Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 313086.90 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Pagórki. Ząbkowice Śl.

Sobota, 15 lutego 2020 · dodano: 15.02.2020 | Komentarze 0

W końcu przyszedł czas na testową jazdę mojej szosówki. Wymieniłem w niej napęd i obręcz tylnego koła. Po raz kolejny będę jeździł na wymienianym co 2000 km zestawie dwóch łańcuchów. Poprzednio dzięki temu udało mi się przejechać około 25 000 km. Sporo. Mam nadzieję, że tym razem będzie nie mniej.

Przesiadka ze Starego Zdechlaka na kolarzówkę spowodowała, że jechało mi się wyraźnie lżej. Na początku nieco denerwowały mnie pykania wydobywające się z tylnego koła. To układały się na nowo wkręcone szprychy. Po kilku kilometrach owe dźwięki zniknęły i na siodełku poczułem się pewniej.

Jako cel jazdy obrałem miasto Ząbkowice Śl. Położone jest ono na południe w stosunku do mojej Świdnicy. Jazda w tym kierunku przyniosła nieco trudniejszą trasę (więcej pofałdowań i podjazdów) oraz walkę z wiatrem. Przez te przeszkody dotarło do mnie, że moja forma jest kiepska. Warto zrzucić też z pięć kilogramów ze swego brzucha. Tą myślą kończyłem jazdę. Ostatni odcinek był z wiatrem i z radością mknąłem 30 km/h.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Bobolice-Ząbkowice Śl.-Stoszowice-Budzów-Jemna-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica.




Wszystko przez te baby. Świdnica-Namysłów

Niedziela, 9 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 0

Szosówka wyremontowana. Wymieniłem tylną obręcz, napęd i klocki. Zwłaszcza na obręcz czas był najwyższy, poprzednia trzymała się na ostanie słowo. Skoro odpicowałem kolarzówkę, pojechałem Zdechlakiem…

Trasa zapowiadała się dość długa, a więc na siodełku byłem już po ósmej. Wybrałem kierunek północno-wschodni. Miał być dobry i silny wiatr, a jakoś go nie czułem. Jechało mi się dosyć ciężko i męczyłem się więcej niż zwykle. Rano był mały plus (około dwóch stopni), a na drogach zdarzały się mokre plamy. Ubrałem się odpowiednio, zatem nie zmarzłem. Po dwóch godzinach było już pod dziesięć stopni, a ja nieco się przegrzewałem. No ale nic nie zdjąłem, bo wolę się przepocić niż zmarznąć.
\
Zdechlak dostał kolejną szansę bo w planach miałem kilka odcinków szutrowych. Pierwszy doprowadził mnie do dwóch dziewiczych miejscowości w powiecie wrocławskim, a były to Brzeście i Marzęcice. Dwie małe wioski na końcu świata. Przywitały mnie w nich pieski, które goniły mnie z zapałem godnym lepszej sprawy. Moim celem był Namysłów. Jadąc parę kilometrów krajówką Opole-Wrocław dotarłem do trzeciej dziewiczej miejscowości na mojej marszrucie, Jankowic w powiecie oławskim.

Drugi odcinek szutrowy przywiódł mnie do brzegu Odry. Między wsiami Kotowice i Ratowice jest na tej rzece jaz, którym mogą się przemieszczać rowerzyści i piesi. Parę lat temu go zaliczyłem i dziś postanowiłem to powtórzyć. Gdy dojeżdżałem do tej budowli, zobaczyłem, że coś jest nie tak. Ziemia była rozgrzebana, a ja przedzierałem się przez straszliwe błoto. Po dotarciu na miejsce okazało się, że przepust jest remontowany i przejścia nie ma. Zapewne szpetnie wtedy zakląłem. Wśród gmatwaniny prętów i zbrojeń zobaczyłem kładkę. Nie namyślając się długo przeszedłem przez nią. Po drugiej stronie stał już pan (chyba z nadzoru budowy), który zaczął mi robić wymówki. Jakoś go udobruchałem i szczęśliwy stanąłem na prawym brzegu Odry. Po zaliczeniu Jelcza-Laskowic dobrnąłem do ostatniej dziewiczej osady na mojej dzisiejszej wycieczce o nazwie Stanków. Składa się z kilku domków wśród gęstego drzewostanu.

Już około 50 kilometrów przed Namysłowem zorientowałem się, że mogę mieć kłopot z wyrobieniem się na swój pociąg powrotny, który odjeżdżał o 15:54. Starałem się jechać w miarę szybko, ale zaczęły łapać mnie skurcze. Pewnie od wysiłku i ze zdenerwowania. Gdy wpadałem na peron, pociąg powoli odjeżdżał. Szlag! Zabrakło mi minuty. Czas uciekł mi przez wiejskie baby, które w sklepach plotły trzy po trzy. Dwa razy stanąłem, by coś kupić i te przekupy właśnie napatoczył się przede mnie. „Daj mi pani 15 deka mortadeli. Albo nie, lepiej mielonki. Te pomidory są świeże? Po ile? O, zapomniałam, jeszcze muszę kupić piwo swojemu staremu. Ile wyszło, 20 złotych? Tyle nie mam, dolicz mi pani te pomidory”. A czas leciał jak opętany.

Następny pociąg do Wrocławia była za półtorej godziny. Miałem pół godziny na przesiadkę. Byłem głodny, a więc zjadłem spóźniony obiad. Rzecz jasna, schabowy. Kolejnym pociągiem dojechałem do Jaworzyny Śl. Ostatnie 11 kilometrów znowu przepedałowałem. Lampka przednia po raz kolejny zdała egzamin. Wieczorem zaczął się chyba ten zapowiadany orkan, bo walczyłem ze straszliwym wietrzyskiem. W domu zobaczyłem, że przywlokłem nie mnie niż kilogram błota na swoim rowerze.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Nasławice-Jordanów Śl.-Borów-Marcinkowice-Brzeście-Marzęcice-Węgry-Żórawina-Wojkowice-Okrzeszyce-Marcinkowice (inne niż te pierwsze)-Jankowice-Kotowice-Ratowice-Jelcz-Laskowice-Stanków-Janików-Biskupice Oławskie-Przeczów-Smarchowice Śl.-Namysłów (no i Jaworzyna Śl.-Świdnica).




Aby do przodu. Świdnica-Rawicz

Sobota, 1 lutego 2020 · dodano: 01.02.2020 | Komentarze 2

Luty zaczął się wiosennie. Na trasie temperatura oscylowała w granicach 11-15 stopni. Czasem początek maja miał tyle. Ubrałem się zimowo, ale w trakcie jazdy zdejmowałem odzienie i pakowałem je do plecaka. Moja szosówka ciągle czeka na remont, zatem pojechałem Starym Zdechlakiem. Jechało mi się całkiem dobrze, ale prawdę mówiąc na początku wspierał mnie wiatr. Potem było już z nim różnie, ale kilometry uciekały szybko i bezboleśnie.

Zaliczyłem kilka dziewiczych miejscowości w powiatach wołowskim i górowskim. Były to (w kolejności): Jakubikowice, Węgrzce, Rogów Wołowski, Wrzeszów, Łazy, Psary, Osłowice, Daszów, Baranowice, Kowalowo i Podmieście.

Do domu wróciłem pociągami IC i KD. W Świdnicy przywitał mnie deszcz. Mimo krótkiego dystansu zlało mnie niezgorzej.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wierzbna-Żarów-Gościsław-Udanin-Konary-Bielany-Dębice-Malczyce-Lubiąż-Krzydlina Wielka-Wołów-Stary Wołów-Bożeń-Jakubikowice-Wińsko-Węgrzce-Rogów Wołowski-Wrzeszów-Łazy-Łęczyca-Psary-Osłowice-Daszów-Baranowice-Wąsosz-Podmieście-Załęcze-Masłowice-Rawicz.




Zdechlak do boju! Środa Śl.

Niedziela, 26 stycznia 2020 · dodano: 26.01.2020 | Komentarze 0

Od jakiegoś czasu obserwowałem ubytki metalu w obręczy tylnego koła swojej kolarzówki. Wreszcie wczoraj dokładnie to zbadałem. Rawka nie wyglądała dobrze. Były głębokie wytarcia, rysy i wgłębienia. W zeszłym roku eksplodowało mi koło w moim drugim rowerze, na szczęcie nie podczas jazdy. Pomny tych wydarzeń, postanowiłem odstawić kolarzówkę do lamusa (przynajmniej do czasu wymiany koła). Wczoraj przyjrzałem się Staremu Zdechlakowi. Jest po pełnym przeglądzie i od pół roku nie służył mi do jazdy. Postanowiłem dać mu szansę. Wypucowałem go nieco, napompowałem koła i był gotowy do jazdy.

Rano popatrzyłem przez okno. Widok był nieciekawy. Wszystkie samochody pokrywał gruby szron, a i okolica była przybielona. Nie był to śnieg, a więc dało się jechać. Wyszedłem na balkon, by ocenić temperaturę. Zaiste, było chłodno. Czyżby nadchodziła wreszcie zima? Ja tam za nią nie tęsknię, ale kalendarz jest nieubłagany. Ubrałem się solidnie: trzy bluzy, a na nich gruba kurtka, ciepłe rajtki na tyłek, a na nich tęgie spodnie, podwójne skarpety, czapka i komin polarowy no i rzecz jasna pełne rękawice. Już pierwsze metry uświadomiły mi, że ta obfita odzież się przyda. Mój licznik dla Zdechlaka ma wmontowany termometr. Z uwagą obserwowałem jak spada temperatura. Wreszcie zatrzymała się na minus jeden. Wydawało mi się, że było zimniej. Chyba wiatr robił swoje. Na ciężkim rowerze jechało mi się dość „dostojnie”. Trasa nie była trudna, ale moja forma uleciała jak dymek z papierosa. Na pierwszej części trasy jeszcze nie było tak źle, bowiem wspomagały mnie podmuchy. Drugi odcinek był już pod wiatr. Oj, namordowałem się! No ale cóż, cieszyłem się z jazdy. Dzień był na początku pogodny, ale później zaczęło się chmurzyć, ale o jakichkolwiek opadach nie było mowy.

Moja trasa wiodła do Środy Śląskiej, udało mi się ją nieco zmodyfikować, bowiem zahaczyłem o wioski Budziszów, Ramułtowice i Chmielów, dawno przeze mnie nie odwiedzone (ale nie dziewicze!).


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Niegoszów-Panków-Wierzbna-Żarów-Zastruże-Gościsław-Jarosław-Ciechów-Środa Śl-Rakoszyce-Ramułtowice-Chmielów-Kąty Wrocławskie-Piława-Mietków-Borzygniew-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Świdnica.




Buraki na rowerach. Jawor

Niedziela, 19 stycznia 2020 · dodano: 19.01.2020 | Komentarze 0

Zimy u mnie ciągle nie ma. Raz pojawił się śnieg, ale szybko przepadł. Jakoś jednak nie miałem okazji na więcej jazd. No bo na parę kilometrów nie chce mi się wyjeżdżać. Wczoraj padało, a dziś miało być znośnie. Wystartowałem o 9:30 po dobrym śniadaniu. Było chłodno i pochmurnie, wszakże nie padało, co dla mnie oznaczało w miarę niezłe warunki. Ubrałem się grubo i nie odczuwałem niskiej temperatury. Było w okolicach zera. Wiatr lekko powiewał, ale nie dokuczał. Na trasie spotkałem kilku rowerzystów. Niektórzy nie odpowiedzieli na rowerowe pozdrowienia. Zastanawiałem się skąd biorą się takie buraki, wszak rowerzyści to ponoć życzliwi i uprzejmi ludzie. No ale cóż zrobić? Jechałem dalej rozmyślając o tej kwestii. W niedzielę ruch samochodowy był minimalny, zatem pokonywałem kolejne kilometry całkiem sympatycznie (nie licząc osadu mentalnego spowodowanego przez owe buraki). Forma kiepska, ale chyba nieco lepsza niż rok temu o tej samej porze. Oby do marca, kiedy mam nadzieję zacząć normalny sezon z trzema jazdami w ciągu tygodnia.

Mniej intensywne używanie roweru dało mi czas na sklecenie relacji z zeszłorocznego wyjazdu na Bałkany. Może ktoś się skusi:

https://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=23008.0

Jest dość długa i mocno osobista.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Witoszów Dolny-Komorów-Świebodzice-Olszany-Siodłkowice-Dobromierz-Kłaczyna-Roztoka-Gniewków-Jawor-Luboradz-Marcinowice-Księżyce-Udanin-Gościsław-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Bezzimie. Świdnica-Bierutów

Sobota, 11 stycznia 2020 · dodano: 11.01.2020 | Komentarze 0

Za zimą nie tęsknię. Ani za śniegiem i mrozem. Mogę tych rzeczy nie oglądać aż do wiosny. Dziś właśnie taka była pogoda, ni to jesień, ni zima. Temperatura pięć stopni na plusie, pochmurnie spory wiatr - dla mnie boczny i nieco wspomagający. W drugiej części dystansu mżawka przechodząca w mały deszcz. Na coś w końcu przydała się kurtka, którą od jakiegoś czasu bezproduktywnie woziłem w plecaku. Pierwsza w tym roku przełęcz (Tapadła) poszła nieźle. Ale cóż to za podjazd?! Liche cztery kilometry. Pod koniec trasy zaliczyłem cztery dziewicze miejscowości w gminie Bierutów: Kruszowice, Paczków, Kijowice i Solniki Małe. Do domu sprawnie wróciłem pociągami.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Przełęcz Tąpadła-Będkowice-Świątniki-Jordanów Śl.-Borów-Borek Strzeliński-Kończyce-Goszczyna-Kurów-Jaczkowice-Godzikowice-Oława-Janików-Biskupice Oławskie-Przeczów-Karwiniec-Kruszowice-Paczków-Kijowice-Solniki Małe-Bierutów.




Sezon rozpoczęty! Strzelin

Niedziela, 5 stycznia 2020 · dodano: 05.01.2020 | Komentarze 0

Miałem wybrać się na rower w Nowy Rok. Całą noc grałem jednak w brydża i nie byłem w stanie. Zresztą brydż zdominował Nowy Rok, bo ciupaliśmy do godz. 21. Drugiego miałem wolne, ale mi się jakoś nie chciało. dziś już nie było odwołania. Pogoda zupełnie nie styczniowa zachęciła do jazdy. Było chłodno (lekki mrozik i okolice zera), ale sucho i bezśnieżnie. Wczoraj wlazłem na wagę. Pięć kilogramów więcej! Nie wiem dlaczego tak łatwo łapię masę, a zbić później to już sztuka. Chyba wiek daje znać o sobie... Parę dni rozłąki z rowerem oraz listopadowe i grudniowe hamowanie sezonu dały znać o sobie. Forma kiepska. Pierwszą część trasy przeleciałem z wiatrem. Byłem zachwycony lekkością jazdy. Druga połówka już nie była taka piękna. Rycie pod wiatr nieco mnie wykończyło. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem, że moje płuca są silniejsze od nóg. Chyba powoli usuwa się z nich smoła, efekt palenia papierosów, które rzuciłem 20 lat temu. Nogi były za to słabiutkie. Omdlewały i czułem w mięśniach łapanie skurczy. No dobra, nie ma co narzekać, będzie lepiej...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Piotrków Borowski-Tyniec n. Ślęzą-Jordanów Śl.-Świątniki-Sobótka-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




  • DST 114.40km
  • Czas 05:11
  • VAVG 22.07km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Urodzinowe zakończenie sezonu. Środa Śl.

Niedziela, 29 grudnia 2019 · dodano: 29.12.2019 | Komentarze 3

Wczoraj w Świdnicy pierwszy raz tej zimy spadł śnieg. Nie było go za wiele, ale trochę urozmaicił krajobraz. Ostatnio mocno lało i w taką pogodę nie chciało mi się jeździć. Dziś jednak postanowiłem zakończyć sezon. Był całkiem udany, ponad 17 tys. kilometrów to dla mnie wynik drugi w mej historii. Pojeździłem po Bałkanach, parę razy wyskoczyłem w różne zakątki naszego kraju. Z roku na rok forma podupada, ale ciągle się cieszę, że mogę jeszcze w miarę sprawnie jeździć. Już czynię plany na kolejny rok.
Sezon się kończy, następny się zaczyna. Mam nadzieję otworzyć go na początku stycznia. Oby dopisały chęci, pogoda i zdrowie. Czego wam też życzę, kochani rowerzyści. Nowy rok daje nam dodatkowy dzień na jazdę, 29 lutego. Do zobaczenia na trasach!
Dzisiejsze moje urodziny uczciłem najlepiej jak potrafiłem, na rowerze.


Dzisiejsza moja trasa:
Świdnica-Pszenno-Panków-Żarów-Kruków-Gościsław-Pielaszkowice-Samborz-Ciechów-Środa Śl.-Świdnica Polska-Kąty Wrocławskie-Piława-Milin-Mietków-Domaniów-Marcinowice-Pszenno-Jagodnik -Świdnica.




Jazda w najkrótszy dzień. Domaniów

Niedziela, 22 grudnia 2019 · dodano: 22.12.2019 | Komentarze 0

Jednak nie wyczyściłem roweru. Nie miałem za bardzo czasu, poza tym napęd nie był w złym stanie, a reszta właściwie nie ma znaczenia w jeździe. Wczoraj miało padać, a dziś nie. Ufając w te prognozy, na rowerowy wyjazd przeznaczyłem niedzielę. Już wczoraj stwierdziłem, że coś jest nie tak. Cały dzień było ładnie. Dziś rano wyjrzałem przez okno i wszystko na dworze było mokre. Szlag! Zmoknąć nawet w ciepłym grudniu jakoś mi się nie uśmiechało. Co chwilę spozierałem na zewnątrz. Nie padało, ale wszędzie lśniły kałuże. Nie było sensu zwlekać, wyjechałem.

Nad głową kłębiły mi się szpetne chmury, spod kół pryskała woda, ale trzeba przyznać, że było ciepło. W plecaku miałem przeciwdeszczową kurtkę, ale nie było potrzeby jej wyjmować. Dużym plusem pogody był znikomy wiatr. Przedświąteczna niedziela była denna, na drogach ruch był znikomy. Lubię takie warunki. Jechało mi się całkiem sprawnie. Na początku mej jazdy, w Gogołowie, spotkałem dwóch rowerzystów jadących w przeciwnym kierunku. Poza nimi nie widziałem żadnych amatorów dwóch kółek. Cieszyłem się, że nie wypucowałem swego roweru. Gdybym to zrobił, to po paru minutach jazdy pewnie wyglądałby gorzej niż przed czyszczeniem. No ale teraz chyba muszę w końcu się za to zabrać. Jutro ostatni dzień mojej pracy. Wieczorem się za to zabiorę. Mam nadzieję jeszcze zrobić ze dwa przejazdy nim nowy rok zresetuje licznik.

Dziś był najkrótszy dzień w roku. Nadeszła kalendarzowa zima. Tej prawdziwej nie widać na horyzoncie. Miejmy nadzieję, że jak już przyjdzie to nie będzie chciała panować do kwietnia…


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Brochocinek-Zielenice-Borek Strzeliński-Kończyce-Domaniów-Nowojowice-Boreczek-Borów-Jordanów Śl.-Świątniki-Sobótka-Biała-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.




Na południe. Broumov

Środa, 18 grudnia 2019 · dodano: 18.12.2019 | Komentarze 0

W weekend nie udało mi się pojeździć. W sobotę byłem w pracy, a niedzielę paskudnie lało. Gnębiony wyrzutami sumienia dziś wziąłem wolne i machnąłem małą trasę. Pogoda wiosenna utrzymuje się od paru dni. Zarówno w dzień jak i w nocy temperatura oscyluje wokół dziesięciu stopni. Dziś nie było inaczej. Ciepło, na początku mej jazdy słonecznie, ale z brzydkim wiatrem. No nie można mieć wszystkiego na raz. Wszelki śnieg na Dolnym Śląsku stopniał, zatem śmiało puściłem się na południe, gdzie jeszcze całkiem niedawno było biało. Faktycznie, drogi były w stu procentach przejezdne, tylko w przydrożnych rowach można było zobaczyć topniejący śnieg. Było bezdeszczowo, ale na drogach wykropliła się wilgoć. Na większej części trasy jechałem po mokrej drodze. Na długich kilometrach szosa była pokryta warstwą błota. Rower ubrudził mi się paskudnie. Czeka mnie teraz solidna praca przy jego czyszczeniu.

Wybrałem się do czeskiego Broumova. Parę ostatnich razy jeździłem po nizinach, a dziś przydarzyły się górki i pagórki. Forma podupada, ale jeszcze w miarę sprawnie udało mi się dotrzeć do domu. Wziąłem ze sobą czeskie korony, ale kolejny raz jakoś nie chciało mi się jeść na trasie. Do domu dojechałem po piętnastej. Głód mnie przeszywał, a więc już nic nie pichciłem w domu, tylko poszedłem do knajpy… Może jeszcze w tym roku uda mi się gdzieś wybrać. Wolnego mam dużo, oby tylko pogoda się nie pogorszyła.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Jugowice-Głuszyca-Świerki-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Świdnica.