Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 312174.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Druga dwudniówka. 2/2. Opole-Międzybórz

Niedziela, 13 kwietnia 2025 · dodano: 13.04.2025 | Komentarze 0

No i dwudniówka zamknięta. Dziś prażyłem się na słońcu. Temperatura dochodziła do 25 stopni. Trasę zaliczyłem zgodnie z planem i parę kilometrów dołożyłem. 
Jazda wczorajsza:
https://mapy.com/s/lacapekope
Od Niemodlina pojechałem nieco inaczej, przez Prądy i Wawelno. Były tam roboty drogowe i mapy.cz nie chciały mnie tamtędy puścić.
Dzisiejsza jazda:
https://mapy.com/s/lovumomuna




Druga dwudniówka. 1/2. Wałbrzych-Opole

Sobota, 12 kwietnia 2025 · dodano: 12.04.2025 | Komentarze 0

Drugi w tym roku wyjazd z noclegiem poza domem. Pogoda niezła, ale wiatr lekko mnie wybujał.
Trasy i dłuższy opis może jutro. 




Trochę podjazdów. Kamienna Góra

Środa, 9 kwietnia 2025 · dodano: 09.04.2025 | Komentarze 0

Rano znowu przyplątał się przymrozek. Jazda do pracy przebiegła szybko. Pewnie już niedługo wrócę do nieco dłuższej trasy, ale jeszcze niech się trochę poranek zrobi jaśniejszy.

Po pracy pojechałem na trochę mozolniejsze odcinki. Było znacznie więcej podjazdów, w tym niektóre całkiem krzepkie. Jakoś się jechało. Mój mały sukces był taki, że wszystkie zrobiłem na dużej tarczy, choć pierwotnie w planach miałem zamiar mocno redukować biegi.
Dwie impresje. Po raz pierwszy w tym roku jechałem przez Unisław Śląski. Niestety ciągle trwają w nim prace drogowe i ustawiono męczący ruch wahadłowy na sporych odcinkach. Już chyba trzeci rok guzdrzą się z paroma kilometrami. Drugie spostrzeżenie już znacznie radośniejsze. Też po raz pierwszy w sezonie mogłem przejechać się zjazdem z Rybnicy Leśnej do Głuszycy. Zawsze daje mi on radość i podnosi poziom endorfin…
Po południu też było raczej zimno, mimo wychodzącego słońca. W stosunku do porannego stroju nic nie zmieniłem, choć planowałem wcześniej nieco się roznegliżować.
Dzisiejsze trasy:
https://mapy.com/s/malepofaro (do pracy)
https://mapy.com/s/majegakudu (po pracy)




Zimenko. Jordanów Śl.

Niedziela, 6 kwietnia 2025 · dodano: 06.04.2025 | Komentarze 0

Pogoda się pogorszyła. Zgodnie z prognozami. Ciekawostka: gdy prognozy są dobre, to się nie spełniają, gdy złe, wtedy owszem.
Rano wyjrzałem przez okno. Śniegu nie było. Nie marudząc więc zbyt wiele dosiadłem swoją kolarzówkę. Ziąb był przeraźliwy. Do tego jeszcze dał strasznie silny i przenikliwy wiatr. Ubrany byłem w miarę dobrze, a więc jakoś przebijałem się przez te podmuchy. Termometr w liczniku pokazywał coś koło zera, a raz nawet zasygnalizował mróz.
Po dwudziestu kilometrach stanąłem na rynku w Świdnicy, by dokupić sobie jakiś ciekawy numizmat. Mimo chłodu, ludzi było mnóstwo. Nabyłem jakieś złotko i pocisnąłem dalej. Na kolejnym postoju na grzbiet założyłem wszystkie dodatkowe ciuchy, które wiozłem w plecaku. A więc była to kolejna termiczna bluzka z długim rękawem i kurtka chroniąca przed wiatrem. Trochę pomogło, ale cały czas organizm tracił ciepłotę.
Wiatr na początku nieco pomagał, ale potem dał mi się we znaki. Boczne podmuchy bujały rowerem i mocno hamowały, a gdy przyszło mi walczyć z czołowymi, to była już rzeźnia. Oceniam, że przez 70 procent mojej trasy musiałem potykać się ze złym wiatrem. Parę razy złapał mnie śnieg. Były to drobne opady, które nie zabieliły dróg, ale w czasie prószenia robiło się przeraźliwie zimno.
Do domu dotarłem nieco podmęczony, ale zadowolony. Jazda się udała, a mogłem przecież cały dzień zmarnować w domu.

Dzisiejsza trasa:
https://mapy.com/s/hefubukobu




Ciepełko. Strzegom

Piątek, 4 kwietnia 2025 · dodano: 04.04.2025 | Komentarze 0

Rano temperatura wynosiła poniżej jednego stopnia. Kwadrans jazdy do pracy lekko mnie wychłodził. Ciepły prysznic wlał we mnie siły witalne i dodał otuchy.
Zwolniłem się o trzynastej. Na zewnątrz przywitał mnie piękny wiosenny dzień. Było ciepło, a zapachy bujnej wegetacji rozsadzały mi nozdrza. Nawet wiatr ucichł. A więc idylla. Jechało mi się nawet przyjemnie. Na podjazdach nieco się męczyłem, ale tak już chyba będzie. Na trasie spotkałem wielu rowerzystów. Też pewnie cieszyli się tak dobrą aurą. Mój gruby ubiór nieco mnie krępował. Pociłem się nadmiernie i czułem, że całkiem się zakiszę. Wspominałem swoją starą dewizę, że lepiej się przegrzać niż przemarznąć. Jakoś dziś nie przemawiała. W połowie trasy zdjąłem jedną bluzę i schowałem ją do kieszonki na plecach. O ciągu dalszym negliżu nie było mowy, bo nie miałbym gdzie schować ubrań.
Do domu dotarłem w pełnym dziennym świetle. Forma jakby ciągle zwyżkuje, ale szału nie ma.
Zapowiadają powrót zimy. Mam nadzieję, że w weekend uda mi się gdzieś wyskoczyć na małą przejażdżkę.

Dzisiejsza trasy:
https://mapy.com/s/jatatuhasa (do pracy)
https://mapy.com/s/canuhotuko (po pracy)




Nowe okulary. Marcinowice

Środa, 2 kwietnia 2025 · dodano: 02.04.2025 | Komentarze 0

Okulary z Allegro przyszły dzień wcześniej. Dzięki temu mogłem w nich już dziś pojechać. Mimo braku marki okazały się całkiem dobre. Starannie wykonane, zgrabnie zaczepione na nosie, stabilne i dające komfort jazdy. Poza tym nowe szkła okazały się znacznie lepsze od moich poprzednich, bo te ostatnie były chyba kapkę porysowane. Już chyba całkowicie zarzucę jazdę w szkłach korekcyjnych, bo znowu muszę podkreślić, że na stare lata wzrok mi się poprawił. Nowe okulary na wyposażeniu miały wsuwane ramki do korekcji, ale raczej nie będę sobie nimi głowy zawracał. Okulary mają też wymienne szkła zewnętrzne, pięć rodzajów, a więc żółte, przezroczyste, niebieskie i dwa przyciemniane. Te ostatnie raczej się nie nadają do użytku, bo nic przez nie nie widać. No chyba, żeby słońce paliło jak na równiku. Tak czy owak, z zakupu jestem bardzo zadowolony.
Rano do pracy wyruszyłem później niż poprzednio, czekałem, by się mocniej rozwidniło. Odpaliłem światła i dość sprawnie dotarłem do mojej „fabryki”. Niestety nie mogłem się porządnie umyć, bo w łazience wyłączono ciepłą wodę.
Z pracy zwolniłem się o trzynastej, by zaliczyć swoje półkole i swoją setkę. Na początku jazdy było słonecznie, ale życie uprzykrzał zimny wiatr, Po szesnastej się ociepliło. Znowu z lubością mogłem wdychać zapachy kwitnącej wiosny.
Trasa raczej nie była dla mnie odkrywcza, ale i tak cieszyłem się, że mogę sobie po raz tysięczny penetrować znane mi ścieżki.
Dzisiejsza trasy:
https://mapy.com/s/jatatuhasa (do pracy)
https://mapy.com/s/muhutasate (po pracy)




Zyski i starty. Wałbrzych-Prudnik

Niedziela, 30 marca 2025 · dodano: 30.03.2025 | Komentarze 0

Z domu wyjechałem po dziewiątej. Ranek był zimny. W Wałbrzychu już chciałem się prawie wrócić do domu, by wziąć coś cieplejszego. Jednak jakoś wytrzymałem i już gdy zjechałem nieco niżej zrobiło się ciepło. Następne kilometry przeleciały szybko. Minąłem Jaźwinę, Łagiewniki, Strzelin i Przeworno. Za tą ostatnią miejscowością wypatrzyłem drogę na Krynkę, dziewiczą dla mnie osadę. Nie wahałem się długo, tylko zapuściłem się w piaszczystą ślepą drogę. Już kilka razy szykowałem się, by do Krynki dotrzeć, ale jakoś nie wychodziło. Tym razem się udało. W Krynce przywitały mnie trzy domy, w tym dwa rozwalone oraz namolny piesek, który oszczekiwał mnie z uporem godnym lepszej sprawy. Zaliczenie tej wioski bardzo mnie uszczęśliwiło, tym bardziej, że dojechałem do niej na wątłej szosówce.
Dalsze kilometry szły bardziej mozolnie, bowiem wiatr, który miał sprzyjać, odmienił się i walił w twarz. Drogi też zrobiły się dziurawe, a i pokazały się niespodziewane interwały. Niespodziewane, bo moja czeska mapa jakoś ich nie widziała. Na trzydzieści kilometrów przed metą we wsi Ścinawa Nyska kupiłem sobie kiełbasę i bułkę. Głód mnie już wcześniej morzył, ale wszędzie sklepy były zamknięte. Prosty pokarm przyjąłem jak najlepszą ambrozję. Na kilometr przed dworcem w Prudniku dodatkowo pożywiłem się hot dogiem zakupionym na stacji paliw. Na dworcu byłem pół godziny przed moim pociągiem. Skład podstawił się punktualnie, a ja mogłem trzy godziny odpocząć. Pociąg zawiózł mnie do samego Wałbrzycha, bez przesiadek. Na peronie stacji Wałbrzych Miasto zorientowałem się, że zapomniałem rowerowych okularów, które pozostały w pociągu. Zakląłem szpetnie, ale cóż zrobić. Skleroza. Zyskałem zatem Krynkę, ale straciłem okulary. Kupiłem już sobie na Allegro nowe. Mają przyjść w środę.

Dzisiejsza trasa:
https://mapy.com/s/kojokocube
Mapy nie chciały mnie puścić dokładnie tak jak jechałem, a zwłaszcza nie widziały drogi na Krynkę.




Ze łzami w oczach. Bolków

Piątek, 28 marca 2025 · dodano: 28.03.2025 | Komentarze 0

Rano do pracy:
https://pl.mapy.cz/s/capudataco
Po szóstej rano w Wałbrzychu władzę objął mróz, trzy stopnie poniżej zera. Ubrany byłem ciepło i do pracy dotarłem bez negatywnych wrażeń. Ciepła kąpiel dodała mi sił.
Trasa po pracy:
https://mapy.com/s/hobuhosaju
Zwolniłem się przed pierwszą. Świeciło słońce i było nawet ciepło, ale wiał zimny nieprzyjemny wiatr. Na początku mi trochę pomagał, ale na większej części jazdy hamował mnie, zabierał ciepłotę i dobry humor. Wciskał się pod okulary i z oczu wyciskał łzy. No ale do domu trzeba było dojechać. Udało mi się to zrobić za dnia. Pod wieczór podmuchy osłabły, a ja z zadowoleniem odnotowałem, że ostatni długi podjazd do Wałbrzycha przez Złoty Las i Dziećmorowice zrobiłem całkiem nieźle.




Widoki i refleksje. Pieszyce

Środa, 26 marca 2025 · dodano: 26.03.2025 | Komentarze 0

Rano do pracy:
https://pl.mapy.cz/s/capudataco
Było chłodno i mgliście. Te kilka kilometrów machnąłem szybko i nie zdążyłem nawet zmarznąć.
Po pracy wbiłem się w szare przedwiośnie. Niby było ciepło, ale dzień był ponury. Żeby trochę się przejechać, zwolniłem się o trzynastej. Mam sporo nadgodzin, które skrzętnie zbierałem zimą. Teraz czas je odbierać. Miało nie wiać, ale wiało. Pierwsza część trasy z podmuchami w plecy, druga – w twarz. No ale jakoś się brnęło. Cały czas lekko mżyło, a konkretny deszcz dopadł mnie już na ostatnich kilometrach w Wałbrzychu. Nawet bardzo nie zmokłem. Forma jakby nieco lepsza.
W czasie jazdy miałem sporo czasu na oglądanie widoków i refleksje. Z pewną lubością wpatrywałem się w oczywiste oznaki wiosny: żółte forsycje i zaczynające kwitnąć mirabelki, których zapach zawsze mnie upaja. Wspomniałem też dzień urodzin mojej matki. Odeszła wiele lat temu, a dziś skończyłaby 87 lat.
Trasa po pracy:
https://mapy.com/s/bogubezodu




Na szczęście. Nowa Ruda

Niedziela, 23 marca 2025 · dodano: 23.03.2025 | Komentarze 0

Czekała mnie dziś nieco trudniejsza trasa, z przewyższeniami w okolicach tysiąca metrów. Ciekawy byłem swojej formy i jednocześnie nieco się obawiałem, by nie zaliczyć jakiejś spektakularnej padaczki. Po raz pierwszy w sezonie postanowiłem przetrzeć Czechy.
Jazda się udała. Padaczki nie było, a liczne podjazdy wchodziły całkiem sprawnie. Pewnie nie tak gładko jak 10 lat temu, ale bez wielkiego wysiłku. W czeskich Otovicach stanąłem na przystanku, by zjeść zakupionego jeszcze w Polsce pączka. Przy przystankowej ławce znalazłem 50 koron. Tak mnie to zachwyciło, że pomyślałem o tym, iż była to dobra wróżba na dalszą część sezonu. Od kilkudziesięciu lat do specjalnego dzbanka wrzucam monety (i banknoty), które uda mi się znaleźć. Jest już tego dużo, a pieniążki pochodzą z przeróżnych krajów. Czeskie 50 koron to chyba największa moneta w moim zbiorze. Zasiliła dzbanek z myślą, że to na szczęście...
Ostatnie 40 kilometrów siąpił deszczyk, ale mimo możliwości skrócenia trasy, pojechałem zgodnie z planem. Deszczyk nie był taki straszny.

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/hocadukate