Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec15 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 108.20km
- Czas 04:45
- VAVG 22.78km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobrze wykorzystany dzień urlopu. Niemcza
Środa, 20 listopada 2019 · dodano: 20.11.2019 | Komentarze 0
Wczoraj
sprawdziłem prognozę pogody i okazało się, że dziś ma być całkiem przyjemnie. Korzystając
z tego, że mam jeszcze sporo urlopu (chyba z 15 dni), postanowiłem dzisiaj
wziąć jeden dzień i przeznaczyć go na mały wyjazd.
Rano
wstałem po siódmej. Śniły mi się jakieś koszmary. Żywi ludzie spotykali się ze
zmarłymi. Jakoś nie chciało mi się wychodzić z domu. Nawet przez chwilę pomyślałem,
że sobie poleniuchuję. Sumienie jednak w końcu wyrzuciło mnie z domu. Na
świecie poza murami było całkiem przyjemnie. Było ciepło (jak na końcówkę
listopada), słonecznie i bezwietrznie. A więc idealna aura na jazdę. Gdy już
kręciłem, upiory z tamtego świata odeszły, a mnie ogarnęła radość jazdy.
Trasa była
urozmaicona, nie brakowało krótkich krzepkich podjazdów, no i towarzyszących im
zjazdów. Tuż za Świdnicą musiałem brnąć zrytą i sfrezowaną drogą (na odcinku
Jagodnik-Gogołów), bowiem wzięto się za remonty. W Kondratowicach i Prusach
walczyłem z parszywą kostką. Wszystko to jednak było niczym wobec możliwości
przejażdżki.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Wiry-Przełęcz
Tąpadła-Będkowice-Jordanów
Śl.-Białobrzezie-Kondratowice-Prusy-Wojsławice-Niemcza-Dobrocin-Uciechów-Włóki-Mościsko-Lutomia
Dolna-Bojanice-Bystrzyca Górna-Witoszów Dolny-Świdnica
- DST 113.50km
- Czas 04:44
- VAVG 23.98km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Wariacje. Jawor
Niedziela, 17 listopada 2019 · dodano: 17.11.2019 | Komentarze 0
Późnojesienne
wyjazdy charakteryzują się tym, że bywają już mocno powtarzalne. Krótki dzień
nie sprzyja planowaniom ciekawych tras. Aby nie popaść w schematyczność,
próbuję jednak do swoich nawet oklepanych tras wprowadzić nowe elementy. Są to zazwyczaj
małe wariacje i odchylenia od normalnego ich przebiegu. Jak się dobrze
przeanalizuje mapę, to zawsze można znaleźć jakiś nowy zawijas. Takie szukanie choć
trochę odmiennych szlaków daje mi sporą przyjemność i przysparza jesiennym
wyjazdom nowego ducha.
Dziś wybrałem
się do Jawora. Trasę do tego miasta przetarłem kilkadziesiąt razy, zatem znam
ją znakomicie. Z ciekawości teraz zajrzałem do swoich statystyk i okazało się,
że ten zacny gród był 57 razy celem mojej jazdy. Przejechałem tamtędy o wiele
więcej razy, bo podana liczba dotyczy sytuacji, kiedy Jawor był główną
destynacją. Wielokrotnie jechałem gdzieś dalej, tylko przecinając Jawor. Ten
przydługi wywód ma na celu pokazanie, że trasa do Jawora jest dla mnie niczym
bułka z masłem. Moja dzisiejsza innowacja polegała na tym, że bokiem dotarłem
do Strzegomia, przez Stawiska, a dalej już prawie jak zwykle. Takie małe
wariacje dają mi wrażenie pokonywania nowej trasy, a to chyba w tym sporcie
lubię najbardziej…
Pogoda jak
na listopad, całkiem przyjemna. Ciepło, słonecznie. Tylko pod koniec jazdy
wiaterek nieco hamował moje zapędy. Rano drogi były mokre po nocnych opadach,
ale szybko się wysuszyły. Zgodnie ze swoim obyczajem podczas jazdy pościłem. Dziś
było to łatwe, bo trasa nie była zbyt trudna. Parę niewielkich podjazdów
pokonywałem „z marszu”.
Pod koniec
wyjazdu zauważyłem, że moja torba pod ramą dynda na boki z większą amplitudą
niż zwykle. Nawet obijała moje nogi. Przystanąłem na chwilę i ją zbadałem.
Okazało się, że jedna z opasek wyrwała w niej sporą dziurę.
Prowizorycznie jakoś ją przymocowałem, ale niestety pójdzie już na szmelc. Na
szczęście w szufladzie czeka nowa torba. Cóż, wszystko się zużywa i marnieje.
Ludzie i rzeczy.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Witoszów
Dolny-Milikowice-Świebodzice-Olszany-Stawiska-Strzegom-Tomkowice-Jugowa-Gniewków-Jawor-Luboradz-Księżyce-Damianowo-Goczałków
Górny-Lusina-Udanin-Gościsław-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica
- DST 114.00km
- Czas 05:04
- VAVG 22.50km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Czczenie na czczo. Teplice nad Metuji
Poniedziałek, 11 listopada 2019 · dodano: 11.11.2019 | Komentarze 0
Wczoraj po
późnym przyjeździe do domu zastanawiałem się, czy dziś także wybrać się na
rower. Prawdę mówiąc jakoś mi się nie chciało. Całodzienny brak jedzenia nieco
spustoszył mój organizm. Dziś wstałem niezbyt chętny do jakiejś aktywności. No
ale za oknem tak pięknie świeciło słońce. Gdyby choć padał deszcz, to miałbym
wymówkę. No dobrze, około dziesiątej podjąłem decyzję, że jadę. Czułem się
raczej średnio. Nawet zjedzone śniadanie nie zasiliło mnie spodziewaną dawką
kalorii.
Postanowiłem
jechać do Czech i tam koniecznie już zjeść jakiś obiad na trasie. Do portfela
wsunąłem korony i tak zaopatrzony wyjechałem w drogę. Słońce mnie nie zwiodło.
Wiedziałem, że tylko udaje pracę, a tak naprawdę wcale nie grzeje. Tak było w
istocie. Ziąb był przejmujący. Jako stary zmarzluch jednak miałem na grzbiecie
ciepłe ciuchy i gwizdałem sobie na lodowate podmuchy. Na początku kręciłem pod
wiatr. Jechało mi się kiepsko. Morale moje tym bardziej podupadało, że aż za
Wałbrzych miałem raczej pod górę. Czułem że siły gdzieś uleciały. No ale skoro
się wyjechało, to trzeba wrócić. Aby znaleźć jakiś pozytyw, przekonywałem sam
siebie, że każdy kolejny zaliczony podjazd przybliża mnie do domu. Jakoś
pomagało, choć na początku wszakże od domu się oddalałem. Nie przejmowałem się
jednak tym paradoksem.
Gdy już dojechałem
do Czech, nagle odechciało mi się jeść. Korony w stanie nienaruszonym wjechały
z powrotem do Polski. Szlag, wtedy poczułem mocne ssanie. Po naszej stronie na
trasie Mieroszów-Świdnica jakieś knajpy są dopiero blisko mojego domu. Ale przecież
nie będę jadł obiadu 15 km przed domem. Dojechałem zatem z pustym żołądkiem. Tak
więc dzisiejsze święto uczciłem na czczo.
Zaraz
biorę się za pichcenie… Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Lubachów-Wałbrzych-(Glinik)-Unisław
Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Jetrichov-Mezimesti-Viznov-Nowe
Siodło-Mieroszów-Unisław Śl.-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca
Dolna-Świdnica
- DST 151.30km
- Czas 06:12
- VAVG 24.40km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dziewicze miejscowości i test lampki. Świdnica-Osola
Niedziela, 10 listopada 2019 · dodano: 10.11.2019 | Komentarze 0
Na rower
miałem wybrać się wczoraj. Niestety opady deszczu zniweczyły te plany. Dziś
było za to całkiem pogodnie i nawet nie tak zimno. Minusem pogody był kiepski
wiatr, cały czas przeszkadzający, ale niezbyt silny. Wczoraj by pomagał, a dziś
się obrócił. Jednak zaplanowaną na wczoraj trasę postanowiłem przejechać bez
żadnych zmian.
Dotarłem
do dziewięciu dziewiczych miejscowości w powiatach średzkim, wołowskim i
trzebnickim. Były to kolejno: Pęczków, Garwół, Miłcz, Sławowice, Gródek,
Smarków, Ligota Strupińska i Borów. Zwłaszcza Smarków wywołał we mnie pewne
skojarzenia. Dojazd do niego wiódł wybita kostką, na której parę razy się poślizgnąłem.
Hm, Smarków, to druga w woj. dolnośląskim miejscowość, którą zaliczyłem, a
której nazwa kojarzy się z nieżytem górnych dróg oddechowych. Pierwszą był
Gilów…
Do
dziewiczych miejscowości zjeżdżałem z głównej trasy, co wydłużyło sporo moja
marszrutę. Koniec jazdy nastąpił we wsi Osola, gdzie jest przystanek kolejowy.
Na pociąg czekałem godzinkę. A gdy już podjechał, to tak mu się spieszyło, że
nie zdążyłem wsiąść. Zobaczyłem tylko czerwone światła końca składu. Nigdy coś
takiego mi się nie przydarzyło. Kląłem głośno, brzydko i dobitnie. Nic to nie
pomogło. Następny pociąg miałem za godzinę. Czekałem na niego już spokojnie i
dreptałem wte i wewte.
Ucieczka
pociągu na coś się przydała. Zamiast bezpośrednio do domu, pociągi dowiozły
mnie do Jaworzyny Śl., 10 km od Świdnicy. Nadarzyła się okazja wypróbowania
niedawno zakupionej lampki przedniej. Spisała się chwacko. W zupełnych ciemnościach
ładnie rozświetlała mi drogę. Do domu dojechałem przed dwudziestą. Byłem
potwornie głody, bo od rana nic nie jadłem. Łapczywie pochłonąłem makaron z
mięsem…
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Niegoszów-Wilków-Klecin-Domanice-Kostomłoty-Ciechów-Pęczków-Dębice-Malczyce-Lubiąż-Domaszków-Wołów-Garwół-Miłcz-Sławowice-Gródek-Smarków-Ligota
Strupińska-Strupina-Skokowa-Borów-Osola (plus wieczorny przelot Jaworzyna
Śl.-Świdnica)
- DST 79.00km
- Czas 03:20
- VAVG 23.70km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Wykorzystana szansa na jazdę. Sobótka
Wtorek, 5 listopada 2019 · dodano: 05.11.2019 | Komentarze 0
Praca
czeka mnie po południu, zatem korzystając z tej okazji rano wybrałem się na
przejażdżkę. W nocy poczułem, że bierze mnie jakaś choroba. Spociłem się i słabo
spałem. Raz w roku dopada mnie przeziębienie. Czyżby przyszła na mnie pora? Nie
chciałem jednak zrezygnować z jazdy, bo pewnie następna dopiero na weekend, a
więc nie patrząc na bolące gardło wsiadłem na swój dwukołowiec. Ubrałem się
solidnie, od klasycznie zimowego stroju mój przyodziewek różnił się tylko tym,
że miałem krótkie rękawiczki. Jakoś strasznie zimno nie było, ale wiał dość
silny wiatr, który skutecznie ochładzał. Ostatnie kilometry miałem pod solidne
podmuchy, a więc się ciut zmachałem. No ale czy na takim skandalicznie krótkim
dystansie można się zmachać? Trochę żartuję, cieszę się, ze w ogóle gdzieś
sobie pojechałem.
Teraz
ciepła aromatyczna kawka i do roboty.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Wiry-Ratajno-Oleszna-Glinica-Nasławice-Sobótka-Szczepanów-Gola
Świdnicka-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 124.10km
- Czas 04:54
- VAVG 25.33km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Hamowanie sezonu. Środa Śl.
Niedziela, 3 listopada 2019 · dodano: 03.11.2019 | Komentarze 0
Rano
wybrałem się na świdnicką giełdę staroci. Zakupiłem tam to i owo, ale przy
okazji sprawdziłem pogodę. Była lepsza niż przewidywano. Do domu wróciłem
lżejszy o parę banknotów, ale też postanowiłem nieco zelżyć swoją odzież, w
której planowałem wybrać się na rower. Z zimowego stroju planowanego do jazdy odrzuciłem
ciepłą bluzę (założyłem też z długim rękawem, ale znacznie lżejszą), czapkę
polarową (wziąłem inną, przewiewniejszą), długie rękawice (ubrałem krótkie,
letnie). Chwilę myślałem nad skarpetami, ale w końcu wdziałem wełniane, bo nie
lubię jak stopy mi przemarzają. Zmiana w ubiorze wyszła mi na dobre, odzienie
było odpowiednie. Ani nie zmarzłem, ani nadmiernie się nie przegrzałem.
Początek
listopada jest całkiem pogodny. Dziś odnotowałem znośną temperaturę
(około 10 stopni) oraz z przyjemnością obserwowałem jasny i słoneczny świat.
Dodatkowym plusem był minimalny wiaterek. Korzystna aura sprawiła, że
zaliczyłem całkiem sympatyczna średnią – znacznie ponad 25 km/h. Dla pana w
moim wieku jest to fakt, który warto odnotować.
Przyjemność
jazdy była dojmująca. Szkoda, że zbliża się wyhamowanie związane z zakończeniem
sezonu. Planuję co prawda aktywność przez całą zimę (póki nie spadnie śnieg),
ale oczywiście ta złowroga pora roku nie pozwala na systematyczne jazdy. No
dobra, nie ma co narzekać, będzie OK.
Moja
dzisiejsza jazda – jak zwykle – odbyła się na pewnym długu kalorycznym. Zjadłem
śniadanie, a potem już na trasie obyłem się bez pożywienia. Teraz czuję, że
mnie ssie. A więc koniec pisania, trzeba upichcić jakiś obiad…
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Słotwina-Milikowice-Stary
Jaworów-Bolesławice-Jaworzyna Śl.-Żarów-Kruków-Gościsław-Jarosław-Samborz-Ciechów-Środa
Śl.-Pełcznica-Kąty
Wrocławskie-Kilianów-Mietków-Borzygniew-Dzikowa-Imbramowice-Domanice-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.
- DST 126.00km
- Czas 05:35
- VAVG 22.57km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie forever. Przełęcz Jugowska-Broumov
Środa, 30 października 2019 · dodano: 30.10.2019 | Komentarze 0
W
porównaniu z moją ostatnią jazdą temperatura spadła o 20 stopni. Z lata wpadliśmy
w zimę. Nie ma co płakać, tak to właśnie zapowiadano. Dziś termometry
wskazywały ciut powyżej zera. Ubrałem się po zimowemu, ale i tak nie uchroniło
mnie to przed przemarznięciem. Chłód spenetrował mnie zwłaszcza na zjeździe z
Przełęczy Jugowskiej. Chyba jednak przeżyję. Poza ziąbem pogoda była całkiem w
porządku, z góry przebijały słoneczne promienie i błękit. W Czechach planowałem
zjeść obiad, ale nie byłem głodny i pojechałem dalej. Reasumując, dobrze
wykorzystałem dzień urlopu.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Opoczka-Bojanice-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz
Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław
Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca
Dolna-Świdnica.
- DST 167.50km
- Czas 07:28
- VAVG 22.43km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pożegnanie (ładnej) jesieni. Złotoryja
Sobota, 26 października 2019 · dodano: 27.10.2019 | Komentarze 0
Według
prognoz sobota miała być ostatnim dniem dobrej październikowej pogody. Od
niedzieli (czyli od dziś) aura ma się sukcesywnie i dość szybko pogarszać. Postanowiłem
zatem wykorzystać łaskawość klimatu i być może ostatni raz w tym roku nie
zmarznąć na rowerze.
Do boju
wyruszyłem po dziewiątej. Pożywna jajecznica spożyta na śniadanie dawała siłę
mięśniom. W głowie miałem ułożony szczegółowy plan jazdy, z tym że w końcówce
przewidywałem dwa warianty: w zależności od mojej ochoty na dłuższą lub krótszą
trasę. Słońce pracowało na pełnych obrotach: wystawiałem ku niemu twarz i z
przyjemnością chłonąłem ciepłe promienie. Kierownicą zgarniałem babie lato. Po
jakimś czasie cała była opleciona tymi cieniutkimi błyszczącymi nitkami.
Jechało mi się sielsko. Myśli płynęły swobodnie i lekko. Nogi także lekko
naciskały na pedały. Z wyjątkiem torsu ubrany byłem zupełnie letnio. Na grzbiet
nałożyłem pod spód koszulkę z długimi rękawami. Na początku trochę się
przydawała, bo dmuchał silny wiaterek, później zrobiło się wręcz gorąco, a ja
kilkakrotnie rozważałem zdjęcie tej bluzy. Ostatecznie jednak tego nie
zrobiłem, bo musiałbym ją wcisnąć do kieszonki z tyłu, a tam już miałem mało
miejsca (wybrzuszał ją portfel i telefon). Tak więc nieco się zgrzewałem. Ale
jakoś mi to aż tak strasznie nie przeszkadzało. Lubię ciepełko.
Jako cel
jazdy wybrałem Złotoryję. Już raz tam w tym roku byłem, a zatem postanowiłem
jechać odwrotnie niż zwykle. Planowałem przy tym zaliczenie pięciu „dziewiczych”
miejscowości w tym powiecie. Przed Świerzawą zobaczyłem, że główna droga na
Złotoryję jest zamknięta, ponoć wylano tam przed chwilą nowy asfalt. Tak się
jednak składało, że zakładałem wbić się w Góry Kaczawskie i naokoło dotrzeć do
Złotoryi. A więc remont drogi niejako potwierdził prawidłowość mojego
planowania trasy. Kilkanaście kilometrów po górach przyspieszyło mój puls i
dodało nieco wrażeń widokowych. Zaliczyłem kolejno: Gozdno, Biegoszów, Sępów,
Wilków i Wilków-Osiedle.
Za Złotoryją
kupiłem sobie słodką bułkę, na niej to i na płynach dojechałem do domu.
Rozważałem opcję, by na trasie zjeść gdzieś obiad, ale jakoś nie byłem aż tak
głodny, by wyszukiwać knajpy. Do domu dotarłem po siedemnastej, nie było więc
kiedy wypróbować mojego nowego nabytku: silnej przedniej lampki. No ale może niedługo
dostanie ona swoją szansę.
Żegnamy
się zatem z ładną jesienią. Teraz temperatura ma spaść o kilkanaście stopni.
Cóż, i w takich warunkach jeździć przecież trzeba…
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Witoszów
Dolny-Milikowice-Świebodzice-Dobromierz-Kłaczyna-Wiadrów-Pogwizdów-Lipa-Dobków-Świerzawa-Gozdno-Sępów-Wilków-Osiedle-Złotoryja-Kozów-Chroślice-Jawor-Luboradz-Goczałków-Lusina-Udanin-Gościsław-Pyszczyn-Domanice-Pszenno-Świdnica.
- DST 74.70km
- Czas 03:11
- VAVG 23.47km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy po raz ostatni. Dobromierz
Czwartek, 24 października 2019 · dodano: 24.10.2019 | Komentarze 0
Coś się
kończy, coś zaczyna. Ta złota myśl mego kolegi Darka, z którym na rowerze
przejechałem blisko 15 tysięcy kilometrów może służyć za motto dzisiejszej
jazdy. Kończą się moje rowerowe dojazdy do pracy, bo sezon niestety zmierza ku
upadkowi, zaczyna się wszakże planowanie jazd w nowym roku. Trochę w głowie
plącze się zamierzeń na rok 2020. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Dziś z
domu wyjechałem o 7:15. Była ciemna noc, a w dodatku nad Świdnicą skłębiła się
straszna mgła. Przez pierwsze kilometry widziałem naprawdę niewiele, wzrok
sięgał może z 50 metrów do przodu. Okulary łapały wilgoć. Wilgoć osiadała też
na moim ubraniu tworząc na nim ciekawe kropelki. W połowie mojej trasy do pracy
(może na ósmym kilometrze) nastał dzień. W magiczny sposób mgła ustąpiła, a nad
światem zapaliła się słoneczna lampka. Do pracy dojechałem z planowanym
godzinnym opóźnieniem.
Po swej
dniówce do domu wyruszyłem o 15:30, czyli zgodnie z planem. Dzień był słoneczny
i nadzwyczaj ciepły. Co jakiś czas docierały do mnie upalne powiewy powietrza.
Stan ten trwał aż do wieczora, czyli do mojego powrotu do domu. W stroju z
długimi rękawami i nogawkami nieco się przegrzałem. No ale jak zwykle nie było
to dla mnie czymś nieprzyjemnym. Wolę się spocić niż przemarznąć.
W trakcie
jazdy myślałem o kontynuacji sezonu. Na Allegro kupiłem dobrą lampkę przednią.
Ma na nie tylko sygnalizować moją obecność na drodze, ale także sprawić, bym
coś widział z przodu. Mam nadzieję, że wydatek prawie steki spełni moje
oczekiwania. Może dzięki tej lampce rozświetlę moje głębokie wewnętrzne opory
przed jazdą bez dziennego światła. Mam przynajmniej taką nadzieję. Będę mógł
jeszcze trochę pokręcić w tym sezonie.
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Struga-Stare
Bogaczowice-Dobromierz-Szymanów-Stanowice-Nowy
Jaworów-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny -Świdnica.
- DST 74.00km
- Czas 03:06
- VAVG 23.87km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Ucieczka przed mrokiem. Mościsko
Wtorek, 22 października 2019 · dodano: 22.10.2019 | Komentarze 0
Rano pojechałem do pracy na 8:30. Znowu planowo spóźniłem się o godzinę. Wyjeżdżałem w szarówce, a na trasie zrobiło się widno. Z pracy wyjechałem planowo, czyli o 15:30. Jazdę zaplanowałem tak, by do domu dotrzeć w miarę przy jakiejś widoczności. Nie lubię jazdy po ciemku. Skromne to było planowanie i skromna jazda, bo cóż się wymyśli na dwie godziny z hakiem. Po małej pętelce wróciłem do Świdnicy. Pogoda ciągle utrzymuje się na dobrym poziomie. I to w tym wszystkim daje jakiś promyk nadziei, bo schyłek sezonu wywołuje u mnie jakąś eksplozję pesymizmu...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Modliszów-Lubachów-Bojanice-Lutomia Dolna-Moscisko-Kiełczyn-Wiry-Świdnica.