Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 313086.90 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Nadrabianie zaległości. Strzelin

Niedziela, 25 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Zwykle w weekend jeżdżę tylko w jeden dzień. Drugi wypełniają mi różne inne obowiązki. W tym tygodniu jednak odpuściłem jeden wyjazd i dziś postanowiłem to odrobić.
 
Już na wczorajszą jazdę wymieniłem jeden pedał SPD w swojej kolarzówce. Wyjąłem go ze swojego roweru wyprawowego (Starego Zdechlaka). Był to manewr nad wyraz słuszny. Pedał działał doskonale i w trakcie jazdy nie martwiłem się dodatkowymi problemami. Swoją drogą już zamówiłem zestaw pedałów i nowe progi do butów. Przecież nie będę co chwila wykręcał pedała i wstawiał do innego roweru. Na szczęście w obu rowerach mam ten sam system wpinania i w razie czego mogę zrobić małą przekładkę. Kiedyś ktoś mi mówił, że do szosówki nie pasuje SPD. Ja jestem jednak już w wieku, kiedy zalety praktyczne pokonują trendy mody.

Wczoraj do domu przyjechałem dosyć późno i dziś postanowiłem się wreszcie wyspać. Na rowerze byłem mocno po dziesiątej. Dzień wypełniał lepki upał. Co prawda lubię ciepło, ale nie coś takiego. Początek jazdy miałem pod taki gorący i parny wiatr. W nogach czułem wczorajszą dwusetkę, ale po paru kilometrach organizm przywykł do kolejnej porcji wysiłku. Na trasie było mnóstwo kolarzy, którzy chcieli dobrze wykorzystać wolny dzień.

Klasyczną dla siebie trasę pokonałem dosyć niespiesznie. Cieszyłem się widokami, słuchałem muzyki, a przez głowę przelewały się myśli, które teraz miałem czas uporządkować, a niektóre uciszyć. Tak oto w dość dobrej formie do domu dotarłem po piętanstej.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Zielenice-Tyniec nad Ślęzą-Jordanów Śl.-Sobótka-Marcinowice-Gruszów-Niegoszów-Świdnica.




Pełna dniówka na rowerze. Świdnica-Żary

Sobota, 24 sierpnia 2019 · dodano: 24.08.2019 | Komentarze 1

Czasem człowiek musi pojechać gdzieś dalej...
Dzisiejsza trasa (z grubsza):
Świdnica-Świebodzice-Dobromierz-Jawor-Złotoryja-Lwówek Śl.-Lubań-Węgliniec-Gozdnica-Przewóz-Żary.




Walka z lenistwem. Teplice nad Metuji

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · dodano: 22.08.2019 | Komentarze 0

Po powrocie z wycieczki z Pomorza ogarnęło mnie lenistwo. Przez parę dni nie jeździłem. Pogoda też nie zachęcała do aktywności, bo głównie lało, ale coś tam można byłoby na rower wygospodarować. Nękany wyrzutami sumienia, dziś już nie miałem wyjścia. Rano wyruszyłem do pracy. Z pewnym smutkiem odnotowałem, że noc jest coraz dłuższa. Dla mnie oczywiście jeszcze nie ma to zbyt dużego znaczenia. Wstałem o 5:30, kiedy była jeszcze szarówka, a wyjechałem o 6:15, kiedy był już pełny dzień. No ale za miesiąc noc zeżre kolejną godzinę. Rano było chłodno i się chmurzyło. Do pracy dotarłem w miarę sprawnie. Pod prysznicem wyganiałem ziąb poranka.

Zwolniłem się godzinę wcześniej, czyli o 14:30. Przebijanie się przez cały Wałbrzych nie należało do przyjemnych. Przed Placem Grunwaldzkim trwają spore prace drogowe. Samochody kłębią się i powoli brną do przodu. Ja na rowerze przejechałem ten odcinek nieco szybciej, bo slalomem. Z Wałbrzycha wyjechałem podjazdem przez Glinik. Na zjeździe do Unisławia Śl. wreszcie poczułem się w swoim żywiole. Brak samochodów, las, szum wiatru w coraz dłuższej brodzie.

Na podjeździe do czeskiej granicy niespodziewanie zaczęły łapać mnie skurcze w obie łydki. Nawet chciałem stanąć, ale tylko nieco zwolniłem tempo. Niedomaganie to pewnie było wynikiem opisanego wyżej lenistwa. W końcu jakoś się przełamałem i skurcze odpuściły. Niestety mój rower zaczął nieco szwankować. Chodziło o prawy pedał. Zaczął się blokować. W butach SPD jest to trochę niebezpieczne, bo noga ucieka, a but nie chce się wypiąć. Przystanąłem na moment, aby zbadać co się dzieje. Chyba wywaliło się łożysko w pedale, bo ręką nie można było go okręcić. Trochę nim pokręciłem i w końcu lekko zaczął się obracać. Do domu jakoś dojechałem, ale coś trzeba będzie z tym zrobić.

W czeskich Teplicach nad Metuji, zwykle sennym i leniwym miasteczku, dziś był jakiś piknik. Mnóstwo ludzi i samochodów źle na mnie podziałało. Z ulgą wyjechałem poza nie.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Glinik)-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Bohdasin-Jetrichov-Ruprechtice-Mezimesti-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna -Świdnica




Pomorze. Dzień 4. Orneta-Iława

Piątek, 16 sierpnia 2019 · dodano: 17.08.2019 | Komentarze 0

Ostatni dzień mojej wycieczki po Pomorzu i - w końcówce - po Mazurach. Koniec jazdy nastąpił na dworcu Iława Główna. Stąd też pociągami dotarłem do domu. Drugi pociąg (relacji Białystok-Szklarska Poręba), którym jechałem, sporo się opóźnił. Samobójca ponoć rzucił się pod koła. Pociąg stał ze trzy godziny za Koluszkami. Jednak dość sprawnie z Warszawy dotarł nowy skład. Całonocna podróż nieco mnie znużyła. Z Jaworzyny Śl. - stacji na której wysiadłem - do domu pojechałem już rowerem. Dyszka z rana dobrze na mnie wpłynęła.

Parę słów podsumowania czterodniowej wycieczki. Poza początkiem jazdy w okolicach mocno zurbanizowanych (Sopot-Gdynia-Rumia-Reda-Wejherowo), moje trasy przebiegały przez ciekawe odcinki polno-leśne. Raz nawet wdałem się w szutry i straszliwe bruki (między Redą a Wejherowem). Moja kolarzówka jakoś to wytrzymała, ale dystans nieasfaltowy nie był długi. Profil trasy był wymagający. Tego zresztą się spodziewałem i po to tam jechałem. Kiedyś oblizałem te obszary i wiedziałem , że czekają mnie nieustanne interwały. W pierwszym dniu towarzyszył mi spory ruch samochodowy, nawet na lokalnych drogach. Cóż, motoryzacja rozwija się także na Kaszubach. Pogoda całkiem dopisała. Tylko ze dwa razy złapał mnie niewielki deszczyk, a poza tym było dość chłodno, ale pogodnie.

Jednym z moich celów było również zaliczenie kilku nowych gmin. W sumie uzbierało się ich 34. Niby niedużo jak na cztery dni jazdy, ale dziewicze dla mnie tereny przeplatały się już z gminami zdobytymi. Tak na dobra sprawę łatałem dziury na swojej mapce zaliczgmine.pl. Zbliżam się do zakończenia podboju woj. warmińsko-mazurskiego. Zostało mi tam sześć gmin. Są rozrzucone w czterech oddalonych od siebie obszarach. Jedną z tych gmin planuję zaliczyć jeszcze w tym roku. Jak zdrowie pozwoli...




Pomorze. Dzień 3. Pszczółki-Orneta

Czwartek, 15 sierpnia 2019 · dodano: 15.08.2019 | Komentarze 0

Kolejny dzień wędrówki po dziewiczych trasach. I gminach. Pogoda jak zwykle na sierpniowe święto - znakomita. Jutro ostatni dzień. 




  • DST 177.30km
  • Czas 07:44
  • VAVG 22.93km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pomorze. Dzień 2. Lębork-Pszczółki

Środa, 14 sierpnia 2019 · dodano: 14.08.2019 | Komentarze 0

Forma jakby lepdza. Także mentalna. Opis trasy najlepiej oddaje jedna z zaliczonych miejscowości: Hopy.




Pomorze. Dzień 1. Sopot-Lębork

Wtorek, 13 sierpnia 2019 · dodano: 13.08.2019 | Komentarze 0

Po nocy spędzonej w pociągu ledwo żyłem. Chyba już za stary jestem na takie przygody. Wlokłem się strasznie. I w dodatku ten wiatr. W hotelu przespałem się od piątej do teraz. No ale jutro będzie lepszy dzień.




Bez kalorii. Przełęcze Gór Złotych

Niedziela, 11 sierpnia 2019 · dodano: 11.08.2019 | Komentarze 0

Mając w planie na dziś spory dystans, chciałem wyjechać z samego rana, tak około siódmej. Niestety wrodzone lenistwo opóźniło wyjazd. Na rowerze byłem dopiero po dziewiątej. Potem już cały czas borykałem się z gonieniem godzin. Nie lubię tego, ale cóż zrobić? Chyba trzeba będzie się jakoś lepiej mobilizować. Pogoda od rana była wyśmienita. Temperatura pod 30 stopni i mały wiatr dawały idealne warunki do jazdy. Czułem jednak, że nadchodzi zmierzch sezonu. Sierpniowe promienie słońca już są inne niż jeszcze miesiąc temu. Początek trasy był pagórkowaty. Na około setnym kilometrze zacząłem podjazdy na swoje przełęcze. Nie są one jakieś zabójcze, ale czuje się jazdę w górę.

W Czechach postanowiłem coś zjeść. Przystanąłem w Travnie, w restauracji u Oravcu. Szczerze nie polecam tej knajpy. Po złożeniu zamówienia czekałem 50 minut na swoje knedle. Bez skutku. Opryskliwa pani z obsługi mówiła mi, żebym się cieszył, że mam miejsce. Na pytanie o hasło do wi-fi, odmówiła jego podania, bo ponoć „ludzie korzystają z sieci na zewnątrz”. Coś koszmarnego. W końcu, nie doczekawszy się swego jedzenia, puściłem się dalej na Przełęcz Lądecką. W domu zjadłem śniadanie, ale około piętnastej już ono się całkiem ulotniło. Byłem głodny jak wilk. Po zjechaniu do Lądka Zdroju, kupiłem tam dwie słodkie bułki i na nich dotarłem do domu. Słodkie kalorie przydały się na kolejnym podjeździe, na Przełęcz Jaworową. Dalej już walczyłem z czasem, by dotrzeć do domu jeszcze za dnia. Prawie się udało. W domu byłem o 20:40, czyli w momencie, kiedy noc pokonywała dzień.

Zaliczona mocna górska trasa na sporym dystansie pokazała, że ze mną jeszcze nie tak źle. Teraz w domu muszę w końcu coś zjeść, bo ssie mnie potwornie. Do swej listy miejscowości dopisuję dwie nowo zaliczone: Głęboka i Chwalisław w powiecie ząbkowickim.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Henryków-Ziębice-Starczówek-Głęboka-Paczków-Bila Voda-Javornik-Travna-Przełęcz Lądecka-Lądek Zdrój-Przełęcz Jaworowa-Złoty Stok-Chwalisław-Laski-Przyłęk-Potworów-Budzów-Rudnica-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica




Mister mokrego podkoszulka. Udanin

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · dodano: 08.08.2019 | Komentarze 0

Do pracy dotarłem w dość mizernym czasie, ponad 54 minut. Wiatr był przeciwny, ale i tak jechało mi się jakoś kiepsko. Nie spałem zbyt długo, bo przed zaśnięciem przemyśliwałem o swoich problemach. Sen przez to nie przychodził, a jak już usnąłem, to męczyły mnie koszmary.
Z pracy wyjechałem zgodnie z planem, czyli o 15:30. Nad głową kłębiły się chmury, ale przez długi czas nie było opadów. Jazda nie dawała mi przyjemności. Z ulgą zaliczałem kolejne kilometry wiedząc o tym, że przybliżam się do domu. Może to znowu gdzieś podskórnie męczyły mnie moje problemy.
Na pięć kilometrów przed metą zlało mnie szpetnie. W parę chwil wszystko miałem przemoczone. Kląłem na fakt, że przymusowo musiałem uczestniczyć w konkursie na mistera mokrego podkoszulka. Później założyłem nawet kurtkę, ale już pomogła tyle, co umarłemu kadzidło. Przekorny los spowodował, że w samej Świdnicy, pod moim domem, przyświecało słoneczko, a wszystko wokół było suche. Zaiste dziwnie wyglądałem ociekając wodą, gdy chodnik pod moim budynkiem był suchy jak pieprz. Taką to mamy pogodę.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Struga-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Kłaczyna-Roztoka-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków Górny-Udanin-Pyszczyn-Imbramowice-Pożarzysko-Śmiałowice-Klecin-Gruszów-Pszenno-Świdnica.




Niziny. Domaniów

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019 · dodano: 05.08.2019 | Komentarze 0

Korzystając z tego, że do pracy mam na drugą zmianę (a nawet i na trzecią), na rower wybrałem się wcześniej. Rześkość poranka zamieniła się w upał, a później zaczęły gromadzić się burzowe chmury. Na ostatnich kilometrach dopadł mnie deszcz, ale jeszcze nie był groźny. Teraz przez okno widać mocne opady i słychać pomruki burzy.

Jazda na nizinach nie była aż tak zupełnie łatwa. Druga połowa dystansu była pod wiatr. Na otwartych przestrzeniach źle się to znosi. Na dziurawych drogach powiatów strzelińskiego i oławskiego rzetelnie wytrząsłem swoje cztery litery. Ciekawe czy kiedyś wezmą się tam za remonty?

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Brochocinek-Zielenice-Borek Strzeliński-Kończyce-Domaniów-Piskorzówek-Nowojowice-Kurczów-Boreczek-Borów-Tyniec nad Ślęzą-Jordanów Śl.-Świątniki-Sobótka-Garncarsko-Maniów-Domanice-Klecin-Panków-Niegoszów-Świdnica.