją robotę specjalną
premię. W nocy padało i drogi były mokre. Jednak już od rana było bezchmurnie. Na
początku mojej jazdy musiałem kręcić pod ostre słońce. Nie lubię tego, bo mój
wzrok lekko podupadł i takie kąśliwe promienie nie wychodzą mu na zdrowie. No
ale jakoś się jechało, bo wiatr raczej sprzyjał. Czasami był boczny i wtedy
hamował. Dobrze że nie musiałem z nim walczyć twarzą w twarz. Byłoby kiepsko.
W Tłusty
Czwartek postanowiłem zjeść pączka. W pierwszym sklepie, przy którym przystanąłem,
spotkała mnie niemiła niespodzianka, wszystkie pączki już wyprzedano. W drugim
już mogłem nabyć ten słodki wypiek. Smakował wybornie, zwłaszcza, że był to jedyny
posiłek na mojej trasie (nie licząc batona).
W końcu
zawinąłem do dziewiczej miejscowości Jeszkotle. Wiele razy chciałem to zrobić,
ale jakoś się nie udawało. Tym razem machnąłem te dodatkowe kilometry.
Jeszkotle do wieś, do której prowadzi ślepa droga. Jest już ona w województwie
opolskim, zatem mój zapał do jej odwiedzenia był nieco mniejszy, bo głównie
zaliczam miejscowości w moim województwie dolnośląskim. No ale każda nowa trasa
jest dla mnie czymś godnym przejechania.
Do Lewina
dotarłem sporo przed czasem. Załapałem się na wcześniejszy pociąg. We Wrocławiu
byłem o 16:30. Za moment miałem kolejny pociąg. Nie był on co prawda do
Świdnicy, lecz do Wałbrzycha, ale postanowiłem nim pojechać. Wysiadłem w
Jaworzynie Śl. i dzięki temu mogłem kolejną dyszkę przejechać na rowerze. Do
domu dotarłem za dnia. Głód skręcał mi żołądek…
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Słupice-Oleszna-Glinica-Jordanów
Śl.-Piotrków
Borowski-Zielenice-Strzelin-Biedrzychów-Gnojna-Jeszkotle-Gnojna-Grodków-Przylesie
Dolne-Jankowice Wielkie-Czeska Wieś-Lewin Brzeski (no i Jaworzyna
Śl.-Bolesławice-Tomkowa-Świdnica).
- DST 118.30km
- Czas 05:28
- VAVG 21.64km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pagórki. Ząbkowice Śl.
Sobota, 15 lutego 2020 · dodano: 15.02.2020 | Komentarze 0
W końcu
przyszedł czas na testową jazdę mojej szosówki. Wymieniłem w niej napęd i
obręcz tylnego koła. Po raz kolejny będę jeździł na wymienianym co 2000 km
zestawie dwóch łańcuchów. Poprzednio dzięki temu udało mi się przejechać około
25 000 km. Sporo. Mam nadzieję, że tym razem będzie nie mniej.
Przesiadka
ze Starego Zdechlaka na kolarzówkę spowodowała, że jechało mi się wyraźnie
lżej. Na początku nieco denerwowały mnie pykania wydobywające się z tylnego
koła. To układały się na nowo wkręcone szprychy. Po kilku kilometrach owe
dźwięki zniknęły i na siodełku poczułem się pewniej.
Jako cel
jazdy obrałem miasto Ząbkowice Śl. Położone jest ono na południe w stosunku do
mojej Świdnicy. Jazda w tym kierunku przyniosła nieco trudniejszą trasę (więcej
pofałdowań i podjazdów) oraz walkę z wiatrem. Przez te przeszkody dotarło do
mnie, że moja forma jest kiepska. Warto zrzucić też z pięć kilogramów ze swego
brzucha. Tą myślą kończyłem jazdę. Ostatni odcinek był z wiatrem i z radością
mknąłem 30 km/h.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława
Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Bobolice-Ząbkowice Śl.-Stoszowice-Budzów-Jemna-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica.
- DST 148.80km
- Czas 07:19
- VAVG 20.34km/h
- Sprzęt senior rrowerr el zdechlaco
- Aktywność Jazda na rowerze
Wszystko przez te baby. Świdnica-Namysłów
Niedziela, 9 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 0
Szosówka wyremontowana.
Wymieniłem tylną obręcz, napęd i klocki. Zwłaszcza na obręcz czas był
najwyższy, poprzednia trzymała się na ostanie słowo. Skoro odpicowałem
kolarzówkę, pojechałem Zdechlakiem…
Trasa
zapowiadała się dość długa, a więc na siodełku byłem już po ósmej. Wybrałem
kierunek północno-wschodni. Miał być dobry i silny wiatr, a jakoś go nie
czułem. Jechało mi się dosyć ciężko i męczyłem się więcej niż zwykle. Rano był
mały plus (około dwóch stopni), a na drogach zdarzały się mokre plamy. Ubrałem się
odpowiednio, zatem nie zmarzłem. Po dwóch godzinach było już pod dziesięć
stopni, a ja nieco się przegrzewałem. No ale nic nie zdjąłem, bo wolę się
przepocić niż zmarznąć.
\
Zdechlak
dostał kolejną szansę bo w planach miałem kilka odcinków szutrowych. Pierwszy
doprowadził mnie do dwóch dziewiczych miejscowości w powiecie wrocławskim, a
były to Brzeście i Marzęcice. Dwie małe wioski na końcu świata. Przywitały mnie
w nich pieski, które goniły mnie z zapałem godnym lepszej sprawy. Moim celem
był Namysłów. Jadąc parę kilometrów krajówką Opole-Wrocław dotarłem do trzeciej
dziewiczej miejscowości na mojej marszrucie, Jankowic w powiecie oławskim.
Drugi
odcinek szutrowy przywiódł mnie do brzegu Odry. Między wsiami Kotowice i
Ratowice jest na tej rzece jaz, którym mogą się przemieszczać rowerzyści i
piesi. Parę lat temu go zaliczyłem i dziś postanowiłem to powtórzyć. Gdy dojeżdżałem
do tej budowli, zobaczyłem, że coś jest nie tak. Ziemia była rozgrzebana, a ja przedzierałem
się przez straszliwe błoto. Po dotarciu na miejsce okazało się, że przepust
jest remontowany i przejścia nie ma. Zapewne szpetnie wtedy zakląłem. Wśród
gmatwaniny prętów i zbrojeń zobaczyłem kładkę. Nie namyślając się długo przeszedłem
przez nią. Po drugiej stronie stał już pan (chyba z nadzoru budowy), który
zaczął mi robić wymówki. Jakoś go udobruchałem i szczęśliwy stanąłem na prawym
brzegu Odry. Po zaliczeniu Jelcza-Laskowic dobrnąłem do ostatniej dziewiczej
osady na mojej dzisiejszej wycieczce o nazwie Stanków. Składa się z kilku
domków wśród gęstego drzewostanu.
Już około
50 kilometrów przed Namysłowem zorientowałem się, że mogę mieć kłopot z
wyrobieniem się na swój pociąg powrotny, który odjeżdżał o 15:54. Starałem się
jechać w miarę szybko, ale zaczęły łapać mnie skurcze. Pewnie od wysiłku i ze
zdenerwowania. Gdy wpadałem na peron, pociąg powoli odjeżdżał. Szlag! Zabrakło
mi minuty. Czas uciekł mi przez wiejskie baby, które w sklepach plotły trzy po
trzy. Dwa razy stanąłem, by coś kupić i te przekupy właśnie napatoczył się
przede mnie. „Daj mi pani 15 deka mortadeli. Albo nie, lepiej mielonki. Te
pomidory są świeże? Po ile? O, zapomniałam, jeszcze muszę kupić piwo swojemu
staremu. Ile wyszło, 20 złotych? Tyle nie mam, dolicz mi pani te pomidory”. A
czas leciał jak opętany.
Następny
pociąg do Wrocławia była za półtorej godziny. Miałem pół godziny na przesiadkę.
Byłem głodny, a więc zjadłem spóźniony obiad. Rzecz jasna, schabowy. Kolejnym
pociągiem dojechałem do Jaworzyny Śl. Ostatnie 11 kilometrów znowu
przepedałowałem. Lampka przednia po raz kolejny zdała egzamin. Wieczorem zaczął
się chyba ten zapowiadany orkan, bo walczyłem ze straszliwym wietrzyskiem. W domu
zobaczyłem, że przywlokłem nie mnie niż kilogram błota na swoim rowerze.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Nasławice-Jordanów
Śl.-Borów-Marcinkowice-Brzeście-Marzęcice-Węgry-Żórawina-Wojkowice-Okrzeszyce-Marcinkowice
(inne niż te pierwsze)-Jankowice-Kotowice-Ratowice-Jelcz-Laskowice-Stanków-Janików-Biskupice
Oławskie-Przeczów-Smarchowice Śl.-Namysłów (no i Jaworzyna Śl.-Świdnica).
- DST 144.40km
- Czas 06:42
- VAVG 21.55km/h
- Sprzęt senior rrowerr el zdechlaco
- Aktywność Jazda na rowerze
Aby do przodu. Świdnica-Rawicz
Sobota, 1 lutego 2020 · dodano: 01.02.2020 | Komentarze 2
Luty
zaczął się wiosennie. Na trasie temperatura oscylowała w granicach 11-15
stopni. Czasem początek maja miał tyle. Ubrałem się zimowo, ale w trakcie jazdy
zdejmowałem odzienie i pakowałem je do plecaka. Moja szosówka ciągle czeka na
remont, zatem pojechałem Starym Zdechlakiem. Jechało mi się całkiem dobrze, ale
prawdę mówiąc na początku wspierał mnie wiatr. Potem było już z nim różnie, ale
kilometry uciekały szybko i bezboleśnie.
Zaliczyłem
kilka dziewiczych miejscowości w powiatach wołowskim i górowskim. Były to (w
kolejności): Jakubikowice, Węgrzce, Rogów Wołowski, Wrzeszów, Łazy, Psary, Osłowice,
Daszów, Baranowice, Kowalowo i Podmieście.
Do domu
wróciłem pociągami IC i KD. W Świdnicy przywitał mnie deszcz. Mimo krótkiego
dystansu zlało mnie niezgorzej.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Wierzbna-Żarów-Gościsław-Udanin-Konary-Bielany-Dębice-Malczyce-Lubiąż-Krzydlina
Wielka-Wołów-Stary Wołów-Bożeń-Jakubikowice-Wińsko-Węgrzce-Rogów
Wołowski-Wrzeszów-Łazy-Łęczyca-Psary-Osłowice-Daszów-Baranowice-Wąsosz-Podmieście-Załęcze-Masłowice-Rawicz.
- DST 111.50km
- Czas 05:27
- VAVG 20.46km/h
- Sprzęt senior rrowerr el zdechlaco
- Aktywność Jazda na rowerze
Zdechlak do boju! Środa Śl.
Niedziela, 26 stycznia 2020 · dodano: 26.01.2020 | Komentarze 0
Od
jakiegoś czasu obserwowałem ubytki metalu w obręczy tylnego koła swojej
kolarzówki. Wreszcie wczoraj dokładnie to zbadałem. Rawka nie wyglądała dobrze.
Były głębokie wytarcia, rysy i wgłębienia. W zeszłym roku eksplodowało mi koło
w moim drugim rowerze, na szczęcie nie podczas jazdy. Pomny tych wydarzeń,
postanowiłem odstawić kolarzówkę do lamusa (przynajmniej do czasu wymiany
koła). Wczoraj przyjrzałem się Staremu Zdechlakowi. Jest po pełnym przeglądzie
i od pół roku nie służył mi do jazdy. Postanowiłem dać mu szansę. Wypucowałem
go nieco, napompowałem koła i był gotowy do jazdy.
Rano
popatrzyłem przez okno. Widok był nieciekawy. Wszystkie samochody pokrywał
gruby szron, a i okolica była przybielona. Nie był to śnieg, a więc dało się
jechać. Wyszedłem na balkon, by ocenić temperaturę. Zaiste, było chłodno.
Czyżby nadchodziła wreszcie zima? Ja tam za nią nie tęsknię, ale kalendarz jest
nieubłagany. Ubrałem się solidnie: trzy bluzy, a na nich gruba kurtka, ciepłe
rajtki na tyłek, a na nich tęgie spodnie, podwójne skarpety, czapka i komin
polarowy no i rzecz jasna pełne rękawice. Już pierwsze metry uświadomiły mi, że
ta obfita odzież się przyda. Mój licznik dla Zdechlaka ma wmontowany termometr.
Z uwagą obserwowałem jak spada temperatura. Wreszcie zatrzymała się na minus
jeden. Wydawało mi się, że było zimniej. Chyba wiatr robił swoje. Na ciężkim
rowerze jechało mi się dość „dostojnie”. Trasa nie była trudna, ale moja forma
uleciała jak dymek z papierosa. Na pierwszej części trasy jeszcze nie było tak
źle, bowiem wspomagały mnie podmuchy. Drugi odcinek był już pod wiatr. Oj, namordowałem
się! No ale cóż, cieszyłem się z jazdy. Dzień był na początku pogodny, ale
później zaczęło się chmurzyć, ale o jakichkolwiek opadach nie było mowy.
Moja trasa
wiodła do Środy Śląskiej, udało mi się ją nieco zmodyfikować, bowiem zahaczyłem
o wioski Budziszów, Ramułtowice i Chmielów, dawno przeze mnie nie odwiedzone
(ale nie dziewicze!).
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Niegoszów-Panków-Wierzbna-Żarów-Zastruże-Gościsław-Jarosław-Ciechów-Środa
Śl-Rakoszyce-Ramułtowice-Chmielów-Kąty
Wrocławskie-Piława-Mietków-Borzygniew-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Świdnica.