Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 305880.10 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Buraki na rowerach. Jawor

Niedziela, 19 stycznia 2020 · dodano: 19.01.2020 | Komentarze 0

Zimy u mnie ciągle nie ma. Raz pojawił się śnieg, ale szybko przepadł. Jakoś jednak nie miałem okazji na więcej jazd. No bo na parę kilometrów nie chce mi się wyjeżdżać. Wczoraj padało, a dziś miało być znośnie. Wystartowałem o 9:30 po dobrym śniadaniu. Było chłodno i pochmurnie, wszakże nie padało, co dla mnie oznaczało w miarę niezłe warunki. Ubrałem się grubo i nie odczuwałem niskiej temperatury. Było w okolicach zera. Wiatr lekko powiewał, ale nie dokuczał. Na trasie spotkałem kilku rowerzystów. Niektórzy nie odpowiedzieli na rowerowe pozdrowienia. Zastanawiałem się skąd biorą się takie buraki, wszak rowerzyści to ponoć życzliwi i uprzejmi ludzie. No ale cóż zrobić? Jechałem dalej rozmyślając o tej kwestii. W niedzielę ruch samochodowy był minimalny, zatem pokonywałem kolejne kilometry całkiem sympatycznie (nie licząc osadu mentalnego spowodowanego przez owe buraki). Forma kiepska, ale chyba nieco lepsza niż rok temu o tej samej porze. Oby do marca, kiedy mam nadzieję zacząć normalny sezon z trzema jazdami w ciągu tygodnia.

Mniej intensywne używanie roweru dało mi czas na sklecenie relacji z zeszłorocznego wyjazdu na Bałkany. Może ktoś się skusi:

https://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=23008.0

Jest dość długa i mocno osobista.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Witoszów Dolny-Komorów-Świebodzice-Olszany-Siodłkowice-Dobromierz-Kłaczyna-Roztoka-Gniewków-Jawor-Luboradz-Marcinowice-Księżyce-Udanin-Gościsław-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Bezzimie. Świdnica-Bierutów

Sobota, 11 stycznia 2020 · dodano: 11.01.2020 | Komentarze 0

Za zimą nie tęsknię. Ani za śniegiem i mrozem. Mogę tych rzeczy nie oglądać aż do wiosny. Dziś właśnie taka była pogoda, ni to jesień, ni zima. Temperatura pięć stopni na plusie, pochmurnie spory wiatr - dla mnie boczny i nieco wspomagający. W drugiej części dystansu mżawka przechodząca w mały deszcz. Na coś w końcu przydała się kurtka, którą od jakiegoś czasu bezproduktywnie woziłem w plecaku. Pierwsza w tym roku przełęcz (Tapadła) poszła nieźle. Ale cóż to za podjazd?! Liche cztery kilometry. Pod koniec trasy zaliczyłem cztery dziewicze miejscowości w gminie Bierutów: Kruszowice, Paczków, Kijowice i Solniki Małe. Do domu sprawnie wróciłem pociągami.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Przełęcz Tąpadła-Będkowice-Świątniki-Jordanów Śl.-Borów-Borek Strzeliński-Kończyce-Goszczyna-Kurów-Jaczkowice-Godzikowice-Oława-Janików-Biskupice Oławskie-Przeczów-Karwiniec-Kruszowice-Paczków-Kijowice-Solniki Małe-Bierutów.




Sezon rozpoczęty! Strzelin

Niedziela, 5 stycznia 2020 · dodano: 05.01.2020 | Komentarze 0

Miałem wybrać się na rower w Nowy Rok. Całą noc grałem jednak w brydża i nie byłem w stanie. Zresztą brydż zdominował Nowy Rok, bo ciupaliśmy do godz. 21. Drugiego miałem wolne, ale mi się jakoś nie chciało. dziś już nie było odwołania. Pogoda zupełnie nie styczniowa zachęciła do jazdy. Było chłodno (lekki mrozik i okolice zera), ale sucho i bezśnieżnie. Wczoraj wlazłem na wagę. Pięć kilogramów więcej! Nie wiem dlaczego tak łatwo łapię masę, a zbić później to już sztuka. Chyba wiek daje znać o sobie... Parę dni rozłąki z rowerem oraz listopadowe i grudniowe hamowanie sezonu dały znać o sobie. Forma kiepska. Pierwszą część trasy przeleciałem z wiatrem. Byłem zachwycony lekkością jazdy. Druga połówka już nie była taka piękna. Rycie pod wiatr nieco mnie wykończyło. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem, że moje płuca są silniejsze od nóg. Chyba powoli usuwa się z nich smoła, efekt palenia papierosów, które rzuciłem 20 lat temu. Nogi były za to słabiutkie. Omdlewały i czułem w mięśniach łapanie skurczy. No dobra, nie ma co narzekać, będzie lepiej...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Piotrków Borowski-Tyniec n. Ślęzą-Jordanów Śl.-Świątniki-Sobótka-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




  • DST 114.40km
  • Czas 05:11
  • VAVG 22.07km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Urodzinowe zakończenie sezonu. Środa Śl.

Niedziela, 29 grudnia 2019 · dodano: 29.12.2019 | Komentarze 3

Wczoraj w Świdnicy pierwszy raz tej zimy spadł śnieg. Nie było go za wiele, ale trochę urozmaicił krajobraz. Ostatnio mocno lało i w taką pogodę nie chciało mi się jeździć. Dziś jednak postanowiłem zakończyć sezon. Był całkiem udany, ponad 17 tys. kilometrów to dla mnie wynik drugi w mej historii. Pojeździłem po Bałkanach, parę razy wyskoczyłem w różne zakątki naszego kraju. Z roku na rok forma podupada, ale ciągle się cieszę, że mogę jeszcze w miarę sprawnie jeździć. Już czynię plany na kolejny rok.
Sezon się kończy, następny się zaczyna. Mam nadzieję otworzyć go na początku stycznia. Oby dopisały chęci, pogoda i zdrowie. Czego wam też życzę, kochani rowerzyści. Nowy rok daje nam dodatkowy dzień na jazdę, 29 lutego. Do zobaczenia na trasach!
Dzisiejsze moje urodziny uczciłem najlepiej jak potrafiłem, na rowerze.


Dzisiejsza moja trasa:
Świdnica-Pszenno-Panków-Żarów-Kruków-Gościsław-Pielaszkowice-Samborz-Ciechów-Środa Śl.-Świdnica Polska-Kąty Wrocławskie-Piława-Milin-Mietków-Domaniów-Marcinowice-Pszenno-Jagodnik -Świdnica.




Jazda w najkrótszy dzień. Domaniów

Niedziela, 22 grudnia 2019 · dodano: 22.12.2019 | Komentarze 0

Jednak nie wyczyściłem roweru. Nie miałem za bardzo czasu, poza tym napęd nie był w złym stanie, a reszta właściwie nie ma znaczenia w jeździe. Wczoraj miało padać, a dziś nie. Ufając w te prognozy, na rowerowy wyjazd przeznaczyłem niedzielę. Już wczoraj stwierdziłem, że coś jest nie tak. Cały dzień było ładnie. Dziś rano wyjrzałem przez okno i wszystko na dworze było mokre. Szlag! Zmoknąć nawet w ciepłym grudniu jakoś mi się nie uśmiechało. Co chwilę spozierałem na zewnątrz. Nie padało, ale wszędzie lśniły kałuże. Nie było sensu zwlekać, wyjechałem.

Nad głową kłębiły mi się szpetne chmury, spod kół pryskała woda, ale trzeba przyznać, że było ciepło. W plecaku miałem przeciwdeszczową kurtkę, ale nie było potrzeby jej wyjmować. Dużym plusem pogody był znikomy wiatr. Przedświąteczna niedziela była denna, na drogach ruch był znikomy. Lubię takie warunki. Jechało mi się całkiem sprawnie. Na początku mej jazdy, w Gogołowie, spotkałem dwóch rowerzystów jadących w przeciwnym kierunku. Poza nimi nie widziałem żadnych amatorów dwóch kółek. Cieszyłem się, że nie wypucowałem swego roweru. Gdybym to zrobił, to po paru minutach jazdy pewnie wyglądałby gorzej niż przed czyszczeniem. No ale teraz chyba muszę w końcu się za to zabrać. Jutro ostatni dzień mojej pracy. Wieczorem się za to zabiorę. Mam nadzieję jeszcze zrobić ze dwa przejazdy nim nowy rok zresetuje licznik.

Dziś był najkrótszy dzień w roku. Nadeszła kalendarzowa zima. Tej prawdziwej nie widać na horyzoncie. Miejmy nadzieję, że jak już przyjdzie to nie będzie chciała panować do kwietnia…


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Brochocinek-Zielenice-Borek Strzeliński-Kończyce-Domaniów-Nowojowice-Boreczek-Borów-Jordanów Śl.-Świątniki-Sobótka-Biała-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Na południe. Broumov

Środa, 18 grudnia 2019 · dodano: 18.12.2019 | Komentarze 0

W weekend nie udało mi się pojeździć. W sobotę byłem w pracy, a niedzielę paskudnie lało. Gnębiony wyrzutami sumienia dziś wziąłem wolne i machnąłem małą trasę. Pogoda wiosenna utrzymuje się od paru dni. Zarówno w dzień jak i w nocy temperatura oscyluje wokół dziesięciu stopni. Dziś nie było inaczej. Ciepło, na początku mej jazdy słonecznie, ale z brzydkim wiatrem. No nie można mieć wszystkiego na raz. Wszelki śnieg na Dolnym Śląsku stopniał, zatem śmiało puściłem się na południe, gdzie jeszcze całkiem niedawno było biało. Faktycznie, drogi były w stu procentach przejezdne, tylko w przydrożnych rowach można było zobaczyć topniejący śnieg. Było bezdeszczowo, ale na drogach wykropliła się wilgoć. Na większej części trasy jechałem po mokrej drodze. Na długich kilometrach szosa była pokryta warstwą błota. Rower ubrudził mi się paskudnie. Czeka mnie teraz solidna praca przy jego czyszczeniu.

Wybrałem się do czeskiego Broumova. Parę ostatnich razy jeździłem po nizinach, a dziś przydarzyły się górki i pagórki. Forma podupada, ale jeszcze w miarę sprawnie udało mi się dotrzeć do domu. Wziąłem ze sobą czeskie korony, ale kolejny raz jakoś nie chciało mi się jeść na trasie. Do domu dojechałem po piętnastej. Głód mnie przeszywał, a więc już nic nie pichciłem w domu, tylko poszedłem do knajpy… Może jeszcze w tym roku uda mi się gdzieś wybrać. Wolnego mam dużo, oby tylko pogoda się nie pogorszyła.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Jugowice-Głuszyca-Świerki-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Świdnica.




Na północ. Świdnica-Żmigród

Niedziela, 8 grudnia 2019 · dodano: 08.12.2019 | Komentarze 0

Zima nie dotarła do Świdnicy. Jest blisko niej, w okolicach Wałbrzycha i Kamiennej Góry. Aby móc sobie trochę pojeździć na szosówce, należy zatem ode mnie jechać ku północy. Dziś tam było jak na wiosnę. Ciepło, słonecznie, choć trochę mokro, po nocnych opadach. Śniegu jednak nie uświadczysz, a na horyzoncie zieleń wschodzących ozimin. Pojechałem sobie zatem na północ. Dodatkowym atutem tego kierunku był niezły wiaterek.

Trasę do Żmigrodu przejechałem z miłym wiosennym wrażeniem. Po drodze dotarłem do czterech dziewiczych miejscowości: Żychlin, Stęszów, Zakrzewo, Raszowice. Powrót do domu odbył się trzema pociągami Kolei Dolnośląskich. Warto zaznaczyć, że były punktualne.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pszenno-Domanice-Imbramowice-Bogdanów-Paździorno-Kostomłoty-Cesarzowice-Kulin-Rakoszyce-Kryniczno-Juszczyn-Kadłub-Miękinia-Brzeg Dolny-Naborów-Wołów-Żychlin-Pełczyn-Stęszów-Strupina-Piotrkowice-Zakrzewo-Raszowice-Kliszkowice-Żmigród




Na Barbórkę. Ciepłowody

Środa, 4 grudnia 2019 · dodano: 04.12.2019 | Komentarze 2

Jako stary górnik (z wykształcenia nie praktyki) postanowiłem uczcić Barbórkę w najlepszy dla siebie sposób, czyli wybierając się na rower. Tak się złożyło, że dzisiaj miałem lekko szemrane wolne i mogłem pomyśleć o jeździe. Szemrane, bo nie musiałem brać urlopu, bowiem wczoraj skończyłem pracę w nocy i należało mi się kilkanaście godzin odpoczynku.

Wczoraj pracowałem w okolicach Kamiennej Góry. Tam już prawdziwa zima, śnieg, mróz i oblodzone drogi. U mnie w Świdnicy takich brzydkich rzeczy jeszcze nie widać. Mając jednak w pamięci ten wczoraj widziany krajobraz, na rower ubrałem się rzetelnie. Musiałem wyglądać jak niemiecki żołnierz pod Stalingradem. Na stopach miąłem zdwojone skarpety, na grzbiecie strojone bluzy. Choć było chłodno, w tym grubym stroju nieco się zgrzałem. Nie było mrozu, a zatem dzisiejszej jazdy nie można w pełni uznać za zimową. Z warunków pogodowych można wymienić pięknie operujące słońce, nadzwyczajną przejrzystość powietrza oraz spory męczący wiatr. Przebieg trasy w skali trudności oceniłbym na cztery w skali dziesięciostopniowej. Gór nie było, ale przebijałem się przez sporą liczbę krzepkich podjazdów, które uświadomiły mi, że powoli gubię formę. Nieco się na nich zmachałem. Cieszyła mnie jednak jazda. Gdy w pewnym momencie wjechałem na wyniosłość terenu, a w dole zobaczyłem pięknie ułożone miejscowości, ogarnęło mnie lekkie wzruszenie. W duszy podziękowałem siłom natury za to, że mogę uprawiać ten sport i pomknąłem w dół. W pewnym wieku człowiek niebezpiecznie zaczyna ocierać się o sentymentalizm.

Do domu dotarłem przed szesnastą. Była już szarówka, a mnie skręcał głód.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Burkatów-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Niemcza-Podlesie-Ciepłowody-Targowica-Nieszkowice-Stachów-Prusy-Łagiewniki-Oleszna-Jaźwina-Wiry-Jagodnik-Świdnica.




Dobre podmuchy. Świdnica-Lewin Brzeski

Sobota, 30 listopada 2019 · dodano: 30.11.2019 | Komentarze 0

Prognozy pogody nie kłamały. Nastały chłody. Wiedząc o tym ubrałem się solidnie. Temperatura ledwie przekraczała zero stopni. W wielu miejscach widoczne były zamarznięte kałuże. Widok ten wzmógł moja czujność. Szosówka nie za bardzo nadaje się na pokonywanie zalodzonych odcinków. Tęgie ubranie spisywało się dzielnie. Komfort jazdy jednak nieco się zmniejszał, bo zaczęły mi przemarzać stopy. Po godzinie jazdy słońce w końcu ciut bardziej przygrzało i chłód przestał dokuczać.

Jechało mi się dobrze. Nie ma co ukrywać, wiatr lekko pomagał. Kilka podjazdów uświadomiło mi jednak, że moja forma podupada. Wyjazd raz na tydzień to dla mnie za mało. Tracę świeżość i lekkość. Nie ma wszakże co narzekać, powoli sezon się kończy. Cieszę się że ciągle można jeździć. Dla mnie ostatecznym kresem sezonu są opady śniegu. Wtedy już nie mam szans na jazdę. Wkraczamy w grudzień. Być może śniegu nie będzie dużo i uda mi się jeszcze nieco pokręcić.

Moja dzisiejsza jazda przebiegała generalnie na wschód. Celem był Lewin Brzeski, skąd do domu chciałem wrócić koleją. Plan zrealizowałem. Na trasie zaliczyłem cztery dziewicze miejscowości, ale były one już w województwie opolskim, czyli na obszarze, który już mnie tak nie rajcuje jak Dolny Śląsk. No ale nie ma co wybrzydzać, wpadły w moje łapy i tego trzeba się cieszyć. Były to kolejno: Przylesie, Janów, Łosiów i Leśniczówka.


Na dworcu w Lewinie byłem około godzinę przed odjazdem mojego pociągu. Bardziej zmęczył mnie powrót do domu pociągami niż sama rowerowa jazda. Strasznie dużo ludzi podróżowało dziś koleją. Ledwo wcisnąłem się do pociągu z rowerem i stałem w kącie wagonu jak sardynka w puszce. Kolejny pociąg (z Wrocławia do Jaworzyny Śl.) był jeszcze bardziej napchany.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Niegoszów-Klecin-Gola Świdnicka-Strzelce-Chwałków-Sobótka-Nasławice-Jordanów Śl.-Borów-Borek Strzeliński-Grodziszowice-Gułów-Wiązów-Stary Wiązów-Kowalów-Jutrzyna-Kowalowice-Bąków-Młodoszowice-Przylesie-Krzyżowice-Olszanka-Janów-Łosiów-Leśniczówka-Lewin Brzeski




Sześć dwójek na liczniku. Świdnica-Gwizdanów

Niedziela, 24 listopada 2019 · dodano: 24.11.2019 | Komentarze 5

Koniec listopada na Dolnym Śląsku przynosi dobrą pogodę. Słońce świeci, deszczu nie ma, wiatr znośny, śnieg nie występuje. A więc można trochę pojeździć.

Wbrew swojej naturze dziś wyjechałem dość wcześnie. O siódmej jadłem śniadanie, czterdzieści minut później już kręciłem. Pogoda opisana wyżej dopisywała, było jednak zimno. Na drugim kilometrze zmieniłem rękawice: z krótkich na długie, które dotąd dźwigałem w plecaku. Wczesny wyjazd był związany z chęcią dotarcia o czasie na pociąg. Planowałem pojechać na północ i zakończyć jazdę w Gwizdanowie. Plan zrealizowałem bez zarzutu.

Na trasie dotarłem do swojego kilometra opisanego sześcioma dwójkami. A więc po osiemnastu latach na rowerze mój licznik wskazał przejechany całkowity dystans: 222 222 km. Bawią mnie statystyki, a więc doskonale wiem, kiedy to nastąpiło. Było to w Prochowicach…

Taki piękny jubileusz uczciłem zaliczeniem siedmiu dziewiczych miejscowości: Szczytniki Małe, Golanka Górna, Golanka Dolna, Bytków, Gawrony, Gawronki i Gwizdanów.

Do domu wróciłem trzema pociągami. Były punktualne…


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Niegoszów-Panków-Śmiałowice-Siedlimowice-Imbramowice-Buków-Osiek-Mieczków-Gościsław-Pichorowice-Bielany-Budziszów Wielki-Postolice-Biernatki-Piotrkówek-Rosochata-Jaśkowice Legnickie-Spalona-Prochowice-Lisowice-Wielowieś-Ścinawa-Tymowa-Mleczno-Rudna-Gwizdanów.