Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 313086.90 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Kawałek z żoną. Police nad Metuji

Niedziela, 17 marca 2019 · dodano: 17.03.2019 | Komentarze 0

Przyszła wiosna. Wszystko byłoby Ok, tylko czemu ten wiatr nie chce sobie pójść na drugą półkulę?

Kilkanaście kilometrów przejechałem wspólnie ze swoją żoną. Stwierdziła, że jest za gruba i postanowiła coś z tym zrobić. Jechała dzielnie pod wiatr. Nawe się nie zniechęciła do dalszych wycieczek. W Zagórzu Śl. pożegnaliśmy się, ona wróciła do domu, a ja pokręciłem dalej.

Zapowiadano wiatr 7-8 m/s. Sporo. Rzeczywiście chyba taką miał prędkość. Wczoraj zapoznałem się z prognozami pogody i nieco się zmartwiłem tym wiatrem. Kiedyż wreszcie będzie można mknąć bez takich przeciwności?

W Czechach zjadłem obiad. W sympatycznej hospudce we wsi Zdar nad Metuji zamówiłem kotlet meksykański z opiekanymi bramborami. Smakował bosko.

Na trasie pobiłem dwa sezonowe rekordy. Dystansu (142 km) oraz prędkości (76,48 km/h). Zjazd z Honskego sedla zawsze daje możliwości rozbujania swego roweru. Cieszy mnie, że jakoś nie bałem się sporej prędkości. W zeszłym roku w Alpach nico mnie oblatywał strach. Teraz już będzie lepiej…


Dzisiejsza trasa: Świdnica-Burkatów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Rybnica Leśna-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Ceska Metuje-Police nad Metuji-Honske sedlo-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Viznov-Nowe Siodło-Mieroszów-Wałbrzych-Pogorzała-Świdnica.




Zniechęcenie. Udanin

Czwartek, 14 marca 2019 · dodano: 14.03.2019 | Komentarze 0

Rano byłem zdeterminowany, by pojechać do pracy rowerem. Wstałem o 5:20. Za oknem wszystko wyglądało dobrze. Nadchodził brzask, a ulica była przyjemnie sucha. Gdy po kilkunastu minutach opuściłem łazienkę i jeszcze raz spojrzałem przez okno, zobaczyłem widok zgoła odmienny. Lało jak z cebra. Pomyślałem, że mogę na parę minut znowu się położyć. A do pracy pojadę sobie samochodem. Kilka minut po szóstej jakby przestało siąpić. No to na rower! Decyzja oraz wszystkie jej konsekwencje zajęły mi tylko kilka chwil. Jeszcze w Świdnicy znowu zaczęło kropić. Po chwili lało bez umiarkowania. Założyłem na grzbiet kapotę, ale woda lała się na mnie z boku i dołu. Mam zwyczaj, że jak już wyjadę, to się nie wracam. Tym razem też tak postąpiłem. Zacisnąłem zęby i pokręciłem w brzydki poranek. Niestety wiatr także ciął mi w twarz. Jechało mi się bardzo źle. Patrzyłem na licznik i odczytywałem jego mierne wskazania. Wiatr, deszcz i podjazd, wszystko to łamało morale. No ale w końcu dotarłem do pracy. Czas dojazdu okazał się najgorszy w mojej historii. Ze smutkiem zapisałem odczyt z licznika: 1:07:09. Coś potwornego. W pracy już nie baczyłem na to, że się chwilę spóźnię. W łazience z lubością oblewałem się ciepłą wodą. Przemoczone ciuchy (gacie, skarpetki i rękawice) zawiesiłem na kaloryferze. Na szczęście do pomieszczenia, które służy za przebieralnię, dziś nikt inny nie zaglądał i mogłem tak postąpić.
Z pracy zwolniłem się o 13. Mam jeszcze ponad 30 godzin nadliczbowych i mogę je spokojnie wykorzystywać na rowerowe wyjazdy. Moje ubranie było przyjemnie suche. Niebo jednak ciągle straszyło. Przedwiośnie gnębi zmiennością aury. Wiało i było zimno. Parę razy dopadł mnie też mały deszcz. Początek jazdy przez wałbrzyskie Podzamcze był pod męczący wiatr. Tam zawsze tak wieje. Umęczyłem się tymi podmuchami i podjazdem. W głowie zaczęły mi kiełkować myśli, aby rzucić rower do rowu i do domu dojechać autobusem. Po kilkunastu kilometrach wstrzeliłem się wszakże w „dobre” podmuchy. Ciąłem bez wysiłku ponad 30 km/h. Końcówka znowu wypadła pod wiatr. Marzę o spokojnym letnim dniu. Z temperaturą około 25 stopni i bez wiatru. Na razie to mrzonki, bo ciągle ma być kiepska pogoda.


Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Struga-Stare Bogaczowice-Dobromierz-Bronów-Roztoka-Kostrza-Rogoźnica-Targoszyn- Lusina-Udanin-Gościsław-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.





Wiecznie wietrznie. Kondratowice

Niedziela, 10 marca 2019 · dodano: 10.03.2019 | Komentarze 0

Pogoda ustabilizowała się na stałym poziomie, którego główna cechą jest brak przewidywalności. Cały weekend był pod znakiem deszczu, wiatru i dołującego niżu. Dziś zapowiadano opady, które miały kilkakrotnie wracać w ciągu dnia. W nocy wiał wiatr, którego zawodzenia obudziły mnie koło godziny drugiej. Rano jednak wstał spokojny dzień. Nie padało, a nawet wychodziło słońce. Na rowerze byłem już o 7:30, chciałem bowiem uniknąć deszczu, którego początek zwiastowano na godz. 10-12 (w zależności od pogodowego portalu). Planowałem zaliczyć stosunkowo krótki dystans. Poranek był chłodny, ale znośny. Na drodze co rusz widać było połamane gałęzie, efekt nocnej nawałnicy. Wiatr także nie próżnował. Nie był co prawda tak silny jak nocą, ale odczuwało się jego prężne podmuchy. Znowu wypadło tak, że na początku mi pomagał, a potem hamował… Lekko pofałdowaną trasę pokonywałem całkiem sprawnie, cały czas patrząc na niebo, na którym przewalały się chmury, ale jakoś nie chciało padać. Gdy już myślałem, że uda mi się dotrzeć do domu w suchym ubraniu, 15 kilometrów przed celem, dopadły mnie opady. Po krótkim okresie mżenia, opady zamieniły się w istną ulewę. Na grzbiet założyłem kurtkę, która uchroniła mnie przed całkowitym przemoczeniem. Jechałem spokojnie, bowiem wiedziałem, że za chwilę dotrę do domu. Jazdę zakończyłem tuż po trzynastej. Przez kolejne godziny obserwowałem przez okno przechodzące kolejne pasma deszczu, poprzedzielane przejaśnieniami. Hm, teraz pada…


Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Niemcza-Kondratowice-Karczyn-Jordanów Śl.-Świątniki-Sobótka-Tworzyjanów-Maniów-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Świdnica.




Prawdziwy początek sezonu. Jetrichov

Środa, 6 marca 2019 · dodano: 06.03.2019 | Komentarze 0

Wczoraj wieczorem niespodziewanie zaczęło mnie boleć gardło. Planowana wczesnoporanna jazda do pracy stanęła pod znakiem zapytania. Wygrzałem się jednak w nocy i rano wstałem zdolny do jazdy. Wyruszyłem po szóstej. Szarówka szybko ustąpiła miejsca zupełnej jasności. Profilaktycznie jednak nie wyłączyłem światełek mrugających z obu stron roweru. Było zimno. Może koło zera stopni. Na samochodach widać było grubą warstwę oszronienia. Jechało mi się całkiem dobrze. Trasę do pracy pokonałem przez poprzednie lata kilkaset razy. Dziś jednak jakbym uczył się jej od nowa. Cieszyłem się każdym zakrętem i garbem na drodze. Mimo porannego chłodu ptaki siewały już wiosennie. Ich trele umilały mi jazdę. Po dojechaniu do pracy odczytałem wskazania licznika. Czas dojazdu mimo mojego wrażenia dobrej jazdy, okazał się kiepski: 1:01:09. Do rekordu zabrakło nieco ponad 11 minut. Na dystansie niespełna 20 kilometrów to taka różnica to kosmos. Będzie wszakże co poprawiać.

Zimą przezornie gromadziłem godziny nadliczbowe. Teraz przyszła pora ich odbioru. Dzięki temu będę mógł nieco wydłużyć swoje marcowe jazdy. Dziś w trasę wyruszyłem o 13:30. Przejechałem przez cały Wałbrzych. Wyszło, bagatela, 20 kilometrów (w tym część z porannej jazdy). Wcale nie kluczyłem, tylko najkrótszym odcinkiem pojechałem na południe. Długie to miasto. Niestety jakoś zawieszono prace remontowe dróg. W większości wyglądają niezbyt ciekawie: dziura na dziurze. Zima drogom też nie pomogła, a na dokładkę wszędzie jest pełno piachu. Wałbrzych opuściłem przez dzielnicę Glinik. Jest tam dość solidny podjazd. Niestety tempo jazdy oprócz stromizny terenu hamował też wściekły wiatr, który wiał centralnie w twarz. Prędkość nie przekraczała 10 km/h. Po południu było słonecznie, ale jako się rzekło, wietrznie. Podmuchy skutecznie wysączały ciepło z ciała. Tym razem pierwsza część mojej wycieczki była pod wiatr, a druga już z wiatrem. Jechało się przyjemnie. Ciut podreperowałem mizerną średnią. W domu zjawiłem się na początku szarówki, czyli zgodnie z planem.
Dla mnie prawdziwy sezon zaczyna się wtedy, gdy rozpoczynam dojazdy do pracy. Częstsza jazda szybko wpływa na podniesienie formy. Na to liczę. No i rzecz jasna na poprawienie czasu dojazdu do pracy…

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Unisław Śl.-Mieroszów-Mezimesti-Jetrichov-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna -Świdnica.




Przedwiośnie. Środa Śl.

Niedziela, 3 marca 2019 · dodano: 03.03.2019 | Komentarze 0

Przedwiośnie to ostatnio rzadkie zjawisko. Kilka ostatnich lat zafundowało nam płynne przejście zimy w lato. Dziś jednak przedwiośnie pokazało się w pełni. Zmienna pogoda, słońce i chmury, męczący wiatr - oto atrybuty tej typowo polskiej pory roku. Poza tym należy tu wymienić temperaturę na dość dużym plusie i świeży zapach powietrza, który czasem może doprowadzić do stanów na pograniczu euforii. Znowu ubrałem się za ciepło i nieco się przegrzałem. Z pewnym smutkiem zauważyłem dziurę w rękawie mojego ulubionego zimowego stroju "Discovery". Trzeba będzie kupić coś nowego. No ale chyba raczej pod koniec sezonu, bo teraz raczej w użytek wejdą lżejsze ubiory. Mam przynajmniej taką nadzieję. W nadchodzącym tygodniu planuję rozpoczęcie rowerowych dojazdów do pracy. Jak zwykle ostatnie kilometry (coś koło 40) męczył mnie dziś bardzo silny wiatr. Chyba muszę zaplanować taką trasę, by wracać z wiatrem. W każdym razie dziś końcówka była ciężka, a na liczniku rzadko pokazywało się 20 km/h.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Niegoszów-Śmiałowice-Pożarzysko-Imbramowice-Bogdanów-Pielaszkowice-Jarosław-Ciechów-Środa Śl.-Jugowice-Świdnica Polska-Kąty Wrocławskie-Piława-Milin-Mietków-Maniów-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.




Skradziony dzień na jazdę. Ząbkowice Śl.

Czwartek, 28 lutego 2019 · dodano: 28.02.2019 | Komentarze 0

Niekiedy zmienny czas pracy się przydaje. Dziś do pracy mam na popołudnie, a nawet na wczesny wieczór. Szkoda byłoby zmarnować tak ładny dzień. A więc na rower! Przeglądałem prognozę pogody i oprócz miłej temperatury i sporej ilości słonecznych promieni zapowiadano nielichy wiatr, pod 10 m/s. Trochę mnie to zmartwiło, bo zmagania z wichrem przy słabej formie mogą skutecznie zniechęcić do dalszej rowerowej aktywności. No ale nie było na co czekać. Tuż po ósmej już dziarsko naciskałem na pedały. Prognozy sprawdziły się co do joty. Było ciepło i słonecznie. No i wietrznie. Pierwszą połowę trasy miałem z wiatrem, drugą już pod wiatr. Oczywiście okazało się, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie, bo rano wiało stosunkowo słabo, a od południa (kiedy ja już zawróciłem), wiatr dmuchał jak wściekły. Ostatnie 40 kilometrów wymęczyło mnie bezlitośnie. Jako człowiek przezorny (a przy tym nie lubiący marznąć), ubrałem się zimowo. Na trasie wypociłem trzy kwaterki potu: pierwszą od normalnego kręcenia, drugą od walki z wiatrem, a trzecią z powodu zbyt grubego ubrania. Z lubością oglądałem zwiastuny wiosny: bazie na drzewach i wesoło pląsające ptaszki. W powietrzu wyczuwało się świeżość tej zielonej pory roku. A więc sezon wkracza w stan pełnowymiarowy. Pora zacząć dojazdy do pracy.


Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Kobyla Głowa-Bobolice-Ząbkowice Śl.-Stoszowice-Budzów-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Opoczka-Świdnica.




Do Czech! Broumov

Niedziela, 24 lutego 2019 · dodano: 24.02.2019 | Komentarze 0

Po okresie kolejowym, pora zacząć jeździć w kółko. Tereny wokół mam piękne, zatem jest z czego wybierać. Dziś pierwszy raz w tym sezonie wybrałem się do Czech. Drogę, którą przemierzałem wiele razy, dziś odkrywałem na nowo. Nie ma na niej solidnych gór, ale jest parę odcinków podjazdowych. Ubrałem się dosyć cienko. Nie wziąłem pod uwagę, że będę przejeżdżał przez Bartnicę, okoliczny biegun zimna. Za Głuszycą pojawiły się śniegi, które w pobliżu Świdnicy już dawno stopniały. Z jakąś lubością wpatrywałem się w białe pola i majaczące po lewej ręce Góry Sowie. Z tej sielanki wytrąciło mnie dojmujące uczucie chłodu, który przeniknął moje stopy. Za Nową Rudą stanąłem nawet na chwilę pod sklepem i rozważałem zakup foliowych torebek, by zawinąć sobie dolne strefy moich nóg. Po skręcie na Czechy zrobiło się cieplej. W stopy wróciło krążenie. Wziąłem ze sobą czeskie korony, bo brałem pod uwagę zjedzenie obiadu w Otovicach w knajpie „U Bartosa”. Jechało mi się jednak dobrze i nie przymierałem głodem. Knajpę zostawiłem na inne jazdy. Dzięki temu zaoszczędziłem 200 koron. Odcinek Unisław Śl. – Rybnica Leśna był dla mnie zagadką. Czy droga jest przejezdna? Okazało się, że tak. Ze dwa razy jednak musiałem zsiadać z roweru i przeprowadzić swoją kolarzówkę przez śniegi. Na szczęście zjazd ku Głuszycy był suchy i można było się tu nieco bujnąć. Do domu dojechałem w dobrej formie. Jednak gdy sprawdziłem średnią prędkość, mina nieco mi zrzedła. Bywało lepiej. Chociaż warto odnotować mały sukces: wszystkie podjazdy zrobiłem z blatu…

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Jugowice-Głuszyca-Nowa Ruda-Tłumaczów-Broumov-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Łaskawy luty. Dwudniówka 2/2. Namysłów-Kalisz

Niedziela, 17 lutego 2019 · dodano: 18.02.2019 | Komentarze 0

Poranek w Namysłowie przypominał, że jednak trwa zima. Było w okolicach zera, a oszronione trawy wskazywały, że w nocy przymroziło. W czasie jazdy zmagałem się z bólem w prawej części ciała. Chyba źle ułożyłem się do snu. Z minuty na minutę robiło się coraz cieplej. Mały ruch na bocznych drogach sprzyjał spokojnej jeździe. Jechałem zgodnie z planem ułożonym poprzedniego dnia w głowie. Celem jazdy był Kalisz. Powrotny pociąg miałem po czternastej i chciałem na niego zdążyć, bowiem następne REGIO jechało dopiero po czterech godzinach. Przyjemnie przemierzałem kilometry. Wielkopolska przywitała mnie pagórkowatym terenem, który jest raczej rzadkim widokiem w tym rejonie Polski. Odcinek Syców-Ostrzeszów jednak należy do wyjątków. Na około 40 kilometrów przed celem, zorientowałem się, że ciężko będzie wyrobić się na ten pociąg. Bardzo nie lubię zmieniać plany, ale tym razem nie miałem wyboru. Perspektywa czterech godzin na kaliskim dworcu lekko mnie przeraziła. Zatem w Godzieszach Wielkich zamiast wdać się w planowane esy-floresy, puściłem się wprost na Kalisz. Na dworcu byłem 15 minut przed czasem. Pani w kasie miała kłopoty ze sprzedażą biletu na rower. W końcu musiałem go kupić u konduktora.

Trasa: Namysłów-Kowalowice-Dziadowa Kłoda-Syców-Ostrzeszów-Grabów nad Prosną-Ostrów Kaliski-Brzeziny-Godziesze Wielkie-Borek-Kalisz.




Łaskawy luty. Dwudniówka 1/2. Świdnica-Namysłów

Sobota, 16 lutego 2019 · dodano: 16.02.2019 | Komentarze 0

Pierwsza dwudniówka w sezonie. Pogoda rozpieściła mnie w sposób niezwykły. Cieplutko, słonecznie, jak w kwietniu. Dziś nocleg w Namysłowie, po raz chyba piąty w hotelu "Polonia". Jutro jazda ku Wielkopolsce.




Zmagania z wiatrem. Świdnica-Okmiany

Sobota, 9 lutego 2019 · dodano: 09.02.2019 | Komentarze 0

Miało być z lekkim wiatrowym wspomaganiem, a okazało się, że wiatr nieźle mnie wymęczył. No ale taka dola rowerzysty. Znowu wybrałem się w jednej linii, aby wrócić do domu pociągiem. W zeszłą niedzielę spadło u mnie tyle śniegu, ile chyba nie widywało się przez ostatnie kilka lat. Dodatnie temperatury w ciągu tygodnia nieco wytopiły to białe paskudztwo. Jednak niektóre odcinki mojej trasy były pokryte śnieżnym błotem. Jakoś na kolarzówce udało mi się je pokonać bez upadków i innych kłopotów. Nowa tylna opona pracowała gładko. Na trasie zaliczyłem 15 dziewiczych miejscowości w powiatach złotoryjskim, legnickim i bolesławieckim.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Witoszów Dolny-Milikowice-Świebodzice-Olszany-Siodłkowice-Dobromierz-Bronów-Roztoka-Jawor-Chroślice-Złotoryja-Wyskok-Czartkowice-Brennik-Pyskowice-Podolany-Strupice-Dzwonów-Budziwojów-Chojnów-Konradówka-Piotrowice-Osetnica-Witkówek-Krzywa-Wilczy Las-Okmiany.