Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 306642.30 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.67 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Udręka znanych tras. Jawor

Wtorek, 12 września 2017 · dodano: 12.09.2017 | Komentarze 0

Dziś po raz pierwszy tego lata rano jechałem do pracy w czapce. No i raczej się nie spociłem. Poranny chłód zwiastuje szybki atak zimy. Mam nadzieję, że się mylę... Z pracy zwolniłem się o 14. W planach miałem odwiedziny mojego kolegi, który serwisuje mi rower. Jego warsztat mieści się na wałbrzyskim Podzamczu, a z pracy mam tam niespełna dwa kilometry. Zmienił mi łańcuch, bo jeżdżę na dwóch łańcuchach na przemian. To wydłuża żywotność całego napędu. Ciągnę już wykorzystując tę zasadę ponad 30 000 km. No ale wszystko ma swój kres. Fachowiec stwierdził, że to już ostatnie podrygi mego napędu. No ale jeszcze dokonaliśmy wymiany. Będę cisnął do pierwszych widocznych oznak zużycia: przeskakiwania łańcucha na najtwardszych przełożeniach. Może do końca sezonu napęd da radę...
Na dzisiejszej trasie po pracy, do Jawora, którą znam jak swój zły charakter, doznałem dziwnego uczucia zmęczenia znanymi do zwymiotowania zakrętami, wybojami, przejazdami kolejowymi, wzniesieniami i opadaniami trasy. Ból był dosłownie fizyczny. Zapragnąłem przejechać się dziewiczą trasą i czuć całym ciałem jej nowość i odkrywczość. To jest dla mnie sól rowerowej przygody. Może się uda jeszcze w tym sezonie zobaczyć coś nowego?
Dzisiejsza trasa (nad wyraz nudna): Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Struga-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Wolbromek-Roztoka-Zębowice-Jawor-Grzegorzów-Mściwojów-Targoszyn-Goczałków-Strzegom-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Cień Ducha Sportu. Świdnica-Olesno

Sobota, 9 września 2017 · dodano: 10.09.2017 | Komentarze 0

Po dwóch ostatnich jazdach, w których przemarzłem i przemokłem, czułem, że w ciele czai się choroba, która jak złośliwe stworzonko zastanawia się, czy mnie ukąsić, czy też dać spokój. We wcześniejszych planach miałem jazdę w Karkonosze, bo na sobotę zapowiadano ładną pogodę. Jednak ze względu na obawę, że to stworzonko mnie ugryzie, w przeddzień wymyśliłem sobie trasę znacznie łatwiejszą. Po dokładniejszej analizie prognoz, postanowiłem jechać na wschód. Kusiło mnie, aby puścić się z wiatrem, czyli centralnie na północ, ale jednak Duch Sportu trochę mnie skarcił za planowanie takiej łatwizny. Jak ostatnio nieczęsto się dzieje, progności spisali się na medal. Było słonecznie i dla mnie wiał ostry boczny wiatr. Droga niekiedy (jak to droga) lawirowała. Jakiekolwiek odbicie ku południowi wymagało napinania mięśni w walce z wichrem, a skręt ku północy wywoływał euforię lekkiej i bardzo szybkiej jazdy. Generalnie waliło wszakże z boku, a czasem podmuch był tak silny, że spychało mnie ku środkowi drogi. Gdybym tak musiał jechać cały czas pod wiatr, wycieczka w Karkonosze wydawałaby się dziecinną fraszką. Choroba nie wykiełkowała, choć czułem lekkie osłabienie. W trakcie jazdy doszedłem do siebie. Koło południa nawet zdjąłem ciepła bluzę, bo słoneczko ładnie grzało.
Wybrałem się na Opolszczyznę znaną sobie trasą, która dopiero w końcówce wdarła się na obszary, przez które nie przetoczyło się moje koło. Zaliczyłem sześć dziewiczych miejscowości w powiatach opolskim, kluczborskim i oleskim, w tym takie, w których zamieszkuje mniejszość niemiecka, o czym dobitnie informowały dwujęzyczne tabliczki z nazwami wsi. Do mety w Oleśnie dotarłem mając w żołądku zjedzone w domu śniadanie oraz spałaszowanego w drodze jednego pączka. Stanąłem nawet przy trzech knajpach, by zjeść jakiś obiad, ale w jednej obsługa jakoś się nie kwapiła do pracy, a w dwóch kolejnych były zamknięte imprezy. Z Olesna planowałem wrócić pociągiem. W mieście tym byłem znacznie przed czasem, czyli odjazdem mojego składu. Prawie zdążyłem na pociąg wcześniejszy… Mając sporo czasu przez chwilę nawet analizowałem wariant, czy aby nie zrobić jeszcze jakieś małe kółeczko po okolicy. No ale dla mnie plan jest świętą rzeczą i nie lubię zmieniać wcześniej wymyślonych przedsięwzięć. Byłem przy tym solidnie głodny. Gdy zobaczyłem knajpę z kebabami, pewnie uśmiech zagościł mi na twarzy. Zamówiłem mega tortillę. Faktycznie była ogromna. Zjadłem ją w trzech etapach: najpierw kawałek w knajpie, potem w okolicach dworca kolejowego, siedząc na ławeczce w parku i delektując się ciepłotą słonecznych promieni, a wreszcie końcówkę już w pociągu. W domu byłem przed północą…
Sobotnia trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Biedrzychów-Gnojna-Grodków-Żelazna-Magnuszowice-Lewin Brzeski-Skorogoszcz-Popielów (Poppelau)-Chróścice-Kup-Łubniany-Jełowa-Bierdzany-Chudoba-Olesno.




Przeklęta trasa. Kamienna Góra

Czwartek, 7 września 2017 · dodano: 07.09.2017 | Komentarze 0

Poprzednia jazda w ostrym wietrze nieco nadwątliła moje zdrowie. Czułem, że bierze mnie przeziębienie. Rano wstałem i po stwierdzeniu, że nie jest najgorzej, wyruszyłem rowerem do pracy. Było dość ciepło, ale niestety wiał potępieńczy przeciwny wiatr. W niezłej formie dotarłem jednak do Wałbrzycha. W gardle co prawda czułem sporą kluchę, ale nie miałem gorączki. Niekiedy taka jazda na przełamanie powoduje, że zalążki choroby można wygonić przez wysiłek. Nieraz tak mi się udawało. Na cały dzień wszelkie prognozy zapowiadały pogodę wietrzną, ale bezdeszczową. Po pracy postanowiłem zrobić rundę do Kamiennej Góry. Miasto to jest według mojej opinii przeklęte na wieki. Ile razy tam się wybieram, to prawie zawsze dopada mnie deszcz. No ale jak wspomniałem dzisiejsze prognozy były pomyślne w tym względzie. Z pracy wyjechałem godzinę wcześniej, bo chciałem do domu zajechać w miarę szybko. Mój kolega z pracy, nota bene z Kamiennej Góry, rzekł mi na odchodnym: "zobaczysz, zleje ci dupę". Śmiałem się z niego, bo wierzyłem "w mędrca szkiełko i oko". No i cóż? Za Kamienną Górą, na zjeździe do Jaczkowa, złapała mnie ulewa. Przekleństwo znów dało znać o sobie. Lało na mnie dość intensywnie przez kilkanaście kilometrów, do Dobromierza. Tam się ładnie przejaśniło, ale wszystko miałem kompletnie przemoczone. Klucha w gardle powiększyła się wyraźnie. Teraz się wygrzewam i zastanawiam się, czy jutro będę zdolny do jakiegokolwiek użytku.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Szczawno Zdrój-Lubomin-Jabłów-Czarny Bór-Kochanów-Krzeszów-Kamienna Góra-Jaczków-Stare Bogaczowice-Dobromierz-Świebodzice-(Ciernie)-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Jesień. Teplice nad Metuji

Wtorek, 5 września 2017 · dodano: 05.09.2017 | Komentarze 0

Dzień następuje coraz później. Nie jest to odkrywcza myśl biorąc pod uwagę kosmologię, ale dla mnie miała ona dziś doniosłe znaczenie. Sezon chyli się ku schyłkowi. Wyjeżdżając do pracy około 6:15 było już jasno, ale za parę dni będzie szarówka. Nie lubię jeździć po nocy, ale pewnie nie będę miał innego wyboru. Światełko dobre mam, zatem nie ma co pękać.
Poranna jazda hamowana była przez krzepki wiatr. No ale dojechałem w całkiem dobrym czasie. Po pracy wybrałem się na swoją ulubioną trasę do Czech. Z Wałbrzycha znowu wyjeżdżałem przez Gaj, moją dawną trasę, którą wiele razy pokonywałem mieszkając w Wałbrzychu. Podjazd jest niezgorszy, ale pokonywało mi się go dziś całkiem sprawnie. Po zakończonej jeździe z pewną satysfakcją odczytałem średnią prędkość w okolicach 25,5 km/h. Forma dobra, ale cóż z tego, niedługo nastąpi jesienno-zimowy marazm.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Gaj)-Mieroszów-Mezimesti-Bohdasin-Teplice nad Metuji-Zdonov-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Opoczka-Świdnica.




Ostatnia szarża Zdechlaka. Przełęcz Srebrna

Niedziela, 3 września 2017 · dodano: 03.09.2017 | Komentarze 0

Ostatnia szarża, ale w tym roku, rzecz jasna. Teraz Zdechlak po przejechaniu ponad 1500 kilometrów w 2017r. pójdzie na odpoczynek do kolejnego sezonu. Należy mu się to, bowiem jest już pełnoletni.
Dzisiejszy wyjazd rozpoczął się przed ósmą. W niedzielę to dość wczesna godzina, ale kierowała mną analiza prognoz pogody, które w mojej okolicy na popołudnie zwiastowały opady deszczu. Jakoś deszcz nie jest moim żywiołem, zwłaszcza na rowerze, zatem chciałem go uniknąć. Celem jazy była Przełęcz Srebrna, już raz w tym roku zaliczona. Dziś jednak postanowiłem zdobyć ją od trudniejszej strony, a mianowicie od Srebrnej Góry. Dwa kilometry przez samą tę miejscowość mogą być sporą niespodzianką dla nizinnych kolarzy i przez to dać w kość. Aby nie męczyć się na kolarzówce, która nie ma szerokiego zakresu przełożeń, postawiłem dziś na swój stary rower wyprawowy, czyli jako się rzekło na Starego Zdechlaka. Od rana pogoda była kiepska. Ubrałem się już jesiennie: długa bluza, a w plecaku na wszelki wypadek czekała kurtka przeciwdeszczowa. Raczej się nie przegrzałem, nawet na podjazdach. Na Przełęcz Srebrną wjechałem całkiem sprawnie. Szersze opony Zdechlaka dobrze trzymały się kostki w Srebrnej Górze. Przy fortach twierdzy srebrnogórskiej kręciło się sporo ludzi. Może i ja kiedyś ja zwiedzę. Dziś zadowoliłem się przejazdem obok. Po raz trzydziesty czwarty, jak szybko sprawdziłem w swych statystykach.
Kurtka się nie przydała. Do domu dojechałem przy pogarszającej się pogodzie, ale jeszcze bez deszczu. Za to męczył mnie na ostatnich 60 km zły wiatr.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Bystrzyca Dolna-Burkatów-Bojanice-Pieszyce-Bielawa-Ostroszowice-Rudnica-Jemna-Budzów-Srebrna Góra-Wolibórz-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jedlina Zdrój-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Górna-Witoszów Dolny-Świdnica.




Zdechlak do boju. Janovicky

Czwartek, 31 sierpnia 2017 · dodano: 31.08.2017 | Komentarze 0

Dziś swój dzień miał Stary Zdechlak. Czekał cierpliwie na swoją szansę od białoruskiej eskapady i w końcu też się przewietrzył. Rano poczułem, że jednak Zdechlak to nie szosówka. Ciężko mi się jechało na stalowym rowerze, który wazy co najmniej 14 kg. Wiatr też nie pomagał. Jak zwykle dął prosto w twarz i spowolniał jazdę. Z pewną zadumą pod swoją pracą odczytałem słaby czas dojazdu, ponad 57 minut.
Zdechlak dziś wyruszył na trasę, bo w planach popołudniowej jazdy miałem podjazd w czeskich Janovickach. Raz w roku tam się wybieram żeby poczuć prawdziwy trud jazdy w górę. Dwa kilometry podjazdu dają nieźle w kość. Znak wskazuje 12 % i wcale nie ma tam przekłamania. Są nawet odcinki nieco stromsze. Droga prowadzi bezkompromisowo w górę, na graniczną Przełęcz pod Czarnochem. Na kolarzówce ze słabymi przełożeniami wjazd jest oczywiście możliwy, ale trzeba się nieźle namęczyć. Poza tym po polskiej stronie zjazd na pierwszym około 2 kilometrowym odcinku wiedzie po ostrych kamieniach, a tu na szosówce łatwo złapać gumę.
Jazda poszła mi sprawnie, na podjeździe też nie marudziłem. Forma dobra, szkoda, że sezon goni w piętkę… Z Wałbrzycha chyba pierwszy raz w tym roku wyjechałem prze jego dzielnicę Gaj. W czasach, gdy mieszkałem w Wałbrzychu, trasa ta była moim chlebem powszednim. Tu na dość krzepkim podjeździe szlifowałem formę, tu moja ciało czuło każdy metr drogi, tu notowałem swoje czasy. Z pewną nostalgią po raz kolejny wspinałem się tamtędy. Ciało przypominało sobie kolejne etapy jazdy. Miłe uczucie.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Gaj)-Unisław Śl.-Mieroszów-Mezimesti-Hejtmankovice-Broumov-Olivetin-Brnesov-Janovicky-Przełęcz pod Czarnochem-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Burkatów-Witoszów Dln-Świdnica.




Przy muzyce z refleksjami. Udanin

Wtorek, 29 sierpnia 2017 · dodano: 29.08.2017 | Komentarze 0

Do pracy rano jechało mi się rześko. Temperatura oscylująca w okolicach paru kresek powyżej zera szybko wypędziła ze mnie nocne odrętwienie. Do mojego nowego miejsca pracy ostatni odcinek wiedzie tylko lekko pod górę. Poprzednia trasa kończyła się całkiem ładnym wzniesieniem. Gdy tam jeździłem, lekko kląłem, teraz mi tego brakuje. Po pracy dokończyłem dzieła jadąc do Udanina. To wieś gminna, którą odwiedzam parę razy w sezonie. Trasa nie jest zbyt wymagająca. No ale parę górek się znajdzie. Popołudnie było piękne. Prawdziwe lato. Słonecznie, bezchmurnie, z małym wiatrem. Bez dynamicznych zmian aury, bez nadmiernej wilgoci w powietrzu, po prostu bajka. Jechało mi się nad wyraz dobrze. Tylko ze smutkiem uświadomiłem sobie, że za tydzień-dwa już może zawitać jesień. Zmierzch sezonu zawsze wywołuje we mnie pewien smutek. Jest to trochę nieracjonalne, bo przecież jeżdżę praktycznie cały rok i tylko opady śniegu hamują moje zapały. No ale co zrobić, tak już mam. Oprócz myśli o końcu sezonu w głowie układałem sobie także inne, bieżące sprawy. Cóż, kryzys egzystencjalny... Słuchałem też muzyki, która daje mi jakąś siłę...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-sady Górne-Wolbromek-Roztoka-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica (z "polskim" obozem koncentracyjnym Gross Rosen)- Targoszyn-Lusina-Udanin-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Jagodnik-Świdnica.




Wielkopolskie dożynki. Dzień 2.Mogilno-Wągrowiec

Niedziela, 27 sierpnia 2017 · dodano: 28.08.2017 | Komentarze 0

Na trasie oglądałem szkody jakie poczynił niedany kataklizm w okolicach pogranicza Kujaw i Wielkopolski, w pobliżu Rogowa. Całe połacie leśne zdruzgotane jak zapałki. Ponury widok.
Niedzielna trasa:
MOGILNO-Padniewko-Wieniec-Czaganiec-Niestronno-Głęboczek-Ryszewo-Zalesie-Lubcz-Rogowo-Rzym-Sarbinowo Drugie-Recz-Ośno-(woj. wielkopolskie)-Przysieka-Mieleszyn-Karniszewo-Kłecko-Brzozogaj-Działyń-Dębnica-Owieczki-Komorowo-Waliszewo-Kamionek-Zakrzewo-Gorzuchowo-Wilkowyja-Polska Wieś-Parcewo-Charbowo-Jaroszewo Pierwsze-Miłosławice-Mieścisko-Zakrzewo-Żabiczyn-Mirkowice-Gruntowice-Międzylesie-Turza-Srebrna Góra-Wapno-Kuajwki-Czeszewo-Morakowo-Gręziny-Krosno-Micharzewo-Kaliska-WĄGROWIEC.
Do domu wracałem pociągiem, a właściwie trzema...




Wielkopolskie dożynki. Dzień 1.Kalisz-Mogilno

Sobota, 26 sierpnia 2017 · dodano: 28.08.2017 | Komentarze 0

Dożynki, bo jazda odbyta w porze kończenia żniw oraz, co ważniejsze, jej celem było zdobycie ostatnich brakujących mi do kolekcji piętnastu gmin w Wielkopolsce. Czyli dorżnąłem Wielkopolskę...Cel zrealizowałem i dorzuciłem jeszcze dwie sztuki z woj. kujawsko-pomorskiego. Po dolnośląskim, opolskim, lubuskim i zachodniopomorskim, to już piąte kompletne moje województwo na "zaliczgmine". Pogoda dopisała, choć drugi dzień był pochmurny i wietrzny. Nocleg spędziłem w bardzo klimatycznym miejscu, w klasztorze kapucynów w Mogilnie. Mogłem zobaczyć katakumby, romańskie filary oraz najstarszą w Polsce studnię. Pokrzepiony na duchu spokojnie usnąłem w klasztornej celi. 
Sobotnia trasa:
KALISZ-Skarszewek Kolonia-Skarszewek-Borków Nowy-Borków Stary-Tykadłów-Góry Złotnickie-Garzew-Złotniki Małe-Złotniki Małe Kolonia-Pólko-Wyrów-Stawiszyn-Nowy Kiączyn-Zbiersk-Lubiny-Biała Panieńska-Zosinki-Siąszyce-Rychwał-Jaroszewice Rychwalskie-Bugaj-Janów-Grodziec-Wielołęka-Aleksandrówek-Kuchary Borowe-Modlibogowice-Rozalin-Franki-Broniki-Kuchary Kościelne-Zarzew-Zarzewek-Osiecza Druga-Osiecza Pierwsza-Sławsk-(prom na Warcie)-Węglewskie Holendry-Węglew-Kawnice-Golina-Adamów-Brzeźniak-Kozarzew-Dębówka-Radwaniec-Tokarki-Cząstków-Dobrosołowo-Izdebno-Przecław-Ostrowite-Tomaszewo-Gostuń-Giewartów-Kochowo-(szutry)-Niezgoda-Posada-Powidz-Wiekowo-Strzyżewo Witkowskie-Witkowo-Chłądowo-Ćwierdzin-Sokołowo-Ostrowite Prymasowskie-Jerzykowo-Ostrowite-Trzemżal-Szydłowo-Płaczkowo-(woj. kujawsko-pomorskie)-Targownica-Wylatowo-Żabno-MOGILNO




Taka sobie jazda. Jordanów Śl.

Czwartek, 24 sierpnia 2017 · dodano: 24.08.2017 | Komentarze 0

Jak w tytule. Co tu dużo pisać...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Modliszów-Złoty Las-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Jaźwina-Łagiewniki-Białobrzezie-Jordanów Śl.-Świątniki-Będkowice-Sulistrowiczki-Przełęcz Tąpada-Wiry-Świdnica.