Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 313086.90 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Ochłodzenie. Teplice nad Metuji

Czwartek, 15 listopada 2018 · dodano: 15.11.2018 | Komentarze 2

Okazało się, że po ostatniej gumie i dopompowaniu na trasie, ciśnienie w tylnym kole wynosiło zaledwie trzy atmosfery. Zatem wczoraj wieczorem dużą pompką dobiłem odpowiednią prężność, czyli 8,5 atm. Wybieram kolejne wolne dni z urlopu. Zostało mi ich jeszcze 15, zatem można pojeździć. Od nowego roku kolejne 36 dni wpadnie,a  więc żyć nie umierać. Dziś zatem jazda odbyła się w dzień wolny od pracy. Z domu wyruszyłem nieco po dziewiątej. Było chłodno, temperatura mogła wynosił z 4-5 stopni. Otuchy dodawało słoneczko, wiatr też nie urywał głowy. W nocy jednak chyba był przymrozek, bo w wielu miejscach mijałem oszronione kępy traw. Wybrałem się do Czech. Dziś wybraną trasą mam do granicy dystans maratoński (czyli nieco ponad 42 kilometry). W Wałbrzychu spotkałem swego kolegę, Mirasa. To zadziwiające, ale akurat jego spotykałem przypadkowo wielokrotnie. Najczęściej on też jechał na rowerze, ale dziś był pieszo. Chwilę pogadaliśmy o tym i owym. Może się jeszcze kiedyś wspólnie wybierzemy na przejażdżkę. Kiedyś zaliczyliśmy trasę Przemyśl-Wałbrzych. Jazda była piękna. W miarę upływu czasu robiło się coraz cieplej. W apogeum mogło być  z 12 stopni. Jechało mi się przyjemnie. Nawet nie żałowałem zapomnianego w domu telefonu. Jakoś wiedziałem, że dziś na trasie mi się nie przyda. Z czeskiego Mezimesti do Mieroszowa znowu pojechałem objazdem przez Viznov i Nowe Siodło. Co prawda chyba otwarto główną drogę przez Starostin, ale ten objazd jakoś mi się spodobał. Dość trudna trasę z wieloma hopkami pokonałem w dobrej formie. Nawet lepszej niż myślałem. Do domu dotarłem o piętnastej. Może jeszcze w tym roku uda się trochę pojeździć?
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Bystrzyca Dolna-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych-(Glinik)-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Jetrichov-Mezimesti-Viznov-Nowe Siodło-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Bystrzyca Górna-Bojanice-Opoczka-Świdnica.




Piętnaście dziewiczych miejscowości. Świdnica-Rudna

Poniedziałek, 12 listopada 2018 · dodano: 12.11.2018 | Komentarze 0

Dziś był piękny dzień. Jakby wcale nie listopadowy. Było słonecznie, ciepło i miło. Wczoraj precyzyjnie wytyczyłem swoją trasę i aby ja zrealizować musiałem wyjechać o ósmej. Nawet mi się udało. Drogi na początku mej jazdy były mokre. Albo w nicy podało, albo skropliły się rosy. Jechałem uważnie, by się nie wywalić na wilgotnej nawierzchni. Na początku, ledwo wyjechałem ze Świdnicy, złapałem gumę z tyłu. Aby zadość dać patriotycznym nastrojom, o których pisałem ostatnio, flak dopadł mnie przy stanie licznika 11,11 km. Sprawnie wymieniłem oponę. Udało mi się przy tym ani razu nie dotknąć napędu, a więc nie umorusałem się od stóp do głów. Gdy znowu wsiadłem na rower, przez jakiś czas wczuwałem się w tylne koło, czy aby znowu nie wiotczeje. Ręczną pompką, zamiast normalnego ciśnienia ośmiu atmosfer, dobiłem może ze cztery. Mało, by czuć komfort jazdy. Nawet przez chwilkę po zmianie dętki myślałem, by zawrócić do domu i solidnie dopompować, ale wtedy plan jazdy legł by w gruzach. A tego robić nie lubię. Zatem przez kolejne kilometry podążałem zgodnie z tym planem i dawało mi to niejaką satysfakcję Ładny dzień osuszył drogi i przynajmniej pod tym względem nie musiałem się martwić. Niestety przebijałem się przez obszar dawnego województwa legnickiego. Jego cechą charakterystyczną są fatalne asfalty oraz liczne odcinki brukowe. Czułem się jak na wyścigu Paryż-Roubaix. Przy każdej większej dziurze lekko zamierałem i znowu analizowałem, czy słabo dobite tylne koło wytrzymało tę próbę. Na szczęście dętka do końca mej jazdy dała radę. Na trasie przemierzyłem 15 dziewiczych miejscowości na terenie powiatu lubińskiego. Nawet niechcący wjechałem do samego Lubina. Nowe zaliczone wioski to: Ręszów, Siedlce, Czerniec, Księginice, Składowice, Ustronie, Dąbrowa Górna, Dąbrowa Środkowa, Dąbrowa Dolna, Zalesie, Koźlice, Juszowice, Stara Rudna, Rudna-Leśna i Brodów. Aby do niektórych miejscowości tych dotrzeć musiałem odstawić małe pląsy przez Rudną. Z Rudnej do domu wróciłem pociągiem.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Niegoszów-Domanice-Imbramowice-Pyszczyn-Gościsław-Udanin-Ujazd Górny-Postolice-Janowice-Ruja-Mazurowice-Malczyce-Rogów Legnicki-Prochowice-Wielowieś-Sitno-Ręszów-Siedlce-Czerniec-Księgnice-Składowice-Ustronie-Dąbrowa Dolna-Składowice-Zalesie-Koźlice-Mleczno-Juszowice-Rudna-Stara Rudna-Rudna-Leśna-Rudna-Brodów-Rudna.




Niepodległa! Broumov

Sobota, 10 listopada 2018 · dodano: 10.11.2018 | Komentarze 0

Cały tydzień raczył ładną pogodą. Niestety rowerowo nie mogłem jej wykorzystać. Praca i takie tam farmazony. Dziś wreszcie mogłem wyskoczyć na przejażdżkę. Wstałem całkiem wcześnie, bo przed siódmą. Nawet długo nie marudziłem i przed dziewiątą mknąłem już w dal. Na pierwszych dwudziestu kilometrach świeciło jaskrawo słońce, później nastały listopadowe pochmurności. Końcowe kilometry znowu upłynęły mi przy wesołych promieniach słońca. Wiatr był odczuwalny, na początku przeszkadzał, potem pomagał. Ubrałem się odpowiednio do panującej aury: dość obficie. Listopad ma swoje zasady. W krótkich spodenkach jechać byłoby niezbyt ciekawie. W każdym razie cieszyłem się, że było sucho. W swoim rowerze wymieniłem wkład suportu, bo okazało się, ze po niedawnej mojej wywrotce, całkiem się posypał. Wczoraj też sprawdziłem ciśnienie w oponach. Wyszło, że wynosiło ono ledwie nieco ponad 4 atmosfery. Dopompowałem do 8,5. No i można było jechać.
Ze względu na jutrzejsze święto, w trakcie jazdy dopadały mnie patriotyczne nastroje. Najpierw na liczniku wypatrywałem dystansów 11,11 km oraz 19,18 km. Gdy cyferki te wyskoczyły na wyświetlaczu, uśmiechnąłem się dziarsko. Potem nuciłem i pogwizdywałem narodowe pieśni. Musiałem nadrobić, bo jutro na rower się nie wybieram. Na trasie uświadomiłem sobie, że polska odzyskana niepodległość ma 100 lat, z czego ja przeżyłem połowę tego okresu.
W Czechach, w połowie trasy, machnąłem kufel Primatora. Z początku myślałem też o jakimś obiadku, ale było dość wcześnie i jeść mi się nie chciało. Po tygodniowej przerwie, cieszyłem się jazdą…

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Jugowice-Głuszyca-Świerki-Nowa Ruda-Włodowice-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Viznov-Nowe Siodło-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




We mgle. Środa Śl.

Niedziela, 4 listopada 2018 · dodano: 04.11.2018 | Komentarze 0

Na rower miałem jechać wczoraj. Jednak lało tak paskudnie, że się nie odważyłem. Dziś rano też było mokro, a w powietrzu unosiła się mżawka. Wyglądało to kiepsko. Rano przeszedłem się wszakże na świdnicki targ staroci. Okazało się, że nie taki diabeł straszny. Było nawet ciepło, a opady były rzadkie i symboliczne. Wątpliwości porzuciłem i za chwilę już  jechałem w siną dal. Dal rzeczywiście była "sina", bo widoczność kasowała mgła. Niedługo zaczął padać deszczyk. Nie zdążyłem się nawet zdenerwować, gdy opady ustały. Potem jeszcze kilka razy zraszał mnie deszcz. Na szczęście nie było nawet potrzeby zakładać kurtkę, którą przezornie dźwigałem w plecaku. Miało nie być wiatru, ale jednak jak zwykle na powrotnym odcinku dmuchało mi w twarz. Ale do wytrzymania.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Żarów-Kruków-Gościsław-Jarosław-Samborz-Ciechów-Środa Śl.-Świdnica Polska-Pełcznica-Piotrowice-Mietków-Maniów-Domanice-Klecin-Panków-Niegoszów-Świdnica. 




Góry Sowie forever. Przełęcz Walimska

Wtorek, 30 października 2018 · dodano: 30.10.2018 | Komentarze 0

Rano wybrałem się do pracy. Być może ostatni raz w sezonie. Ubrałem się solidnie, ale okazało się, że było nad wyraz ciepło. W trakcie jazdy zdjąłem co cięższe elementy garderoby, bo pot zalewał moje ciało. I to bynajmniej nie od wysiłku, tylko od gorąca. Wiał przy tym spory wiatr. Jak halny, bowiem ogrzewał.
Po spełnieniu obowiązków służbowych, nico wcześniej niż nakazywał mój grafik pracy, wyjechałem na dalszą część jazdy. Pogoda utrzymała się. Było ciepło, ale wietrznie. Pierwszą część jazdy wiatr mnie powstrzymywał, drugą - fajnie pomagał. Wybrałem się w Góry Sowie. Niby już w tym sezonie miałem tam nie jeździć, ale natura pociągnęła wilka do lasu. Warto było. Późnojesienna trasa była widowiskowa i warta zaliczenia. Drzewa pozbywają się już swego odzienia, ale wciąż jeszcze można było dostrzec piękne kolory od żółci do brązów. Na podjeździe spodziewałem się większego trudu, ale forma ciągle nie jest najgorsza. Jechało mi się przyjemnie i z uśmiechem na ustach. Brak chęci do jazdy, o którym pisałem poprzednio, minął. Cieszyłem się trudem wspinaczki, a potem przyjemnością zjazdu.
Pod koniec jazdy włączyłem światełka, bowiem dzień kończył swoje panowanie. Z tyłu ładnie migała czerwień, z przodu biel. Lampkę przednią kupiłem na Allegro za 10 zł (z przesyłką). Świeciła bardzo ładnie przez może trzy kilometry. Potem - na zjeździe- wyskoczyła z nasadki i roztrzaskała się o asfalt. Wybrała wolność. Wybór ten przypłaciła śmiercią. Muszę kupić nową. Może posłuży mi dłużej...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Wałbrzych-Olszyniec-Jugowice-Walim-Przełęcz Walimska-Pieszyce-Rościszów-Mościsko-Książnica-Jędrzejowice-Wiry-Jagodnik-Świdnica.




Nie chce mi się. Świdnica-Bierutów

Sobota, 27 października 2018 · dodano: 27.10.2018 | Komentarze 0

Budzik zadzwonił ciut po ósmej. Wyłączyłem go instynktownie i dalej ułożyłem się do snu. Nie chciało mi się wstawać. Tym bardziej nie chciało mi się jeździć na rowerze. Poleżeć sobie, poleniuchować, niespiesznie zjeść śniadanie, oto były moje priorytety. W końcu jednak zwlekłem się barłogu. Przez okno wlewał się ołów. Oj, po co wychodzić z domu!? Obejrzeć jakiś film, może nawet posprzątać. Sumienie jednak kazało mi sprawdzić prognozę pogody. Na dziś zapowiadano zwykły ponury jesienny dzień, ale bez opadów. Na jutro wieszczono straszliwe opady deszczu. To mnie zmobilizowało. Gdybym dziś nie pojechał, pewnie cały weekend byłby nierowerowy. Ta myśl podziałała na mnie mobilizująco. Na rowerze byłe około 10:30. Trochę późno, by zaszaleć. No ale można było zrobić przyzwoitą trasę. Jej przebieg miałem z grubsza ułożony w głowie. Nie pozostało mi nic, tylko ruszyć po tej wymyślonej trajektorii.
Było zimno i nieprzyjemnie. Pierwsze kilometry przelatywały dość wolno. Oczywiście jechałem trasą doskonale mi znaną, a więc właściwie nie patrzyłem na licznik. W okolicach Wrocławia na niebie pojawiły się czarnosine chmury. Deszcz był tylko kwestią czasu. Zmoknąć w październiku przy temperaturze około pięciu stopni, jest ostatnią rzeczą, o której bym marzył. Należało wszakże zacisnąć zęby i jechać dalej. Gdy minąłem Odrę, niebo jakoś się rozjaśniło. Dalej już było dobrze. Opady nie zagrażały… W Jelczu-Laskowicach na Orlenie zjadłem obfity obiad. Oczywiście kotlet świniowy. Dał mi nową moc, bo już goniłem w piętkę. Ostatnie kilometry widły wiejskimi drogami powiatu oleśnickiego. Takie trasy najbardziej lubię. Mało samochodów, czasem lasy, czasem łąki, czasem spokojne sioła. Do swoich statystyk dodałem nową miejscowość: Gajków. Do Bierutowa, celu mojej jazdy, dotarłem około godzinę przed odjazdem pociągu. Na brzydkim dworcu wypiłem piwko i patrząc na zamierający dzień, czekałem na swój skład. W pociągu spotkałem ciekawego Ukraińca, który też jeździł na rowerze. Szczerze porozmawialiśmy sobie o naszej wspólnej historii.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Nasławice-Jordanów Śl.-Borów-Węgry-Żórawina-Biestrzyków-Wrocław-Święta Katarzyna-Siechnice-Blizanowice-Kamieniec Wrocławski-Gajków-Jelcz-Laskowice-Grędzina-Zawidowice-Bierutów.




Przejaśnienia. Wałbrzych-Mościsko-Świdnica

Piątek, 26 października 2018 · dodano: 26.10.2018 | Komentarze 0

Po ostatniej jeździe mój rower czekał na mnie w pracy. Wczoraj był bardzo kiepski dzień. Wiało, lało i chłodziło. Zatem dopiero dziś udało mi się zaliczyć małą trasę. Aby mieć swobodę jazdy, z pracy zwolniłem się o 12:30. Pojechałem trasą, którą niedawno przetarłem, pojechałem jednak mocno okrężnie. Jak na koniec października i ostatnie załamanie pogody, było całkiem znośnie. Temperatura oscylowała w granicach 8-10 stopni, wiatr był do wytrzymania, ale najważniejsze, że nie padało. Już na rowerze odczułem, że jednak pobolewa mnie ciało obite podczas ostatniego upadku. Ciągnęła mnie trochę prawa strona: ręka i bok w okolicach biodra. Dało się jednak wytrzymać. Na początku nad głową wisiały mi ciężkie chmury i dziwiłem się, że nic z nich nie cieknie. Potem ładnie się przejaśniło i do domu wróciłem po szesnastej w mocnych promieniach słońca.
Dzisiejsza trasa: Wałbrzych-Dziećmorowice-Wałbrzych-Olszyniec-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bojanice-Piskorzów-Bratoszów-Mościsko-Tuszyn-Wiry-Zebrzydów-Marcinowice-Niegoszów-Świdnica. 




Długa droga do pracy. Świdnica-Dobromierz-Wałbrzych

Środa, 24 października 2018 · dodano: 24.10.2018 | Komentarze 0

Dziś moja praca zaczyna się po południu. Nadarzyła się zatem dobra sposobność, by dojechać sobie do mojej „fabryki”, a przy okazji machnąć ciut więcej kilometrów. Ranek był kiepski. Lało na potęgę, a bujające się za oknem drzewa świadczyły, że i wiatr nie próżnuje. Po ósmej zaczęło się przejaśniać. Był to dla mnie sygnał, by już nie grymasić i ruszyć w plener. Na drogach było mokro, a na dokładkę w wielu miejscach asfalty oblepione były liśćmi i gałązkami. Należało uważać, by się nie wywalić. Pomimo tej mojej uwagi, jednak zaliczyłem glebę. W Żarowie droga krzyżuje się z linią kolejową pod dość ostrym kątem. Tam właśnie tylne koło wpadło mi w wyżłobienie i już leżałem. Obiłem sobie prawą stronę, ale jazdę jak najbardziej mogłem kontynuować. Na świecie musi być równowaga. Pozytywna okoliczność możliwości dłuższej jazdy zbilansowała się z negatywną: prawie cały dystans musiałem pokonywać pod krzepki wiatr. Namachałem się jak przy dwusetce… No ale jazda tak czy owak dała mi zadowolenie. A chyba o to chodzi.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Niegoszów-Wilków-Klecin-Domanice-Imbramowice-Żarów-Przyłęgów-Strzegom-Tomkowice-Bronów-Dobromierz-Stare Bogaczowice-Szczawno Zdrój-Wałbrzych.
Rower pozostał w pracy. Jutro lub pojutrze wyruszę nim w drogę powrotną do domu.




Prawdziwa jesień. Przeworno

Sobota, 20 października 2018 · dodano: 20.10.2018 | Komentarze 0

Po tygodniu znowu na rowerze! W międzyczasie ładna jesień ustąpiła miejsca jesieni klasycznej: ponurej, zawilgłej i chłodnej. No ale w końcu taka musiała nadejść. Ubrałem się jesiennie i dzięki temu nie zmarzłem. W nocy i nad ranem padało. Początki jazdy były zatem na mokrej jezdni. Znowu wiatr rozdawał karty: pierwsza część dystansu była z jego podmuchami i czułem iluzoryczną euforię mocy, druga była walką z agresywnymi podmuchami, zatem musiałem naprężać mięśnie. Jazda pod wiatr dała mi jednakże sporą satysfakcję. Dawałem mu radę i cieszyłem się tą walką. Czułem się jak na podjeździe. Średnia prędkość topniała co prawda, ale było mi to obojętne. Cała trasa nie zaliczała się do górzystych, ale liczne pagórki podnosiły jej trudność. Dystans pokonałem na śniadaniu zjedzonym w domu. Na trasie nie jadłem, tylko piłem. W domu za to podjadłem sobie nie zgorzej. Dotarłem do trzech dziewiczych miejscowości w pow. strzelińskim, a były to: Cierpice, Głowaczów i Mników.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Jegłowa-Przeworno-Sarby-Kalinowice Dolne-Henryków-Ciepłowody-Piława Górna-Owiesno-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica.




Dobra jesień. Miękinia

Sobota, 13 października 2018 · dodano: 13.10.2018 | Komentarze 2

Świdnica jest wybornie położona z punktu widzenia rowerowego. Wczoraj byłem w górach, dziś pojechałem na niziny. Jesień ciągle grzeje. Znowu ubrałem się za ciepło, trochę lżej niż wczoraj, ale spociłem się jak hutnik przy wielkim piecu. Pierwsza część dystansu była z wiatrem, na drugiej trudziłem się walcząc z podmuchami. Było przynajmniej sprawiedliwie. Odcinek między wioskami Juszczyn a Wojczyce prowadziłem rower, bo droga jest tam remontowana. Zerwano asfalt i dokopano się do piachu, na którym w żaden sposób nie można było jechać na kolarzówce. Około kilometr pieszego marszu nieco rozluźnił rowerowe mięśnie. W domu poczułem wielkie pragnienie. Za jednym posiedzeniem obaliłem litr soku pomarańczowego. Był wspaniale chłodny, bo wyciągnięty z lodówki. Teraz czeka mnie parę dni bez roweru. Pewnie z tym większą ochotą wrócę na siodełko pod koniec tygodnia.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Niegoszów-Domanice-Maniów-Mietków-Kostomłoty-Piersno-Ciechów-Środa Śl.-Szczepanów-Lubiatów-Miękinia-Kadłub-Juszczyn-Kryniczno-Świdnica Polska-Kąty Wrocławskie-Krobielowice-Gniechowice-Ręków-Michałowice-Rogów Sobócki-Sobótka-Sady-Wiry-Jagodnik-Świdnica.