Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień2 - 0
- 2025, Listopad4 - 0
- 2025, Październik12 - 0
- 2025, Wrzesień12 - 0
- 2025, Sierpień15 - 0
- 2025, Lipiec18 - 0
- 2025, Czerwiec16 - 0
- 2025, Maj13 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec10 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń3 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
- DST 164.00km
- Czas 06:42
- VAVG 24.48km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
W połowie drogi. Świdnica-Pępowo
Sobota, 14 kwietnia 2018 · dodano: 14.04.2018 | Komentarze 0
Pierwsza dwudniówka w sezonie. Do Wielkopolski. Dotarłem dziś do połowy drogi na trasie Ziemia-Księżyc. Stąd tytuł. Ponoć druga część będzie z górki. Tak przyjemniej stwierdził mój kolega. Dzisiejsza jazda odbyła się wśród pięknych okoliczności przyrody na trasie jak wyżej.
- DST 108.90km
- Czas 04:37
- VAVG 23.59km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Seta przed pracą. Strzelin
Wtorek, 10 kwietnia 2018 · dodano: 10.04.2018 | Komentarze 0
Dziś moją fabrykę otwierają o 15, zatem mogłem sobie pozwolić na przedpołudniową jazdę. Wyjechałem ciut po siódmej. Ubrałem się dosyć konkretnie, by w trakcie jazdy ściągać te swoje ciuchy. Zrobiło się pięknie ciepło. Jak ja to lubię. Nawet specjalnie nie przeszkadzał mi kręcący wiatr. Zrobiło się anielsko. Ściągnięte rzeczy upychałem do tylnych kieszonek bluzy. W końcu musiałem wyglądać jak garbus, któremu nieco osunęło się jego brzemię. Jestem zadowolony, bo na Przełęcz Tąpadła wjechałem z blatu, choć parę razy już prawie naciskałem manetkę, by sobie poluzować. No a teraz do pracy...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Brochocinek-Strzelin-Zielenice-Piotrków Borowski-Jordanów Śl.-Świątniki-Sulistrowiczki-Przełęcz Tąpadła-Zebrzydów-Marcinowice-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 154.50km
- Czas 06:21
- VAVG 24.33km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Budujemy mosty. Świdnica-Żagań
Sobota, 7 kwietnia 2018 · dodano: 07.04.2018 | Komentarze 0
Dziś postanowiłem
dać sobie trochę radości. Dostarczana jest mi ona w sytuacji, kiedy nieco dalej
odjadę od domu. Wypadało zatem wybrać wariant jazdy na wprost i powrotu
pociągiem. Wybór padł na zacne miasto Żagań. Dzień podzielił się na dwie
połówki – jeśli chodzi o pogodę. Co prawda od rana było słonecznie, ale do
godziny trzynastej było paskudnie zimno i wietrznie. Później ociepliło się i
uspokoiło. Zatem pierwszą część trasy jechałem w czapce i polarowym kominie na
szyję (a i tak przemarzłem), a drugą – w bawełnianej chustce na głowie. Chustkę
przyodziałem po raz pierwszy w sezonie, a zatem chyba idzie ku dobremu (mam na myśli
przychylniejszą aurę). Trasa była raczej płaska, na pierwszej części ze
sprzyjającym wiaterkiem. Pewnie niepokój wlał się we mnie ze względu na dwa
zamknięte mosty na mojej trasie. Pierwszy w Iwinach na Bobrzycy, a drugi przed
Świętoszowem na Kwisie. W Iwinach była bułka z masłem, bowiem most owszem jest wyłączony
dla ruchu samochodowego, ale spokojnie można po nim przejść (lub przejechać
rowerem). Przed Świętoszowem była już lipa. Konstrukcja mostu co prawda stoi,
ale jest wybitnie ażurowa. Przejście po wąskich dźwigarach było nierealne. W
tym miejscu Kwisa jest dość szeroka (i głęboka), zatem myśl o jej sforsowaniu
szybko odsunąłem. Parę razy tamtędy przejeżdżałem i pamiętałem, że na Kwisie
jest niedaleko most za wsią Łozy. No ale dojazd do Łoz od tej strony był
niemożliwy. Przynajmniej tak to pamiętałem. No ale popatrzyłem na mapkę w
telefonie i o dziwo na Łozy wiła się mała biała dróżka. Nie miałem wyjścia i ruszyłem w
tamtą stronę. Okazało się, że po krótkim odcinku brukowo-szutrowym, dotarłem do
pięknego nowiutkiego asfaltu. Po paru kilometrach przejechałem nad Kwisą drugim
mostem i szybko dotarłem do celu, czyli do Żagania.
Do domu
wróciłem dwoma pociągami, z przesiadką w Legnicy. Na trasie posiliłem się tylko
dwiema słodkimi bułkami. W Legnicy miałem pół godziny i z radością odkryłem na
dworcu bar. Łapczywie wsunąłem kotlet świniowy i teraz już w pełni szczęścia
wracałem do domu…
Dzisiejsza
trasa:
Świdnica-Słotwina-Milikowice-Świebodzice-Dobromierz-Roztoka-Gniewków-Jawor-Sichów-Kozów-Złotoryja-Uniejowice-Zagrodno-Iwiny-Warta
Bolesławicka-Bolesławiec-Kliczków-Osiecznica-Przejęsław-Łozy-Trzebów-Żagań.
- DST 114.30km
- Czas 05:06
- VAVG 22.41km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Nowa era. Teplice nad Metuji
Piątek, 6 kwietnia 2018 · dodano: 06.04.2018 | Komentarze 0
Przeglądając
swoje ostatnie wpisy, stwierdziłem, że dużo w nich narzekania i utyskiwania na
słabą formę. Koniec z tym. Zamykam erę marudzenia, a zaczynam erę radości z
jazdy.
Ranek był
zimny i dość ciemny. Przynajmniej w chwili, kiedy wyruszałem do pracy. Ze
względu na silne zachmurzenie pierwsze parę kilometrów jechałem w szarówce.
Miałem wszakże oświetlenie przednie (czołówkę) i tylne (migającą czerwoną
lampkę). Ubrałem się solidnie, toteż nie zmarzłem. Bardzo przydała się moja
ulubiona polarowa czapeczka w kolorze buraczkowym.
Po wyjeździe
z pracy kilkakrotnie samochody próbowały wymusić na mnie pierwszeństwo. Po
wypadku uważam na nie ze zdwojoną uwagą. Tym razem obyło się bez kolizji. Ku
kierowcom kierowałem niecenzuralne wyzwiska. Aby dotrzeć do mniej ruchliwych
rejonów musiałem przejechać prawie cały Wałbrzych. Źle się jeździ po tym
mieście. Niby trochę wyremontowano dróg, ale wciąż centralna przelotówka starszy
dziurami, na których trzęsie jak na tarce. Z miasta wyjechałem przez dzielnicę Gaj.
Kiedyś byłem wałbrzyszaninem i mieszkałem w pobliżu tego wylotu, który
generalnie prowadzi na Czechy. Trasą tą przejechałem kilkaset razy (może z
trzysta). Znam ją wyśmienicie. Teraz jako mieszkaniec Świdnicy nieczęsto mam
okazję tamtędy jeździć. Dziś był zatem swoisty powrót do przeszłości. Kiedyś na
tej trasie mierzyłem sobie czas podjazdu. Od domu na szczyt miałem 5,3 km. Pamiętam,
że czas pokonania tego wzniesienia dawał mi pojęcie o stanie mojej formy.
Rekord wynosił nieco ponad 17 minut. Już go nie pobiję… No ale mam inne
trasy-wskaźniki…
Po pracy
niby było słonecznie, ale było raczej rześko. Moja polarowa czapka znowu się
przydała. Pojechałem do czeskich Teplic nad Metuji. Trasa przebiega stycznie do
znanego Skalnego Miasta. Jak ktoś tu kiedyś zabłądzi, to powinien zobaczyć ten
cud natury. Można rozpocząć zwiedzanie od rzeczonych Teplic lub od położonego
nieco wyżej Adrspachu. W sezonie jest tu mnóstwo ludzi i sporo samochodów. Głównie
z Polski. Dziś było cicho i spokojnie.
Do domu
przyjechałem po osiemnastej. Jako się powiedziało, uradowany z jazdy…
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Gaj)-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice
nad Metuji-Vernerovice-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez.
Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna -Świdnica.
- DST 108.50km
- Czas 04:58
- VAVG 21.85km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Mój przyjaciel wiatr. Udanin
Środa, 4 kwietnia 2018 · dodano: 04.04.2018 | Komentarze 0
Dziś karty rozdawał wiatr. I tak się dziwnie złożyło, że ciągle wiał mi w twarz. Zarówno rano podczas jazdy do pracy, jak i po pracy. W miarę płaska trasa stała się przez to niespodziewanie trudna. Po początkowych przekleństwach i złorzeczeniach, w końcu zrozumiałem, że te podmuchy działają na moją korzyść. Szlifują moją formę. Dzięki ci mój przyjacielu, wietrze.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Sady Dolne-Roztoka-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków Górny-Lusina-Udanin-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 126.40km
- Czas 06:16
- VAVG 20.17km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Jazda ponad stan. Przełęcz Jugowska-Broumov
Niedziela, 1 kwietnia 2018 · dodano: 01.04.2018 | Komentarze 0
Dzisiejsza pogoda nie zachęcała do jazdy. Wiatr i niska temperatura nakazywały raczej pozostać w domu. No ale w ten sposób raczej nie dojdzie się do jako takiej formy. Wymyśliłem sobie dzisiaj jazdę górską. Pomysł ten w konfrontacji z moją wydolnością wydawał się sporą abstrakcją. Jednak jako człek uparty ruszyłem w Góry Sowie. Przed Pieszycami miałem jeszcze konformistyczne podszepty, by skręcić na Dzierżoniów i ominąć górskie pasmo. Odrzuciłem wszakże te myśli o łatwej jeździe i zacząłem żmudny podjazd. Na początku spotkał mnie pierwszy atak wiatru. Jazda pod górę i pod wiatr może człowieka zniechęcić. Zwłaszcza gdy mięśnie ciągle wiotkie. Po paru kilometrach brnięcia pod górę masyw Gór Sowich osłonił mnie przed wiatrem i dalej jechało mi się całkiem znośnie. Gdy dotarłem do ściany lasu, podmuchy już nie były odczuwalne. Moja nikczemna forma nie pozwalała mi jednak na częste obserwowanie na liczniku prędkości ponad 10 km/h. Po 13 kilometrach podjazdu znalazłem się na Przełęczy Jugowskiej. Ostatni raz byłem tu w listopadzie zeszłego roku. Wtedy zaprowadziłem tutaj swoich znajomych z Warszawy. Dostaliśmy się na przełęcz samochodem, bo ja byłem świeżo po wypadku. Z pewną nostalgią myślałem wtedy o rowerowym zdobyciu przełęczy. Dziś oto stałem na niej i odczuwałem coś w rodzaju satysfakcji. Na zjeździe założyłem sobie ciepłą kurtkę i już w niej dojechałem do domu. Na rowerze byłem w Boże Narodzenie. Kurczę, wtedy było cieplej. Najbardziej katorżniczy odcinek dane było mi jechać przez Czechy i początkowy odcinek z powrotem w Polsce. Niby było płasko, ale wiatr hamował mnie tak skutecznie, że jechałem z prędkością 15-17 km/h. Pikanterii tej mordędze dodawał fakt, że te trzydzieści kilometrów było raczej pod górkę. Z ulgą stanąłem w Rybnicy Leśnej, wiedziałem bowiem, że do domu ostatnia trzydziestka jest raczej w dół. No ale i nawet tutaj wiatr kręcił i na sporych odcinkach dmuchał mi prosto w oczy. Kiedy przyjdzie ta wiosna? Póki co jedynym jej objawem były rozjechane żabie truchła, które oblepiały zimny asfalt. Gdy w domu odczytałem średnią prędkość nieco mnie to przybiło. Ledwo nieco ponad 20 km/h. No ale czego chcesz człowieku, gdy wybrałeś sobie trasę ponad stan. Czyli ponad aktualne swe możliwiości.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Opoczka-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Starostin-Mieroszów-Unisław Śl.-Rynica Leśna-Głuszyca-Jedlina Zdrój-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 137.40km
- Czas 06:03
- VAVG 22.71km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Jak krew z nosa. Domaniów.
Piątek, 30 marca 2018 · dodano: 30.03.2018 | Komentarze 2
Nie mogę
za bardzo wstrzelić się w sezon. Niby zacząłem jazdę do pracy, niby szło to
wszystko po długiej przerwie już lepiej. A tu zima i mrozy. No i późniejsze
przeziębienie, które dopadło mnie nie wiadomo kiedy. Było jednak na tyle ostre,
że o jeździe nie było mowy. Zatem dogorywałem w pieleszach i tylko smętnie
patrzyłem na coraz lepsza pogodę. Dziś wreszcie po dwóch tygodniach wyruszyłem
w plener. Na plecach w dalszym ciągu czułem ciężar choroby. Trochę obawiałem się
jazdy, bo wyznaczyłem sobie dość długą trasę. Już na początku jazdy wkurzyłem
się, bo zaczął mi szwankować licznik. Co jakiś czas po prostu zerowała się
prędkość. Stawałem wtedy i poprawiałem magnesik i sensor. Pomagało na
kilometr-dwa. W końcu po kilku postojach pomyślałem sobie, że problem tkwi w
czym innym. Przetarłem metalowe styki i … pomogło. Dalsza jazda była
skrupulatnie liczona przez mój licznik. Na szczęście na początku jechałem odcinkiem,
na którym znam dystanse w kilku charakterystycznych miejscach. Okazało się, że
na 20 kilometrach licznik zgubił 1,4 km. Dystans ten dodałem na końcu, aby
wszystko się zgadzało. Choroba dała znać o sobie na podjeździe na Przełęcz
Tąpadła. Trzy kilometry dość umiarkowanej stromizny dało mi nieźle w kość. Raz
musiałem stanąć, by złapać oddech. W pełni sezonu podjazd ten można zrobić
jedną nogą. No ale dziś było trudno. Ubrałem się jak zimą. A tu już wiosna. Oj,
przegrzałem się solidnie. Pod polarową czapką pot płynął strugami. Na trasie
zajrzałem do dwóch dziewiczych miejscowości w powiecie wrocławskim. Były to
Milejowice i Krajków. Obie wsie zgrabnie wkomponowano w rozjazdy autostrady
A-4. Końcówka też była bolesna. Łapały mnie skurcze i dwa razy musiałem się
zatrzymać, bo czułem, że gdybym zlekceważył te sygnały, to ból skurczowy
rozerwałby mi udo. Ale jakoś doczłapałem do domu. Po jeździe zrobiłem sobie
mały spacer dla rozciągnięcia napiętych mięśni. Pomogło. Teraz mógłbym znowu pojechać
w trasę.
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Wiry-Przełęcz Tąpadła-Świątniki-Jordanów Śl.-Borów-Borek
Strzeliński-Kończyce-Domaniów-Piskorzów-Milejowice-Krajków-(jakaś sakramencka
boczna droga z potworną kostką)-Żórawina (przez pomyłkę, miałem jechać w drugą
stronę)-Węgry-Szczepankowice-Rolantowice-Damianowice-Pustków Wilczkowski (znowu
pomyłka)-Damianowice-Nasławice-Sobótka-Marcinowice-Gruszów-Pszenno -Świdnica.
- DST 105.50km
- Czas 04:54
- VAVG 21.53km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Oddech zimy. Sobótka
Czwartek, 15 marca 2018 · dodano: 15.03.2018 | Komentarze 0
Dojazd do pracy zajął mi już mniej niż godzinę. A więc niby lepiej. Poranną jazdę umilały mi ptasie trele. Ich świergotanie było naprawdę piękne. Chyba nie przeczuwały ataku zimy, który już jutro ma nastąpić. Pierwsza część dystansu mojej jazdy po pracy była jak katorga. Gdybym w takich warunkach miał zaczynać karierę rowerzysty, to chyba bym porzucił ten sport. Koszmarny wiatr w twarz i ziąb, jakiego nie było w zimie. I tak przez 50 kilometrów. Potem się nieco poprawiło. Przynajmniej jeśli chodzi o wiatr... Miałem na sobie zimowy kostium kupiony w zeszłym roku w Lidlu. Gówno do kwadratu. Szybko stał się cały mokry i zamiast ogrzewać, raczej chłodził. Dobrze, że miałem w plecaczku kurtkę. W całym tym przyodziewku nieco się kisiłem, ale przynajmniej było mi ciepło. Trasa była dość urozmaicona, ze sporą ilością podjazdów, zwłaszcza w okolicach Wałbrzycha i Sobótki. Teraz zanosi się na tydzień przerwy ze względu na atak zimy. Są czasem sytuacje, że trzeba użyć mocniejszego słowa. Ja zatem na ten kolejny atak zimy powiem krótko: kurwa mać!
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Nowy Julianów-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Jaźwina-Słupice-Oleszna-Przemiłów (cóż za piękna nazwa!)-Będkowice-Sobótka-Biała-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 105.00km
- Czas 04:42
- VAVG 22.34km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Opony w kolorze yellow. Jetrichov
Wtorek, 13 marca 2018 · dodano: 13.03.2018 | Komentarze 0
Wczoraj pracowałem godzinę dłużej, by dziś dwie godziny wcześniej urwać się z pracy. Całkiem fajna praca, no nie..? Rano jednak musiałem do niej dotrzeć. Trasę ze Świdnicy do Wałbrzycha pokonałem o minutę szybciej niż pierwszym razem. Jest pewien postęp. Po pracy pojechałem do Czech. W Wałbrzychu jeszcze zmierzyłem się z najdłuższym podjazdem w obecnym sezonie. Przez Podgórze i Glinik trzeba wspinać się nieco ponad 4 kilometry. Nieco obawiałem się tego wyzwania, bo forma ciągle słabiutka. No ale jakoś poszło. Potem już było delikatnie w dół, do Czech. W Mieroszowie stanęła nade mną czarna chmura, ale ja ufny w prognozy pogody niczego się nie obawiałem. Rzeczywiście, tym razem progności mieli rację. Nie spadła ani jedna kropla. W porównaniu z moją poprzednią jazdą, wiosna pokazała nieco sroższą twarz. W niedzielę przypominała piękną młodą dziewczynę, uśmiechniętą, spokojną i radosną, dziś pokazała twarz wkurzonej nastolatki, która wszystko wie lepiej i na wszystkich ciska obelgi i przekleństwa. Ostatnie trzydzieści kilometrów dało mi radość jazdy. Cieszyłem się szusowaniem lekko w dól, z przyjaznym wiatrem i czując siłę w nodze. Oby tak dalej. Po ostatniej gumie zmieniłem swoje opony. Teraz znowu cieszą oko swym żółtym kolorem.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Glinik)-Mieroszów-Mezimesti-Jetrichov-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 141.60km
- Czas 06:31
- VAVG 21.73km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Siedemnaście mgnień wiosny. Ziębice
Niedziela, 11 marca 2018 · dodano: 11.03.2018 | Komentarze 0
Rano jakoś nie chciało mi się ruszyć z domu. Dodatkowo, wbrew wszelkim prognozom pogody, lekko siąpił deszcz. Jazda była jednak nieodwołalna. Koło dziewiątej wyjechałem z domu. Na trasie było sporo błota. Na wsiach już zaczęły się prace polowe i maszyny rolnicze naniosły na drogi sporo ziemi. Po półgodzinnej jeździe cały rower lepił się od mazi. Wcześniej nie był jakoś wyjątkowo czysty, a więc nie było mi żal. Na 26 kilometrze złapałem gumę z tyłu. Powietrze zeszło błyskawicznie. Już wstępnie badając oponę dostrzegłem w niej wbity ostry kamyczek. Gdy zdjąłem gumę, okazało się, że kamyczek perforuje oponę na całej grubości i wystaje wewnątrz.. Wyciągnąłem go i zabrałem się za wstawianie nowej dętki. Poszło mi nawet sprawnie, ale ubrudziłem się przy tym jak nieboskie stworzenie. Małą pompką nieco się namachałem, bo jednak kontuzjowana ręka trochę doskwiera. Dobiłem może ze 3-4 atmosfery, czyli mniej więcej połowę tego, ile trzeba. Na takiej luźnej gumie jedzie się kiepsko, bo w każdej chwili można ja dobić i znowu będzie flak. Przy okazji przypatrzyłem się oponie. Wyglądała kiepsko. Spore przetarcia nie wyglądały za dobrze. W domu czekają nowe piękne żółte oponki. Pora na dobrą zmianę... Gdy ruszyłem znowu, przez chwilę analizowałem możliwość skrócenia zaplanowanej trasy. Drugiej dętki nie miałem, a zalepianie dziury w wąskiej szosowej gumie nie zawsze się udaje. No ale nie wymiękłem. Pojechałem jak planowałem, a w końcówce nawet dołożyłem parę kilometrów. dziwnie się złożyło, że pierwszą cześć dystansu miałem pod wiatr, a drugą z wiatrem. Zwykle mam odwrotnie. Zwłaszcza na ostatnim odcinku od Pieszyc, wiatr ładnie klepał mnie po plecach. Ubrałem się zapobiegliwie i mocno się przegrzałem. Wiosna! W porywach było może z 15 stopni. Słońce już nie tylko leniwie świeciło, ale emitowało sporo ciepła. Cieszyłem się tymi wiosennymi mgnieniami: ożywczym powietrzem, promieniami słońca, leniwym lotem owadów. Czy tych mgnień było siedemnaście? Hm, może nawet więcej.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Henryków-Ziębice-Stolec-Ząbkowice Śl.-Buszów-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Opoczka-Bystrzyca Dolna-Świdnica.