Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 306539.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.68 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Uzupełnienie. Świdnica-Żmigród.

Poniedziałek, 1 stycznia 2018 · dodano: 17.02.2018 | Komentarze 0

Noworoczna jazda ze słuchawkami na uszach. Trzeba było przecież słuchać Trójkowego topu wszech czasów




Uzupełnienie. Jawor

Poniedziałek, 25 grudnia 2017 · dodano: 17.02.2018 | Komentarze 0

Pod wiatr było ciężko, bo człek bez formy.




Uzupełnienie. Świdnica-Bierutów.

Sobota, 9 grudnia 2017 · dodano: 17.02.2018 | Komentarze 0

Na trasie parę dziewiczych miejscowości.




Uzupełnienie. Świdnica-Wołów.

Środa, 6 grudnia 2017 · dodano: 17.02.2018 | Komentarze 0

Z wiatrem. 




Uzupełnienie. Świdnica-Brzeg.

Niedziela, 26 listopada 2017 · dodano: 17.02.2018 | Komentarze 0

Oprócz wymienionej trasy, odbyłem też nocną przejażdżkę po całym prawie Wrocławiu. A dokładnie od Świętej Katarzyny do dworca głównego...




Koniec sezonu rowerowego. Wypadek

Środa, 20 września 2017 · dodano: 20.09.2017 | Komentarze 10

Pozdrowienia z wałbrzyskiego Szpitala Górniczego. Miałem dziś spotkanie z samochodem. Mam rozkwaszony bark. Czeka mnie operacja
Wygląda że w tym roku dla mnie koniec jazdy. Szkoda.




W niedoczasie. Sokolica

Wtorek, 19 września 2017 · dodano: 19.09.2017 | Komentarze 0

Do pracy ostatni raz jechałem rano dokładnie tydzień temu. Od tego czasu noc bardzo urosła w siłę. Mój wyjazd o 6:15 jest już otoczony czymś więcej niż szarością. Jechało mi się bardzo przyjemne mimo sporego porannego chłodu. Na szczęście na mojej trasie jest sztuczne oświetlenie, przynajmniej na pierwszych dziewięciu kilometrach. Zarówno w Świdnicy jak i w obu Witoszowach ładnie święcą latarnie. Na razie jeszcze nie są mi niezbędne, bo jednak dzień dość szybko przejął władzę nad światem. Z pracy zwolniłem się o godz. 14. Ciągle jeszcze mam sporo nadgodzin i spokojnie mogę je wykorzystywać do rowerowych celów. Pojechałem na Czechy przez wałbrzyski Gaj. Celem mojej jazdy był z pozoru niewinny 9-kilometrowy odcinek między Włodowicami a Świerkami. Po drodze są trzy wioski: Sokolica, Krajanów i Dworki. Przynajmniej raz w roku staram się przejechać tą trasą. Jest malownicza i wymagająca ze względu na dwie sekcje podjazdowe o łącznej długości 5,7 km. Trzeba tam się wytężyć, by je pokonać. Poza tym śmiało można te okolice nazwać końcem świata. Za Broumovem niestety złapałem gumę z tyłu. Mam oczywiście zapasową dętkę, którą dość sprawnie umieściłem na właściwym miejscu. Po przejechaniu paru metrów okazało się, że tylne koło mocno bije. Najpierw pomyślałem, że może z czasem jakoś się ułoży. Jazdę miałem tak wyliczoną, że każde opóźnienie groziło przyjazdem pod koniec jasności. Raczej nie lubię jeździć po ciemku, dlatego przez jakiś kilometr jechałem z podskakującym tyłkiem. No ale opona nie chciała się wyprostować. W końcu stanąłem i musiałem wszystko zrobić jeszcze raz. Od razu zauważyłem, że opona niedokładnie wskoczyła w swoje miejsce i stad był ten cały ambaras. Lekko się przy tym natrudziłem, bo guma nie miała ochoty się dostosować do mojej woli. Poza tym stanąłem na przystanku, przy którym była jakaś posesja, a na niej dwa burki urządziły sobie koncert, bo chyba im się nie spodobałem. Szczekały jak ogłupiałe, a we mnie narastała złość na te bydlęta i na uciekający czas. Żeby jeszcze szczekały po polsku... Dalsza jazda była już bez przerw, bo chciałem jednak zmieścić się do 19. No cóż, udało się...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Gaj)-Mieroszów-Mezimesti-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Włodowice-Sokolica-Świerki-Głuszyca-Olszyniec-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Burkatów-Świdnica.




Szybka setka. Środa Śl.

Niedziela, 17 września 2017 · dodano: 17.09.2017 | Komentarze 0

Na popołudnie zapowiadano u mnie spore opady, postanowiłem zatem przejechać się w miarę do południa. Nie wierząc jednak synoptykom, bo ostatnio robią kardynalne błędy, wziąłem z sobą plecaczek, a w nim dobrą przeciwdeszczową kapotkę. Na szczęście się nie przydała. Było słonecznie, bezwietrznie, ale dość chłodno. Ten ostatni element nie wpłynął na komfort jazdy, bo ubrałem się zaiste odpowiednio. Wstyd powiedzieć, ale pojechałem umorusanym po ostatniej jeździe rowerem. Napęd po ostatniej jeździe w mżawce w Karkonoszach był nieco zapiaszczony, ale wczoraj strasznie nie chciało mi się czyścić roweru. Myślałem, że dziś też mnie zleje i daremny byłby mój wysiłek. Zresztą napęd dożynam i niedługo noszę się z  jego wymianą, dlatego nie było mi żal. Po ostatnich górach, dziś wybrałem trasę płaską, do Środy Śl. Ostatnio pisałem o męczącej mnie monotonii znanych tras, ale tym razem, choć drogę znałem na pamięć i z zamkniętymi oczami, jechało mi się przyjemnie. Może to niezła pogoda i lepsza forma sprawiła? Jechało mi się nadzwyczaj dynamicznie. Efektem najlepsza w tym roku średnia, bliska 28 km/h/. Wpłynęło na nią na pewno kilka elementów: płaska trasa i znikomy wiatr. No ale czułem też się bardzo dobrze. Po ostatnim osłabieniu chyba nie ma już śladu. W czasie jazdy słuchałem ulubionej muzyki i cieszyłem się pustymi niedzielnymi drogami.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiśniowa-Żarów-Kruków-Gościsław-Jarosław-Cesarzowice-Ciechów-Środa Śl.-Kryniczno-Pełcznica-Piotrowice-Paździorno-Mietków-Maniów-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.




Góry, moje góry. Przełęcz Okraj

Piątek, 15 września 2017 · dodano: 15.09.2017 | Komentarze 0

Okazało się, że choroba gdzieś się we mnie zagnieździła. Pisałem o tym wcześniej i myślałem, że udało mi się od niej wymigać. Nic z tego. Zaczaiła się i dziś odezwała się. Początek jazdy był kiepski, czułem się słaby jak nigdy. Pierwszy podjazd na trasie, do Modliszowa, tak mnie zmęczył, że poważnie myślałem o skróceniu trasy, która według moich planów miała wieść w Karkonosze. Dodatkowo zniechęcił mnie deszcz, który zaczął kropić. Według wszelkich prognoz miało być zimno, ale sucho. Założyłem na siebie przeciwdeszczową kapotę i poczłapałem dalej. W Mieroszowie pojechałem jednak zgodnie z planem, a przez myśl mi przeszło, by jednak sobie opuścić. Kolejne kilometry to ciągłe zjazdy i podjazdy. Cóż było robić? Zacisnąłem zęby i powoli jechałem do przodu. W czeskim Trutnovie rozpocząłem podjazd na Przełęcz Okraj. Kilkanaście kilometrów podjazdu pokonałem na dwa razy. Pierwszy w miarę lekki odcinek zakończyłem w Hornym Marsovie w knajpie. Zjadłem obiad i chyba ta porcja kalorii podziałała na mnie ożywczo. Rytmicznie wjechałem na Okraj. Poczułem się lepiej i z ochotą mknąłem do góry. Znowu parę razy nieco mnie zrosiło. Karkonosze parowały. Chmury o różnych odcieniach kłębiły się na niebie, a czasem nawet przebijał błękit. Do domu dotarłem trochę przemoczony, ale zadowolony, że mimo początkowych trudności udało mi się zaliczyć ładną trasę. A więc dobrze wykorzystany dzień urlopu...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Modliszów-Wałbrzych-Mieroszów-Łączna-Przełęcz Strażnicze Naroże-Chełmsko Śl.-Lubawka-Zacler-Babi-Trutnov-Mlade Buky-Horni Marsov-Przełęcz Okraj-Rozdroże Kowarskie-Przełęcz Kowarska-Ogorzelec-Kamienna Góra-Ptaszków-Marciszów-Sędzisław-Jaczków-Stare Bogaczowice-Dobromierz-Siodłkowice-Olszany-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Udręka znanych tras. Jawor

Wtorek, 12 września 2017 · dodano: 12.09.2017 | Komentarze 0

Dziś po raz pierwszy tego lata rano jechałem do pracy w czapce. No i raczej się nie spociłem. Poranny chłód zwiastuje szybki atak zimy. Mam nadzieję, że się mylę... Z pracy zwolniłem się o 14. W planach miałem odwiedziny mojego kolegi, który serwisuje mi rower. Jego warsztat mieści się na wałbrzyskim Podzamczu, a z pracy mam tam niespełna dwa kilometry. Zmienił mi łańcuch, bo jeżdżę na dwóch łańcuchach na przemian. To wydłuża żywotność całego napędu. Ciągnę już wykorzystując tę zasadę ponad 30 000 km. No ale wszystko ma swój kres. Fachowiec stwierdził, że to już ostatnie podrygi mego napędu. No ale jeszcze dokonaliśmy wymiany. Będę cisnął do pierwszych widocznych oznak zużycia: przeskakiwania łańcucha na najtwardszych przełożeniach. Może do końca sezonu napęd da radę...
Na dzisiejszej trasie po pracy, do Jawora, którą znam jak swój zły charakter, doznałem dziwnego uczucia zmęczenia znanymi do zwymiotowania zakrętami, wybojami, przejazdami kolejowymi, wzniesieniami i opadaniami trasy. Ból był dosłownie fizyczny. Zapragnąłem przejechać się dziewiczą trasą i czuć całym ciałem jej nowość i odkrywczość. To jest dla mnie sól rowerowej przygody. Może się uda jeszcze w tym sezonie zobaczyć coś nowego?
Dzisiejsza trasa (nad wyraz nudna): Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Struga-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Wolbromek-Roztoka-Zębowice-Jawor-Grzegorzów-Mściwojów-Targoszyn-Goczałków-Strzegom-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.